Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

24.09.2017

„Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie” (Mt 20, 14).

  Przypowieść o robotnikach w winnicy, a raczej o dobrym gospodarzu, którą rozważamy w dzisiejszą niedzielę, stanowi kontynuację nauk o królestwie Bożym, jakich Pan Jezus udzielił tłumom w granicach Judei, podczas swojej ostatniej podróży do Jerozolimy. Możemy uściślić, że chodzi o jego wymiar „ekonomiczny”, wyrażony tematyką pracy i słusznego za nią wynagrodzenia. Rewolucyjną ideę spojrzenia na ekonomię królowania Bożego, całkowicie odwracającą logikę naszego spojrzenia na Bożą sprawiedliwość, wyraża powiedzenie: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20, 16), będące nawiązaniem do stwierdzenia zamykającego poprzedni, dziewiętnasty rozdział Ewangelii św. Mateusza: „Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi” (Mt 19, 30).
Odwrócenie kolejności pierwsi – ostatni, ostatni – pierwsi na dzisiejsze: ostatni – pierwsipierwsi – ostatni, podkreśla prawdę, iż Jezus, przychodząc na świat, dokonał odnowienia, rekapitulacji wszystkiego w sobie, jak uczy nas Magisterium w Katechizmie Kościoła katolickiego:
Całe życie Chrystusa jest misterium "rekapitulacji" w Nim jako Głowie. Wszystko, co Jezus uczynił, powiedział i wycierpiał, miało na celu na nowo skierować człowieka do jego pierwotnego powołania:
Kiedy Syn Boży przyjął ciało i stał się człowiekiem, dokonał w sobie nowego zjednoczenia długiej historii ludzkiej i dał nam zbawienie. To więc, co utraciliśmy w Adamie, czyli bycie na obraz i podobieństwo Boże, odzyskujemy w Jezusie Chrystusie (Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 18,1). Dlatego właśnie Chrystus przeszedł przez wszystkie okresy życia, przywracając przez to wszystkim ludziom komunię z Bogiem (Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 18, 7; por. II, 22, 4)(KKK 518).

Dzisiejsza przypowieść stanowi reakcję Jezusa na pytanie Piotra, który przypominając Panu o wyrzeczeniu, swoim i pozostałych uczniów, pyta jednocześnie o nagrodę: „Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?” (Mt 19, 27). Pytanie Piotra kłóci się z logiką całkowitego poddania się woli Bożej z miłości do Stwórcy, cechującą Mistrza, którego „pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 34), oraz Jego Najświętszej Matki, Służebnicy Pańskiej, która przez całe swoje życie, nigdy nie pytając o korzyści płynące z jej wyjątkowej roli w historii naszego zbawienia, pozostała wierna swojemu pierwszemu Fiat: „niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38). Mimo to, Jezus nie wypomina uczniom ich interesowności, lecz idąc za tokiem ich rozumowania wskazuje na nowy: eschatologiczny i doczesny wymiar ich nagrody, przekraczający wszelkie ludzkie oczekiwania: „Przy odrodzeniu (gr. en te palingenesia dosł. przy ponownym staniu się), gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 28-29).

Chociaż doskonale sprawiedliwy Ojciec już teraz stokrotnie wynagradza uczniom Jezusa za ich wierność, to na końcu czasów w pełni doświadczą oni Bożej szczodrobliwości, o której św. Paweł pisze: „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Wówczas Chrystus, który przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, wypełni proroctwo Apokalipsy św. Jana: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie "BOGIEM Z NIMI". I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły». I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe»” (Ap 21, 3-5). Miłosierny Bóg objawi wtedy pełnię swojego panowania, jak pisze św. Paweł: „A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28). To bowiem sam Bóg, Stworzyciel, Zbawiciel i Uświęciciel, jest naszą doskonałą zapłatą.

