Perykopa ewangeliczna, którą rozważamy w dzisiejszą niedzielę, stanowi kontynuację opowieści św. Łukasza o wydarzeniach, jakie miały miejsce w „pierwszy dzień tygodnia”, czyli w pierwszą niedzielę. Dla uczniów zmartwychwstałego Jezusa stała się ona dniem świętym, najważniejszym w całym tygodniu, w którym celebrują pamiątkę Jego paschalnego zwycięstwa nad śmiercią zapowiedzianego przez proroków. Dzięki obecności Pana pośród swojego ludu, niedziela jest Paschą tygodnia, jak uczy św. Jan Paweł II w swoim liście apostolskim „Dies Domini”: „W rytmie tygodnia, wyznaczającym upływ czasu, niedziela przypomina bowiem dzień zmartwychwstania Chrystusa. Jest Paschą tygodnia, podczas której świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, dopełnienie w Nim dzieła pierwszego stworzenia i początek «nowego stworzenia» (por. 2 Kor 5, 17). Jest dniem, w którym z uwielbieniem i wdzięcznością wspominamy pierwszy dzień istnienia świata, a zarazem zapowiedzią «dnia ostatniego», oczekiwanego z żywą nadzieją, w którym Chrystus przyjdzie w chwale (por. Dz 1, 11; 1 Tes 4, 13-17) i Bóg «uczyni wszystko nowe» (por. Ap 21, 5)” (Jan Paweł II, Dies Domini, 1).
W tę
wyjątkową, pierwszą niedzielę, Zmartwychwstały uczynił uczniów uczestnikami
swojej paschy, czyli przejścia, przeprowadzając ich z ciemności niewiary,
której owocem jest lęk i smutek, do pokoju i radości płynących z doświadczenia
Jego realnej obecności.
Ponieważ zaś, jak pisze św. Paweł w Liście do Hebrajczyków, „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”, my również, jeżeli z wiarą otworzymy się na łaskę Bożą, doświadczymy tej samej radości, której doświadczyli uczniowie w Emaus: „Niedziela jednak, rozumiana jako dzień zmartwychwstałego Pana, w którym świętuje się Boże dzieło stworzenia i dzieło «nowego stworzenia», jest w szczególny sposób dniem radości, więcej — dniem sprzyjającym kształtowaniu w sobie postawy radości przez odkrywanie jej prawdziwych cech i głębokich korzeni” (Jan Paweł II, Dies Domini, 55).
Ponieważ zaś, jak pisze św. Paweł w Liście do Hebrajczyków, „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”, my również, jeżeli z wiarą otworzymy się na łaskę Bożą, doświadczymy tej samej radości, której doświadczyli uczniowie w Emaus: „Niedziela jednak, rozumiana jako dzień zmartwychwstałego Pana, w którym świętuje się Boże dzieło stworzenia i dzieło «nowego stworzenia», jest w szczególny sposób dniem radości, więcej — dniem sprzyjającym kształtowaniu w sobie postawy radości przez odkrywanie jej prawdziwych cech i głębokich korzeni” (Jan Paweł II, Dies Domini, 55).
Uczniowie
zmierzający do Emaus zdawali się być ludźmi przegranymi. Byli rozczarowani, że
Jezus Nazarejczyk, „który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec
Boga i całego ludu” (Łk 24, 19) i dlatego pokładali w Nim nadzieje na
wyzwolenie spod panowania rzymskiego okupanta, zakończył swoje życie w
męczarniach na krzyżu. Być może należeli oni do grona uczniów, którzy nie
rozumieli słów Zbawiciela, gdy zapowiadał swoją śmierć i zmartwychwstanie, jak
pisze św. Marek: „Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy
będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach
zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać”
(Mk 9, 31-32. Niezrozumienie słów Pana i lęk przed Nim sprawiły, że uczniowie,
którzy przecież nazywali Go prorokiem potężnym w czynie i słowie, nie
potraktowali na poważnie drugiej części Jego proroctwa i nie zaczekali, aż miną
trzy dni, aby stać się świadkami Jego zwycięstwa nad śmiercią. Tam, gdzie jest
lęk, nie ma prawdziwej miłości, ona zaś jest niezbędnym warunkiem, by „rozumieć
sercem” (por. Mt 13, 15).
Szczególnie,
że Jezus Zmartwychwstały nie jest, jak miało to miejsce za Jego ziemskiego
życia, dostępny naszej naturalnej zdolności poznawczej, lecz oglądanie, czy
rozpoznanie Pana w Jego ciele uwielbionym jest Bożym darem udzielanym w
kontekście powierzonej przez Niego misji. Św. Maria Magdalena, która bardzo
kochała Jezusa i trwała przy Nim pod krzyżem, uznała Go za ogrodnika, który
zabrał z grobu ciało jej Mistrza. Dopiero gdy Pan wypowiedział jej imię,
rozpoznała Go. Wówczas Zbawiciel wskazał na jej misję, którą Maria Magdalena
niezwłocznie wypełniła: „Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze
bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im:
"Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga
waszego"». Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i
to mi powiedział»” (J 20, 17-18). Podobnie, gdy ukazał się uczniom
zamkniętym w obawie przed Żydami, Jezus pokazał im swoje ręce i bok, aby się
„uwiarygodnić”, a następnie „rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec
Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział
im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a
którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 21-23). W dzisiejszej
perykopie, uczniowie idący do Emaus również rozpoznali Jezusa dopiero wówczas,
gdy na to im pozwolił: „Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się
wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i
szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali”
(Łk 24, 14-16).
