Dzisiejsza
perykopa stanowi zwieńczenie nauk Jezusa zebranych przez św.
Mateusza w osiemnastym rozdziale jego Ewangelii, a dotyczących
relacji między uczniami. Szczególny akcent Zbawiciel kładzie na
nowe podejście do rzeczywistości grzechu, który niczym mroczny
cień snuje się za człowiekiem od czasu nieposłuszeństwa
pierwszych ludzi wobec prawa, jakie Bóg nadał im w raju. Prawo to,
które nasi skuszeni przez węża prarodzice uznali za zamach na ich
wolność, w rzeczywistości wyrażało pełnię troski i miłości
Boga do człowieka. Polecenie: „Nie wolno wam jeść z niego, a
nawet go dotykać, abyście nie pomarli(Rdz 3, 3)” jest wyrazem
wierności nieśmiertelnego Stwórcy swojemu odwiecznemu planowi,
wedle którego człowiek, stworzony na Jego obraz i podobieństwo,
został powołany do uczestniczenia w Bożej nieśmiertelności i
życia w głębokim zjednoczeniu z Trójcą Przenajświętszą.
Odwieczny
Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu, aby przywrócić
nam utraconą godność dzieci Bożych; abyśmy na powrót stali się
obrazem Boga, który jest Miłością miłosierną. W tym sensie
każdy członek Kościoła, mistycznego ciała Chrystusa, powołany
jest do tego, aby upodabniać się, w relacjach z braćmi i
siostrami, którzy zawiniliby wobec niego, do Ojca niebieskiego,
zgodnie ze słowami Zbawiciela: „Bądźcie miłosierni, jak
Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). Wędrujący za
Jezusem Apostołowie stopniowo otwierali się na nowość, którą
Zbawiciel przyniósł na świat, a którą wyraża Jego wezwanie:
„Nie tak będzie między wami” (Mk 10, 43). Tam, bowiem,
gdzie obecny jest Jezus, stare Prawo traci swoją moc. Liczne nakazy
i zakazy ustanowione niejako wokół Prawa Bożego i regulujące
relacje międzyludzkie, mimo że zdawały się być się rozsądne i
dobre, Pan uznał za niedoskonałe, ponieważ idące na kompromis z
naszą słabością, z tym to w nas ułomne, zeszpecone grzechem
pierworodnym: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych
napisał wam to przykazanie” (Mk 10, 4). W momencie Wcielenia
Syna Bożego utraciły one zasadność istnienia ponieważ, jak uczy
nas św. Paweł: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu,
zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod
Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli
otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami,
Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego,
który woła: Abba, Ojcze!” (Ga 4, 4-6).
Na
chrzcie świętym otrzymaliśmy dar Ducha Świętego, będący
wypełnieniem Bożej obietnicy złożonej nam za pośrednictwem
proroka Ezechiela: „I dam wam serce nowe i ducha
nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce
kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha
mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli
według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich
postępowali” (Ez 36, 26-27). To właśnie uświęcające
działanie Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej, Osoby –
Miłości, uzdalnia nas do przyjęcia Bożego przebaczenia i
bezwarunkowego przebaczania innym, które jest znakiem naszej
przynależności do Jezusa, a zarazem stanowi kryterium jakie Bóg
zastosuje wobec nas, gdy staniemy przed Jego Majestatem, aby zdać
sprawę z naszego życia: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój
niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z
serca swemu bratu” (Mt 18, 35). Dla Jezusa
wiara w Niego i pobożność są bezwartościowe, jeżeli nie idzie
za nimi autentyczna przemiana życia: „Nie każdy, który Mi
mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego,
lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”
(Mt 7, 21).
Po
części zrozumiał to Piotr, który zrywając z tradycją co
najwyżej trzykrotnego wybaczenia, zapytał Jezusa: „Panie, ile
razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy
aż siedem razy?” (Mt 18, 21). Ponieważ liczba siedem
symbolizowała wówczas pełnię, pytanie Piotra teoretycznie powinno
odpowiadać intencjom Mistrza. Tymczasem Jezus odrzekł mu: „Nie
mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem
razy” (Mt 18, 22). W ten sposób Zbawiciel dał mu do
zrozumienia, że w sprawie wzajemnego przebaczania sobie win nie ma
miejsca na żadną kalkulację: nie powinno się wybaczać ani dwa
razy tyle, ile nakazywali uczeni w Piśmie, ani sto, ani nawet
milion. Przebaczenie powinno być owocem miłości do bliźniego;
stanem bezwarunkowego, co nie znaczy nieroztropnego, otwarcia się w
miłości na drugiego człowieka, jak Bóg otworzył się na nas w
Chrystusie. Czy kochający ojciec założy sobie, że wybaczy synowi
tysiąc razy, a potem przestanie? Dopóki będzie go kochał, dopóty
będzie mu wybaczał, nie licząc ile razy okazał mu miłosierdzie.
