Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego jest epifanią boskiej natury Jezusa Chrystusa, który „ wstąpił do nieba i siedzi po prawicy Ojca”, jak uczy św. Jan Damasceński: „Przez prawicę Ojca rozumiemy chwałę i cześć Bóstwa, gdzie Ten, który istniał jako Syn Boży przed wszystkimi wiekami, jako Bóg i współistotny Ojcu, zasiadł cieleśnie po Wcieleniu i uwielbieniu Jego ciała” (Św. Jan Damasceński, De fide orthodoxa, IV, 2, 2).
Objawienie Boga
jako wzajemnej miłości Osób Trójcy Przenajświętszej, która otwiera się, w akcie
stwórczym, na innego, w szczególny sposób wyraża się w historii zbawienia
człowieka, której najwyższym wyrazem jest Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie
Drugiej Osoby Bożej, naszego Pana Jezusa Chrystusa, który „chociaż był
Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko
wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go
słuchają” (Hbr 5, 8-9).
Wniebowstąpienie Pańskie jest zatem następstwem ofiary miłości, jaką Bóg złożył ze swojego jedynego Syna dla naszego zbawienia: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 6-12). Wywyższenie Jezusa, które dziś świętujemy, wskazuje również ostateczny cel istnienia tych, którzy w Niego wierzą: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 1-3).
Wniebowstąpienie Pańskie jest zatem następstwem ofiary miłości, jaką Bóg złożył ze swojego jedynego Syna dla naszego zbawienia: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 6-12). Wywyższenie Jezusa, które dziś świętujemy, wskazuje również ostateczny cel istnienia tych, którzy w Niego wierzą: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 1-3).
Wniebowstąpienie
jako objawienie boskiej natury Jezusa Chrystusa, oraz paschalny charakter tej
uroczystości Kościół święty wyraża w nauce Katechizmu:
„Ukryty
charakter chwały Zmartwychwstałego przejawia się w tym czasie w Jego
tajemniczych słowach skierowanych do Marii Magdaleny: "Jeszcze... nie
wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do
Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»" (J 20,17).
Wskazuje to na różnicę między ukazywaniem się chwały Chrystusa
Zmartwychwstałego i chwały Chrystusa wywyższonego po prawicy Ojca. Historyczne,
a zarazem transcendentne wydarzenie Wniebowstąpienia określa przejście z jednej
chwały do drugiej” (KKK 660).
„Ten ostatni
etap pozostaje ściśle związany z pierwszym, to znaczy ze zstąpieniem z nieba
zrealizowanym we Wcieleniu. Tylko Chrystus, Ten, który "wyszedł od
Ojca", może "wrócić do Ojca" (Por. J 16, 28. "Nikt nie
wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego"
(J 3, 13) (Por. Ef 4, 8-10). Człowieczeństwo pozostawione swoim własnym siłom
nie ma dostępu do "domu Ojca" (J 14, 2), do życia i do szczęścia
Bożego. Jedynie Chrystus mógł otworzyć człowiekowi taki dostęp: "Jako
nasza Głowa wyprzedził nas do niebieskiej Ojczyzny, aby umocnić naszą nadzieję,
że jako członki Mistycznego Ciała również tam wejdziemy" (Por. Mszał
Rzymski, Prefacja o Wniebowstąpieniu)” (KKK 661).
"A Ja,
gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12,
32). Wywyższenie na krzyżu oznacza i zapowiada wywyższenie Wniebowstąpienia.
Jest jego początkiem. Jezus Chrystus, jedyny Kapłan nowego i wiecznego
Przymierza, "wszedł nie do świątyni zbudowanej rękami ludzkimi... ale do
samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga" (Hbr 9,
24). W niebie Chrystus nieustannie urzeczywistnia swoje kapłaństwo, "bo
zawsze żyje, aby się wstawiać za tymi, którzy przez Niego zbliżają się do
Boga" (Hbr 7, 25). "Jako Arcykapłan dóbr przyszłych" (Hbr 9, 11)
Chrystus stanowi centrum i jest głównym celebransem liturgii, przez którą czci
Ojca w niebie (Por. Ap 4, 6-11) (KKK 662).
Również w
dzisiejszej liturgii eucharystycznej przeżywamy z naszym Zbawicielem i
Arcykapłanem tajemnicę Jego Wniebowstąpienia, rozumiejąc je nie jako moment
rozłąki lecz przeciwnie, jako czas głębokiego zjednoczenia w wierze z Ojcem,
przez Syna, w nocy Ducha Świętego. Celebracja eucharystyczna jest bowiem
„zadatkiem” tego przebóstwienia / zjednoczenia z Bogiem, które stanowi cel
naszego istnienia, jak głosi przepiękna, średniowieczna modlitwa O Sacrum
Convivium: „O święta uczto, na której pożywamy Chrystusa, odnawiamy
pamięć Jego męki, dusze napełniamy łaską, i otrzymujemy zadatek przyszłej
chwały”.
