Nagle i niespodzianie otrzymałem wiadomość...
Było to tak nagle, jak nagle wybuchł pożar w domu Ewy i Jana.
Pożar wybuchł 20 sierpnia, i może wydawać się dziwne, że piszę dopiero teraz, ale wiadomość otrzymałem przedwczoraj, a bliższe informacje wczoraj. Post o zdarzeniu i prośbę o pomoc, na profilu FB Ewy, zamieściła Jej Córka Weronika. Profil był nieaktywny od 3 lat, Ewa nie odzywała się, a spowodowane to było inną tragedią rodzinną, o której się dowiedziałem dopiero teraz od Weroniki, a po której straciłem kontakt z Ewą. Teraz, kolejna, ale inna tragedia, ten kontakt po części przywróciła...
Ewa to moja znajoma od czasów studenckich. Dziesiątki lat upłynęły i właściwie, z tamtych czasów, tylko ta znajomość pozostała... Kolejne jej odświeżenie, następuje w tragicznych okolicznościach.
Czyżby po to, żebym teraz starał się Jej pomóc?
Napisałem ten wstęp, żeby było wiadomo, kto i dla kogo prosi o pomoc, oraz, żeby Ewa stała się mniej anonimowa.
Świat staje się taki, jaki nie powinien być i nawet przy prośbach o pomoc trzeba teraz zachować ostrożność i szukać potwierdzenia otrzymanych informacji.
W tym wypadku, wiadomość o pożarze można potwierdzić na stronach lokalnych mediów, np. Kociewiak.pl, PortalPomorza.pl w artykułach z 25 sierpnia, jak również, na stronie parafii Klonówka.
( Na ten moment 14,09, 2025r. jest już tylko podziękowanie za udział w zbiórce, wcześniej były w ogłoszeniach parafialnych informacje o pożarze i prośba o pomoc.)
Po tych słowach, zamieszczam link, pod którym można zapoznać się ze zdarzeniem i potrzebami, które opisuje Córka Ewy, Weronika.




