Uroczystość Zesłania Ducha Świętego wprowadza nas w tajemnicę zbawczej działalności Trzeciej Osoby Bożej, która zstępując z woli Ojca na Apostołów i Najświętszą Maryję Pannę, zgromadzonych na modlitwie w Wieczerniku, wypełnia obietnicę daną Kościołowi przez Zmartwychwstałego Pana. Odtąd przyobleczeni w moc z wysoka i nieustannie uświęcani łaską paschalną, która wypływa ze zjednoczenia Syna Bożego z Jego Ciałem Mistycznym, możemy skutecznie realizować w czasie przewidzianym w odwiecznych planach Boga zadanie, które postawił przed nami Jezus: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»” (Mt 28, 19-20).
Pan Jezus „wiedząc, że nadeszła Jego godzina
przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich
umiłował” (J 13, 1). Im bardziej zbliżała się godzina Jego straszliwej męki
fizycznej, której towarzyszyć miało cierpienie psychiczne, w tym szczególnie
dojmujące uczucie rozłąki z Ojcem, tym częściej mówił On o swojej miłości do
uczniów. Właśnie w mocy tej służebnej miłości, którą symbolicznie wyraził
obmyciem nóg Apostołom, a która najpełniej objawiła się w Jego śmierci na
krzyżu, Pan obiecał im Ducha Świętego: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie
zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da
(gr. dosei) wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć
nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa
i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a
świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy
żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i
Ja w was” (J 14, 15-20). W tej obietnicy Zbawiciela zawiera się cała głębia
dzisiejszej uroczystości.
Jedynym sensem istnienia wszechświata jest
bowiem odwieczna miłość Boga, która na skutek naszego grzechu, z miłości
stwórczej stała się miłością zbawczą, odkupieńczą. Z tej perspektywy grzech
pierworodny, nie przestając być złem, przez które na świat weszła śmierć, jak
pisze św. Paweł w Liście do Rzymian: „Dlatego też jak przez jednego człowieka
grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła
na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12), staje się on dla
Kościoła „szczęśliwą winą” (felix culpa) o której śpiewamy z radością w Wielką
Sobotę, wyznając wiarę w Zmartwychwstanie Jezusa: „Felix culpa, quae
talem ac tantum meruit habere Redemptorem: O szczęśliwa wino (pierwszych
rodziców), któraś takiego zasłużyła mieć Odkupiciela”. Tym, który niejako
przekuwa porażkę grzechu i śmierci w triumf świętości i życia jest Duch Święty,
ponieważ to On, Osoba – Miłość Ojca do Syna i Syna do Ojca, jest Bożą
mocą sprawczą zbawienia: od pierwszych chwil, kiedy unosił się nad wodami u
początków stworzenia (por. Rdz 1, 2), poprzez burzliwe dzieje przyjaźni Boga i
ludzkości, z której wywiódł naród wybrany, aż po niezgłębioną tajemnicę Bożego
uniżenia, które dokonało się przez Wcielenie Słowa (por. Łk 1, 26-38), Jego
narodzenie z Dziewicy Maryi (por. Łk 2, 1-20) i Jego zbawczą misję, jakiej
dokonał Jezus poddany właśnie Duchowi Świętemu od momentu swojego chrztu w
Jordanie (por. Mk 1, 9-11), szczególnie poprzez swoją śmierć na krzyżu (por. Łk
23, 46) i Jego wskrzeszenie (por. Rz 8, 11). Zatem właśnie w mocy Ducha
świętego dokonuje się trynitarny akt zbawienia człowieka, który jest
