Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

26.07.2015

"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba." (J 6, 51)



  W liturgii Słowa na dzisiejszą niedzielę, Kościół święty proponuje nam historię cudownego rozmnożenia chleba i ryb przez Pana Jezusa w wersji, jaką podaje nam św. Jan w 6 rozdziale swojej Ewangelii. On również – podobnie jak ewangeliści synoptyczni – opisuje wielki entuzjazm tłumów, które widząc znaki czynione przez Zbawiciela, szczególnie uzdrowienia, podążali za Nim, dokądkolwiek by się nie udał. To pragnienie bycia przy Nauczycielu z Nazaretu było tak silne, że zdawało się tłumić poczucie zdrowego rozsądku i wpojone od pokoleń nawyki religijne: idący za Jezusem ludzie nie zadbali o prowiant ani o to, że zbliża się Pascha – najważniejsze święto żydowskie i że należy poczynić do niej przygotowania. Ich serca i umysły są przy Panu: zapomniawszy o wszystkim innym, niczym Maria, siostra Marty i Łazarza, gromadzą się u stóp Jezusa, który „wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami” (J 6, 3) i karmią się Jego nauką.

  Dla każdego Żyda ta scena musiała jednoznacznie kojarzyć się z głównym motywem historii ich zbawienia: podobnie jak Mojżesz wyprowadził Izraelitów z egipskiej ziemi niewoli i podjął misję wypełnienia obietnicy złożonej przez Boga Abrahamowi wprowadzenia Jego ludu do ziemi obiecanej, tak teraz Jezus – nowy Mojżesz wyprowadza tych, którzy chcą pójść za Nim i uwierzyć w Niego z niewoli grzechu i wprowadza ich do królestwa Bożego, którego znakiem jest wspólnota zgromadzona z woli Boga Ojca przez Ducha Świętego wokół Syna Bożego – Mesjasza.
Sam Zbawiciel w rozmowie z Nikodemem czyni porównanie swojej zbawczej misji do działalności Mojżesza: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 14-16). W tej optyce cud, który będzie miał miejsce za chwilę, jest znakiem „dawania” Syna przez Ojca w mocy Ducha Świętego – tym razem jako nową, doskonałą mannę, chleb Boży, o czym Jezus powie w swojej mowie eucharystycznej: „Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6, 32-33).

  Boskie współczucie Jezusa, o którym mówi nam św. Marek w Ewangelii z poprzedniej niedzieli, ogarnia bowiem całego człowieka: jego wymiar duchowy i materialny. Opisywana przez św. Jana scena jest w pewnym sensie doskonałą ilustracją nauczania Pana: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? (…) Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 25; 31-33). Teraz Ojciec niebieski przez swego Syna zatroszczy się o potrzeby materialne tych, którzy Mu zawierzyli – co więcej, uprzedzi ich prośby i zaspokoi najgłębszy głód duszy, dając im pokarm na życie wieczne (por. J 6, 58).
  
  Bóg doskonale wie czego nam potrzeba, jest kochającym Tatą, który wysłuchuje każdą naszą prośbę i zaspokaja nasze pragnienia, nawet te nie do końca  uświadomione. Często zdaje się nam, że jest On głuchy na nasze wołania; że problemy, o których rozwiązanie prosimy nie tylko nie ustępują, ale jeszcze się pogłębiają. Przychodzi wówczas szatan i stara się porwać zasiane w naszych sercach słowo wiary i zaufania w boże miłosierdzie, sącząc w ich miejsce jad zwątpienia i rozpaczy. Tymczasem Jezus wysłuchuje wszystkie nasze prośby zanoszone z miłością i każda szczera modlitwa jest droga Jego sercu. Daje nam to, czego naprawdę potrzebujemy, a nasze cierpienie uświęca i czyni nieocenionym darem dla innych. Kiedy stoimy u stóp góry i zgłodniali zastanawiamy się czy dobrze zrobiliśmy idąc za Nim tak daleko od bezpiecznego domu, On właśnie w tej chwili przygotowuje dla nas ucztę, której nie posmakowali nawet aniołowie w niebie.

