Przypowieść
o robotnikach w winnicy, a raczej o dobrym gospodarzu, którą
rozważamy w dzisiejszą niedzielę, stanowi kontynuację nauk o
królestwie Bożym, jakich Pan Jezus udzielił tłumom w granicach
Judei, podczas swojej ostatniej podróży do Jerozolimy. Możemy
uściślić, że chodzi o jego wymiar „ekonomiczny”, wyrażony
tematyką pracy i słusznego za nią wynagrodzenia. Rewolucyjną ideę
spojrzenia na ekonomię królowania Bożego, całkowicie odwracającą
logikę naszego spojrzenia na Bożą sprawiedliwość, wyraża
powiedzenie: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi
ostatnimi” (Mt 20, 16), będące nawiązaniem do stwierdzenia
zamykającego poprzedni, dziewiętnasty rozdział Ewangelii św.
Mateusza: „Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich
pierwszymi” (Mt 19, 30).
Odwrócenie kolejności pierwsi
– ostatni, ostatni – pierwsi na dzisiejsze: ostatni
– pierwsi, pierwsi – ostatni, podkreśla prawdę,
iż Jezus, przychodząc na świat, dokonał odnowienia, rekapitulacji
wszystkiego w sobie, jak uczy nas Magisterium w Katechizmie
Kościoła katolickiego:
„Całe
życie Chrystusa jest misterium "rekapitulacji" w Nim jako
Głowie. Wszystko, co Jezus uczynił, powiedział i wycierpiał,
miało na celu na nowo skierować człowieka do jego pierwotnego
powołania:
Kiedy
Syn Boży przyjął ciało i stał się człowiekiem, dokonał w
sobie nowego zjednoczenia długiej historii ludzkiej i dał nam
zbawienie. To więc, co utraciliśmy w Adamie, czyli bycie na obraz i
podobieństwo Boże, odzyskujemy w Jezusie Chrystusie (Św. Ireneusz,
Adversus haereses, III, 18,1). Dlatego właśnie Chrystus przeszedł
przez wszystkie okresy życia, przywracając przez to wszystkim
ludziom komunię z Bogiem (Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 18,
7; por. II, 22, 4)” (KKK
518).
Dzisiejsza
przypowieść stanowi reakcję Jezusa na pytanie Piotra, który
przypominając Panu o wyrzeczeniu, swoim i pozostałych uczniów,
pyta jednocześnie o nagrodę: „Wtedy Piotr rzekł do Niego:
«Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc
otrzymamy?” (Mt 19, 27). Pytanie Piotra kłóci się z logiką
całkowitego poddania się woli Bożej z miłości do Stwórcy,
cechującą Mistrza, którego „pokarmem jest wypełnić wolę
Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 34),
oraz Jego Najświętszej Matki, Służebnicy Pańskiej, która przez
całe swoje życie, nigdy nie pytając o korzyści płynące z jej
wyjątkowej roli w historii naszego zbawienia, pozostała wierna
swojemu pierwszemu Fiat: „niech Mi się stanie według twego
słowa!” (Łk 1, 38). Mimo to, Jezus nie wypomina uczniom ich
interesowności, lecz idąc za tokiem ich rozumowania wskazuje na
nowy: eschatologiczny i doczesny wymiar ich nagrody, przekraczający
wszelkie ludzkie oczekiwania: „Przy odrodzeniu (gr.
en te palingenesia dosł. przy ponownym staniu się), gdy Syn
Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście
za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc
dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści
dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć
tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 28-29).
Chociaż
doskonale sprawiedliwy Ojciec już teraz stokrotnie wynagradza
uczniom Jezusa za ich wierność, to na końcu czasów w pełni
doświadczą oni Bożej szczodrobliwości, o której św. Paweł
pisze: „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani
serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy
przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9).
Wówczas Chrystus, który przyjdzie w chwale sądzić żywych i
umarłych, wypełni proroctwo Apokalipsy św. Jana: „Oto
przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego
ludem, a On będzie "BOGIEM Z NIMI". I otrze z ich oczu
wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni
krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy
przeminęły». I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię
wszystko nowe»” (Ap 21, 3-5). Miłosierny Bóg objawi wtedy
pełnię swojego panowania, jak pisze św. Paweł: „A gdy już
wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu,
który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we
wszystkich” (1 Kor 15, 28). To bowiem sam Bóg, Stworzyciel,
Zbawiciel i Uświęciciel, jest naszą doskonałą zapłatą.
Dzisiejszą
parabolę ewangeliczną należy czytać w optyce przebóstwienia
(gr. theopoiesis), to znaczy uczestnictwa w intymnym
życiu Trójcy Przenajświętszej, będącego ostatecznym celem życia
każdego człowieka uczynionego na Boży obraz i podobieństwo (por.
