Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

10.01.2016

"Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie" (Łk 3, 22).




  Niedziela Chrztu Pana Pańskiego kończy okres świętowania Bożego Narodzenia. Chrzest Jezusa Chrystusa jest jednocześnie trzecim wydarzeniem epifanicznym i trynitarnym, w którym to Ojciec świadczy o swojej miłości do Syna w Duchu Świętym, wskazując jednocześnie, że Ten, który jest odwiecznie rodzony, został posłany w czasie, aby wypełnić obietnice zbawienia dane człowiekowi po jego upadku i potwierdzone w historii narodu wybranego.

  Chrzest Jezusa w Jordanie jest ukoronowaniem misji Jana. Do tego  wydarzenia przygotowywał się on przez całe swoje życie. Miejsce gdzie przebywał, to co jadł, a nawet jak się ubierał było wyrazem jego podporządkowania się swemu prorockiemu powołaniu: „Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny” (Mt 3, 4). Jego strój przypominał ubiór proroka Eliasza, po którym rozpoznał go król Ochozjasz: „On zaś rzekł do nich: «Jak wyglądał ten człowiek, który wyszedł naprzeciw was i wypowiedział do was te słowa?» Odpowiedzieli mu: «Był to człowiek w płaszczu z sierści i pasem skórzanym przepasany dokoła bioder». Wtedy zawołał: «To Eliasz z Tiszbe!»” (2 Krl 1, 7).  Podobnie jak Eliasz, który posłuszny woli bożej nie zawahał się wypomnieć królowi grzechu bałwochwalstwa, ryzykując przy tym życiem, św. Jan Chrzciciel naraził się tetrarsze Herodowi Antypasowi, który był „karcony przez niego z powodu Herodiady, żony swego brata, i z powodu innych zbrodni, które popełnił” (Łk 3, 19). W rezultacie najmłodszy syn Heroda Wielkiego, okazał się godny swojego imienia (Antypas po grecku znaczy „obraz ojca”) i kazał zamordować Jana Chrzciciela. Inny Jan, Ewangelista, pisze o nim w Prologu do swojej Ewangelii, który Kościół rozważał w zeszłą niedzielę: „Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego” (J 1, 6). W języku greckim czytamy dosłownie: holtos elthen eis martyrian, hina martyrese peri tou fotos, hina pantes pisteusosin di autou. Prorockie świadectwo Jana jest więc daniem życia, męczeństwem, on zaś jest męczennikiem (gr. martys) w sensie w jakim pisze św. Jan w Apokalipsie symbolicznie o prorokach – apostołach Baranka:
„Dwom moim Świadkom (martysin) dam władzę, a będą prorokować obleczeni w wory, przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni»(…) A gdy dopełnią swojego świadectwa (gr. martyrian), Bestia, która wychodzi z Czeluści, wyda im wojnę, zwycięży ich i zabije. A zwłoki ich [leżeć] będą na placu wielkiego miasta, które duchowo zwie się: Sodoma i Egipt, gdzie także ukrzyżowano ich Pana” (Ap 11, 3;7-8). O mocy takiego totalnego, autentycznego świadectwa mówi sam Zbawiciel: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24). Jan Chrzciciel jest zatem nie tylko świadkiem wskazującym na Jezusa, jako Baranka, który przyszedł zgładzić nasze grzechy (por. J 1, 29), lecz niejako zwiastunem, obrazem Mesjasza, gromadzącym i syntetyzującym w swoim życiu i słowie przepowiadanie wszystkich proroków, których Bóg powołał przed nim, aby przypominali Izraelitom o Jego miłości, zachęcali ich do wytrwania na Jego drogach, a gdy z nich zbaczali, skłaniając się ku fałszywym bożkom, by wzywali ich do nawrócenia, nawet za cenę swojego życia, co podkreśla Jezus, biadając nad świętym miastem: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście” (Mt 23, 37).

