Perykopa ewangeliczna, którą Kościół rozważa w drugą Niedzielę Wielkanocną, czyli Miłosierdzia, rozpoczyna się, podobnie jak Liturgia Paschalna, przejściem z ciemności będącej symbolem niewiary i lęku do światła i radości, jakim obdarza swoich uczniów zmartwychwstały Chrystus.
„Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 19-23).
Jezus przyszedł do wspólnoty uczniów niepełnej z powodu nieobecności Tomasza. Nie czekał na inną, lepszą okazję. To przecież był pierwszy dzień tygodnia i mimo, że zapadł wieczór, a drzwi i serca uczniów były zamknięte z powodu lęku przed wrogimi ludźmi, nie mogło zabraknąć Tego, który jest centrum życia każdej wspólnoty uczniów. Jezus nie przyszedł „z pustymi rękoma”, ale przyniósł dar pokoju. Nie było to jedynie najserdeczniejsze nawet pozdrowienie, to była konkretna łaska Boża.
Gdy Pan posyłał uczniów przed sobą, uzdolnił ich do udzielania łaski pokoju i jego odbierania: „A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was!” (Mt 10, 11-13). Tym razem sam Zmartwychwstały przyszedł do wspólnoty swoich uczniów znajdujących się w kiepskim stanie psychicznym i duchowym i przyniósł im dar pokoju, który jest – jak tłumaczy św. Paweł w swoim liście Galatom – darem Ducha Świętego: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22).
Dziś
Zmartwychwstały powtórzył niejako w sposób definitywny swoje posłanie uczniów,
lecząc ich wpierw z lęku łaską Ducha Świętego, oraz z niewiary widokiem, a
nawet – jak to miało miejsce w przypadku Tomasza – dotykiem swoich ran. W ten
sposób Pan Jezus, udzielając daru pokoju w mocy Ducha Świętego, podzielił się z
uczniami swoim szczęściem i radością, jakie dać może wyłącznie doskonałe
wypełnienie woli Ojca. Tylko On tego dokonał: z woli Ojca umarł za nas, gdy
byliśmy jeszcze grzesznikami (por. Rz 5, 8) i zmartwychwstał, dlatego wskazał
na swoje najświętsze rany jako znaki potwierdzające Jego tożsamość. Nie liczyła
się wcześniejsza ucieczka uczniów. Byli oni nadal Jego braćmi (por. Mt 28, 10)
i przyjaciółmi nie dlatego, że w jakiś sposób na to zasłużyli, ale dlatego że
stali się depozytariuszami wszystkiego, co Jezus usłyszał od Ojca, oraz zostali
przeznaczeni na to, aby szli i owoc przynosili (J 15, 15-16). W ten sposób
Zbawiciel objawił wierność Boga, do której uznania Mojżesz wzywał naród
wybrany: „Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym,
zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy
Go miłują i strzegą Jego praw” (Pwt 7, 9), zaś św. Paweł pouczał Koryntian:
„Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem
Chrystusem, Panem naszym” (1 Kor 1, 9), nawet jeżeli „powołani” sami nie
okazują wierności: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie
może się zaprzeć siebie samego” (2 Tm 2, 13). Wierność Jezusa jest wyrazem
Jego bezwarunkowej miłości do tych, których umiłował do końca, gdy nadeszła
godzina Jego przejścia do Ojca (por. J 13, 1). Jest to zatem miłość paschalna,
potężna jak śmierć (por. Pnp 8, 6-7), a nawet od niej silniejsza, ponieważ Miłującym
jest Ten, który śmierć zwyciężył (por. 1 Kor 15, 54-58). W mocy Ducha Świętego
Pan uczynił swoich uczniów, oraz czyni wszystkich tych, którzy w Niego wierzą,
uczestnikami swojego zwycięstwa, wypełniając w ten sposób Izajaszowe proroctwo
o Słudze Jahwe: „Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest
nasze zdrowie” (Iz 53, 5).
O. Augustyn
Pelanowski pisze w swoich komentarzach do Ewangelii św. Jana: „Jan opisuje
Zesłanie w sposób bardzo intymny. Dokonuje się ono w jakiejś dyskrecji przed
światem. Kiedy Łukasz pisze o Zesłaniu, oczyma wyobraźni widzimy spektakl
nawrócenia tysięcy ludzi. Obydwaj mają rację. Duch nie jest dla garstki
elitarnych adeptów, ale żeby Go przyjąć, trzeba mieć jak najintymniejszą
relację ze Zmartwychwstałym. Nie odsłania się najgłębszych ran przed
nieznajomymi osobami. Jezus zaś stanął i odsłonił wszystkie rany. Nie tylko
odsłonił, ale i pozwolił się dotknąć. Słowa Jego były namacalne, a radość nie
była zwykłą emocją, lecz stanem szczęścia. To ważne, gdyż żyjemy w świecie, w
którym słowa stają się podejrzane, zanim jeszcze ktoś je wypowie czy ułoży w
przekonujące dowody. Ten, którego widzieli zniszczonego i zmiażdżonego na
krzyżu, przegrany i skrwawiony, stanął przed nimi tryskający pokojem i
radością, mając otwarte rany, ale pozbawiony bólu i emanujący szczęściem. (…)
Zesłanie Ducha jest nowym stworzeniem człowieka wydobywającym go ze
śmiertelnych klimatów lęku, odoru beznadziei i inercji” (O. Augustyn
Pelanowski OSPPE „Zranione Światło”, s. 194-195).
