Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak Mnie
umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli
będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak
Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
Często nie jest łatwe trwanie w miłości, nie jest łatwa wierność Bogu i ludziom, zwłaszcza w sytuacjach prób i kryzysów. Siedzi w nas przecież ta druga strona - zabieganie o sprawy tego świata, o własne interesy, o tzw. "święty spokój", ludzkie "radości". I jeszcze ten, który kusi i mami nas obietnicami, który cały czas próbuje oderwać nas od Boga...
Zastanawiamy się, w jaki sposób możemy tak
mocno przylgnąć do Jezusa, aby siły zła były bezsilne. I mamy odpowiedź - nasz
Bóg dał nam dobry przepis - PRZYKAZANIA... I nie trzeba samemu kombinować, tylko
uwierzyć, zaufać Jemu. Dwa przykazania, z których wynika cała reszta.
To wam powiedziałem, aby RADOŚĆ MOJA w was
była i aby radość wasza była pełna.
I znowu zastanawiające jest rozróżnienie -
radość nasza i RADOŚĆ BOŻA w nas. W innym miejscu Pisma pojawia się
POKÓJ, który często stoi w sprzeczności z naszym "świętym spokojem".
W jaki sposób w trudnych sytuacjach życiowych zachować Boży Pokój i Bożą
Radość?
I znów uwierzmy Jezusowi, że
"przepisem" jest trzymanie się przykazań, miłość do Boga i miłość do
ludzi, nawet jeśli nie jest łatwa i często wymaga oddania naszego życia,
rozumianego w różny sposób. Mamy przecież swoje przywiązania, swoje
przekonania, swój czas...
To jest moje przykazanie, abyście się
wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od
tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście
przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam
sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi,
albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Przyjaźń... Jak ważni w naszym życiu są
ludzie, którym możemy zaufać, z którymi lubimy spędzać czas, na których możemy
zawsze liczyć. I jak trudno dbać o zachowanie przyjaźni w czasach wiecznego
pośpiechu i troski o sprawy "ważniejsze". Tymczasem Jezus NAS
wybrał na swoich przyjaciół.
Bardzo dziwne... Wybrał uczniów, którzy
później Go opuścili, zdradzili, rozproszyli się ogarnięci strachem... A przecież
On doskonale wie, co robi. Z jakiegoś powodu pragnie być naszym Przyjacielem,
wyjaśniać nam swój plan, sprawiać, abyśmy "owocowali".
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem
i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał
- aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam
przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
Owoce... Dawniej myślałam, że chodzi o dobre czyny.
Teraz wiem, że chodzi o relacje. Przede wszystkim z naszym Ojcem, naszym
Przyjacielem, a później z ludźmi, których spotykamy na naszej drodze. Chodzi o
to, aby w naszych sercach rodziły się owoce Ducha: miłość, radość, pokój,
cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie. Same z
siebie się nie urodzą. Bez łączności ze źródłem łask, pozostaniemy jak zeschła
latorośl, jak nieowocujący badyl...
Prośmy Boga, aby nas prowadził. Prośmy o
Dary Ducha Świętego, które są najlepszym "nawozem"
wzmacniającym rodzące się w nas owoce.
Liturgię
słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
Iwona D-S
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.