najwznioślejszym i najpełniejszym objawieniem Boga. Ojciec święty Benedykt XVI
pisze w encyklice Deus Caritas Est: „Jeśli widzisz miłość, widzisz
Trójcę” pisał św. Augustyn. W dotychczasowej refleksji mogliśmy patrzeć na
Tego, którego przebili (por. J 19, 37; Za 12, 10), rozpoznając zamysł Ojca,
który poruszony miłością (por. J 3, 16) posłał swojego jednorodzonego Syna na
świat, aby odkupił człowieka. Umierając na krzyżu — jak relacjonuje Ewangelista
— Jezus „oddał Ducha” (por. J 19, 30), zadatek tego daru Ducha Świętego,
którego miał udzielić po zmartwychwstaniu (por. J 20, 22). W ten sposób miała
się zrealizować obietnica o strumieniach wody żywej, które — dzięki wylaniu
Ducha Świętego — wypływają z serc wierzących (por. J 7, 38-39). Duch bowiem
objawia się jako wewnętrzna moc, która harmonizuje ich serca z sercem Chrystusa
i uzdalnia ich do miłowania braci tak, jak On ich miłował, kiedy pochylał się,
aby umywać nogi uczniom (por. J 13, 1-13), a zwłaszcza, gdy oddał za nas życie
(por. J 13, 1; 15, 13)”. Natomiast św. Jan Paweł II pisał w swojej encyklice
poświęconej Duchowi Świętemu w historii Kościoła i świata: Dominum et
Vivificantem: „W swoim życiu wewnętrznym Bóg „jest Miłością” (por. 1 J 4,
8. 16), miłością istotową, wspólną trzem Osobom Boskim: miłością osobową jest
Duch Święty jako Duch Ojca i Syna, dlatego „przenika głębokości Boże” (por. 1
Kor 2, 10) jako Miłość-Dar nie stworzony. Można powiedzieć, iż w Duchu Świętym
życie wewnętrzne Trójjedynego Boga staje się całkowitym darem, wymianą
wzajemnej miłości pomiędzy Osobami Boskimi, i że przez Ducha Świętego Bóg
bytuje „na sposób” daru. Duch Święty jest osobowym wyrazem tego obdarowywania
się, tego bycia Miłością. Jest Osobą-Miłością, jest Osobą-Darem. Jest to
niezgłębione bogactwo rzeczywistości i niewysłowione pogłębienie pojęcia Osoby
w Bogu, które możemy poznać jedynie dzięki Objawieniu. Równocześnie Duch
Święty, jako współistotny w Bóstwie Ojcu i Synowi, jest Miłością i Darem (nie
stworzonym), z którego jakby ze źródła (fons vivus) wypływa wszelkie
obdarowanie względem stworzeń (dar stworzony): obdarowanie istnieniem wszystkiego
poprzez akt stworzenia, obdarowanie człowieka łaską poprzez całą ekonomię
zbawienia. Napisze apostoł Paweł: „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych
przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5). Przemówienie pożegnalne
Chrystusa w czasie wieczerzy paschalnej pozostaje w szczególnym związku z tym
„daniem” i „oddaniem się” Ducha Świętego. Oto odsłania się w zapisie Janowej
Ewangelii jakby najgłębsza „logika” zbawczych tajemnic odwiecznych zamierzeń
Boga, który jest niewysłowioną Jednością komunii Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Jest to „logika” Boża, która od tajemnicy Trójcy Świętej prowadzi do tajemnicy
Odkupienia świata w Jezusie Chrystusie. Odkupienie spełnione przez Syna w
wymiarach ziemskiej historii człowieka — spełnione w Jego „odejściu” przez
Krzyż i Zmartwychwstanie — zostaje równocześnie w całej swojej zbawczej mocy
przekazane Duchowi Świętemu: „z mojego weźmie” (J 16, 14). Słowa, które wedle
Janowego zapisu wskazują, że zgodnie z zamysłem Bożym „odejście” Chrystusa jest
nieodzownym warunkiem „posłania” i przyjścia Ducha Świętego, wskazują zarazem
na nowy początek zbawczego udzielania się Boga w Duchu Świętym”.
