Do spotkania z Mistrzem przygotowali apostołów swoim świadectwem uczniowie, którzy „Go poznali przy łamaniu chleba” (Łk 24, 35). Czynność ta do Wielkiego Czwartku była pięknym znakiem, przez który ojciec rodziny stawał się symbolem Boga obdarzającego z hojnością życiem i zaspokajającym potrzeby każdego stworzenia, w szczególności człowieka, którego stworzył na swoje podobieństwo, jak głosi Psalmista:
„Wszystko
to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie. Gdy im udzielasz,
zbierają; gdy rękę swą otwierasz, sycą się dobrami. Gdy skryjesz swe oblicze,
wpadają w niepokój; gdy im oddech odbierasz, marnieją i powracają do swojego
prochu. Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi”
(Ps 104, 27-30).
Jezusowi
drogi był obraz troskliwego Boga, który karmi wszystkie stworzenia: „Przypatrzcie
się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi”
(Łk 12, 24). W szczególności zaś człowieka, któremu Ojciec udziela nie tylko pożywienia
materialnego, lecz również napełnia go Duchem Świętym: „Jeżeli którego z
was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę,
czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu
skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy
Go proszą»” (Łk 11, 11-13).
Podczas
Ostatniej Wieczerzy znak łamania chleba nabrał w rękach Jezusa szczególnego
wymiaru. Stał się darem paschalnym samego Boga, który w Synu pozwolił się
„połamać”, to znaczy wyniszczyć i wydać dla naszego zbawienia: „A gdy oni
jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał
uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął
kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego
wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana
na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 26-28). W Jezusie z Nazaretu Bóg sam stał
się pokarmem, którym odtąd pragnie zaspokajać potrzeby ciała i duszy każdego
człowieka, ponieważ, jak uczy nas dziś św. Jan w pierwszym czytaniu: "On
bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz
również za grzechy całego świata" (1J 2, 2).
Zmartwychwstały
Chrystus skorzystał z właściwości ciała ubóstwionego i przyszedł do uczniów „gdy
drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami” (J 20, 19), chcąc pokazać im, że
nie jest taki sam, że stało się coś wspaniałego, co było od początku do końca
dziełem Bożej wszechmocy. Jednocześnie Zbawiciel pragnął, aby uczniowie
przekonali się, że jest tym samym, rzeczywistym i „namacalnym” Nauczycielem, z
którym spędzili trzy lata swego życia i który został w okrutny sposób zabity: „Popatrzcie
na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie:
duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał
im swoje ręce i nogi” (Łk 24, 39-40). Pragnienie definitywnego
przekonania uczniów do wiary w Jego zwycięstwo nad śmiercią skłania Jezusa do
poproszenia ich o pożywienie, którego przecież nie potrzebuje. Jest to –
podobnie jak wystawienie najświętszych ran na ich dotyk – swoiste umniejszenie:
Dawca pokarmu na życie wieczne, którego ciało zostało ubóstwione, to znaczy
całkowicie przeniknięte i przeobrażone przez uświecającą moc Trzeciej Osoby
Trójcy Przenajświętszej, prosi o pokarm, który służy podtrzymaniu życia
doczesnego, aby pokazać, że nie utracił nic z realizmu i żywotności, którą miał
przed swoją Paschą.
Jezus
Zmartwychwstały pragnie miłości każdego człowieka, a ta nie jest możliwa bez
wiary w to, że On żyje. To pragnienie Pan wyraził przed ustanowieniem
Eucharystii: „Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę
cierpiał” (Łk 22, 15); oraz tuż przed swoją odkupieńczą śmiercią na krzyżu:
„Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło
Pismo, rzekł: «Pragnę»” (J 19, 28).
Wiara w to,
że Jezus prawdziwie zmartwychwstał jest nierozerwalnie związana z
uświadomieniem sobie, że wydarzenie Paschalne było wypełnieniem odwiecznych
obietnic miłosiernego Boga, który wobec nieposłuszeństwa pierwszych rodziców,
zapowiedział wyzwolenie ludzkości z grzechu i śmierci, mówiąc do węża: „Wprowadzam
nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo
jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę»” (Rdz 3, 15).
Jezus
interpretował swoją ziemską misję, szczególnie swoją mękę, śmierć i
Zmartwychwstanie, jako wypełnienie Bożego planu zbawienia ludzkości, o czym
świadczą Jego słowa dotyczące zdrady Judasza: „Wprawdzie Syn Człowieczy
odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez
którego Syn Człowieczy będzie wydany” (Mt 26, 24). Po swoim chwalebnym
Zmartwychwstaniu, towarzysząc rozczarowanym uczniom wracającym do swojego
poprzedniego życia w Emaus, Jezus „zaczynając od Mojżesza poprzez
wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się
do Niego” (Łk 24, 27). Również w dzisiejszej perykopie Pan, oprócz
dowodu „gastronomicznego” na realność swojego powstania z martwych, uczy nas,
że jest żywy, ponieważ Jego Ojciec jest wierny swoim obietnicom, zawartym w
Piśmie świętym:
„Potem
rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem
jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie
Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby
rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i
trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i
odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy” (Łk 24,
44-47).
W swoim
pierwszym publicznym przepowiadaniu, po Zesłaniu Ducha Świętego, którego Pan
obiecał dziś swoim uczniom: „Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na
was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie
przyobleczeni mocą z wysoka»” (Łk 24, 48), św. Piotr wiernie przekazał
zgromadzonym w Jerozolimie tłumom nauczanie Jezusa, podkreślając, że to właśnie
w Nim wypełniły się mesjańskie obietnice Boga: „Lecz Bóg wskrzesił Go,
zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo
Dawid mówił o Nim. (…) Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że
patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż
po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu
uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i
przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani,
ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi” (Dz 2, 24. 29-31).
Kiedy
przyjmiemy w posłuszeństwie wiary misję głoszenia Ewangelii o Zmartwychwstaniu
Jezusa „wszystkim narodom”, „począwszy od Jerozolimy” naszego
bloku, osiedla czy miejsca pracy, w szczególny sposób – poprzez działanie Ducha
Świętego, który nieustannie wszystkiego nas uczy i przypomina nam słowa Jezusa
(por. J 14, 26) – doświadczymy w naszym życiu obecności Jezusa żywego i
działającego wraz z Ojcem ( por. J 5, 19). To uświęcające działanie Trójcy
Przenajświętszej przemieni nasze serca na podobieństwo pokornego serca Jezusa i
sprawi, że – podobnie jak św. Franciszek z Asyżu – zapragniemy wołać wszędzie
tam, gdzie zaprowadzi nas Boża Opatrzność: „Miłość nie jest kochana!”. Jezus
chce bowiem właśnie przez nas, Jego mistyczne Ciało, upominać się o miłość
każdego człowieka, bo każdy został stworzony przez Boga właśnie po to, aby
odpowiadać z miłością na Jego nieskończoną Miłość.
Arek
Piekne,kazdy powinien to przeczytac,poniewaz bardzo pouczajace.
OdpowiedzUsuńWiara czyni cuda,wierze goraco i nieustannie.