Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

3.09.2017

„a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16, 25).

Pierwsza zapowiedź męki i zmartwychwstania, stanowi nowy etap w życiu Pana Jezusa i jego uczniów. Jego początek Zbawiciel związał z natchnioną przez Ducha Świętego odpowiedzią Szymona Piotra na pytanie o Jego prawdziwą naturę: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). W tym jednym zdaniu zawiera się niejako synteza samoobjawienia się Boga. Żydzi oczekiwali na mesjasza, który zrealizuje obietnice złożone przez Boga Dawidowi: „wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem” (2 Sm 7, 12-14). Wcielenie Syna Bożego, oraz Jego mesjańska misja jest realizacją tych obietnic na sposób, który do tego stopnia przewyższył oczekiwania Dawida i jego potomków, iż dla wielu z nich stał się darem nie do przyjęcia, szczególnie gdy z ust Jezusa usłyszeli o paschalnej naturze ofiarowanego im zbawienia. Dotyczyło to również Piotra, który był w stanie uznać w Jezusie Syna Bożego, lecz odrzucił perspektywę, że „będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mt 16, 21). Dzisiejsza perykopa opowiada zatem „skandalu krzyża”, którego przyjęcie lub odrzucenie decyduje o tożsamości każdego ucznia Chrystusa i nawet skała, na której Pan obiecał zbudować swój Kościół, może stać się skałą upadku, jeżeli uczeń będzie myślał o tajemnicach zbawienia dokonanego w Jezusie nie na sposób Boży lecz ludzki.


Odtąd zaczął (gr. apo tote erxato) Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi (gr. dei, dosł. jest konieczne) iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki»” (Mt 16, 21-23).

Świadectwo Szymona Piotra stanowiło dla Jezusa znak, że nadszedł czas, by wyruszyć ku Jerozolimie, aby tam cierpieć i umrzeć za przyczyną członków Sanhedrynu. Ta ponura perspektywa, która była poniekąd do przewidzenia, zważywszy na rosnącą nienawiść autorytetów religijnych do Rabbiego z Nazaretu, dla Jezusa wyraża „konieczność teologiczną”, związaną z wypełnieniem zbawczej woli Ojca. Jednocześnie jest ona najdoskonalszym objawieniem wszechmocy i wierności Boga swoim zbawczym obietnicom. W szczególności wierność ta objawia się w misji Syna Bożego odkupienia i usynowienia upadłej ludzkości, jak pisze św. Paweł: „Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym” (1 Kor 1, 9).

Jezus uznał, że nadszedł czas, aby podzielić się z uczniami prawdą o istocie swojej misji, czyniąc ich jej uczestnikami. Pan postanowił wprowadzić ich w swoje misterium paschalne, aby świadomie towarzyszyli Mu w Jego drodze ku jerozolimskiej Golgocie. Chciał, aby jako przyjaciele wspierali Go w wędrówce ku bolesnej, hańbiącej śmierci krzyżowej, której perspektywa budziła w Nim, jak w każdym innym człowieku, głęboką odrazę i lęk. Podobną prośbę Pan wyrazi wobec Jana, Piotra i Jakuba w Ogrodzie Oliwnym, z podobnym zresztą skutkiem.

Reakcja Piotra na słowa Jezusa jest dramatyczna. Będąc być może jeszcze pod wrażeniem wyróżnienia, jakiego doświadczył w okolicach Cezarei Filipowej i mając na uwadze zażyłość, jaka łączyła Jezusa z Jego uczniami, Piotr łamie prawo zobowiązujące uczniów do bezwzględnego szacunku dla rabbiego i gwałtownie występuje przeciw Mistrzowi, biorąc Go „na bok”. Ten gest, który miał zapewnić interwencji Apostoła minimum dyskrecji, ma znaczenie symboliczne. Piotr wchodząc w fizyczną relację z Jezusem i odciągając Go z Jego drogi, stawia się – w wymiarze duchowym – na miejscu Boga, który w Duchu Świętym prowadzi Pana ku Golgocie. Uczeń żąda, aby Nauczyciel nie poszedł za wolą Ojca, ale opamiętał się i uległ jego woli, niejako przekreślając początek wędrówki ku Jerozolimie i ustanawiając dla Jezusa inny początek kolejnego etapu Jego życia, w który nie jest wpisana śmierć. Jednak w plany Piotra nie jest wpisane również zmartwychwstanie. Apostoł jest tak zbulwersowany słowami ukochanego Mistrza, że nie zastanawia się nawet o jakim zmartwychwstaniu po trzech dniach Jezus mówi. Jego umysł wypełnia całkowicie wizja hańbiącej śmierci, od której chce uratować Chrystusa, dlatego wypacza Jego zapowiedź, której kulminacją jest zwycięstwo życia nad śmiercią. W rzeczywistości, jak można zrozumieć z późniejszych słów Pana, takie „ratowanie” życia, kosztem posłuszeństwa woli Bożej, kończy się jego definitywną utratą. Tymczasem Piotr, odwołując się do samego Boga, którego prosi o interwencję („Niech Cię Bóg broni!”, gr. Hileos soi, dosł. „Życzliwy(m) Ci” odpowiada hebrajskiej modlitwie o Boże błogosławieństwo: „halilah leka JHWH”), godzi w samą istotę zbawczej misji Jezusa, która właśnie polega na przywróceniu Bożej „życzliwości” dla ludzi przez „pojednanie / przebłaganie” w Jezusie Chrystusie, jak uczy nas św. Jan: „On bowiem jest ofiarą przebłagalną (gr. hilasmos; dosł. przebłaganiem) za nasze grzechy” (1 J 2, 2). W tym kontekście słowa Piotra: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie” (Mt 16, 22) są swoistą antyewangelią, negacją sensu i celu Wcielenia Syna Bożego.

