W czytaniach na XX niedzielę zwykłą Jezus kontynuuje swoją mowę Eucharystyczną, której ton nadaje dyskusja z Żydami, podważającymi prawdziwość Jego słów. Warto zauważyć, że Pan zwraca się do „tłumów”: to idący za Nim „pokorni i głodni”, o których mówi Maryja w swym Magnificat są adresatami Dobrej Nowiny z nieba. Tymczasem „pyszniący się zamysłami serc swoich” uczeni w Piśmie i kapłani, kontestują Jego naukę, konsekwentnie ją odrzucając w imię własnych przekonań.
Tymczasem to właśnie wiara będąca darem Ducha
Świętego uzdalnia człowieka do otwarcia się na działanie Boga po ludzku
niezrozumiałe lub wręcz niedorzeczne. Jezus nie ucieka się do symboliki, ale
mówi Kim jest i co dosłownie należy czynić, aby mieć udział w Jego Życiu: „Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb,
będzie żył na wieki” (J 6, 51). Żydzi, zamknięci na działanie Ducha Świętego,
zadają sobie pytanie, które jest w gruncie rzeczy jednocześnie wyrazem
zrozumienia słów Pana i podważeniem ich sensowności: „Jak On może nam dać
[swoje] ciało do spożycia”? (J 6, 52). Tak, jak niedawno „szemrali” na wieść,
że Zbawiciel „zstąpił” z nieba, tak teraz z rosnącym oburzeniem „sprzeczają się
między sobą” nad znaczeniem Jego słów. W tym momencie łaska Boża zderza się z
tym wszystkim, czego uczono ich od dzieciństwa, z największym tabu, jakim jest
jedzenie ludzkiego ciała i picie ludzkiej krwi, które jest podwójną zbrodnią,
jako że krew sama w sobie, jako źródło i miejsce przebywania życia należy do
Boga – Pana Życia. „Ale się wystrzegaj spożywania krwi, bo we krwi jest życie,
i nie będziesz spożywał życia razem z ciałem” (Pwt 12, 23). Tymczasem Jezus
namawia do czynienia tego, czego Mojżesz, w imieniu Boga, kategorycznie
zabrania. Co więcej, Mistrz z Nazaretu ostrzega: „ Jeżeli nie będziecie
spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie
mieli życia w sobie”. (J 6, 53). Aby zaś uniknąć wszelkich niejasności oraz
ustrzec uczonych w Piśmie, przed dojściem do niewłaściwych wniosków, Mistrz
precyzuje: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym
napojem” (J 6, 55).
Istotą procesu wiary nie jest bowiem jej przyjmowanie warunkowe, przepuszczanie przez filtr naszego światopoglądu. Nie może być ona przyjmowana również wybiórczo. Prawdziwa wiara jest aktem pokory. Jest stanięciem wobec Bożej łaski w prawdzie własnej bezradności; byciem niczym Piotr, który na „ widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»” (Mt 14, 30). W tej sytuacji nie ma miejsca na stawianie Bogu warunków, zmuszanie Go, by dostosował się do naszych przekonań i zbawiał nas „po naszemu”. Jest tylko świadomość, że jeśli nie On to śmierć, stąd pełne zawierzenia błaganie o ratunek, na które Bóg odpowiada tylko w jeden sposób: „Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» (Mt 14, 31). Dlatego musimy pozwolić Bogu zbawiać nas według miary Jego Miłości i zamiast szemrać i sprzeczać się, nieustannie mówić do Pana jak Apostołowie: „«Przymnóż nam wiary!» (Łk 17, 5).
Istotą procesu wiary nie jest bowiem jej przyjmowanie warunkowe, przepuszczanie przez filtr naszego światopoglądu. Nie może być ona przyjmowana również wybiórczo. Prawdziwa wiara jest aktem pokory. Jest stanięciem wobec Bożej łaski w prawdzie własnej bezradności; byciem niczym Piotr, który na „ widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»” (Mt 14, 30). W tej sytuacji nie ma miejsca na stawianie Bogu warunków, zmuszanie Go, by dostosował się do naszych przekonań i zbawiał nas „po naszemu”. Jest tylko świadomość, że jeśli nie On to śmierć, stąd pełne zawierzenia błaganie o ratunek, na które Bóg odpowiada tylko w jeden sposób: „Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» (Mt 14, 31). Dlatego musimy pozwolić Bogu zbawiać nas według miary Jego Miłości i zamiast szemrać i sprzeczać się, nieustannie mówić do Pana jak Apostołowie: „«Przymnóż nam wiary!» (Łk 17, 5).
