Bezpośrednim tematem czytań Liturgii Słowa jest przebaczenie. W rzeczywistości jednak jest ono jedną z konkretyzacji prawa miłości, które Jezus przyszedł przypomnieć w jego pierwotnym znaczeniu i wypełnić, dając nam przykład postępowania, które podoba się Ojcu.
W poprzednią niedzielę słyszeliśmy o upomnieniu braterskim, które praktykowali pierwotni chrześcijanie. Miało ono trzy stopnie. Jeżeli grzesznik trwał uporczywie w swoim niewłaściwym postępowaniu, bywał wykluczony ze wspólnoty, a co za tym idzie, mógł stracić prawo do chwały nieba, zgodnie ze słowami skierowanymi przez Jezusa do Apostołów:
„Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18, 18).
Podstawą prawa do takiego postępowania wobec zatwardziałego grzesznika są poniższe wersety, będące uzasadnieniem daru wiązania i rozwiązywania:
„Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 18-19).
Moc związywania i rozwiązywania jest dana uczniom w ścisłym związku z modlitwą i obecnością Jezusa pośród nich. Mogą o wszystko prosić Ojca w jedności z Synem, wówczas On ich wysłucha, ponieważ wysłuchuje Syna:
„Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz” (J 11, 41-42).
Co więcej, ponieważ Syn jest jednością z Ojcem, On sam wysłuchuje swoich uczniów:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię” (J 14, 12-14).
Nie ma więc żadnej magii, ani nadprzyrodzonych zdolności, lecz jest jedność Kościoła ze swoim Nauczycielem i Panem. Uczniowie muszą nieustannie upodabniać się do Jezusa w swoim postępowaniu, na tym bowiem w pierwszej kolejności polega miłość do Boga: postępować wobec Niego, jak Jezus. Z synowskiej relacji z Ojcem rodzi się miłość do bliźniego. Ma ona oczywiście wymiar etyczny, polegający na czynieniu innym dobra, które chcielibyśmy, aby inni nam czynili, oraz nie czynienia zła, którego sami nie chcielibyśmy doświadczać, lecz jest w miłości bliźniego dużo więcej.
„Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. (…) Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 27-30; 35-36).
Jest tylko jeden Człowiek, który był miłosierny jak Ojciec niebieski. Tylko On doskonale wypełnił Prawo miłości Boga i bliźniego. To Jego zapowiadał prorok Izajasz:
„Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi” (Iz 42, 1-4).
On przeszedł przez swoje ziemskie życie, czyniąc dobrze wszystkim i błogosławiąc każdemu; modlił się za swoich oprawców, nie wahając się nadstawić im nie tylko drugi policzek, ale również swoje ręce, nogi i bok; On oddał im swoje szaty, o które rzucali kośćmi pod krzyżem, na którym konał. To również przepowiedział Izajasz:
„On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. (…) Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi. (…) Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie” (Iz 53, 4-5; 8-9; 11).
Jezus, który jest głową swojego mistycznego ciała, Kościoła, udziela mu mocy wiązania i rozwiązywania, lecz, co istotniejsze, przypomina mu, że ta moc jest mu dana do kontynuowania Jego zbawczej misji; do usprawiedliwiania wielu i dźwigania ich nieprawości z Jezusem przez czas, który nam pozostał do Jego powtórnego przyjścia. Jest to misja, która absorbuje całego człowieka, przemienia go na podobieństwo Chrystusa, w innym przypadku staje się parodią, czy wręcz bluźnierstwem. To jest właśnie najważniejszy powód, dla którego Jezus oczekuje od swoich uczniów nadludzkiego wręcz wysiłku, by zawsze przebaczać innym ludziom, ilekroć zawinią przeciw nim, jeżeli szczerze żałują. Wówczas stają się znakiem Chrystusa przebaczającego w sakramencie pojednania. Działa tu ta sama logika, która objawia się w nierozerwalności związku małżeńskiego: jest on wyrazem wiecznej miłości Chrystusa i Kościoła.
Dialog między Jezusem i Piotrem, który miał wątpliwości, co do zasady przebaczania zawsze i każdemu, kto prosi o wybaczenie, wskazuje na przepaść, jaka dzieli Prawo w interpretacji żydów, oraz interpretacji Jezusa, który niejako przywraca Prawu jego pierwotnego ducha, napełnia je Duchem Świętym, będącym więzią miłości Trójcy Przenajświętszej, aby wiązał przez nie uczniów z Jezusem, a w Nim z Ojcem.
„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21-22).
Właśnie do Ojca Jezus odnosi sens Prawa; do Jego miłosierdzia, które nam nieustannie wyświadcza. Miarą wielkości tego daru jest ofiara Syna, który za nas umarł na krzyżu. Nasz dług wobec Boga jest tak wielki, że tylko Syn mógł go zniszczyć raz na zawsze, jak uczy św. Paweł:
„Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża” (Kol 2, 14).
Przypowieść o nielitościwym dłużniku ma nam uświadomić, że brak miłosierdzia wobec bliźnich, jest odrzuceniem miłosierdzia Boga i wyzwaniem rzuconym Jego sprawiedliwości. Wobec takiej postawy człowieka Bóg jest niejako „zmuszony” do stania się wobec niego Sędzią, który wydaje wyrok ustami miłosiernego pana z dzisiejszej perykopy:
„Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: "Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?" I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 32-35).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.