Tym, co daje
nam siłę do tej nierzadko mozolnej wędrówki ku niebu, a jednocześnie wskazuje
nam właściwą ku niemu drogę, jest łaska płynąca z miłości i wiary. Uczy nas o
tym św. Piotr w swoim Pierwszym Liście: „Wy, choć nie widzieliście, miłujecie
Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się
radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary -
zbawienie dusz” (1 P 1, 8-9). Pisze to człowiek, który na własne uszy słyszał
wzywające do rewizji życiowych priorytetów pytania Jezusa: „Cóż bowiem za
korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę
poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16, 26).
Jednocześnie Książe Apostołów wskazuje nam drogę do osiągnięcia „zbawienia
duszy”, polegającą na dążeniu do świętości:
„Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście
nieświadomi, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór
Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem
święty” ( 1 P 1, 14-16). To również są echa słów Zbawiciela, usłyszanych przez
św. Piotra podczas Kazania na Górze: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).
Końcem
każdego człowieka, wierzącego, czy nie, który wieńczy dzieło jego ziemskiej
wędrówki jest spotkanie z Bogiem, przed którym będzie musiał zdać relację z
tego, jak spożytkował dar życia, o czym pisze św. Paweł: „Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem
Boga. Napisane jest bowiem: Na moje życie - mówi Pan - przede Mną klęknie
wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga. Tak więc każdy z nas o
sobie samym zda sprawę Bogu” (Rz 14, 10-12).
Uczniowie Jezusa, powołani do upodobniania się
do swego Pana w życiu doczesnym, dostrzegają ostateczny cel swojego istnienia w
uczestniczeniu w Jego chwale: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim
i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować
będziemy” (2 Tm 2, 11-12). „Królowanie” z Chrystusem jest nagrodą za naszą
ofiarną odpowiedź na łaskę Boga, który „daje cierpliwość i pociechę”. Do Niego
modli się św. Paweł za nas: „niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same
uczucia żywili do siebie i zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana
naszego Jezusa Chrystusa. Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus
przygarnął was - ku chwale Boga” (Rz 15, 7-7). Jedynie ten, kto doświadczył
„przygarnięcia” przez Zbawiciela, jest w stanie, na mocy ścisłego z Nim
zjednoczenia, „przygarniać” innych ludzi…
Jezus,
prawdziwa sól ziemi i światłość świata, wzywa nas, abyśmy – doświadczywszy Jego
miłości i nią rozpaleni – uczestniczyli w Jego zbawczej misji, której finałem
będzie wieczne z Nim królowanie: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi,
aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”
(Mt 5, 12).
W Starym
Testamencie Bóg jest światłością i obrońcą
dla tych, który postępują sprawiedliwie, jak głosił Psalmista: „Pan
światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed
kim mam się trwożyć?” (Ps 27, 1); „Pan miłuje tych, co zła nienawidzą, On
strzeże życia swoich świętych, wyrywa ich z ręki grzeszników. Światło wschodzi
dla sprawiedliwego i radość dla ludzi prawego serca” (Ps 97, 10-11). Prorok
Izajasz poszedł krok dalej i obiecał, że ci, którzy będą postępować
sprawiedliwie i miłosiernie sami będą promieniować światłością, dzięki
bliskości Źródła wszelkiej świętości: „Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i
szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie,
chwała Pańska iść będzie za tobą (…); wówczas twe światło zabłyśnie w
ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić
będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach” (Iz 58, 8. 10-11). Wszelka świętość
jest darem Boga, którego udziela On obficie każdemu, kto szczerze o niego
prosi. Jednym ograniczeniem jest nasze posłuszeństwo woli Boga, która wyraża
się miłości do Niego i do bliźniego. W tym ostatnim przypadku, przez konkretne
uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała.