Jezus uczy nas, że jeżeli nie przyjmiemy Jego
daru, nie będziemy mieli życia w sobie, ponieważ: „Kto spożywa moje Ciało i
Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał
żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa,
będzie żył przeze Mnie.” (J 6, 56). To jest właśnie istota mowy eucharystycznej
Zbawiciela. Życie, w jego aspekcie fizycznym i duchowym, jest całkowitym darem
Ojca. Jezus jako Druga Osoba Boska jest przez Ojca odwiecznie zradzany, oraz
jako prawdziwy Człowiek otrzymał od Ojca duszę i to Ojciec, w mocy Ducha
Świętego, ukształtował Go w dziewiczym łonie Najświętszej Maryi Panny,
wejrzawszy na uniżenie swojej Służebnicy, przez co uczynił ją
błogosławioną przez wszystkie pokolenia (por Łk 1, 48). Zbawiciel, karmiąc nas
swoim ciałem i pojąc swoją krwią, czyni nas swoim ciałem mistycznym i
włącza w swoją relację z Bogiem Ojcem, przez co, jak uczy nas św. Paweł: „nie
jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli
Bożej” (Ga 4,7). Właśnie dlatego, że żywimy się Jego ciałem i krwią jesteśmy
dziećmi w Dziecku i w Nim mamy Życie, ponieważ „Bóg wysłał do serc naszych
Ducha Syna swego, który woła: Abba” (Ga 4, 6), a to właśnie „Duch
daje życie” (J 6, 56). Jako Kościół, przez uświęcającą moc sakramentów, już
teraz uczestniczymy w Życiu Trójcy Przenajświętszej, chociaż: „ani oko nie
widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie
rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił
to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego.” (1
Kor 2, 9-10).
Miłosierny Bóg w Maryi, Matce Boga -
Człowieka, która jest w szczególny sposób „świątynią Ducha Świętego” odsłonił
nam rąbek tej tajemnicy. W całym jej ziemskim życiu, w sposób niedościgły,
objawiła się uświęcająca i zbawcza moc Trójcy Przenajświętszej. Z woli Ojca
została ona zachowana od grzechu pierworodnego i w jej przeczystym łonie, za
sprawą Ducha Świętego, odwieczny Logos, Druga Osoba Boża, stał się prawdziwym
człowiekiem dla naszego zbawienia. Pokorne Fiat: «Oto Ja służebnica Pańska,
niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38) nie ograniczyło
uczestnictwa Maryi w zbawczym dziele Jej Syna do Jego urodzenia i wychowania,
lecz prowadziło ją, krok po kroku, drogami Jego posłannictwa, przez tajemnice
radosne, świetlane, aż po bolesne, gdy stojąc pod krzyżem Syna, cierpiała na
duszy straszliwe rany, przez które wykrwawiało się Jego skatowane, konające
ciało. To właśnie w tym mistycznym zjednoczeniu realnego, niewysłowionego
cierpienia Syna i Matki, Maryja z pokorą przyjęła Jego polecenie i stała się, z
całego swego przebitego mieczem boleści serca, Matką również dla nas (por J 19,
25-27).
W równie pełny sposób Bóg włączył Maryję w
tajemnice chwalebne. Zjednoczona z Apostołami trwała Ona na modlitwie, w dniu
Pięćdziesiątnicy została razem z nimi napełniona Duchem Świętym (por Dz 2,4) i
razem z nimi, do końca swych ziemskich dni, głosiła zwycięstwo swego Syna
nad śmiercią. Nic zatem dziwnego, że Kościół od samego początku wierzył w to,
co ojciec święty Pius XII ogłosił w Konstytucji Apostolskiej „Munificentissimus
Deus” jako dogmat, że „NIEPOKALANA BOGARODZICA ZAWSZE DZIEWICA MARYJA, PO ZAKOŃCZENIU
BIEGU ŻYCIA ZIEMSKIEGO, ZOSTAŁA Z CIAŁEM I DUSZĄ WZIĘTA DO NIEBIESKIEJ CHWAŁY”.
Tak, jak całkowicie posłuszna działaniu Ducha Świętego Niepokalanie Poczęta,
„Tota pulchra” Maryja w pełni, według swojej natury i powołania, uczestniczyła
w zbawczym dziele Jezusa, tak również w pełni , duszą i ciałem „trwa w swym
Synu” i uczestniczy w życiu Trójcy Świętej, w niebie.
Bóg jest stworzycielem całego człowieka
i całego człowieka zbawia. Wymiar materialny, cielesność, będąca dla wielu
niemal ubóstwianym celem samym w sobie, a dla innych przeciwnie, zbytecznym
balastem, siedliskiem chorób i źródłem cierpienia, w Chrystusie urasta, w
konsekracji eucharystycznej, do rangi sakramentu: znaku naszego zbawienia,
które przychodzi przez pokorne przyjęcie w duchu Chrystusa naszego codziennego
krzyża. Bóg kocha nasze ciało i je również przeznacza do zbawienia.
Przemienione, na wzór ciała Zmartwychwstałego, zostanie nam przywrócone w Dniu
Ostatecznym. Aby tak się stało musimy jak najczęściej posilać się Jego ciałem
eucharystycznym „danym za nas”, przeżuwać je i połykać, czując w ustach fakturę
chleba, którym żywi nas Ojciec ( por. Mt 6,11) po to, aby samemu siebie dawać
innym, być „dobrym jak chleb” (św. Brat Albert).
Sensem naszego ziemskiego istnienia jest
upodobnianie się do Boskiego Mistrza, który karmi nas swoim ciałem paschalnym,
a zatem również swoją nieskończoną miłością i cierpieniem, które jest ceną
naszego zbawienia. Dlatego my również jesteśmy zobowiązani, aby Go karmić, gdy
przychodzi do nas głodny i spragniony. Jedynie wówczas razem z Maryją i
wszystkimi świętymi będziemy cieszyć się chwałą nieba, według słów Zbawiciela:
„Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy
zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim
wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz
oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po
swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej
stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie
królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem
głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; (…) Wówczas
zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i
nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? (…) A Król im odpowie:
"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci
moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 31-35;37;40).
Arek
Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.