Motywem przewodnim łączącym uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy i wydarzenia zbawcze które intensyfikują się począwszy od Wielkiego Czwartku, jest wypełnienie się obietnic Boga, który przez proroków zapowiedział, że odkupienie rodzaju ludzkiego dokona się w sposób niewyobrażalnie dramatyczny: Syn Boży stanie się Człowiekiem i jako Mesjasz odtrącony przez swój lud umrze straszną śmiercią krzyżową, aby uwolnić od wszelkiego grzechu i ubóstwić – w mocy sakramentu chrztu – każdego, kto przyjmie jako skierowane do siebie słowa św. Piotra, stanowiące swoiste streszczenie, w świetle Zmartwychwstania, dzisiejszej perykopy ewangelicznej:
„Bóg
naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy
jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go
uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście
ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z
martwych, czego my jesteśmy świadkami. (…) A Bóg w ten sposób spełnił to, co
zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał.
Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby
nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowiedzianego Mesjasza,
Jezusa. (…) Dla was w pierwszym rzędzie wskrzesił Bóg Sługę swego i posłał Go,
aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od grzechów” (Dz 3, 13-15;
18-20; 26).
Św. Piotr
nazywa Jezusa Sługą, Świętym, Sprawiedliwym i Dawcą życia, wskazując w sposób
pośredni, że Mesjasz jest współistotny Ojcu, że jest Bogiem z Boga. Wcielone
Słowo, które za chwile zawiśnie na krzyżu jest Królem, który „istniejąc w
postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz
ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, (…) uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-7;
8).
Św. Łukasz
podkreśla tę chrystusową kenozę; to niewyobrażalne uniżenie się Mesjasza –
Króla. Uczniowie towarzyszący Panu w Jego pokornym wjeździe na oślęciu do
Jerozolimy wielbią radośnie Boga, wołając głośno: „Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach”
(Łk 19, 38). Jest to swoiste echo pełnych uwielbienia słów mnóstwa zastępów
niebieskich, które przyłączyły się do anioła wskazującego w Niemowlęciu
złożonym przez Maryję w żłobie, Zbawiciela, Mesjasza i Pana: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom
Jego upodobania” (Łk 2, 14).
Rozprawa
sądowa, podczas której Piłat ma zadecydować o losie Jezusa, toczy się właśnie
wokół oskarżeń Pana o uzurpowanie dla siebie władzy królewskiej: „Tam
zaczęli oskarżać Go: «Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że
odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza - Króla».
Piłat zapytał Go: «Czy Ty jesteś Królem żydowskim?» Jezus odpowiedział mu:
«Tak, Ja Nim jestem»” (Łk 23, 2-3). Piłat, mimo, że lepiej od Żydów rozumie
naturę królestwa Jezusa i nie znajduje w Nim winy, skaże Go właśnie za to, że
jest królem, wskazując w ten sposób na upokarzającą farsę całego procesu: „Był
to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: «Oto
król wasz!» A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich:
«Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem
nie mamy króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano” (J 19, 14-16).
Począwszy od
tego momentu, aż do swojej śmierci krzyżowej Jezus będzie wyszydzany i
torturowany właśnie za to, że objawił się jako Ten, który urzeczywistnia
królowanie Boga na ziemi, jako Autobasileia, Wcielone królestwo Boże: „Lecz
członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie
wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym». A żołnierze uplótłszy koronę
z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem
podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go” (J
19, 2-3); ”Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu
ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także
nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król
Żydowski»” (Łk 23, 35-38).
Właśnie na
krzyżu, swoim ziemskim tronie, poniżony i konający wśród szyderstwa Żydów i pogan,
Jezus ostatecznie objawia prawdziwą naturę swojego królowania, gdy obiecuje
życie wieczne skruszonemu łotrowi, przyjmując jego wyznanie wiary:
„Lecz
drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę
ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze
uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy
przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci:
Dziś ze Mną będziesz w raju»” (Łk 23, 40-43).
Gdy Pan
obiecuje zbawienie człowiekowi, który pokornie przyznaje się do popełnionych
grzechów i z ufnością zawierza Mu, jako królowi nieba, swój los, w Jego
zdeformowanym obliczu, bardziej niż kiedykolwiek, dostrzec możemy piękno
oblicza Boga, który z nieskończonej miłości do każdego człowieka wydaje w nasze
ręce swego jedynego Syna, aby nawet na drzewie hańby odnalazł i ocalił to, co
zginęło (por. Mt 18, 11). Dostrzeżenie przez Dyzmę w zmaltretowanym skazańcu
niewinnego Odkupiciela zdolnego wybaczyć grzechy i wprowadzić do raju było
ostatni cudem jaki Duch Święty dokonał za ziemskiego życia Jezusa. Dlatego
wydarzenie to jest swoistym testamentem Zbawiciela: nie ma takiego grzechu,
jakiego Bóg nie mógłby wybaczyć, jeśli za niego szczerze żałujemy, oraz nigdy
nie jest za późno, aby otworzyć się na Bożą łaskę i przyjąć zbawienie, które
ofiaruje nam Jezus. Ponieważ do raju można wejść tylko z Nim, a kto – jak zły
łotr – świadomie i do końca odtrąca Zbawiciela, kto w Nim nie trwa „zostanie
wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i
płonie” (J 15, 6).
Jezus, w
którym doskonale wypełniły się wszystkie obietnice zbawienia, każdą sekundą
swojej agonii, potwierdza miłość Boga do grzesznika, wyrażoną przez proroka
Ezechiela: „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny
zawrócił ze swej drogi i żył” (Ez 33, 11). Dlatego też, w ostatnich słowach
ziemskiego życia, oddaje On w ręce Ojca Tego, którym został namaszczony po
chrzcie w Jordanie: Ducha Świętego, który po trzech latach publicznej misji
doprowadził Go na Golgotę. Teraz naprawdę Jezus nie ma już nic – wszystko
oddaje Ojcu i przez to staje się ofiarą doskonałą, holokaustem płonącym
doskonałą miłością do Ojca, w nieskończonym posłuszeństwie Jego woli po to, aby
każdy człowiek, nawet najbardziej nikczemny, miał szansę razem z Nim
zmartwychwstać ku nowemu życiu w zjednoczeniu z Trójcą Przenajświętszą, które
nigdy nie będzie miało końca.
„Było już
około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej.
Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus
zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych
słowach wyzionął ducha” (Łk 23, 44-45).
Kłaniamy Ci
się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat
odkupić raczył.
Arek
Dziękuję Ci Panie Jezu za to, że otworzyłeś przed nami bramy nieba. Dziękuję za ofiarę, która złożyles za nas na krzyżu. Poświęciłes swoje życie na wykup za nasze grzechy. Twoja miłość i miłosierdzie nie mają granic. Pozwól nam zanurzyć się w Twoje Miłosierdzie i poczuć Twoją miłość.Uczyń serca nasze według serca swego.amen
OdpowiedzUsuńBożenka PZ