  Jak pisze św. Łukasz, Jan żywił się szarańczą i miodem leśnym. Poza tym, że było to pożywienie ludzi ubogich, z którymi zawsze solidaryzowali prorocy, to Ewangelista nawiązuje również do istoty misji św. Jana Chrzciciela, czyli wskazania światu Mesjasza, już obecnego wśród narodu wybranego. Czytamy bowiem w słynnym proroctwie Izajasza: Wtedy rzekł [Izajasz]: «Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel. Śmietanę i miód spożywać będzie, aż się nauczy odrzucać zło, a wybierać dobro” (Iz 7, 13-15).
  Oto czas się wypełnił, Niepokalana Dziewica Maryja poczęła i porodziła Syna Bożego. Okres, w którym „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością” dobiegł końca, a ta łaska, która  „spoczywała na Nim” (Łk  2, 40) zaprowadziła Go nad rzekę Jordan, gdyż „skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Jan Chrzciciel Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia (gr. baptisma metanoias) dla odpuszczenia grzechów (gr. aphesin hamartion), jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie (gr. pasa sarx, dosł. „każde ciało”) ujrzą zbawienie Boże” (Łk 3, 2-6).

  Jan Chrzciciel głosił chrzest, czyli obmycie, które ma wyrażać metanoję, to jest radykalną zmianę postawy życiowej, polegającej na zmianie myślenia (gr. meta – nous, zmiana – umysłu), zerwanie z dotychczasowymi kryteriami moralnymi opartymi na egoizmie i doraźnym pragmatyzmie, z „postępowaniem według ciała”, jak to ujął św. Paweł i przyjęcie jako nadrzędnej moralności, którą później Jezus streścił w dwóch przykazaniach: „«Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych» (Mk 12, 29-31). Dopiero nawrócenie uzdalnia człowieka do otwarcia się na bożą łaskę i przyjęcia przebaczenia grzechów. W ten sposób Jan zdystansował się od wszelkich rytuałów oczyszczenia i odpuszczenia grzechów oferowanych przez kapłanów, których beneficjentami byli wyłącznie prawowierni Żydzi, wskazując jednocześnie, że pierwotnym zamysłem Boga – wyrażanym przez proroków – było i jest zbawienie każdego „ciała”: nie ważne czy jest ono arcykapłanem, faryzeuszem, praktykującym Żydem, pogardzanym pasterzem, wiarołomnym celnikiem, jawnogrzesznicą, pogańskim magiem, czy bezwzględnym żołdakiem. Bóg bowiem kocha tak samo każdego człowieka i jak powiedział św. Piotr do Korneliusza: „«Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10, 34-35). Bóg chce, aby każdy dostąpił zbawienia, które możemy przyjąć, jeśli będziemy postępować zgodnie z Jego wolą: dzieląc się ubiorem i żywnością, nie nadużywając swoich uprawnień, powstrzymując się od wyrządzaniu krzywdy innym (por. Łk 3, 10-14). Zaś Ten, który prawdziwie zna Ojca, poucza nas: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 44-45).  

  Tłumy chętnie przyjmowały chrzest z rąk Jana: „Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy” (Mt 3, 5-6). Ta Jerozolima, która wraz z Herodem Wielkim z przerażeniem i w wielkim pośpiechu szukała odpowiedzi na pytanie, gdzie miał się urodzić król żydowski (por. Mt 2, 1-6) i jak się zdaje przynajmniej biernie obserwowała zbrodnicze postępowanie swego władcy, mające na celu zgładzenie przychodzącego Mesjasza, teraz garnęła się do Jana, chłonęła jego słowa i przyjmowała chrzest, licząc na rychłe ujawnienie się bożego Pomazańca. Co więcej, widziała go w charyzmatycznym proroku, jak pisze św. Łukasz: „Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem” (Łk 2, 15-16). To był dla Jana ostatni sprawdzian i być może ostatnie kuszenie, przed objawieniem się Jezusa. Mógł on zawładnąć duszami swych słuchaczy, jak wielu samozwańczych mesjaszy uczyniło to przed nim i po nim w owych czasach, popychając spragnionych królestwa Bożego Żydów do buntu przeciw Rzymianom i topiąc ziemię obiecaną w morzu krwi. Tymczasem św. Jan Chrzciciel z pokorą oświadczył, że wobec godności i mocy nadchodzącego Mesjasza jest nikim: nie jest nawet godzien posługiwać mu jako niewolnik, który zdejmuje sandały z nóg swego pana. On wprawdzie chrzci, ale nie ma mocy dania Ducha Świętego, którą będzie miał prawdziwy Mesjasz. Wiedział on również, że gdy nadejdzie Mesjasz, jego zadanie, a z nim misja prorocka Starego Przymierza dobiegnie końca i rzeczywiście, gdy się to stało, Jan okazał pokorę i radość: „Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3, 29-30).