Wejście w uświęcającą relację z Duchem
Świętym jest możliwe jedynie wówczas, gdy będziemy zachowywać przykazania
Jezusa i wzajemnie się miłować. Praktycznie oznacza to wejście w relację
dawania: tak jak Ojciec umiłował świat i dał swojego jedynego Syna (J 3,
16), a następnie – na prośbę Zmartwychwstałego – dał innego
Pocieszyciela wiernym Mu uczniom ( por. J 14, 15), tak i my jesteśmy
zobowiązani oddawać Bogu cześć, a bliźnim dawać to, czego
potrzebują: „Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto
chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5, 42). Co więcej, dotyczy to również naszych
wrogów, czyli osób, od których nie możemy oczekiwać żadnej wdzięczności za
okazane dobro: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy
was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie;
ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On
zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie
tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie
czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego
czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali,
jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 44-48). Tak właśnie Jezus
postąpił wobec każdego z nas: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez
to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8). Ta
prawda nie jest jedynie zachętą do lepszego życia, lecz stanowi objawienie
Bożego prawa, swoistej ekonomii zbawienia: tylko ten, kto jak Jezus obdarza
bezwarunkową miłością wszystkich ludzi i w imię tej miłości, która nie żądając
niczego w zamian, przyjmuje – jeśli taka jest konieczność – niewdzięczność,
cierpienie i śmierć, może na Jego podobieństwo stać się synem bożym i
uczestniczyć w wiecznym życiu Trójcy Przenajświętszej. Miłość miłosierna jest
konkretna i przez to często bolesna, albo nie ma jej wcale. Gdyby było inaczej
ofiara Chrystusa byłaby niezrozumiałym aktem Bożego barbarzyństwa, o co
nieustannie oskarżają Boga ci, których serca pozostają zamknięte na łaskę Ducha
Świętego. Jezus jest w tej sprawie jednoznaczny: „Nie każdy, który Mi mówi:
"Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia
wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Zaś św. Jakub dodaje:
„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a
nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na
przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a
ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a
nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to
przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest
sama w sobie” (Jk 2, 14-17). To czynienie miłosierdzia nie wynika z logiki
wzajemności, czegoś za coś, lecz z będącej łaską Ducha Świętego umiejętności otwarcia
się na Boże zbawienie i jest niejako „zsynchronizowaniem się” z „falami” Bożej
Miłości, które daje Stwórcy możliwość naszego uświęcenia i zbawienia.
Właśnie dlatego Duch Święty zstąpił na
Apostołów i Maryję w dzień Pięćdziesiątnicy i zstąpił na nas po raz pierwszy w
dniu naszego chrztu, a po raz drugi w sakramencie bierzmowania, aby nasza wiara
nie była martwa. Ponieważ Miłość Boża jest darem, musimy o ten dar dbać i
nieustannie prosić o to, byśmy, jak powiedział Pan: „szli i owoc przynosili, i
by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w
imię moje” (J 15, 16). Jest to możliwe wyłącznie w modlitewnej jedności z
Jezusem, a przez Niego z Ojcem. Kiedy ta nieustanna modlitwa, z jakichś
względów jest nam utrudniona „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy
bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w
błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca,
zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz
8, 26-27). Jest to ten sam Duch posłany przez Jezusa, który zamieszkując w
naszych sercach, czyni nas świątynią Boga (por. 1 Kor 3, 16). Ta obecność Ducha
Świętego jest niezbędna dla naszego życia duchowego, podobnie jak woda jest
niezbędna dla ciała: „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus
stojąc zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie -
niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną
z jego wnętrza». A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w
Niego; Duch bowiem jeszcze nie był, ponieważ Jezus nie został jeszcze
uwielbiony” ( J 7, 37-39). Otrzymanie tej wody życia, o której Mesjasz
powiedział Samarytance: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie
pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody
wytryskającej ku życiu wiecznemu»” (J 4, 14) Pan utożsamia z uświęcającym
działaniem Ducha Świętego. W innym miejscu Jezus utożsamia pokarm życia ze
swoim ciałem i krwią: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie
wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym
pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew
moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję
przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6, 54-57).