Dzisiejszą parabolę ewangeliczną należy czytać w optyce przebóstwienia (gr. theopoiesis), to znaczy uczestnictwa w intymnym życiu Trójcy Przenajświętszej, będącego ostatecznym celem życia każdego człowieka uczynionego na Boży obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 27). Cała historia zbawienia, począwszy od stworzenia naszych prarodziców, poprzez wybranie Izraela, oraz życie, śmierć i Zmartwychwstanie Syna Bożego, jest dążeniem człowieka do pełnego zjednoczenia ze Stwórcą; do spoczywania, niczym Łazarz na łonie Abrahama, w gorejącym odwieczną Miłością sercu Ojca, który „hojny jest w przebaczaniu” (Iz 55, 7). To wywyższenie ludzkiej natury dokonuje się w zjednoczeniu z Wcielonym Słowem, dzięki Jego ofierze krzyżowej: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32). Nie dziwi zatem, ze Jezus parabolę, którą dziś rozważamy, opowiedział właśnie w drodze ku Jerozolimie, gdzie czekała Go męka i śmierć.

Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy” (Mt 20, 1). To pierwsze zdanie dzisiejszej paraboli wskazuje nam kto jest jej prawdziwym bohaterem. Moglibyśmy się spodziewać, ze skoro Jezus mówi o królestwie Bożym, powinien powiedzieć, że jest ono podobne do winnicy. Tymczasem Pan mówi, że jest ono podobne do „gospodarza”, który wyszedł o świcie, aby wynająć robotników do swojej winnicy. Św. Jan przytacza słowa Jezusa, który powiedział do Żydów w świątyni, po tym jak w szabat uzdrowił chorego: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam” (J 5, 17). Zatem królestwo niebieskie to stwórcze i zbawcze działanie Boga Ojca, które w Jego Synu – Słowie, działającemu w mocy Ducha Świętego Miłości, osiągnęło swoją pełnię: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu (gr. pleroma tou chronou), zesłał Bóg Syna swego (…) aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 5).

Winnica jest zatem obrazem stwórczego i zbawczego dzieła Bożego; przestrzenią objawienia się Boga jako Dawcy Życia i Miłośnika Życia (por. Mdr 26, 11), który dla ocalenia tego, co stworzył „nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32). Historia Narodu Wybranego wpisuje się w szczególny sposób w proces samoobjawienia się Boga. To właśnie do Izraela jako winnicy Bożej nawiązuje Jezus w swojej przypowieści. Prorok Izajasz opisuje w Pieśni o winnicy Pańskiej historię przymierza Boga i człowieka, która jest owocem Miłości Stwórcy do swoich dzieci, która jednak – mimo troskliwej opieki Pana – nie znajduje należnej Mu odpowiedzi: „Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! (…) Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy” (Iz 5, 1.7). Z powodu niewierności Bogu, Izraela i Judę dotknęły nieszczęścia, których opis wypełnia cały piąty rozdział księgi Izajasza. Ponieważ jednak to nie grzech i jego ojciec diabeł, lecz wierny swoim obietnicom Bóg ma ostatnie słowo, powołuje On proroka Izajasza (rozdz. 6), przez którego daje królowi Achazowi znak swojej opatrznościowej obecności wśród dzieci Abrahama: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).

Zatem zbawcze działanie Boga, który powołuje pracowników do swojej winnicy, ogarnia całą historię: od wczesnego ranka stworzenia, poprzez godzinę trzecią, dziewiątą, jedenastą, aż do wieczoru Paruzji, kiedy Gospodarz – Ojciec wyda polecenie swojemu Zarządcy – Synowi: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!” (Mt 20, 8). Dlaczego właśnie w takiej kolejności? Wydaje się, że celem działania Ojca jest podkreślenie faktu, iż robotnicy mają do czynienia ze sprawiedliwością doskonałą, której wyrazem jest – nie mające względu na osobę – Boże miłosierdzie. Ono bowiem w sposób niewyobrażalnie hojny wynagradza każdego, kto odpowie na wezwanie gospodarza i podejmie pracę na Jego roli wtedy, kiedy Pan go powoła. Nagrodą dla wszystkich jest bowiem denar, srebrna moneta z inskrypcją, oraz wizerunkiem imperatora, odpowiadający stawce za jeden dzień pracy. Ma on w naszej przypowieści ogromne znaczenie symboliczne, które wyjaśnia św. Ireneusz: „Również w przypowieści o pracownikach posłanych do winnicy w różnych porach dnia wykazuje, że jest tylko jeden i ten sam Gospodarz domu, który posłał jednych od razu, na początku stworzenia świata, innych później, innych w połowie czasów, innych w czasach późniejszych, jeszcze innych na końcu: tak więc wielu jest pracowników według ich pokoleń, lecz jeden jest Gospodarz, który ich powołuje. Jedna jest też winnica, ponieważ jedna jest sprawiedliwość; jeden jest czyniący, ponieważ jeden jest Duch Boży, którzy zarządza wszystkimi rzeczami; podobnie jedna jest płaca, gdyż wszyscy otrzymali „po denarze” (Mt 20, 9), obrazie i inskrypcji Króla, to znaczy poznanie Syna Bożego, który jest niezniszczalnością” (św. Ireneusz, Contra Haereses Libri Quinque, IV, 36,7.).

