Niedziela
Palmowa, czyli Męki Pańskiej jest niczym brama, przez której wrota, otwarte
szeroko, jak ramiona Zbawiciela na krzyżu, wchodzimy my, Jego uczniowie i
uczennice, którzy z łaski Bożej jesteśmy „wybranym plemieniem, królewskim
kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym” (1 P 2,
9) w samo centrum tajemnicy Paschy naszego Pana Jezusa Chrystusa. Chcemy
zjednoczyć się z Nim w ofierze, którą złożył z siebie na krzyżu dla zbawienia
pogrążonej w grzechu ludzkości. Święty Paweł uczy nas, że dla tego, kto kocha
Jezusa możliwe jest realne i owocne uczestnictwo w Jego krzyżu, śmierci i
Zmartwychwstaniu: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś
już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele,
jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i
samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 19-20).
Ta głęboka
przemiana życia, dzięki zjednoczeniu z naszym Odkupicielem jest możliwe na mocy
chrztu świętego: „przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim
pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z
martwych dzięki chwale Ojca. (…) Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem,
wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z
martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy” (Rz 6, 4;
8-9). Przeżywanie Wielkiego Tygodnia staje się dla nas w ten sposób okazją do
śmierci dla grzechu i zmartwychwstania ku nowemu życiu dzieci Bożych, którego
gwarantem jest Duch Święty – Dar Zmartwychwstałego Pana.
Publiczne
nauczanie Jezusa to były nieustanne „rekolekcje w drodze”, jakich Pan udzielał
słowami i czynami pełnymi mocy, począwszy od chrztu w Jordanie, gdy został
namaszczony Duchem Świętym przez Ojca, który ogłosił: „Ten jest mój Syn
umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3, 17). To była od samego początku Jego
droga ku Ojcu, do którego miał przejść za murami Jerozolimy, z krzyża. Zatem to
była wędrówka wstępująca w sensie geograficznym (Judea jest położona wyżej niż
Galilea), ale przede wszystkim sensie duchowym („A Ja, gdy zostanę nad ziemię
wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32)). Benedykt XVI pisze:
„Główny cel tego „wchodzenia” Jezusa stanowi Jego ofiara krzyżowa, która
zajmuje miejsce dawnych ofiar. List do Hebrajczyków nazywa je wchodzeniem już
nie do przybytku zbudowanego rękami ludzkimi, lecz do samego nieba, przed
oblicze Boga (zob. Hbr 9, 24). To wznoszenie się przed własne oblicze Boga
prowadzi przez Krzyż. Jest wznoszeniem się aż do „miłości do końca” (zob. J 13,
1), która jest rzeczywistą górą Bożą” (Benedykt XVI „Jezus z Nazaretu. Od
wjazdu do Jerozolimy, do Zmartwychwstania”, s. 14). Rozważając wydarzenia z ostatniego
tygodnia ziemskiego życia Jezusa, nie możemy ani na chwilę zapominać, że są one
nam dane jako wzór do naśladowania: „Chrystus przecież również cierpiał za was
i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21). Słowo Boże
jest zatem nie tylko źródłem objawienia, ale także cennym podręcznikiem uczącym
jak to zbawienie osiągnąć. Podręcznikiem „interaktywnym”, dzięki nieustannemu
działaniu Ducha Świętego w sercach uczniów starających się żyć Słowem Bożym na
co dzień, pozwalających, aby niczym miecz obosieczny przenikało ono „aż do
rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli
serca” (Hbr 4, 12). Na wzór naszego Pana, który żył słowem Bożym i je
wypełniał, zaś ono wypełniało się w Nim.