Świętość i życie wieczne są w istocie stanem trwania w Chrystusie, które jest
darem eucharystycznym, a więc paschalnym, możliwym dzięki wierze w bóstwo
Jezusa, to zaś jest możliwe tylko dzięki łasce Ducha Świętego. Aby zaś
stan uświęcenia był trwały i byśmy żyli w pokoju z Bogiem, Apostołowie i ich
następcy otrzymali od Jezusa, w mocy Ducha Świętego, łaskę odpuszczania
grzechów, która jest integralnym elementem ich posłania: „Jezus znowu rzekł do
nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych
słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym
odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»”
(J 20, 21-23). Duch Święty powinien zatem być dal nas najdroższym i najbardziej
intymnym przyjacielem, bo dzięki Jego wszechobecnej Miłości możemy powiedzieć o
Bogu za św. Pawłem, że „w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28).
Co więcej, to właśnie Dzięki asystencji Ducha
Świętego możliwe jest skuteczne przepowiadanie Ewangelii, która jest mądrością
Boga: „Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg
przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z
władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały;
lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani
ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy
przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch
przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego” (1 Kor 2, 7-10). Skuteczność
tej uświęcającej i oświecającej mocy Ducha Świętego w przezwyciężaniu wszelkich
trudności stojących na drodze przepowiadaniu Dobrej Nowiny „wszelkiemu
stworzeniu” (por. Mk 16, 15) wyraża się w darze języków, jaki otrzymali
Apostołowie i Maryja w dniu Pięćdziesiątnicy: „Kiedy nadszedł dzień
Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał
się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały
dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się
rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni
Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał
mówić” ( Dz 2, 1-4). To niezwykłe wydarzenie jest wymownym potwierdzeniem, że
właśnie nastały czasy ostateczne, które są czasami Kościoła przepełnionego
Duchem Świętym. Są one określane przez teologów jako „już i jeszcze nie”:
Królestwo Boże jest bowiem już między nami, lecz jeszcze nie w pełni i właśnie
ku tej pełni, którą jest całkowite zjednoczenie z Bogiem w Chrystusie, prowadzi
nas dzień po dniu Duch Święty. Jak pisał św. Jan Paweł II we wspomnianej
encyklice Dominum et Vivificantem: Czas Kościoła rozpoczął się wraz z
„przyjściem”, czyli zesłaniem Ducha Świętego na Apostołów, zgromadzonych w
jerozolimskim Wieczerniku wespół z Maryją, Matką Pana (por. Dz 1, 14). Czas
Kościoła rozpoczął się z chwilą, gdy owe obietnice i zapowiedzi, które tak
wyraźnie odnosiły się do Pocieszyciela, do Ducha Prawdy, zaczęły z całą mocą i
oczywistością wypełniać się na Apostołach, przesądzając o narodzeniu się
Kościoła. Mówią o tym w wielkiej obfitości i w wielu miejscach Dzieje
Apostolskie. Wynika z nich, że według świadomości pierwszej wspólnoty, której
wiarę wyraża św. Łukasz, Duch Święty objął niewidzialne — a równocześnie
poniekąd „wyczuwalne” — kierownictwo tych, którzy po odejściu Pana głęboko
przeżywali osierocenie. Wraz z przyjściem Ducha Świętego poczuli się zdolni do
tego, aby wypełniać powierzone im posłannictwo. Poczuli się mężni. To właśnie
sprawił w nich Duch Święty i nieustannie sprawia w Kościele poprzez ich
następców. Łaska Ducha Świętego bowiem, której Apostołowie udzielili przez
włożenie rąk swym pomocnikom, jest w dalszym ciągu przekazywana w konsekracji
biskupiej. Biskupi następnie w sakramencie kapłaństwa czynią uczestnikami tego
duchowego daru świętych szafarzy i troszczą się o to, by przez sakrament
bierzmowania zostali nią umocnieni wszyscy odrodzeni z wody i Ducha; w ten
sposób, można powiedzieć, trwa w Kościele łaska Pięćdziesiątnicy. Mówi Sobór:
„Duch Święty mieszka w Kościele, a także w sercach wiernych, jak w świątyni
(por. 1 Kor 3, 16; 6, 19); w nich przemawia i daje świadectwo przybrania za
synów (por. Ga 4, 6; Rz 8, 15-16. 26). Prowadząc Kościół do wszelkiej prawdy
(por. J 16, 13) i jednocząc we wspólnocie (in communione) i w posłudze, uposaża
go w rozmaite dary hierarchiczne oraz charyzmatyczne i przy ich pomocy nim
kieruje oraz owocami swoimi go przyozdabia (por. Ef 4, 11-12; 1 Kor 12, 4; Ga
5, 22). Mocą Ewangelii utrzymuje Kościół w ciągłej młodości, ustawicznie go
odnawia i do doskonałego zjednoczenia z Oblubieńcem prowadzi”.