Nie dziwi zatem gwałtowność reakcji Jezusa, który odwraca się i do ucznia, z którym wiązał największe nadzieje, zwraca się niemal w ten sam sposób, w który odrzucił kuszenie szatana na pustyni: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! (gr. Hypage opiso mou, Satana; dosł. Odejdź za mnie, Szatanie!)”. Pan jednoznacznie i definitywnie odrzuca słowa Piotra jako diabelską pokusę, w kolejnym zdaniu nazywając Piotra „skandalon”, czyli dosłownie przeszkodą, o którą można się potknąć. W jednej chwili Apostoł i przyjaciel staje się Szatanem i zwodzicielem; Opoka zawierzenia staje się kamieniem upadku, perfidnie ukrytym na drodze, którego łatwo można nie zauważyć, zawadzić o niego i upaść w drodze ku Bogu. W tym, co należy do Jego Ojca (por. Łk 2, 49) Jezus jest nieustępliwy i w tej materii nie ma dla Niego żadnych kompromisów, gdyż całkowicie wypełnia wolę Ojca i uczy nas tego w innych okolicznościach:  „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37).

Istnieje jednak diametralna różnica między stosunkiem Jezusa do Szatana i do Piotra, który zachowuje się jak kusiciel. Podczas, gdy do diabła Jezus mówi: „Idź precz, szatanie! (gr. Hypage Satana! Dosł. Odejdź Szatanie!)” (Mt 4, 10), zrywając wszelką relację ze złym duchem, dla którego nie ma już zbawienia, do Szymona Piotra Pan mówi dosłownie: „Odejdź za Mnie, Szatanie!” (Mt 16, 23). Zwrot „iść za” jest stosowany w Nowym Testamencie, gdy Jezus powołuje swoich uczniów. Na początku swojej działalności publicznej Pan rzekł do Szymona i Andrzeja zarzucających sieć na jezioro: „Pójdźcie za Mną (gr. Deute opiso mou), a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4, 19). Zatem można powiedzieć, że Jezus kategorycznie odrzuca „kuszenie” Piotra, jednocześnie przypominając mu o jego tożsamości ucznia, którego zadaniem jest „iść za” Mistrzem w sensie dosłownym, oraz duchowym, upodabniając się we wszystkim do Niego, szczególnie na drodze krzyża, jak pisze sam Piotr w swoim 1 Liście: „Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 21).

Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną (gr. opiso mou), niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania” (Mt 16, 24-27).

Jezus wykorzystuje konfrontację z Piotrem, aby udzielić Apostołom kolejnej, ważnej lekcji. Jeśli nadal chcą pozostać Jego uczniami i iść za Nim, muszą dobrowolnie zrezygnować z myślenia na sposób ludzki i zrozumieć, że Jego droga jest drogą krzyża. Zaś krzyż to jest nie tyle trud codziennego życia, krzywdy wyrządzane przez innych, czy choroby same w sobie, gdyż cierpią i umierają – czy chcą tego, czy nie chcą –  również ludzie, którzy Boga przeklinają i z Nim walczą, lecz to nade wszystko infamia, cierpienie i coraz częściej śmierć z tego powodu, że jest się uczniem Jezusa. Tak bowiem jak dla Jezusa krzyż jest narzędziem okrutnej śmierci przyjętej dobrowolnie z miłości do Ojca i w posłuszeństwie Jemu, dla naszego zbawienia, tak dla ucznia krzyż to porzucenie „sieci” własnych zabezpieczeń, oraz wygód i przeżywanie tego, co przynosi każdy dzień w posłuszeństwie powołującemu Słowu Mistrza z Nazaretu; to bycie „błogosławionym”, a zatem „szczęśliwym”, wedle optyki Kazania na Górze:  „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was” (Mt 5, 11).

W świetle nauczania Jezusa pójście za Nim daje gwarancję życia wiecznego, nawet jeśli ceną takiego wyboru jest śmierć doczesna. Pan całkowicie odwraca perspektywę, z jaką jego uczeń powinien oceniać rzeczywistość, wskazując właściwe priorytety: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 33). Te słowa mają sens, jeżeli z wiarą przyjmiemy fakt, że człowiek jest jednością doczesnego, materialnego ciała, oraz nieśmiertelnej duszy, a ostatecznym celem „całego” człowieka jest życie wieczne w zjednoczeniu z Bogiem. Dla świata, który odrzuca dar zbawienia i nie akceptuje istnienia Boga, ani nieśmiertelnej duszy, jezusowa logika krzyża jest głupstwem, zaś dla innowierców stanowi podwód do zgorszenia, a nawet jest przyczyną nienawiści rodzącej prześladowania.