W takim
właśnie sensie warto medytować perykopę opisującą uroczysty wjazd Jezusa do
Jerozolimy, oraz Jego mękę według św. Mateusza. Stawia on sobie bowiem od
samego początku za cel ukazanie, że to właśnie w Nauczycielu z Nazaretu
wypełniły się obietnice mesjańskie, jakie Bóg złożył swojemu ludowi przez
proroków. Jezus unikał dotąd sytuacji, w których mógł zostać obwołany mesjaszem
i królem, jak miało to miejsce po cudownym rozmnożeniu chleba, opisanym przez
św. Jana: „A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: «Ten
prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał,
że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na
górę” (J 6, 14 – 15). Teraz „Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia
z tego świata do Ojca” (J 13, 1) postanowił, w ostatnim odcinku swojej wędrówki
do Jerozolimy, objawić swoją mesjańską i królewską tożsamość. Swoistym
przygotowaniem było uzdrowienie niewidomych pod Jerychem, którzy wołali:
„Panie, ulituj się nad nami, Synu Dawida! (…) Jezus więc zdjęty litością
dotknął ich oczu, a natychmiast przejrzeli i poszli za Nim” (Mt 20, 34). Jezus
objawił się tu jako potomek Dawida, działający z mocą, który zmierza ku
Jerozolimie, aby przywrócić Izraelowi jego utracone królestwo.
Przygotowania,
jakie w Betfage na Górze Oliwnej czynili z polecenia Jezusa Jego uczniowie
utwierdzają w tym przekonaniu.
„Gdy się
przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus
posłał dwóch uczniów i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz
znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do
Mnie! A gdyby wam kto co mówił, powiecie: "Pan ich potrzebuje, a zaraz je
puści"». Stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: Powiedzcie Córze
Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do Ciebie łagodny, siedzący na osiołku,
źrebięciu oślicy. Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił.
Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na
nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew
i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały
głośno: Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię
Pańskie! Hosanna na wysokościach!” (Mt 21, 1-9).
Zbawiciel
pokazał w ten sposób, że właśnie w Nim wypełniają się definitywnie królewskie i
mesjańskie oczekiwania narodu wybranego, a jednocześnie je skorygował,
wskazując na prawdziwą naturę obiecanego króla – mesjasza, który będzie zarazem
stanowczy w wypełnianiu woli Bożej i łagodny niczym „baranek na rzeź
prowadzony” (Iz 53, 7). Z jednej strony „Jezus przypisuje sobie znane całej
starożytności prawo rekwirowania środków transportu (…). Na królewskie
uprawnienia wskazuje także to, że jest tu mowa o ośle, którego jeszcze nikt nie
dosiadał” (Benedykt XVI, op. cit., s 15), z drugiej strony, wypełniając
proroctwa mesjańskie Zachariasza, a następnie Izajasza, Jezus „oczyszcza”
postać mesjasza / króla z politycznych i militarnych oczekiwań: jest to bowiem
„król łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”, a jednocześnie:
„Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie
Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem,
które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki” (Iz 9,
5-6). Jako Sługa Jahwe „Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć
krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o
nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo” (Iz 42, 2-3). Swoje zwycięstwo
osiągnie On nie przez sukcesy militarne w powstaniu przeciwko Rzymianom, lecz
umierając na krzyżu za nasze winy: „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On
dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i
zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a
Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53, 4-6).
Zbawiciel
miał wszelkie podstawy, aby rościć sobie prawo do tytułu króla i mesjasza wedle
woli Ojca objawionej przez proroków, dlatego „Jezus rzeczywiście przypisuje
sobie prawa królewskie. Chce, aby Jego drogę i działalność rozumiano w świetle
obietnic Starego Testamentu, które w Nim stają się rzeczywistością. Stary
Testament mówi o Nim – i na odwrót: w swej działalności i życiu kieruje się On
nie swymi własnymi programami i pragnieniami, lecz słowem Boga. Roszczenia Syna
Bożego mają podstawę w posłuszeństwie wobec nakazu Ojca. Droga Jezusa jest
drogą wyznaczoną wewnątrz słowa Bożego. Odniesienie do Zachariasza (Za 9, 9)
wyklucza jednocześnie zelocką interpretację królowania. Jezus nie buduje go na
przemocy, nie organizuje skierowanej przeciw Rzymowi wojskowej rewolty. Władza
Jezusa ma inny charakter: zbawczą moc widzi On tylko w ubóstwie Bożym i Bożym
pokoju ” (Benedykt XVI, op. cit., s. 16-17).