W misji Kościoła szczególną rolę Bóg
wyznaczył Maryi – Niepokalanej Matce swojego Syna i Matce nas wszystkich. Jest
ona bowiem dla nas niedościgłym wzorem, jak należy z wiarą odpowiadać na Boże
zaproszenie do udziału w Jego planie zbawienia świata. Św. Jan Paweł II, pisał
w encyklice Dominum et Vivificantem następująco: „Duch Święty, który swą
mocą przeniknął dziewicze ciało Maryi, stwarzając w Niej początek Bożego
macierzyństwa, uczynił równocześnie Jej serce doskonale posłuszne wobec tego
samo udzielania się Boga, które przerasta wszelkie ludzkie pojęcia i
możliwości. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” (Łk 1, 45) — tak pozdrowi
Maryję Jej krewna, Elżbieta — również „napełniona Duchem Świętym” (por. Łk 1,
41). Jest w błogosławieństwie Tej, która „uwierzyła”, jakby odległe (a przecież
bliskie) przeciwieństwo w stosunku do wszystkich, o których powie Chrystus, iż
„nie uwierzyli” (por. J 16, 9). Maryja weszła w dziele zbawienia świata poprzez
posłuszeństwo wiary. Wiara zaś w swej najgłębszej istocie jest otwarciem serca
ludzkiego wobec Daru: wobec samo udzielania się Boga w Duchu Świętym. Pisze św.
Paweł: „Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański — tam wolność” (2 Kor 3,
17). Gdy Trójjedyny Bóg otwiera się wobec człowieka w Duchu Świętym, wówczas to
Jego otwarcie się odsłania i daje zarazem stworzeniu-człowiekowi pełnię
wolności. Owa pełnia wyraziła się tak wzniośle przez wiarę Maryi, przez
„posłuszeństwo wiary” (por. Rz 1, 5): zaiste, „Błogosławiona jesteś, któraś
uwierzyła”! (…) Kościół trwa na modlitwie z Maryją. Owo zjednoczenie modlącego
się, Kościoła z Matką Chrystusa należy od początku do tajemnicy Kościoła.
Bogarodzica jest obecna w tej tajemnicy tak, jak jest obecna w tajemnicy
swojego Syna. Wyraz tego znajdujemy w nauce Soboru: „Błogosławiona Dziewica
(...) Duchem Świętym zacieniona (...) zrodziła (...) syna, którego Bóg
ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (por. Rz 8, 29), to znaczy między
wiernymi, w których znaczeniu i wychowaniu współdziała swą miłością
macierzyńską”. Jest Ona „z racji swoich szczególnych łask i darów związana
(...) głęboko z Kościołem: Boża rodzicielka Jest (...) pierwowzorem Kościoła
(...)”. „Kościół, rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując Jej miłość
(...) sam także staje się matką (...)”, a „naśladując Matkę Pana swego, mocą
Ducha Świętego zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieje i szczerą
miłość (...). I on także (tj. Kościół) jest dziewicą, która (...) dochowuje
wiary danej Oblubieńcowi”.
Arek
Liturgia Słowa z dzisiejszej niedzieli znajduje się pod linkiem:
Liturgia Słowa z dzisiejszej niedzieli znajduje się pod linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.