Św. Paweł uczy nas w dzisiejszym, pierwszym czytaniu, że podjęcie krzyża i pójście za Jezusem wiąże się z właściwą postawą wobec Boga i świata: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12, 2). Rozpoznanie i pokorne przyjęcie woli Bożej w każdej, nawet najbardziej bolesnej sytuacji życiowej, prowadzi do pogłębienia wiary, nadziei i miłości, a rzeczywistość doczesna nabiera właściwego sensu, jako okazji do zjednoczenia z Jezusem, naszym Zmartwychwstaniem i Życiem, o czym daje świadectwo św. Paweł: „wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim (…) przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych” (Flp 3, 8-11).  
Arek

4 komentarze:

  1. Jeszcze raz pytanie do Autora. poprzednią moją notkę coś skasowało. Co to znaczy troszczyć się o Królestwo Boże najpierw. Np. jutro mam kupić meble do kuchni. za 3000zł, czy za 7000. Stać mnie i na takie. Bedę je mogła długo 'kontemplować'. Ale czy bedę bliżej drugiego człowieka? Nosić spódnice mini, czy w kolano. W końcu jestem kobietą, nie muszę się chować. Tylko czemu będę się wtedy długo przyglądać. A co na to mój mąż. Ma co do mojego ubioru ściśle określone gusta. No ale w końcu jestem żoną i trzeba mi podkreślać moje piękno. Chciałabym doczekać czasu, gdy będę chodzić boso lub w butach na płaskim obcasie, siedzieć przy prostym stole i jeść razowy chleb z domowym kiszonym ogórkiem. A obok będzie druga Osoba i to co się nazywa Miłość. Czy w tym właśnie jest Bóg? Bea

    OdpowiedzUsuń
  2. Beo,
    Dla mnie troszczyć się najpierw o Królestwo Boże, to znaczy tak porządkować każdy aspekt mojego życia, aby przypominał ten porządek, jaki rządził życiem Pana Jezusa. On - prawdziwy i kompletny Człowiek - od samego początku realizował swoje posłanie w konkretnych relacjach rodziny, klanu, narodu. W to wszystko wnosił, dorastając, ucząc się, kochając, marząc, ciesząc się i cierpiąc, pierwszeństwo Ojca, które "organizowało", porządkowało i uświęcało otaczającą Go rzeczywistość. Właśnie dlatego, że kochał Ojca ponad wszystko, był szczęśliwy sam i czynił szczęśliwymi tych, którzy otwierali się na Niego. Ponieważ Bóg Ojciec jest źródłem Miłości Trójcy Świętej, doskonałej relacji Trzech, ten kto stawia na pierwszym miejscu Jego Obecność jako królowanie w swoim życiu, doświadcza miłości Ojca, odkupienia w Synu i uświęcenia w Duchu Świętym, który kształtuje nasze sumienia i poucza nas - jeśli chcemy Go słuchać - jak podobać się Bogu. Św. Paweł pisał: "czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie". Cała sztuka polega na pytaniu Jezusa, kiedy nie jestem pewien jak w danej sytuacji mam postąpić, co mam wybrać, aby urzeczywistnić Boże Królestwo: Jezu, co Ty byś zrobił na moim miejscu? Zaś cała trudność polega na potraktowaniu poważnie Jego odpowiedzi, która nadchodzi zawsze, i wcieleniu jej w życie. Maryja, Jego Najświętsza Matka jest dla mnie w tym niełatwym zadaniu niedościgłym, inspirującym wzorem. Bóg bowiem jest dla nas wszędzie, jak czytamy w przepięknym Psalmie 139: "Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę". To my mniej lub bardziej świadomie wykluczamy Go z pewnych sytuacji i miejsc w naszym życiu, wyrzekając się szczęścia, które ze sobą przynosi. Myślę, że żyć pełnią życia to znaczy być w każdej jego chwili w pełni świadomym obecności kochającego Boga. Całego przy mnie, we mnie i dla mnie.

    Pozdrawiam

    Arek

    OdpowiedzUsuń
  3. Arek, dziękuję Ci, jak trudne czasem jest właściwe rozeznanie. Dobrze, że jest Bóg nawet w tych wątpliwościach i błądzeniu. Bea

    OdpowiedzUsuń
  4. Współmodląca się Anna6 września 2017 22:22

    Arku gratuluję Ci komentarzy.Osobiście mam dylemat na temat wolnej woli. jak to wygląda z dziećmi na ile one mogą ją mieć, na ile my jako rodzice mamy prawo ingerować ich decyzje. Zapraszam Cię na Forum chętnie skorzystałabym z Twoich przemyśleń i wiedzy.
    Na Forum jestem jako Siwka59.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.