  Rozumując czysto po ludzku, dla Jezusa i Jego uczniów sytuacja, w jakiej znalazły się jest kompromitacją. Nauczyciel „wystawia na próbę” Filipa, chcąc by uczniowie zdali sobie z tego w pełni sprawę. Prowokuje ich do szukania rozwiązań, wywołując tak dziś popularną „burzę mózgów”. Wyniki są niezadowalające. Filip zauważa, że brakuje im pieniędzy na zakup odpowiedniej ilości pożywienia, nie zastanawiając się nad faktem, że znajdują się na wzgórzu i nawet gdyby mieli odpowiednią ilość gotówki, to nie mieliby gdzie kupić chleba dla tak olbrzymiej rzeszy ludzi: św. Jan pisze bowiem o 5000 mężczyzn, można więc przypuszczać, że wokół Jezusa zgromadziło się co najmniej drugie tyle kobiet i dzieci. Poziom zakłopotania uczniów wyraża jeszcze dobitniej Andrzej, brat Szymona Piotra, informując o chłopcu, który ma pięć chlebów i dwie ryby, natychmiast realistycznie oceniając swoją uwagę: „lecz cóż to jest dla tak wielu?„ (J 6, 9). Być może Apostoł skojarzył zaistniałą sytuację z historią cudownego rozmnożenia chleba dokonanego przez proroka Elizeusza, opisaną w Drugiej Księdze Królewskiej: tam również prorok miał do dyspozycje chleby jęczmienne, tyle że było ich dwadzieścia, a głodnych stu (por. 2Krl 4, 42-44) – teraz uczniowie mieli do dyspozycji cztery razy miej chlebów, a ludzi do wykarmienia tysiące. Według św. Marka zachowanie apostołów jest jeszcze bardziej odległe od ducha Jezusowego: „Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich! Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia” (Mk 6, ,35-36). Nie dość że taki pomysł był mało logiczny to jeszcze w zaistniałej sytuacji bezduszny.

  Tymczasem Jezus każe tłumom usiąść, a dokładniej zająć wygodną pozycję, jaką przyjmowali biesiadnicy podczas uczty. Dla Pana bowiem nie chodzi tu jedynie o zaspokojenie głodu, ale o celebrację Jego paschy, podczas której to On będzie usługiwał przy posiłku. Cud rozmnożenia pokarmu stał się dla Chrystusa okazją dla objawienia prawdziwej natury Jego misji, która wyraża się w słowach: „Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). Jeszcze bardziej wymownie postąpi, zachowując się jak sługa, kiedy to przed swoją męką: „wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany” (J 13, 4-5). Co ciekawe teraz Jezus całkowicie lekceważy konieczność rytualnego oczyszczenia się przed posiłkiem. Podobnie jak nawiązanie św. Jana do obfitości trawy na miejscu posiłku, posługa Jezusa przy stole wskazuje na jego misję pasterską: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę. (…) Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity (Ps 23, 1-3; 5). Uczta, podczas której On sam usługuje, jest symbolem Eucharystii, która jest darem paschalnym. Jezus własną krwią obmył tych, którzy spożywają Jego ciało i piją Jego krew, dlatego nie potrzebują oni rytualnego oczyszczenia.

  Jezus w akcie rozmnożenia chleba i ryb posługuje się pożywieniem, które miał przy sobie chłopiec. To, co było dla uczniów symbolem ludzkiej bezradności staje się okazją dla objawienia się wszechmocy Bożej Miłości. Pan nie stwarza pożywienia z niczego, chociaż z pewnością mógłby to uczynić. Zawsze pragnie On naszej, najskromniejszej nawet, współpracy. Co więcej: im jest ona pokorniejsza, tym pełniej objawiają się Boże dzieła. O dzieciach, całkowicie znanych na dorosłych, mówił Chrystus: „do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14). Chleb jęczmienny stanowił posiłek ubogich, którzy byli ostatnimi w społeczności żydowskiej, a zatem powołanymi do bycia pierwszymi w królestwie Bożym (por. Mt 20, 16). Niedościgłym „wcieleniem” tej bożej logiki pokory jest Maryja, o której św. Maksymilian Maria Kolbe mówił, że jest „transparencją Ducha Świętego”. W jej przepięknym Magnificat Bóg „Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia” (Łk 1, 52-53).