Jeżeli będziemy trwali w miłości Chrystusa, będziemy zdolni
wybaczać mocą Ducha Świętego, ponieważ gdy trwamy w Jezusie, to
On wybacza przez nas. Dlatego powinniśmy nie tyle martwić się, jak
uda się nam przezwyciężyć nienawiść do człowieka, który nas
skrzywdził: okradł, oszukał, pobił, zniesławił itp., ile raczej
hojnie odpowiadać na wezwanie Pana: „Wytrwajcie w miłości
mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie
trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca
mego i trwam w Jego miłości” (J 15, 9). Jezus uczy nas, że
On sam trwa w miłości Ojca wyrażonej posłuszeństwem Jego woli i
to właśnie dzięki temu pełnemu ufności oddaniu dokonał
zbawienia każdego bez wyjątku człowieka, nawet swoich oprawców,
za których się modlił wśród nieopisanej męki: „Ojcze,
przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).
Przebaczenie naszym winowajcom jest zatem niezbędnym warunkiem, aby
przyjąć jezusowy dar zbawienia, być Mu posłusznym i trwać
zjednoczeniu z Jego miłosiernym Ojcem, o którym Pan powiedział: „U
ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest
możliwe” (Mk 10, 27). Wszystko, a zatem również dar
bezwarunkowego przebaczania naszym winowajcom.
Dzisiejsza
przypowieść, mimo że jej bohaterem jest pogański władca, w
rzeczywistości opowiada o miłości Boga Ojca do nas, Jego
grzesznych dzieci. Świadczy o tym postawa króla: „Pan ulitował
się (gr. splanchnisteis) nad tym sługą, uwolnił
go i dług mu darował” (Mt 18, 27). Użyty przez Mateusza
czasownik wyraża głęboką, wręcz poruszającą Jego „wnętrzności”
(gr. splanchna) miłość Boga. Prorok Izajasz porównuje
tę miłość do uczucia, jakie matka żywi do swojego dziecka: „Czyż
może niewiastazapomnieć (hebr. merahem,
dosł. nie mieć współczucia) o swym niemowlęciu, ta, która kocha
syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o
tobie” (Iz 49, 15). W ten sam sposób zachował się miłosierny
ojciec na widok powracającego do domu młodszego syna w przypowieści
z Ewangelii św. Łukasza: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał
go jego ojciec i wzruszył się
głęboko (gr.esplanchnisthe)” (Łk 15, 20).
Postępowanie
litościwego króla i miłosiernego ojca cechuje to samo „szaleństwo
miłości” do tych, którzy w żaden sposób nie mogli spodziewać
się aż tak wielkiej szczodrobliwości. Jak obliczają egzegeci,
wartość 10 tysięcy talentów, jeśli liczyć ją w srebrze,
odpowiadałaby od 60 do 100 milionów dniówek (w zależności od
okresu). Inni, zakładając, że Jezusowi chodziło o talenty w
złocie (talent to miara wagi, a Pan nie sprecyzował czego
dotyczyła), wyliczyli kilka lat temu, że ok. 400 tyś kg złota
kosztowałoby po ówczesnym kursie grubo ponad 15.332 miliardów
euro. W tym kontekście zapewnienia sługi: „Panie, miej
cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam” (Mt 18, 26)
brzmią niedorzecznie. Z pewnością Jezus chciał, aby tak one
zabrzmiały; abyśmy zrozumieli, że sami, o własnych siłach, nie
jesteśmy w stanie odkupić naszych win i przywrócić stanu
niewinności, który utracili nasi prarodzice. „Za [wielką]
bowiem cenę zostaliście nabyci” (1 Kor 7, 23), jak pisze św.
Paweł. Tą ceną jest krew Syna Bożego przelana za nas w piątek, 3
kwietnia (14 dnia nisan) 33 r, pod rzymskimi biczami i na drzewie
krzyża. Jak pisał Piotr w swoim pierwszym Liście: „Wiecie
bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego
postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem
lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka
niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1, 18-19).