Św. Ireneusz nawiązuje do starcia Jezusa z faryzeuszami, którzy usiłowali „podchwycić go w mowie”, pytając o zasadność płacenia podatku rzymskim okupantom: „Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga»” (Mt 22, 18-21). Wszyscy pracownicy niebieskiej winnicy, których Bóg Ojciec „od wieków poznał, (…) przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8, 29), otrzymują swoją zapłatę: dar Jego Syna. Jezus bowiem „jest obrazem Boga niewidzialnego” (kol 1, 15), oraz Jego napisem – Słowem Życia: „Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec” (Ap 22, 13). Jeżeli z pomocą Bożą zwalczamy poczucie krzywdy płynące z zazdrości o Bożą Miłość, której symbolem jest zachowanie starszego syna z przypowieści o miłosiernym Ojcu (por. Łk 15, 11-32) i przyjmujemy dar zbawienia z pokorą i wdzięcznością, rozważając razem z Maryją, w świetle wiary, uświęcające / przebóstwiające działanie Pana w naszym życiu,  „za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18). Ponieważ to On jest winnym krzewem (por. J 15, 1-11), w który wszczepieni „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 18, 28).

Doświadczenie działania Boga, który „rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk 1, 51) i wykraczając poza nasze niedoskonałe poczucie sprawiedliwości objawia w Zmartwychwstałym Chrystusie swoje miłosierne oblicze, jest źródłem głębokiej wdzięczności tych, którzy dla świata są ostatni, nieważni czy wręcz niepotrzebni. Im to, w pierwszej kolejności, nie bacząc na protesty „spadkobierców” Bożych obietnic, którzy roszczeniowo, niemal z arogancją, traktują Boga jak dystrybutor łask wysłużonych powierzchowną pobożnością, Ojciec niebieski wręcza denara odkupienia, któremu nieskończoną wartość nadaje męka naszego Zbawiciela i Jego Najświętsza Krew. W niej obmyci ostatni stają się pierwszymi,  nowymi stworzeniem, przemienionymi i uzdolnionymi – przez łaskę Ducha Świętego – do uczestnictwa w Tajemnicy Miłości nieskończonej, którą jest życie samej Trójcy Przenajświętszej.

Św. Elżbieta od Trójcy Świętej ukazuje nam, w swojej przepięknej modlitwie, jak głębokie może być doświadczenie Tajemnicy obcowania z Bogiem, które jest przecież jedynie echem tej szczęśliwości, jaka czeka nas w ramionach miłosiernego Ojca:
Boże MÓJ, Trójco, którą uwielbiam, pomóż mi zapomnieć o sobie samej, abym mogła zamieszkać w Tobie, nieporuszona, spokojna – tak, jakby moja dusza była już w wieczności. Oby nic nie zmąciło mego pokoju ani nie wyprowadziło mnie z Ciebie, o mój Niezmienny, ale niech każda chwila unosi mnie coraz dalej, w głębię Twego Misterium! Uspokój duszę moją. Uczyń ją swym niebem, swoim mieszkaniem umiłowanym i miejscem swego spoczynku. Niech nigdy nie zostawię Cię tam samego, ale niech trwam tam całą sobą, cała – czuwając przebudzona w wierze, cała – adorując (wielbiąc), cała – poddana Twemu twórczemu działaniu. (…)
O, moi Trzej! moje Wszystko! moja Szczęśliwości! Samotności nieskończona! Bezmiarze, w którym się zatracam! Oddaję się Wam, jako zdobycz ofiarna. Ukryjcie się we mnie, ażebym mogła ukryć się w Was, w oczekiwaniu na wejście w waszą Światłość i przepaść bezmiaru waszych doskonałości”.