  Cudowne rozmnożenie chleba i ryb związane jest symbolem ustanowienia eucharystii, którego w czwartej Ewangelii podczas ostatniej wieczerzy nie ma. Św. Jan teraz opisuje czynności, które Zbawiciel wykona, według synoptyków: Jezus bierze chleb, dziękuje za niego Ojcu i daje do spożycia. W akcie dziękczynienia Zbawiciel wyraża swoje całkowite poddanie woli Ojca: to On jest Stworzycielem, Źródłem wszelkiego dobra, miłościwą Opatrznością, która spogląda na każdego człowieka przez pryzmat jego odwiecznego powołania do zjednoczenia z Bogiem w chwale Trójcy Przenajświętszej. To jest dla nas najpiękniejsza lekcja modlitwy: pamiętając o dobru jakie Bóg nam wyświadcza należy nieustannie Mu za nie dziękować nie dlatego, że On tego potrzebuje, lecz dlatego, że postawa dziękczynienia i uwielbienia stawia nas we właściwej perspektywie wobec Boga i umożliwia Mu jeszcze głębsze działanie w naszym życiu. „Wszystko jest łaską, wszystko jest darem Boga i Jego miłości do nas. (…) Zbawienie jest darmowym darem Pana, darmowym darem, że Pan w nas wstępuje i w nas mieszka. Tak, jak darmo otrzymaliśmy tak też jesteśmy wezwani, by darmo dawać (por Mt 10,8); na wzór Maryi, która zaraz po przyjęciu zwiastowania anioła poszłaby dzielić dar płodności z kuzynką Elżbietą. Bo, jeśli wszystko zostało nam dane, to wszystko powinno być oddane innym. W jaki sposób? Pozwalając, by Duch Święty uczynił nas darem dla innych” - powiedział Ojciec św. Franciszek podczas zeszłorocznej uroczystości Niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

  Jezus nasycił tysiące tym, co po ludzku mogło starczyć jedynie dla kilku. Nie pozwala też, aby ułomki z chleba pobłogosławionego przez Boga zaginęły, ale każe je zebrać na świadectwo dla nas, abyśmy zrozumieli, że Zbawiciel zawsze daje nam więcej niż prosimy. Ułomki te są również symbolem wszystkich ludzi, którzy zawierzyli Jezusowi, a których On oddaje Ojcu: „Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś” (J 18, 9) przypomni słowa Pana św. Jan, opisując Jego pojmanie w Ogrodzie Oliwnym. Dwanaście jest ponadto liczbą symbolizującą boskie działanie zbawcze w historii. Tak dwanaście pokoleń Izraela zostanie zastąpione dwunastoma Apostołami, na których Jezus oprze swój Kościół, tak dwanaście koszy ułomków wskazuje na chleb eucharystyczny, który definitywnie zastąpi mannę Mojżesza.

  Zgromadzone tłumy nie rozumieją głębi objawienia, które się właśnie dokonało na ich oczach, zatrzymując się na bezpośrednim, powierzchownym wymiarze tego, co Jezus mówi i czyni. Najedzeni widzą w Jezusie proroka i króla, podlegając w dalszym ciągu panującemu w owym czasie wyobrażeniu Mesjasza jako posłanego przez Boga przywódcę, który ma ich poprowadzić do zbrojnego wyzwolenia spod okupacji rzymskiej. Wręcz zamierzają Go porwać i obwołać królem (por. J 6, 15). Chcą Boga podporządkować swoim koncepcjom zbawienia, a nie podporządkować się woli Boga i przyjąć zbawienia jako daru. Takie zachowanie jest przez Jezusa nie do zaakceptowania. Każda próba deformacji Jego misji, wyrwania jej spod prowadzenia przez Ducha Świętego i podporządkowania jej ludzkim wyobrażeniom jest działaniem szatańskim. W Ewangelii św. Marka do Piotra, który usłyszawszy z ust Jezusa, że: „Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 8, 31) „wziął Go na bok i zaczął Go upominać” Jezus zwraca się niezwykle ostro: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mk 8, 33). Dla Pana musiało być czymś niezwykle przykrym, że tak jak Piotr, który jeszcze przed chwilą nazwał Go Mesjaszem (por. Mk 8, 29) teraz zachował się jak zły duch, gdyż starał się powstrzymać Go w Jego misji zbawczej, tak Żydzi, którzy doświadczyli wszechmocy Bożej Miłości, zachowali się jak diabeł podczas kuszenia na pustyni, ofiarując Jezusowi fałszywe królestwo (por Mk 4, 8-10). Wówczas, na pustyni, Jezus powiedział w podobnym duchu: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10).