Od początku
swojej publicznej działalności Jezus głosił nastanie królowania Bożego, które
wyrażało się w Jego zwycięstwie nad grzechem będącym źródłem władzy diabła nad
tym światem i śmierci, która jest konsekwencją grzechu, jak uczy św. Paweł: „Albowiem
zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w
Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6, 23). Dlatego Jezus powtórnie
obdarzył uczniów darem pokoju, a następnie posłał ich, „wyposażając” moc
odpuszczania grzechów w Duchu Świętym, którą dotąd tylko On, jako Bóg, mógł się
posługiwać (por. Mk 2, 6-12). Przy pierwszym posłaniu uczniowie, którym Jezus
polecił głosić, iż bliskie jest królestwo niebieskie, mieli moc uzdrawiać
chorych, wskrzeszać umarłych, oczyszczać trędowatych i wypędzać złe duchy (por.
Mt 10, 7-8). Teraz Jezus tchnął na nich, niejako stwarzając ich na nowo i
udzielił im, w mocy Ducha Świętego, daru jednania ludzi z Ojcem, który jest
istotą zbawczej misji Syna, jak wyjaśnia św. Paweł, tłumacząc Koryntczykom na
czym polega działalność apostolska: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w
Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe.
Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i
zlecił na posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie
poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania” (2 Kor
5, 17-20). Odpuszczenie grzechów jest więc darem Bożego miłosierdzia,
dokonującym się w imię Trójcy Przenajświętszej, dzięki passze naszego Pana
Jezusa Chrystusa, jak głosi formuła absolucji wypowiadana przez kapłana w
sakramencie pojednania: „Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze
sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na
odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę
Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Jezus, zanim
udzielił uczniom daru odpuszczania i zatrzymywania grzechów, pokazał im swoje
rany, aby zawsze pamiętali jaka jest natura Bożego miłosierdzia i jak wielka
jest ich odpowiedzialność we właściwym Jego szafowaniu. O. Augustyn Pelanowski
pisze: „Drzwi zamknięte ze strachu i rany otwarte – z miłosierdzia. Te dwa
obrazy ujawniają jeszcze wyraźniej wolę Boga, który nie godzi się na
pozostawienie człowieka bez szansy zbawienia. Miłosierdzie jest otwarte jak
nigdy nie zabliźniająca się rana, która nie dlatego nigdy się nie zabliźnia, że
jest nieuleczalna, ale po to, by zawsze leczyć, nawet tych raniących niedowierzaniem.
Jezus wszedł do wnętrza zamkniętego z obawy przed ludźmi, ale wpuścił ludzi do
wnętrza swego życia przez rany otwarte z miłosierdzia” (O. Augustyn
Pelanowski, op. cit., s. 199).
Warto
pamiętać, że to właśnie po spowiedzi świętej Pan Jezus przedstawił św. Siostrze
Faustynie Kowalskiej żądanie, aby ustanowiono święto Miłosierdzia: „Kiedy
odeszłam od konfesjonału usłyszałam znowu takie słowa: Mój obraz w duszy twojej
jest. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który
wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po
Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia” (Dz 49). To właśnie
kapłani, szafarze sakramentu pojednania, są pierwszymi adresatami wezwania
Zbawiciela do głoszenia Miłosierdzia Bożego: „Pragnę, ażeby kapłani głosili
to Wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka
zbliżyć do mnie grzesznik. Palą mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na
dusze ludzkie” (Dz 50). Jest to ważne również dlatego, że ze spowiedzią i
Komunią świętą przyjętą w dniu święta Miłosierdzia Pan Jezus wiąże szczególne
łaski: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla
wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są
wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się
zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i
Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w dniu tym otwarte są
wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do
mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje
jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani
ludzki, ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia mego.
Każda dusza w stosunku do Mnie rozważać będzie przez wieczność całą miłość i
miłosierdzie moje” (Dz 699).
Arek
Akt zawierzenia Świata Bożemu Miłosierdziu
OdpowiedzUsuńBoże, Ojcze miłosierny,
który objawiłeś swoją miłość
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,
Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.
Pochyl się nad nami grzesznymi,
ulecz naszą słabość,
przezwycięż wszelkie zło,
pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi
doświadczyć Twojego miłosierdzia,
aby w Tobie, trójjedyny Boże,
zawsze odnajdywali źródło nadziei.
Ojcze przedwieczny,
dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twojego Syna,
miej miłosierdzie dla nas i całego świata!
Amen.
Jan Paweł II, Kraków-Łagiewniki, 17.08.2002