Relacji
Kleofasa i drugiego ucznia z Jezusem w trakcie Jego publicznej misji raczej nie
cechowała głęboka wiara, zaś Jego słowo zdało się być posiane w miejscu
skalistym, zgodnie z Jego tłumaczeniem przypowieści o siewcy: „Posiane na
miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je
przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk
lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje” (Mt 13, 20-21). Pan
przepowiedział z resztą swoim uczniom podobne zachowanie, gdy po Ostatniej
Wieczerzy udali się na Górę Oliwną: „Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy
wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a
rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei»” (Mt
26, 31-32).
Nieciekawą
sytuację uczniów zmierzających do Emaus pogarszała niewiara w świadectwo kobiet
posłanych przez Jezusa: „Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły
nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że
miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z
naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie
widzieli»” (Łk 24, 22-24). Brak wiary w słowa Jezusa, oraz w świadectwo
posłanych przez Niego kobiet, które w pewnym sensie reprezentują rodzący się
Kościół głoszący Zmartwychwstałego Chrystusa, doprowadził do tragedii: Kleofas
i drugi uczeń uznali historię z zabitym prorokiem za zakończoną i rozczarowani,
oraz smutni opuścili Jerozolimę. W tym różnili się od innych uczniów, którzy
mimo lęku i nocy zwątpienia trwali w jedności.
Interwencja
Jezusa, który „przybliżył się i szedł z nimi” (Łk 24, 15) jest
kwintesencją Dobrej Nowiny. Bóg Ojciec nigdy nie uznaje za stracone żadne ze
swoich dzieci i posyła Swojego Syna, aby ich odnalazł, niczym pasterz zagubioną
owcę (por. Łk 15, 3-6). Św. Jan tłumaczy, że „Jezus miał umrzeć za naród, a
nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno”
(J 11, 51-52), jak więc miał On utracić uczniów, za których oddał życie na
krzyżu? Dlatego Zbawiciel, niczym troskliwy Lekarz, najpierw postawił uczniom
prawidłową diagnozę, a następnie zaaplikował im skuteczne lekarstwo: „O
nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co
powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej
chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co
we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 25-27).
Wyjaśnienie
Słowa Bożego przez Jezusa, Słowa Wcielonego, nie tylko otworzyło umysły uczniów
na zrozumienie tajemnic naszego zbawienia, które właśnie w Nim znajdują swoje
definitywne wypełnienie, ale również rozgrzało ich oziębłe serca: „Czy serce
nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
(Łk 24, 32), przygotowując je do rozpoznania Pana w eucharystii. Aby jednak to
się stało uczniowie musieli nie tylko przyjąć dar obecności Jezusa, oraz Jego
wyjaśnienia Słowa Bożego, lecz musieli wykazać inicjatywę odwrotną do tej,
którą podjęli, opuszczając Go: „Tak przybliżyli się do wsi, do której
zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc:
«Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł
więc, aby zostać z nimi.” (Łk 24, 28-29). Paschalny dar Jezusa może być
przez nas przyjęty jedynie w pełnej wolności. Gdyby uczniowie nie „przymusili”
nieznajomego Wędrowca, aby z nimi został na noc, okazując Mu w ten sposób
wdzięczność za wytłumaczenie Słowa Bożego, oraz nie uszanowali Go, pozwalając
Mu, aby przewodniczył wieczerzy, błogosławiąc, łamiąc i rozdając im chleb, nie
pozwoliłby On im rozpoznać się jako Pan. Wówczas zostaliby sami, z sercami
podleczonymi Słowem Bożym, lecz nadal głodnymi chleba, którym jest dane przez
Zbawiciela „ciało za życie świata” (J 6, 51): „Gdy zajął z nimi
miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im.
Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu” (Łk
24, 30-31). Wskazując na eucharystię, jako najwyższe źródło realnej obecności
Zbawiciela pośród nas, św. Jan Paweł II zwracał się do młodzieży: „Jezus
żyje pośród nas w Eucharystii, w której w najwyższym stopniu urzeczywistnia się
Jego realna obecność i Jego "współczesność" z historią ludzkości.
Pośród niepewności i zajęć wypełniających życie codzienne naśladujcie uczniów
zmierzających do Emaus i podobnie jak oni mówcie do Zmartwychwstałego, który
objawia się przy łamaniu chleba: "Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi
i dzień się już nachylił" (Łk 24, 29). Proście Jezusa, by na drogach tylu
Emaus naszych czasów pozostał zawsze z wami. Niech On będzie waszą siłą, waszym
punktem odniesienia, waszą wieczną nadzieją. Drodzy młodzi, niech nigdy nie
zabraknie Chleba eucharystycznego na stołach waszej egzystencji. Z tego Chleba
będziecie mogli czerpać siłę, by dać świadectwo wierze!” (Jan Paweł II, „Orędzie
do młodzieży całego świata z okazji XII Światowego Dnia Młodzieży”, 7).
Wprawdzie
Jezus nie wydał uczniom w Emaus żadnego polecenia, jednak dzięki przemianie
serc, której doświadczyli, doskonale wiedzieli co mają czynić: „W tej samej
godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i
innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał
się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go
poznali przy łamaniu chleba” (Łk 24, 33-35). Podobnie jak pobożne kobiety,
którym objawił się Pan (por. Mt 28, 9-10), również Kleofas i drugi uczeń udali
się do Apostołów, aby dać świadectwo o spotkaniu z Jezusem
Zmartwychwstałym. Dzięki interwencji miłosiernego Zbawiciela uwierzyli i
wrócili, niczym syn marnotrawny, do domu – wspólnoty wierzących, stając
przyczyną radości Kościoła, zgodnie ze słowami Jezusa: „A trzeba się weselić
i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł
się” (Łk 15, 32).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.