  Dziś również nas zły duch  stara się odwieść od posłuszeństwa Bożym przykazaniom, rozmyć granicę między dobrem a złem, zamącić właściwe postrzeganie świata pseudonaukowym i pseudohumanistycznym bełkotem – wszystko po to, abyśmy dali sobie wpoić obraz bożego królowania na ziemi skrojonego na miarę tych, którzy chcą Jezusa zmusić do przyjęcia korony z ich ręki, bycia królem według ich pomysłu. Tylko pokorne, ale odważne nazwanie dobra dobrem a zła złem ustrzeże nas przed błędem, jaki popełnili Żydzi wobec Jezusa, wszystko bowiem co nadto od Złego pochodzi (por. Mt 5, 37). Zaś mądrość odróżnienia ziaren od plew pochodzi od Ducha Świętego. Św. Paweł uczy nas w dzisiejszym liście do Efezjan: „Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie” (Ef 4, 3-4). Nasza siła wynika ze zjednoczenia z Chrystusem w Duchu Świętym. Znakiem tej jedności jest Ojciec święty, a nauczanie magisterium Kościoła jest odpowiedzią samego Chrystusa na zwodnicze nauki pana tego świata. Musimy zatem, pomni na nasze powołanie, słuchać tego, co Duch mówi do Kościołów (por. Ap 3, 6), nie pozwolić aby Jezus „sam usunął się znów na górę” (J 6, 15) i niczym Maryja, Matka Kościoła, która „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2, 51) powinniśmy medytować nad słowami pierwszego papieża: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”(J 6, 68).
                                                                            
                                                                                  Arek

  Liturgię Słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
http://liturgia.niedziela.pl/index.php?data=2015-07-26
 

 

4 komentarze:

  1. Pięknie , szczegółowo i obszernie opisane.

    Pan Bóg troszczy się o nas, o nasze potrzeby duchowe i cielesne.
    To rozmnożenie chleba i ryb, to wspaniały przykład...
    Wiele lat temu jeszcze jak studiowałam, straciłam dobrze płatną pracę.Nastały dla mnie chude miesiące...
    Pan Bóg nie zostawiał mnie samej.Dostałam pracę- za jedzenie- wzięłam to co było.Chciałam powiedzieć, że w tym czasie mojej mamie też źle się powodziło, problemy finansowe i zdrowotne, rodzinie mojej cioci też.
    Cud w moim przypadku polegał na tym , że tego jedzenie było tyle,że mogłam się dzielić nim i z mamą i z rodziną cioci, w zasadzie to na jedzenie wydaje się dość sporo,Moje modlitwy zostały wysłuchane.
    PAN BÓG ZATROSZCZYŁ SIĘ O NASZE POTRZEBY.
    Kilka lat temu chcieliśmy zamieszkać z mężem osobno, nie stać nas było na meble, modliłam się o nie i dostaliśmy używane, meble, stół, krzesła...

    i mam jeszcze taki mały przykład.
    Modliłam się o w ubiegłym roku o wakacje dla naszej rodziny- nie przelewa nam się zbytnio, więc jest ciężko.Kiedy już myślałam, że będziemy musieli zostać w domu, bo na nic nas nie było stać, obdzwoniłam wszystko i wszystkich to Pan Bóg nie zostawił nas samych.
    Udało nam się znaleźć mieszkanie 2 pokojowe 400zł na tydzień.Piękne i po remoncie i nigdy nie spędziłam urlopu w takich dobrych warunkach z dziećmi i mężem.
    Bywało i tak , że nie miałem pieniędzy na mleko dla dziecka- idzie go sporo- a tu w prezencie dosłałam .,albo ktoś kupił dziecku pieluszki, na które już nie miałam pieniędzy.

