Jak sama mogłam... i nadal mogę się w
swoim życiu przekonywać, stawanie do takich zawodów jest konieczne. To jak bieg z przeszkodami... cel, który mnie interesuje jest jeden, meta... TA
META.
Przeszkody, które zostają mi
postawione na mojej drodze, zwiększają tylko mobilizację i siły do większych
starań, jak również, do refleksji i trwania na modlitwie, bo ta daje mi siłę.
Pan Bóg dopuszcza pewne przeszkody po to, żebym nie
osiadła na laurach. Może są nawet chwile tzw. "jak trwoga to do Boga",
ale są one konieczne, aby móc Boga chwalić... bo jak moje życie mi pokazuje
wszystko ma swój sens i cel. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Próby podczas
tych "zawodów" uczą cierpliwości i pokory.
Mam nadzieje, że
zwyciężę swój bieg i tak, jak Święty Paweł, osiągnę to, co sprawiedliwy, ale i miłosierny Sędzia – mój Bóg,
odłożył dla mnie.
Niech ten czas Adwentu, będzie dla mnie szansą na szczególne wzmocnienie moich sił, aby te laury mnie nie minęły. :)
Aneta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.