Rdz 1, 27). Cała historia zbawienia, począwszy od stworzenia
naszych prarodziców, poprzez wybranie Izraela, oraz życie, śmierć
i Zmartwychwstanie Syna Bożego, jest dążeniem człowieka do
pełnego zjednoczenia ze Stwórcą; do spoczywania, niczym Łazarz na
łonie Abrahama, w gorejącym odwieczną Miłością sercu Ojca,
który „hojny jest w przebaczaniu” (Iz 55, 7). To
wywyższenie ludzkiej natury dokonuje się w zjednoczeniu z Wcielonym
Słowem, dzięki Jego ofierze krzyżowej: „A Ja, gdy zostanę
nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J
12, 32). Nie dziwi zatem, ze Jezus parabolę, którą dziś
rozważamy, opowiedział właśnie w drodze ku Jerozolimie, gdzie
czekała Go męka i śmierć.
„Albowiem
królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł
wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy”
(Mt 20, 1). To pierwsze zdanie dzisiejszej paraboli wskazuje nam kto
jest jej prawdziwym bohaterem. Moglibyśmy się spodziewać, ze skoro
Jezus mówi o królestwie Bożym, powinien powiedzieć, że jest ono
podobne do winnicy. Tymczasem Pan mówi, że jest ono podobne do
„gospodarza”, który wyszedł o świcie, aby wynająć robotników
do swojej winnicy. Św. Jan przytacza słowa Jezusa, który
powiedział do Żydów w świątyni, po tym jak w szabat uzdrowił
chorego: „Ojciec
mój działa aż do tej chwili i Ja działam”
(J 5, 17). Zatem królestwo niebieskie to stwórcze i zbawcze
działanie Boga Ojca, które w Jego Synu – Słowie, działającemu
w mocy Ducha Świętego Miłości, osiągnęło swoją pełnię: „Gdy
jednak nadeszła pełnia
czasu (gr.
pleroma tou chronou), zesłał Bóg Syna swego (…) aby wykupił
tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane
synostwo”
(Ga 4, 5).
Winnica
jest zatem obrazem stwórczego i zbawczego dzieła Bożego;
przestrzenią objawienia się Boga jako Dawcy Życia i Miłośnika
Życia (por. Mdr 26, 11), który dla ocalenia tego, co stworzył
„nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich
wydał” (Rz 8, 32). Historia Narodu Wybranego wpisuje się w
szczególny sposób w proces samoobjawienia się Boga. To właśnie
do Izraela jako winnicy Bożej nawiązuje Jezus w swojej
przypowieści. Prorok Izajasz opisuje w Pieśni o winnicy
Pańskiej historię przymierza Boga i człowieka, która
jest owocem Miłości Stwórcy do swoich dzieci, która jednak –
mimo troskliwej opieki Pana – nie znajduje należnej Mu odpowiedzi:
„Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości
ku swojej winnicy! (…) Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom
Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam
sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk
grozy” (Iz 5, 1.7). Z powodu niewierności Bogu, Izraela i Judę
dotknęły nieszczęścia, których opis wypełnia cały piąty
rozdział księgi Izajasza. Ponieważ jednak to nie grzech i jego
ojciec diabeł, lecz wierny swoim obietnicom Bóg ma ostatnie słowo,
powołuje On proroka Izajasza (rozdz. 6), przez którego daje królowi
Achazowi znak swojej opatrznościowej obecności wśród dzieci
Abrahama: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go
imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).
Zatem
zbawcze działanie Boga, który powołuje pracowników do swojej
winnicy, ogarnia całą historię: od wczesnego ranka stworzenia,
poprzez godzinę trzecią, dziewiątą, jedenastą, aż do wieczoru
Paruzji, kiedy Gospodarz – Ojciec wyda polecenie swojemu Zarządcy
– Synowi: „Zwołaj robotników i wypłać im należność,
począwszy od ostatnich aż do pierwszych!” (Mt 20, 8).