  Św. Łukasz pisze, że „Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Łk 3, 21-22). Jezus przystąpił do chrztu dyskretnie, niczym się nie wyróżniając, jak wszystkie inne osoby z podekscytowanego tłumu, które w najmniejszym stopniu nie podejrzewały, że Mesjasz jest wśród nich; że Bóg stoi z nimi w kolejce do przyjęcia chrztu na odpuszczenie grzechów. Św. Mateusz pisze, że Jan początkowo nie chciał Mu go udzielić: „Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił” (Mt 3, 14-15). Chrzciciel słusznie dostrzegł, że Jezus nie potrzebował nawrócenia, ani odpuszczenia grzechów, ponieważ ich nie miał: bowiem - według słów anioła Gabriela skierowanych do Jego ciotki, Maryi w chwili Zwiastowania – „ będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca»” (Łk 1, 32-33). Co więcej, będzie Świętym (gr. hagion), Synem Bożym (por. Łk 1, 35).

  Tymczasem Jezus wszedł jak grzesznik w nurty Jordanu i przyjął chrzest, ponieważ w ten sposób wypełnił i objawił Bożą sprawiedliwość. Polegała ona na tym, że Bóg w Jezusie Chrystusie sam zniżył się do poziomu człowieka grzesznego, aby ten grzech, który człowieka od Niego oddzielał wziąć na siebie i unicestwić na krzyżu. Jak uczy nas św. Paweł: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5, 21). I dodaje: „Natomiast na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo (…). Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie - aby błogosławieństwo Abrahama stało się w Chrystusie Jezusie udziałem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali obiecanego Ducha” (Gal 3, 10; 13-14).

  Po przyjęciu chrztu, Jezus trwał na modlitwie, całkowicie poddany woli Ojca. Wówczas otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w widzialnej postaci gołębicy – na świadectwo dla tych, którzy w Janie upatrywali swego wyzwoliciela i dla wszystkich „ludów”, aż do skończenia świata, że tylko Jezus, namaszczony przez Ojca na Mesjasza, uwalnia nas od grzechów, uświęca i daje nam życie wieczne. Ponieważ ci, którzy uwierzyli, przyjęli chrzest w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, i zachowują Jego przykazania, jako członki mistycznego ciała Chrystusa trwają w nim niczym latorośle w winnym krzewie (por J 15, 5), zaś „dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech, aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha” (Rz 8, 1-4).

  Bóg jest Trójcą Przenajświętszą i Jego objawienie jest trynitarne. Dlatego Jezus, Wcielony Syn – Słowo zaświadczył o swoim całkowitym oddaniu Ojcu, biorąc na siebie grzechy świata. Duch Święty zstąpił na Niego, namaścił Go i prowadził w realizacji Jego zbawczej misji, jak sam Jezus powiedział w synagodze, w Nazarecie, nawiązując do proroctwa Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli»” (Łk 4, 18-21). Zaś szczytem tego objawienia było świadectwo Ojca, który z otwartego nieba przemówił bezpośrednio do Jezusa, zapewniając Go o swojej miłości do Niego, którą przepowiadał już przez proroka Izajasza: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Tak mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i tchnienie tym, co po niej chodzą. «Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności” (Iz 42, 1-7). Prawo, o którym mówi Izajasz to prawo do nazywania Stworzyciela Ojcem i doświadczania Jego miłości w Duchu Świętym, dzięki zjednoczeniu z Chrystusem, które dokonało się przez chrzest zanurzający nas w Jego śmierć, jak pisze św. Paweł: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 3-4).

  Dlatego medytując nad tajemnicą Chrztu Pańskiego, w którą zostaliśmy włączeni przez nasz chrzest, wprowadzający nas do wielkiej rodziny jaką jest Kościół święty, możemy radośnie, razem ze św. Pawłem, śpiewać hymn wdzięczności: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 31-39).

                                                               Arek

 Liturgię słowa z  niedzieli Chrztu Pana Jezusa znajdziemy pod linkiem: 

http://liturgia.niedziela.pl/index.php?data=2016-01-10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.