„Jedenastu
zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go
ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus
podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza
w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,
udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać
wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie
dni, aż do skończenia świata»” (Mt 28, 16-20).
Dzisiejsza
perykopa ewangeliczna opisuje spotkanie Jezusa z uczniami w Galilei. Jest ono
następstwem obietnicy, którą zmartwychwstały Pan złożył niewiastom, gdy „Po
upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i
druga Maria obejrzeć grób” (Mt 28, 1). Do nich to przemówił Anioł
Pański, przygotowując je na spotkanie z Chrystusem: „Wy się nie
bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo
zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce,
gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z
martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie” (Mt
28, 5-7). Anioł ogłosił niewiastom Dobrą Nowinę o Zmartwychwstaniu, zaprosił
je, by odwołując się do swoich zmysłów doświadczyły prawdziwości tego faktu,
wreszcie posłał je z misją głoszenia tej Prawdy uczniom Pańskim. Obie Marie
okazały posłuszeństwo w wierze aniołowi, „oddaliły się od grobu, z bojaźnią
i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom” (Mt 28, 8),
dlatego sam Zbawiciel objawił się im i definitywnie uprawomocnił polecenie
anioła: „A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!» One podeszły
do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do
nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do
Galilei, tam Mnie zobaczą»” (Mt 28, 9-10). Fakt, że pierwszymi
świadkami Jezusa są kobiety, których świadectwo w owych czasach uznawano za
bezwartościowe, oraz głębia ich wiary wyrażona w pełnej pokory postawie i
całkowitym posłuszeństwie, zwiastują uniwersalny charakter Ewangelii, które w
sposób bezpośredni Jezus wyrazi w dzisiejszej Ewangelii.
Zgodnie z
poleceniem Jezusa Jedenastu udało się do Galilei. Podczas gdy numer dwanaście
symbolizował pokolenia Izraela, w naszej perykopie liczba Apostołów nie jest
odtworzona, co może wskazywać na otwarcie się nowego Izraela, Kościoła na
wszystkie narody. Ponadto, w Ewangelii wg. św. Łukasza Jezus nie objawia się
uczniom w Jerozolimie, lecz nakazuje im wyjść z miasta, które go wyrzuciło poza
swoje mury i wydało na śmierć, i udać się do Galilei. Co istotne, pierwszy
Ewangelista precyzuje, że uczniowie udali się „ na górę ( gr. eis to horos),
tam gdzie Jezus im polecił” (Mt 28, 16). Św. Mateusz posługuje się tu
rodzajnikiem określonym, zatem Jezus wskazał swoim uczniom konkretną, znaną im
górę. Możemy się domyślać, że chodzi tu o górę Błogosławieństw, gdzie Pan
ogłosił „konstytucję” królestwa Bożego. Aby spotkać Zmartwychwstałego,
uczniowie muszą wrócić tam, gdzie usłyszeli Jego nauczanie, przypomnieć sobie
Jego słowa, przyjąć je do serca i żyć według nich każdego dnia, pełniąc wolę
Ojca, zgodnie ze słowami Zbawiciela: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie,
Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę
mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).
Uczniowie
wprawdzie ujrzeli Jezusa oczyma wiary, a nawet uznali w Nim Boga, oddając –
podobnie jak wcześniej pobożne niewiasty – Mu pokłon, „niektórzy jednak wątpili
(gr. ediastasan)”. Egzegeci dopatrują się w zwątpieniu niektórych
uczniów konsekwencji zderzenia ich oczekiwań eschatologicznych, według których,
w czasach ostatecznych wszyscy umarli mieli zmartwychwstać jednocześnie, nie
zaś sam Mesjasz na początku, z faktem Zmartwychwstania ich Mistrza, o którego
rzeczywistości mogli się „namacalnie” przekonać, dotykając Go, czy spożywając z
Nim posiłek (por. Łk 24, 36-43).