Dlaczego właśnie w takiej kolejności? Wydaje się, że celem
działania Ojca jest podkreślenie faktu, iż robotnicy mają do
czynienia ze sprawiedliwością doskonałą, której wyrazem jest –
nie mające względu na osobę – Boże miłosierdzie. Ono bowiem w
sposób niewyobrażalnie hojny wynagradza każdego, kto odpowie na
wezwanie gospodarza i podejmie pracę na Jego roli wtedy, kiedy Pan
go powoła. Nagrodą dla wszystkich jest bowiem denar, srebrna moneta
z inskrypcją, oraz wizerunkiem imperatora, odpowiadający stawce za
jeden dzień pracy. Ma on w naszej przypowieści ogromne znaczenie
symboliczne, które wyjaśnia św. Ireneusz: „Również w
przypowieści o pracownikach posłanych do winnicy w różnych porach
dnia wykazuje, że jest tylko jeden i ten sam Gospodarz domu, który
posłał jednych od razu, na początku stworzenia świata, innych
później, innych w połowie czasów, innych w czasach późniejszych,
jeszcze innych na końcu: tak więc wielu jest pracowników według
ich pokoleń, lecz jeden jest Gospodarz, który ich powołuje. Jedna
jest też winnica, ponieważ jedna jest sprawiedliwość; jeden jest
czyniący, ponieważ jeden jest Duch Boży, którzy zarządza
wszystkimi rzeczami; podobnie jedna jest płaca, gdyż wszyscy
otrzymali „po denarze” (Mt 20, 9), obrazie i inskrypcji Króla,
to znaczy poznanie Syna Bożego, który jest niezniszczalnością”
(św. Ireneusz, Contra Haereses Libri Quinque, IV, 36,7.).
Św.
Ireneusz nawiązuje do starcia Jezusa z faryzeuszami, którzy
usiłowali „podchwycić go w mowie”, pytając o zasadność
płacenia podatku rzymskim okupantom: „Jezus przejrzał ich
przewrotność i rzekł: «Czemu Mnie wystawiacie na próbę,
obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara.
On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?»
Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc
Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga»”
(Mt 22, 18-21). Wszyscy pracownicy niebieskiej winnicy, których Bóg
Ojciec „od wieków poznał, (…) przeznaczył na to, by
się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby
On był pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8, 29),
otrzymują swoją zapłatę: dar Jego Syna. Jezus bowiem
„jest obrazem Boga niewidzialnego”
(kol 1, 15), oraz Jego napisem – Słowem Życia: „Jam Alfa
i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec” (Ap 22, 13).
Jeżeli z pomocą Bożą zwalczamy poczucie krzywdy płynące z
zazdrości o Bożą Miłość, której symbolem jest zachowanie
starszego syna z przypowieści o miłosiernym Ojcu (por. Łk 15,
11-32) i przyjmujemy dar zbawienia z pokorą i wdzięcznością,
rozważając razem z Maryją, w świetle wiary, uświęcające /
przebóstwiające działanie Pana w naszym życiu, „za
sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się
do Jego obrazu (2 Kor 3, 18). Ponieważ to On jest winnym
krzewem (por. J 15, 1-11), w który wszczepieni „żyjemy,
poruszamy się i jesteśmy” (Dz 18, 28).
Doświadczenie
działania Boga, który „rozprasza [ludzi] pyszniących się
zamysłami serc swoich” (Łk 1, 51) i wykraczając poza nasze
niedoskonałe poczucie sprawiedliwości objawia w Zmartwychwstałym
Chrystusie swoje miłosierne oblicze, jest źródłem głębokiej
wdzięczności tych, którzy dla świata są ostatni, nieważni czy
wręcz niepotrzebni. Im to, w pierwszej kolejności, nie bacząc na
protesty „spadkobierców” Bożych obietnic, którzy roszczeniowo,
niemal z arogancją, traktują Boga jak dystrybutor łask wysłużonych
powierzchowną pobożnością, Ojciec niebieski wręcza denara
odkupienia, któremu nieskończoną wartość nadaje męka naszego
Zbawiciela i Jego Najświętsza Krew. W niej obmyci ostatni stają
się pierwszymi, nowymi stworzeniem, przemienionymi i
uzdolnionymi – przez łaskę Ducha Świętego – do uczestnictwa w
Tajemnicy Miłości nieskończonej, którą jest życie samej Trójcy
Przenajświętszej.
Św.
Elżbieta od Trójcy Świętej ukazuje nam, w swojej przepięknej
modlitwie, jak głębokie może być doświadczenie Tajemnicy
obcowania z Bogiem, które jest przecież jedynie echem tej
szczęśliwości, jaka czeka nas w ramionach miłosiernego Ojca:
„Boże
MÓJ, Trójco, którą uwielbiam, pomóż mi zapomnieć o sobie
samej, abym mogła zamieszkać w Tobie, nieporuszona, spokojna –
tak, jakby moja dusza była już w wieczności. Oby nic nie zmąciło
mego pokoju ani nie wyprowadziło mnie z Ciebie, o mój Niezmienny,
ale niech każda chwila unosi mnie coraz dalej, w głębię Twego
Misterium! Uspokój duszę moją. Uczyń ją swym niebem, swoim
mieszkaniem umiłowanym i miejscem swego spoczynku. Niech nigdy nie
zostawię Cię tam samego, ale niech trwam tam całą sobą, cała –
czuwając przebudzona w wierze, cała – adorując (wielbiąc), cała
– poddana Twemu twórczemu działaniu. (…)
O,
moi Trzej! moje Wszystko! moja Szczęśliwości! Samotności
nieskończona! Bezmiarze, w którym się zatracam! Oddaję się Wam,
jako zdobycz ofiarna. Ukryjcie się we mnie, ażebym mogła ukryć
się w Was, w oczekiwaniu na wejście w waszą Światłość i
przepaść bezmiaru waszych doskonałości”.
