Jeśli Twoim
pierwszym krokiem, po włączeniu się w Inicjatywę, było
określenie modlitw, którymi będziesz odpowiadał na otrzymane
intencje, to należy pochwalić twoją zaradność w planowaniu.
Oprócz wolnej woli, Bóg dał nam również rozum, który świetnie możemy wykorzystywać do lepszego rozeznawania i pełnienia Jego woli.
Rozsądne określenie swoich możliwości pozwala na wybranie takiej formy modlitwy, która będzie realna do wykonania. Podejście tego typu wymaga jednak samozaparcia i odporności na znużenie. A ono, wcześniej, czy później, na pewno przyjdzie.
Oczywiście nie ma w tym nic złego. Nawet najatrakcyjniejsze zajęcia stają się z czasem powszechne. Chodzi tylko o to, aby bacznie obserwować swoje reakcje i wyłapywać włączające się mechanizmy: odkładanie na później, usprawiedliwianie się, zastanawianie, czy to ma sens, itp. Jeśli masz już pewne doświadczenia, wiesz, że może włączać się w to również działanie złego ducha. Często wykorzystuje on naszą naturalną potrzebę zmian. Na starcie, sztucznie podsyca entuzjazm, aby później, nasz brak zapału przedstawić, jako dowód naszej beznadziejności. Nie pozwól mu na takie manipulacje. Zaakceptuj swoją ludzką naturę, w którą wpisane są słabości. Wróć do motywów, które towarzyszyły ci przy podejmowaniu decyzji o zaangażowaniu się w modlitwę. Spróbuj oddzielić rozumowe argumenty, które przyświecały twojej dotychczasowej modlitwie, od trudnych emocji, które teraz je przysłaniają. Uświadom sobie, że słońce nie przestaje świecić, gdy jest schowane za chmurami. Dziś tracisz zapał i czujesz bezsens modlitwy, a jutro obudzisz się z nowymi siłami do pełnienia swojej posługi. To są doliny i pagórki człowieczeństwa. Przemierzaj je z Chrystusem.
Życzę ci dużo światła do codziennego rozeznawania, czego On od ciebie oczekuje!
Oprócz wolnej woli, Bóg dał nam również rozum, który świetnie możemy wykorzystywać do lepszego rozeznawania i pełnienia Jego woli.
Rozsądne określenie swoich możliwości pozwala na wybranie takiej formy modlitwy, która będzie realna do wykonania. Podejście tego typu wymaga jednak samozaparcia i odporności na znużenie. A ono, wcześniej, czy później, na pewno przyjdzie.
Oczywiście nie ma w tym nic złego. Nawet najatrakcyjniejsze zajęcia stają się z czasem powszechne. Chodzi tylko o to, aby bacznie obserwować swoje reakcje i wyłapywać włączające się mechanizmy: odkładanie na później, usprawiedliwianie się, zastanawianie, czy to ma sens, itp. Jeśli masz już pewne doświadczenia, wiesz, że może włączać się w to również działanie złego ducha. Często wykorzystuje on naszą naturalną potrzebę zmian. Na starcie, sztucznie podsyca entuzjazm, aby później, nasz brak zapału przedstawić, jako dowód naszej beznadziejności. Nie pozwól mu na takie manipulacje. Zaakceptuj swoją ludzką naturę, w którą wpisane są słabości. Wróć do motywów, które towarzyszyły ci przy podejmowaniu decyzji o zaangażowaniu się w modlitwę. Spróbuj oddzielić rozumowe argumenty, które przyświecały twojej dotychczasowej modlitwie, od trudnych emocji, które teraz je przysłaniają. Uświadom sobie, że słońce nie przestaje świecić, gdy jest schowane za chmurami. Dziś tracisz zapał i czujesz bezsens modlitwy, a jutro obudzisz się z nowymi siłami do pełnienia swojej posługi. To są doliny i pagórki człowieczeństwa. Przemierzaj je z Chrystusem.
Życzę ci dużo światła do codziennego rozeznawania, czego On od ciebie oczekuje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.