Warto zauważyć,
że św. Mateusz używa ten sam czasownik distazo, wyrażający zwątpienie, opisując
reakcję Piotra na cud kroczenia przez Jezusa po wzburzonych wodach Jeziora
Tyberiadzkiego. Uczniowie przebywali wówczas na łodzi. „Łódź zaś była już
sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz
o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze” (Mt 14,
24-25). Jezus przyszedł do nich jako Bóg mający władzę nad siłami i prawami
natury, lecz Apostołowie nie uwierzyli, że to On, a Piotr wręcz rzucił Mu
wyzwanie i zażądał dowodu: „Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po
jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz
przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!» Na to odezwał się
Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On
rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do
Jezusa.” (Mt 14, 26-30). Podobnie jak będzie to miało miejsce w przypadku
św. Tomasza, po Zmartwychwstaniu Pana, Jezus przystał na żądanie Piotra, które
bardzo szybko zweryfikowało wiarę ucznia i ukazało prawdę, że tylko w
Chrystusie, Synu Bożym jest nasz ratunek i nasze zbawienie: „Lecz na widok
silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś
(gr. edistatas), małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś,
którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem
Bożym»” (Mt 14, 30-33). W jednym i drugim przypadku uczniowie nie wątpili
zatem w Jezusa, a raczej w siebie, w to, czy poradzą sobie w tej nowej
sytuacji. Piotr, który odwrócił wzrok od Jezusa i skupił na potędze niosącego
śmierć wichru, zaczął tonąć. Uczniowie, widząc rany na rękach i nogach
Zmartwychwstałego, uświadomili sobie być może przez co musiał On przejść, oraz
co ich czeka, jeśli powrócą do porzuconego w ogrodzie Oliwnym Mistrza i przyjmą
powierzoną im misję. Pamiętali bowiem Jego słowa: „Sługa nie jest większy od
swego pana". Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować„ (J
15, 20). Oddając hołd Chrystusowi, uczniowie wiedzieli zatem, że nie ma innej
drogi do uświęcenia i przebóstwienia, jak droga głoszenia Dobrej Nowiny i
związanego z tym cierpienia, bowiem to na niej Duch Święty upodabnia ucznia do
Nauczyciela: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”
(Łk 9, 23-24). Uczniowie wątpili, czy są w stanie podołać swojemu powołaniu…
Wówczas Jezus
zbliżył się do nich. Ponieważ nie byli w stanie, jak niewiasty, które pełne
miłości „podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon” (Mt
28, 9) zbliżyć się do Mistrza, „Jezus podszedł do nich i przemówił”
(Mt 28, 18). Bóg sam przyniósł swoją miłość wątpiącym uczniom, których wobec
kobiet nazwał braćmi, aby zrozumieli, że ich słabość nie jest w ich
apostolskiej misji przeszkodą, lecz przeciwnie, zaletą, ponieważ moc, która
uwolni ich od wszelkich wątpliwości i uzdolni do owocnego głoszenia Ewangelii
nie pochodzi od nich samych, jak zdolność chodzenia po wodzie nie pochodziła od
Piotra, lecz od Jezusa, który otrzymał ją od Ojca w Duchu Świętym: „Dana
Mi jest wszelka władza (gr. panta exusia) w niebie i na ziemi.
Idźcie więc i nauczajcie (gr. matheteusate, dosł. czyńcie uczniami) wszystkie
narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie
je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28, 18-20). Jezus objawił
się uczniom jako Syn Człowieczy z księgi Daniela: „Patrzałem w nocnych
widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do
Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę
i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki.
Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo
nie ulegnie zagładzie” (Dn 7, 13-14). Zbawiciel posłał Apostołów, aby w
mocy Jego boskiego majestatu chrzcili wszystkich ludzi, którzy uwierzą w
Jezusa, a zatem dosłownie „zanurzali” ich w tajemnicę Trójcy
Przenajświętszej, przez zanurzenie ich w śmierci Syna Bożego, aby mogli mieć
udział razem z Nim w życiu Bożym, dzięki chwale Jego Zmartwychwstania (por. Rz
6, 5-11). Tylko Jezus ma moc zbawienia człowieka i tylko przez Niego każdy
człowiek może przyjść do Ojca. To On uświęca swój Kościół, poza którym nie ma
zbawienia, ponieważ Kościół jest Jego mistycznym Ciałem. Zbawiciel przygarnia,
posługując się swoim Kościołem, wszystkich ludzi, którzy w Niego uwierzą: „Wszystko,
co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz
nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale
wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze
wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu
ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy
w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym»” (J 6,
37-40).
W Dziejach
Apostolskich czytamy dziś, o obietnicy danej przez Zmartwychwstałego uczniom: „gdy
Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc (gr. dynamin) i będziecie
moimi świadkami (gr. martyres)” (Dz 1, 8). Cud, który dokona się w
dniu Pięćdziesiątnicy, dopełni tego dzieła budowy Kościoła, które Jezus
rozpoczął na krzyżu, jak uczy Jan Chryzostom: „Rodzimy się przez wodę
chrztu, a jesteśmy karmieni krwią. Patrz: jesteśmy z Jego ciała i Jego kości.