... No właśnie. Pan Bóg "umawia" się z nami na coś i przystajemy na Jego warunki a gdy widzimy że innym zaczyna się lepiej powodzić, zaczynamy słuchać podszeptów złego. Dlaczego jednak już na samym początku nie zaczynamy myśleć z Bożej perspektywy? Chyba nie czuwamy dostatecznie mocno.
OdpowiedzUsuńDobry Bóg jest tak dobry, że komuś innemu potrafi dać jeszcze więcej - chociaż ten ktoś tak po ludzku obserwując nie zasługuje na to wcale. Wszystko to robi w jakimś celu. On w każdym widzi swoje ukochane dziecko. Chyba zazdrość przeszkadza w pogodzeniu się z takim obrotem sytuacji. Niezdrowa i niszcząca zazdrość, czyli żal że komuś innemu dzieje się lepiej. Ona potrafi zniszczyć wszystko co do Boga prowadzi. Potrafi zaślepić i zburzyć wszelkie dobre relacje. Przez nią oddalamy się od Pana Boga niepostrzeżenie i zaczynamy żyć w ciemności. Przykre jest to, ze popadamy w ten stan tak na prawdę na własne życzenie. Nic nie dzieje się bez naszej zgody jeżeli chodzi o grzech. Dzieje się tak chyba niezależnie od tego jaki bagaż życiowych doświadczeń posiadamy. Pan Bóg go zna i będzie nas sądzić z odpowiedniej ustalonej przez siebie poprzeczki. Im bardziej jesteśmy świadomi swojej wiary tym większa odpowiedzialność ciąży na nas. Ta przypowieść była przeze mnie kiedyś dawno temu nie rozumiana do końca - myślałem z ludzkiej perspektywy. Teraz nie mogę się nadziwić jak mogłem patrzeć na różne sprawy tak a nie inaczej.....
Pozdrawiam wszystkich czytających te moje "wywody" :) - Z PANEM BOGIEM i MARYJA. MariuszB.
Dziękuję za pozdrowienia😊i odwzajemniam💐... także moimi wywodami.... i nie mniej serdecznie dziękuję za Twój wpis, który daje do myślenia. Tak to już jest z nami, ludźmi, ukochanymi dziećmi Tatusia niebieskiego😇😇😇 Piękne to słowa, że nie możesz się nadziwić, jak odległe jest Twoje obecne rozumienie, od tego, które należy już do przeszłości. Mam całkiem podobnie i pewnie nie tylko ja. Za każdą taką chwilę przejrzenia na oczy, dziękuję Panu Bogu, że dał mi dożyć tego czasu, kiedy coś nabiera kształtów i kolorów. Później, już nie można siebie zrozumieć, bo wciąż stajemy się nowym człowiekiem, a więc po prostu rodzimy się z Ducha, w trwającym procesie życia. Cudownie Pan to wszystko stworzył i podtrzymuje😊😊😊... a co do zapłaty... jeden denar dla każdego, a każdy denar dany z miłości. Uczciwa waluta 😊 ... ten denar czyli zbawienie, uczciwa także dlatego, że właśnie z powodu miłości i ze względu na miłość jest wypłacana... I to chyba zawsze jest trudne po ludzku do zrozumienia, bo wciąż ogarnia i oczyszcza - może ogarniać i oczyszczać czy też rozjaśniać, jeśli człowiek zgodzi się na trwanie w Bożej prawdzie - w naszym ludziom życiu więcej i więcej, a więc coraz nowe kwestie może prostować, aby ich widzenie było coraz bardziej Boże. Mamy wielkie szczęście - mnie to zachwyca wciąż i wciąż- że Pan Bóg mówi do nas prosto, jasno i konkretnie, że zna nas lepiej niż my sami i wie co jest nam potrzebne. I nigdy, przenigdy nie zraża się naszą nędzą, grzechami i ociąganiem się do szukania prawdy o sobie. Czeka cierpliwie na nasz najmniejszy gest w Jego kierunku, aby swoją obecnością przemieniać nas do bliskości z Sobą. Bądź uwielbiony, bądź pochwalony Boże miłości, prawdy, przemiany, Boże nieskończony, Boże upragniony😇😇😇
OdpowiedzUsuń