    Ja wiem, że takie materialne ....ale Pan dał nam na dany moment, to, co było potrzebne.
    Czasami jest na prawdę ciężko, są też momenty, że myślę , że moje modlitwy nie będą wysłuchane- Pan Bóg nie jest maszynką do spełniania życzeń przecież.
    Szatan zasiewa w nas zwątpienie..., niszczy nasze zaufanie i wiarę w Boże Miłosierdzie.Ale na przekór wszystkiemu musimy wierzyć i zawierzyć Panu, oddać Mu to wszystko.
    Wiem, że to nie łatwo, mi samej nie raz ciężko to przychodzi, jak przez długi czas się źle u nas dzieje...Nie wolno tracić wiary.
    Wciąż modlę się za mojego męża, który był niegdyś wspaniałym, troskliwym , dobrodusznym....dziś jest jak kamień, często bywa okrutny, odszedł od Boga , bo mówi, że Bóg nie dał mu niczego.
    Zbuntował się , odrzucił synka, jak wyszła na jaw jego choroba.Mówi, że Bóg nie chce dać mu lepszej pracy, albo takiej która pozwoli nam normalnie żyć....Mąż nie widzi tych małych rzeczy. Nie potrafi dziękować za to, że mamy co jeść, i za to, że dziecko było przez tydzień zdrowe.Mówi , że jest zły, bo świat jest zły.

    Ja myślę, że tak długo nam będzie ciężko, dopóki mąż nie uzna, że Jezus jest Panem, dopóki nie odda mu wszystkiego i nie zawierzy jak dziecko.
    Niestety mąż jest buntownikiem z własnego wyboru widzę, że droga będzie ciężka.
    Wszytko by pewnie zmieniło, gdyby mąż poszedł do spowiedzi i zaczął przyjmować komunię, pewnie wtedy dopiero jego głód został by zaspokojony, bunt ujarzmiony. Gdyby tylko mógł zawierzyć Bożemu Miłosierdziu....gdyby zapragnął Jezusa.


    Dziękuję za dzisiejsze opracowanie. Błogosławionej Niedzieli.

    Zostańcie z Panem.

    Bożenka Pz




    Takich przykładów jest wiele w moim życiu

    OdpowiedzUsuń
  2. W tekście Arka czytamy m.in takie słowa z Pana Jezusa: „Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?”
    „Starajcie się naprzód o królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”
    Następnie, w opisywanym przez Arka fragmencie Biblii, Pan Jezus, przez ręce Apostołów, nakarmia tysiące głodnych ludzi.

    Wśród nas jest również tyle głodnych ludzi. Jest tyle różnych głodów….
    Nikt jednak, nie jest permanentnie głodny we wszystkim. Zawsze czyś się może podzielić: czy to w sferze ducha, czy ciała.

    Jeśli ma nadmiar, to, czy to ma mieć tylko dla siebie?

    Kto ma pomagać potrzebującym?
    Oni…. tamci, mają pomagać, posługiwać... być przedłużeniem rąk Jezusa?
    A ja?

    W dzisiejszym tekście Elżbiety jest napisane o modlitwie potrzebującego. O tym, że modlitwa powinna być wytrwała, cierpliwa, z wiarą i pokorą.
    A jaka jest, czy powinna być modlitwa tych, którzy mają wiele i w nadmiarze?...

    Arek zacytował Papieża Franciszka.
    ….”Tak, jak darmo otrzymaliśmy tak też jesteśmy wezwani, by darmo dawać (por Mt 10,8); na wzór Maryi, która zaraz po przyjęciu zwiastowania anioła poszłaby dzielić dar płodności z kuzynką Elżbietą.
    Bo, jeśli wszystko zostało nam dane, to wszystko powinno być oddane innym.
    W jaki sposób?
    Pozwalając, by Duch Święty uczynił nas darem dla innych” - powiedział Ojciec św. Franciszek podczas zeszłorocznej uroczystości Niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny.”

