To normalny proces w naszym życiu, że odchodzą nasi bliscy-
rodzice, współmałżonkowie, czasem małe dzieci....
Każdy z nas przez to przechodzi i każdy inaczej. Dużo zależy od relacji, jakie łączyły nas za życia z osobą, która odeszła do wieczności. Jesteśmy spokojni, kiedy dotyczy to np sąsiada, czy kogoś zupełnie nie związanego z nami osobiście.
Potrafimy się opanować i dyskretnie skrywamy łzy, albo też nie wywołuje to w nas żadnych mocniejszych emocji- głębokiego smutku, często niepohamowanego płaczu....
Każdy z nas przez to przechodzi i każdy inaczej. Dużo zależy od relacji, jakie łączyły nas za życia z osobą, która odeszła do wieczności. Jesteśmy spokojni, kiedy dotyczy to np sąsiada, czy kogoś zupełnie nie związanego z nami osobiście.
Potrafimy się opanować i dyskretnie skrywamy łzy, albo też nie wywołuje to w nas żadnych mocniejszych emocji- głębokiego smutku, często niepohamowanego płaczu....
Jako wierzący, ufamy , że ten, kogo właśnie żegnamy, przeszedł do życia wiecznego, nieporadnie w tych pierwszych godzinach, dniach, modlimy się, prosimy o radość życia wiecznego z Bogiem, zostaje jednak smutek, żal, może jakieś wyrzuty sumienia?
Czegoś nie powiedzieliśmy, zaniechaliśmy, zaniedbaliśmy....
A może było bardzo dobrze- kilkadziesiąt lat , spędzonych w udanym związku małżeńskim, czasem pod górkę ale zawsze mogliśmy liczyć na pomoc, wsparcie, czułość , oddanie, kochaliśmy i byliśmy kochani....
Albo poświęciliśmy kilkanaście lat, na wychowanie młodego człowieka i nagle jedna chwila.....nie ma ich wśród nas.....
Tak trudno patrzeć na przedmioty, które zostały, zapach, różaniec, zerwany i zawiązany nitką, na którym ktoś się modlił do ostatnich chwil, tutaj na ziemi.....
Pozwólmy tym, którzy zostają pogrążeni w żałobie płakać, wspominać, nie oburzajmy się, że to już tyle miesięcy, a oni nadal płaczą.
Módlmy się za nich, aby Dobry Bóg przywrócił im radość życia, wspierajmy ich swoją obecnością, czasem wspólnym milczeniem, po prostu bądźmy z nimi.
Pół roku temu, odeszła moja mama, nadal wszystko jest świeże. Odzyskuję dzięki modlitwie równowagę i czekam na czas kiedy będę spokojnie wchodzić do szpitala, gdzie zmarła.
Anna G
Ja już pożegnałam bardzo dużo, bardzo bliskich mi osób. Tak coraz bardziej pusto się robi wokół mnie. Wierzę, że spotkam ich po tamtej stronie i może dlatego łatwiej mi tu na ziemi funkcjonować.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś taką opowiastkę o tym jak córka wylewała łzy za swoją zmarłą mamę. ona jej się przyśniła jak dźwigała pełne wiadra wody. córka spytała mamo co to?, a ona odpowiedziała, że to jej łzy. wiem, że pozostaje smutek, żal, ale czy nie przysparzamy zmarłym przez ten smutek smutku dla nich samych? zaufajmy, że oni moga tam być już szczęśliwymi bardziej niż na ziemi?
OdpowiedzUsuń