Przez Jego krew i wodę rodzimy się i jesteśmy żywieni. I podobnie jak gdy spał
Adam, powstała Ewa, tak gdy umierał Chrystus, zrodził się Kościół z Jego boku”.
Łaska i moc, której Duch Święty udzieli uczniom będzie paschalnym darem
Zbawiciela: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej
prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i
oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie
i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego
powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi” (J 16, 13-15). Właśnie w
mocy Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi, gdyż jest odwieczną Osobą -
Darem wzajemnej Miłości Ojca i Syna, obecny jest Jezus: „A oto Ja jestem z
wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»” (Mt 28, 20). Tylko
dzięki tej uświęcającej i zbawiającej obecności Zmartwychwstałego Pana wśród
Jego Kościoła, uczniowie zdolni są wypełnić Jego polecenie, by czynić wszystkie
narody uczniami przez to, że przyjąwszy chrzest będą wypełniać wszystkie
przykazania, które Zbawiciel przekazał uczniom podczas swojej działalności publicznej,
szczególnie na Górze Błogosławieństw. W tym sensie uczniowie nie powinni
opierać się na swoich siłach, lecz kochając Boga całym sercem, całą duszą,
całym umysłem i całą mocą, a swego bliźniego jak siebie samego (por. por. Mk
12, 29-31), całkowicie ufać łasce Chrystusa. Rozumiał to doskonale św. Paweł,
gdy pisał: „Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały
światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały
Bożej na obliczu Chrystusa. Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach
glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. (…) trzykrotnie
prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci
mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił
z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie
w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w
uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”
(2 Kor 4, 6-7; 12, 8-10).
Tylko uczeń
zjednoczony z Jezusem może stać się autentycznym świadkiem (gr. martyres),
dosłownie męczennikiem, poprzez radykalną wierność Bogu wobec świata, który nie
chce Go przyjąć w Chrystusie. Św. Jan Paweł II mówił w homilii na zakończenie
konsystorza, w maju 2001 roku:
„Będziecie moimi świadkami! Te słowa Jezusa, skierowane do apostołów przed
wniebowstąpieniem, trafnie określają sens ewangelizacji w każdej epoce, ale
szczególnie aktualnie brzmią w naszych czasach. Żyjemy w epoce nadobfitości słowa,
pomnażanego na niesłychaną skalę przez środki społecznego przekazu, które tak
przemożny wpływ — dobry i zły — wywierają na opinię publiczną. Jednakże słowo,
którego potrzebujemy, to słowo bogate w mądrość i świętość. Dlatego w liście
Novo millennio ineunte napisałem, że «perspektywą, w którą winna być wpisana
cała działalność duszpasterska, jest perspektywa świętości» (n. 30), zdobywana
przez słuchanie słowa Bożego, przez modlitwę i życie eucharystyczne, zwłaszcza
przez udział w cotygodniowym świętowaniu Dies Domini. Tylko dzięki świadectwu
chrześcijan, którzy naprawdę starają się żyć zgodnie z radykalnymi wymogami
Ewangelii, orędzie Chrystusa może dotrzeć do naszego świata.
Tajemnica wniebowstąpienia otwiera dziś przed nami najwłaściwszy horyzont
(…). Jest to nade wszystko horyzont zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią i
grzechem. Chrystus wstępuje do nieba jako Król miłości i pokoju, źródło
zbawienia dla całej ludzkości. Wstępuje, «aby teraz wstawiać się za nami przed
obliczem Boga», jak słyszeliśmy w czytaniu z Listu do Hebrajczyków (9, 24). To
słowo Boże przynosi nam wezwanie do ufności: «godny jest zaufania Ten, który
dał obietnicę» (Hbr 10, 23).
Dodaje nam sił także Duch Święty, którego Chrystus udzielił nam bez miary.
Duch jest tajemnicą dzisiejszego Kościoła, podobnie jak był tajemnicą Kościoła
pierwotnego. Bylibyśmy skazani na niepowodzenie, gdyby straciła dla nas ważność
obietnica, jaką Chrystus złożył pierwszym apostołom: «Oto Ja ześlę na was
obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni
w moc z wysoka» (Łk 24, 49). Duch, Chrystus, Ojciec: cała Trójca Święta
współdziała z nami!”.
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.