Jezus swoim
nauczaniu podjął tradycję prorocką i ją udoskonalił. Przede wszystkim
podkreślił, że ostatecznym celem istnienia każdego człowieka jest oddawanie
chwały Ojcu. W relacji do tego powszechnego powołania, uczeń Syna Bożego ma
zadanie szczególne: jest wezwany, aby każdego dnia upodabniać się do swojego
Pana, „którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim,
przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą
diabła” (Dz 10, 38). Dzięki głębokiemu zjednoczeniu z Tym, który powiedział o sobie:
„Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w
ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12), uczeń otrzymuje łaskę
stania się „lampą” i umożliwia innym dostrzeżenie w czynionym przez siebie
dobru miłość Boga do człowieka. Tym właśnie różni się dobro czynione przez
chrześcijanina, od filantropii, iż jego ostatecznym celem jest skłonienie
beneficjenta do oddania chwały Bogu, co z kolei otwiera go na Boży dar
zbawienia, na to, aby on również doświadczył zbawczych promieni Wschodzącego
Słońca, które nas nawiedza, „by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci
mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1, 79).
Bóg w swoim
nieskończonym miłosierdziu obdarza niektórych ludzi szczególną łaską
doświadczenia mocy Chrystusa Światłości świata, aby stali się świadkami Jego
zbawczej miłości. Św. Jan Apostoł napisał w Apokalipsie: „I będą oglądać Jego
oblicze, a imię Jego - na ich czołach. I [odtąd] już nocy nie będzie. A nie
potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi
i będą królować na wieki wieków” (Ap 22, 4-5). W swojej mądrości Kościół
umieścił ten fragment w Komplecie w kontekście „odejścia”, do którego nawiązuje
następująca po Responsorium Krótkim Pieśń Symeona, oraz modlitwa kończąca się
zdaniem: „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg wszechmogący,
Ojciec i Syn, i Duch Święty”.
Z powyższego
fragmentu Słowa Bożego możemy wywnioskować, że dla tych, którzy przeszli na
tamten świat w przyjaźni z Bogiem, „środowiskiem” światła/życia/szczęścia jest
relacja z naszym Panem, a przez Niego z Ojcem w Duchu Świętym. Św. Jan Paweł II
mówił o niebie: „W kontekście Objawienia wiemy, że «niebo» lub «szczęśliwość»,
w której się znajdziemy, nie jest abstrakcją czy też fizycznym miejscem pośród
obłoków, lecz żywą i osobistą więzią z Trójcą Świętą. Jest to spotkanie z
Ojcem, które się urzeczywistnia w Chrystusie Zmartwychwstałym dzięki komunii
Ducha Świętego” (Jan Paweł II, Audiencja generalna 21 lipca 1999).
W sposób
niezwykły tę prawdę potwierdzają osoby, które miały doświadczenia z pogranicza
śmierci (NDE – Near Death Experience). Jednym z elementów tego doświadczenia
jest spotkanie ze „świetlistą osobą”, w której świadkowie rozpoznali Pana
Jezusa. Nie przesądzając o autentyczności tego rodzaju świadectw, szczególnie,
że nie można tu mówić o definitywnym, nieodwracalnym przekroczeniu progu
śmierci, warto przytoczyć jedno z nich, jako przyczynku do refleksji, niejako z
perspektywy końca wieńczącego dzieło naszego życia, nad naszą relacją z Jezusem
– Światłością świata.
Cytat
pochodzi z książki „ Za progiem śmierci” Patricka Theilliera, katolickiego
lekarza pracującego w Biurze Medycznym przy Sanktuarium w Lourdes.
„Młody
amerykański żołnierz George Richtie, który dostał gorączki na skutek
wyczerpującego treningu i którego uznano za zmarłego, opowiada o swoim
spotkaniu ze świetlistym źródłem: „To był On. Nie można było spojrzeć mu w
twarz, zbyt mocno świecił. Zauważyłem, że w pomieszczeniu nie pojawiło się światło, ale Człowiek, a
dokładnie Człowiek ze światłą… Upadłem na kolana, a kiedy się podnosiłem,
poczułem głęboko w sobie, bez najmniejszej wątpliwości, że znalazłem się w
obecności Syna Bożego. […] Poza wszystkim również z niezrozumiałą wewnętrzną
pewnością wiedziałem, że ten Człowiek mnie kocha. Z jego obecności emanowała
moc, a przede wszystkim bezwarunkowa miłość. Zdumiewająca miłość. Miłość,
której nie wyobrażałem sobie nawet w najśmielszych marzeniach…” (Patrick
Theillier, „Za progiem śmierci”, s. 49).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.