Reakcja
tłumu zdążającego do Jerozolimy była pozytywna. Zarażeni entuzjazmem uczniów
pątnicy rozkładali na drodze swoje płaszcze, oraz ścielili ją gałązkami z
drzew, wychwalając Boga, który dał im oczekiwanego Mesjasza. Aklamacja
„Hosanna” dzięki konotacjom mesjańskim pozwoliła im wyrazić „radosne
wysławianie Boga podczas tego wjazdu; nadzieję, że nadeszła godzina Mesjasza, a
jednocześnie błaganie o to, żeby powróciło królestwo Dawida, a wraz z nim
królowanie Boga nad Izraelem” (Benedykt XVI, op. cit., s. 18). Natomiast słowa
Psalmu 118 „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie”, którymi pozdrawiano
pielgrzymów, gdy wkraczali do Jerozolimy, były jednocześnie błogosławieństwem,
„którego kapłani udzielali przybywającym, niejako ich nim obdarowując. Zwrot
„który przychodzi w imię Pańskie” nabrał jednak tymczasem sensu mesjańskiego.
Więcej nawet – był już po prostu imieniem Tego, którego Bóg obiecał. W ten
sposób z błogosławieństwem pielgrzymów ów zwrot stał się formą wysławiania
Jezusa zapowiadanego jako Przychodzący w imię Pana, jako Oczekiwany i
Zapowiedziany we wszystkich obietnicach” (Benedykt XVI, op. cit., 19).
Św. Jan
Apostoł, adresując w Apokalipsie swój list do siedmiu Kościołów w Azji,
dokonuje przepięknej syntezy historii zbawienia, w której Pan Bóg przedstawiony
jest jako wszechmogący władca czasu, w tym historii zbawienia, jako Ten, Który
jest, Który był i Który przychodzi. Nasz Pan Jezus Chrystus jest przedstawiony
jako „Władca królów ziemi”, który z wielkiej miłości do nas, przez ofiarę
swojej krwi uwolnił nas od grzechów, a teraz „nadchodzi z obłokami”:
„Łaska wam i
pokój od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów,
które są przed Jego tronem, i od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego,
Pierworodnego umarłych i Władcy królów ziemi. Temu, który nas miłuje i który
przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem -
kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. Oto
nadchodzi z obłokami, i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I
będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega,
mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący” (Ap 1,
4-8).
Zanim
Zbawiciel przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, nadejście Trójcy
Przenajświętszej dokonuje się podczas każdej Eucharystii, w przyjętym z wiarą
Słowie Bożym, w każdym bezinteresownym akcie miłosierdzia. Bóg nigdy nas nie
opuści, ponieważ przez chrzest święty staliśmy się członkami mistycznego ciała
Jego Syna, ponieważ żywimy się eucharystycznym ciałem Jezusa przemieniając je w
siebie i pozwalając, aby On przemienił w siebie nas, a gdy nie jest to możliwe
– jak ostatnimi czasy – przyjmujemy Go duchowo i pozwalamy, by przenikała nas
uświęcająca moc Ducha Świętego, ilekroć słuchamy Słowa Bożego. Jesteśmy
przecież królestwem, które Jezus uczynił dla Ojca. Musimy jedynie dbać, aby
Nauczyciel z Nazaretu przybywający jako Mesjasz do Jerozolimy naszych serc
spotkał się z akceptacją wyrażoną błogosławieństwem. W przeciwnym razie możemy
stać się jak mieszkańcy świętego miasta, których wieść o narodzinach Mesjasza
napełniła przerażaniem („Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim
cała Jerozolima” (Mt 2, 3)), zaś Jego triumfalny wjazd był prawdziwym wstrząsem
(„Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się (gr. eseisthe oznacza wstrząsy
spowodowane trzęsieniem ziemi) całe miasto” (Mt 21, 10).
Kiedy Jezus
skonał na krzyżu, wydany w ręce Rzymian przez Sanhedryn i mieszkańców
Jerozolimy, miał miejsce wstrząs, który przyczynił się do nawrócenia Jego
oprawców: „Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc
trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie,
Ten był Synem Bożym»” (Mt 27, 54). Oni uwierzyli, ponieważ się przestraszyli,
my wierzymy, ponieważ kochamy naszego Pana. Jednak również i my „odbywajmy
straż przy Jezusie”, trwajmy przy Nim blisko również w tych trudnych czasach,
abyśmy mogli doświadczyć mocy Jego Zmartwychwstania i powiedzieć za świętym
Pawłem: „I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani
Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie,
ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od
miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.