Najświętsza
krew wytrysnęła z serca jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla
nas (por. Dz. 187). Podobnie wytrysnęła z niego woda , która
obmywa nas z grzechów do dwóch tysięcy lat w sakramentach chrztu i
pojednania, abyśmy wyrwani z niewoli grzechu stawali się coraz
bardziej podobni do naszego Dobrego Pasterza. Dlatego Bóg, „który
nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich
wydał” (Rz 8, 32), upomina nas słowami Apostoła Narodów:
„Współpracując zaś z Nim napominamy was, abyście nie
przyjmowali na próżno łaski Bożej” (2 Kor 6, 1).
Ojciec
miłosierny, który nie czeka biernie na powrót syna, lecz – gdy
tylko staje się to możliwe – przejmuje inicjatywę i wybiega mu
naprzeciw, uczy nas, że przebaczenie nie jest biernym aktem
wspaniałomyślności, lecz jest wpisane w dynamiczny proces
„pozyskania brata” (por. Mt 18, 15). W ten sposób stajemy się
podobni do Jezusa, który „pozyskał nas”, gdy jeszcze byliśmy
grzesznikami (por. Rz 5, 6). Szczególnie, że w wielu przypadkach my
również jesteśmy – mniej lub bardziej – winni w sporach jakie
wiedziemy z naszymi braćmi, które kładą się niepotrzebnym
cieniem na nasze relacje z Bogiem, o czym przypomina nam Jezus:
„Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam
wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój
przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim!
Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim
przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię
przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie
wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz
stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” (Mt 5, 23-26).
Zawsze
bowiem czyha na nas pokusa, by nie zważając, niczym niegodziwy
sługa z dzisiejszej przypowieści, na ogrom Bożego miłosierdzia,
którego nieustannie doznajemy, zastosować wobec naszych bliźnich –
mimo, że ich przewiny wobec nas są nieskończenie mniejsze w
porównaniu z otrzymaną od Boga łaską – stare prawo ludzkiej
sprawiedliwości, niejednokrotnie motywowani pragnieniem zemsty.
Chcemy wówczas jednocześnie być skruszonymi synami marnotrawnymi
wobec przebaczającego Ojca, a jednocześnie surowymi, bezlitosnymi
sędziami wobec naszych winowajców. Jezus ostrzega nas dziś, że
taka „schizofrenia duchowa” może nas doprowadzić do utraty
łaski uświęcającej i śmierci duchowej, gdyż Boże prawo działa
na zasadzie odpowiedniości, co objawił nam Jezus, ucząc nas jak
mamy modlić się do naszego Ojca w niebie: „i przebacz nam
nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili”
(Mt 6, 12), oraz ostrzegając, byśmy nigdy nie czynili się sędziami
naszych braci i sióstr: „Nie sądźcie, abyście nie byli
sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką
miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą” (Mt 7, 1-2).
Św.
Jan Paweł II wskazuje nam, że autentyczna sprawiedliwość nie może
obyć się bez miłosierdzia i przebaczenia, które przemieniają
nasze serca i czynią świat lepszym:
„Ludzki
świat może stawać się „bardziej ludzkim” tylko wówczas, gdy
we wzajemne stosunki, które kształtują jego moralne oblicze,
wprowadzimy moment przebaczenia, tak istotny dla Ewangelii.
Przebaczenie świadczy o tym, że w świecie jest obecna miłość
potężniejsza niż grzech. Przebaczenie też stanowi podstawowy
warunek pojednania — nie tylko w stosunku Boga do człowieka, ale
także w stosunkach wzajemnych pomiędzy ludźmi. (…)
Podstawowa
struktura sprawiedliwości wkracza zawsze na obszar miłosierdzia. To
ostatnie posiada jednakże moc wypełnienia sprawiedliwości nową
treścią. Treść ta najprościej i najpełniej uwydatnia się w
przebaczeniu. Ono bowiem ukazuje, iż poza całym procesem
„wyrównawczym” czy też „rozejmowym”, który właściwy jest
dla samej sprawiedliwości, dochodzi do głosu miłość, czyli
afirmacja człowieka. Spełnienie zaś warunków sprawiedliwości
jest nade wszystko nieodzowne, ażeby ta miłość mogła niejako
odsłonić swoje oblicze. Tak jak na to już zwracaliśmy uwagę przy
analizie przypowieści o synu marnotrawnym, ten, kto przebacza i ten,
który dostępuje przebaczenia, spotykają się z sobą w jednym
zasadniczym punkcie: tym punktem jest godność, czyli istotna
wartość człowieka, która nie może być zagubiona, której
potwierdzenie czy odnalezienie stanowi tez źródło największej
radości (por.
Łk 15, 32)” (Dives
in misericordia, 14).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.