                  Arek

2 komentarze:

  1. ... No właśnie. Pan Bóg "umawia" się z nami na coś i przystajemy na Jego warunki a gdy widzimy że innym zaczyna się lepiej powodzić, zaczynamy słuchać podszeptów złego. Dlaczego jednak już na samym początku nie zaczynamy myśleć z Bożej perspektywy? Chyba nie czuwamy dostatecznie mocno.
    Dobry Bóg jest tak dobry, że komuś innemu potrafi dać jeszcze więcej - chociaż ten ktoś tak po ludzku obserwując nie zasługuje na to wcale. Wszystko to robi w jakimś celu. On w każdym widzi swoje ukochane dziecko. Chyba zazdrość przeszkadza w pogodzeniu się z takim obrotem sytuacji. Niezdrowa i niszcząca zazdrość, czyli żal że komuś innemu dzieje się lepiej. Ona potrafi zniszczyć wszystko co do Boga prowadzi. Potrafi zaślepić i zburzyć wszelkie dobre relacje. Przez nią oddalamy się od Pana Boga niepostrzeżenie i zaczynamy żyć w ciemności. Przykre jest to, ze popadamy w ten stan tak na prawdę na własne życzenie. Nic nie dzieje się bez naszej zgody jeżeli chodzi o grzech. Dzieje się tak chyba niezależnie od tego jaki bagaż życiowych doświadczeń posiadamy. Pan Bóg go zna i będzie nas sądzić z odpowiedniej ustalonej przez siebie poprzeczki. Im bardziej jesteśmy świadomi swojej wiary tym większa odpowiedzialność ciąży na nas. Ta przypowieść była przeze mnie kiedyś dawno temu nie rozumiana do końca - myślałem z ludzkiej perspektywy. Teraz nie mogę się nadziwić jak mogłem patrzeć na różne sprawy tak a nie inaczej.....
    Pozdrawiam wszystkich czytających te moje "wywody" :) - Z PANEM BOGIEM i MARYJA. MariuszB.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pozdrowienia😊i odwzajemniam💐... także moimi wywodami.... i nie mniej serdecznie dziękuję za Twój wpis, który daje do myślenia. Tak to już jest z nami, ludźmi, ukochanymi dziećmi Tatusia niebieskiego😇😇😇 Piękne to słowa, że nie możesz się nadziwić, jak odległe jest Twoje obecne rozumienie, od tego, które należy już do przeszłości. Mam całkiem podobnie i pewnie nie tylko ja. Za każdą taką chwilę przejrzenia na oczy, dziękuję Panu Bogu, że dał mi dożyć tego czasu, kiedy coś nabiera kształtów i kolorów. Później, już nie można siebie zrozumieć, bo wciąż stajemy się nowym człowiekiem, a więc po prostu rodzimy się z Ducha, w trwającym procesie życia. Cudownie Pan to wszystko stworzył i podtrzymuje😊😊😊... a co do zapłaty... jeden denar dla każdego, a każdy denar dany z miłości. Uczciwa waluta 😊 ... ten denar czyli zbawienie, uczciwa także dlatego, że właśnie z powodu miłości i ze względu na miłość jest wypłacana... I to chyba zawsze jest trudne po ludzku do zrozumienia, bo wciąż ogarnia i oczyszcza - może ogarniać i oczyszczać czy też rozjaśniać, jeśli człowiek zgodzi się na trwanie w Bożej prawdzie - w naszym ludziom życiu więcej i więcej, a więc coraz nowe kwestie może prostować, aby ich widzenie było coraz bardziej Boże. Mamy wielkie szczęście - mnie to zachwyca wciąż i wciąż- że Pan Bóg mówi do nas prosto, jasno i konkretnie, że zna nas lepiej niż my sami i wie co jest nam potrzebne. I nigdy, przenigdy nie zraża się naszą nędzą, grzechami i ociąganiem się do szukania prawdy o sobie. Czeka cierpliwie na nasz najmniejszy gest w Jego kierunku, aby swoją obecnością przemieniać nas do bliskości z Sobą. Bądź uwielbiony, bądź pochwalony Boże miłości, prawdy, przemiany, Boże nieskończony, Boże upragniony😇😇😇

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.