    Idź więc… i również Ty czyń podobnie.
    Dawaj z serca. A będziesz, jak niewyczerpujący się dzban mąki, czy baryłka oliwy…. czyli pod stałym Bożym błogosławieństwem.

    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  3. W czytaniach na których Arek opiera swoje rozważania, dwa razy jest mowa o rozmnożeniu chleba… lud został nakarmiony, ukazana wielkość Pana, Jego wszechmoc, ludzie będący blisko wystawieni na próbę, czy zawierzą do końca, czy będą kalkulować.

    Te słowa można odnieść do każdej sytuacji w naszym życiu, gdy słyszymy głos "nakazujący" nam coś zrobić co po ludzku jest dla nas niemożliwe… Jaka jest wtedy nasza reakcja? Nie umiem, nie nadaję się, są lepsi, nie będą mnie słuchać, nie mam wykształcenia teologicznego… niby wierzymy Bogu, ale zawsze jest jakieś "ale" bardzo rozsądne i bardzo logiczne, takie ludzkie…
    Zapominamy o jednym… to wszystko jest prawda, bo i nie umiemy, i są lepsi tylko, że nasze działanie już nie ma być czysto ludzkie… ma opierać się na współpracy z Najwyższym, mamy tylko wypełniać Jego wolą… tylko tyle, a zaczną dziać się cuda ;-)
    Ania M

    OdpowiedzUsuń

  4. :) :):) jednym z największych cudów w życiu człowieka jest to, że wolną wolą otrzymaną od Stwórcy może nieustannie powtarzać : Fiat... Tak Boże ukochany, napełnij mnie swoją łaską, napełnij mnie obficie, tak aby się aż ze mnie Twoje Dary na bliźnich mogły przelewać... Maryja wskazuje nam najprostszą drogę :) i tak jest najlepiej, bo wtedy Pan Bóg sam działa, a człowiek jakby stoi z boku i dziwi się, jak to się dzieje, niczego sobie nie umie przypisać z tego co robi, chociaż inni ludzie patrzą na tego człowieka i mówią do niego, że on tak wiele potrafi... kiedyś moja koleżanka powiedziała, że nigdy nie chciałaby, być obdarowana łaskami Bożymi, bo wtedy musiałaby iść służyć innym ludziom, niejako zrezygnować z siebie samej, a tego się boi... bo może nie da rady... I nie zgodziła się być obdarowaną przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi, Pana Wszechświata :) :) :) bo wciąż myślała, że może czynić cokolwiek tylko własnymi siłami … jak wielu z nas rozpoznaje w sobie ten problem ? … Jakby nie zauważyła, ta moja koleżanka, że Pan Bóg, zakochany do szaleństwa w każdym człowieku, obdarowuje obficie i zaprasza do współpracy... bardzo nierównej..., bo kiedy ktoś przyjmuje naprawdę Boga do swojego życia, Pan sam o wszystko się troszczy ... moja koleżanka była przekonana, że wszystko jest w jej ludzkich rękach... i tylko ten jeden scenariusz życia gotowa była przyjąć… na tym właśnie polega nasz ludzki brak zaufania Bogu, zbytnia troska o panowanie nad przyszłością i traktowanie siebie samych wyłącznie w kategorii dzieci ludzkich... :) z pominięciem faktu, że jesteśmy także spadkobiercami Królestwa Niebieskiego :)... Dziećmi Bożymi... :)... i to jest nasza radość, pokój zaspokojenie wszelkich głodów, w Bogu samym ... :) Panie Boże daj nam odwagę i otwartość, byśmy chętnie, nie tylko prosili, o potrzebne do służby innym łaski, ale byśmy przyjmowali z radością to wszystko czym chcesz nas obdarować na tej ziemskiej drodze do Ciebie, abyśmy się stawali darem dla Braci ucząc się bycia darem dla Ciebie... Niech się stanie jak prosimy w III modlitwie Eucharystycznej... „Wejrzyj, prosimy, na dar Twojego Kościoła i przyjmij Ofiarę, przez którą nas pojednałeś ze sobą. Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Twojego Syna i napełnieni Duchem Świętym, stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie. Niech On nas uczyni wiecznym darem dla Ciebie…”

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.