Na podstawie wspomnień siostry Łucji...
Najprawdopodobniej
między kwietniem, a październikiem 1917 roku, dziewczętom Łucji, Teresie Matias
jej siostrze Marii Rosie Matias oraz
Marii Justin, które na zboczu wzniesienia Cobeco modliły się na różańcu, ukazał
się Anioł, który jak napisała Łucja "wtedy nie odważył się jeszcze ukazać
w pełni swojego majestatu."
Dziewczęta widziały tylko, jak ponad drzewami doliny
unosił się bielszy od śniegu, niemal przezroczysty obłok, który przybrał
kształt ludzkiej postaci.
Towarzyszące Łucji dziewczynki pytały co to mogło być, a
Łucja odpowiedziała, że nie wie. Kiedy zjawisko powtórzyło się dwukrotnie w
innych dniach, Łucja zdała sobie sprawę, że to niezrozumiałe zjawisko,
pozostawiło w jej duszy wrażenie, którego nie umiała nazwać.
Dziewczynki towarzyszące Łucji opowiedziały rodzicom o
spotkaniu z dziwną postacią, jednak sama Łucja milczała. Później wybrała sobie
na towarzystwo Franciszka i Hiacyntę, aby wraz z nimi wypasać owce.
"Być
może wiosną 1916 roku Anioł ukazał się po raz pierwszy w całej
okazałości". Zdarzyło się to któregoś dnia, gdy Łucja i jej kuzyni: Franciszek i
Hiacynta szukali miejsca, by odpocząć po trudach wypasania trzody. Wchodzili właśnie
na zbocza Loca do Cobeco, gdy ponad drzewami pojawiło się "światło bielsze
od śniegu w kształcie młodziana przejrzystego, bardziej lśniącego niż kryształ
w blasku słonecznym." Kiedy Anioł zbliżał się do nich stopniowo
rozpoznawali jego rysy. Z powodu ogromnego zaskoczenia i przejęcia dzieci
trwały w milczeniu, nie mogły wypowiedzieć żadnego słowa.
Anioł zbliżywszy się
do pastuszków powiedział:
Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju! Módlcie się ze mną. Uklęknął i pochylił głowę, aż do ziemi. Dzieci zostały porwane nadprzyrodzoną siłą, zaczęły naśladować Anioła powtarzając także jego słowa : O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Cię nie kochają, którzy Ci nie ufają.
Kiedy dzieci wraz z Aniołem powtórzyły te słowa
trzykrotnie, Anioł wstał i powiedział :
Tak macie się modlić! Serce Jezusa i Maryi słuchają z
uwagą waszych próśb.
Po tym zniknął, a dzieci zanurzone w nadprzyrodzonej
atmosferze przez długi czas nie zdawały sobie sprawy z własnego istnienia.
Powtarzały modlitwę nakazaną przez
Anioła i trwały nieruchomo w pozycji w
jakiej je zostawił. Niezwykle silnie i głęboko
odczuwały obecność Boga i nie były w stanie rozmawiać ze sobą. Tak,
jakby siłą rzeczy, żadne z nich nawet
nie pomyślało, aby podzielić się z innymi tym cudownym i bardzo osobistym
spotkaniem z Aniołem. Następnego dnia odczuwali to samo, ich dusze były
przeniknięte atmosferą Bożej obecności. Stan ten opuszczał dzieci bardzo
powoli.
Kolejne spotkanie z Aniołem nastąpiło latem. W upalne
południe dzieci zaganiały trzodę do domu, aby w cieniu drzew odpocząć przed wieczornym, ponownym
wyprowadzaniem zwierząt na pastwisko. Kiedy dzieci stanęły przy drzewach
rosnących wokół studni, nagle stanął przed nimi
Anioł z poprzedniego widzenia i powiedział:
Co robicie? Módlcie się! Módlcie się dużo! Serca Jezusa i
Maryi chcą przez was okazać (światu) wiele miłosierdzia. Ofiarujcie bezustannie
Największemu modlitwy i umartwienia.
„Jak mamy się umartwiać?" - zapytała Łucja
Z wszystkiego, co tylko możecie, zróbcie ofiarę jako
zadośćuczynienie za grzechy, którymi On jest obrażany i dla uproszenia
nawrócenia grzeszników. W ten sposób ściągniecie pokój na waszą Ojczyznę.
Jestem Aniołem Stróżem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z
poddaniem cierpienia, które wam Bóg ześle.
Te słowa
Anioła, z mocą wryły się w umysły dzieci
i niczym światło dały zrozumienie, kim jest Bóg, jak kocha, i jak pragnie być
kochany przez ludzi. Dzieci poznały w ten sposób wartość umartwienia, jak ono
Bogu jest przyjemne, że umartwienie jest konieczne do nawrócenia się
grzeszników.
Od tego czasu dzieci ofiarowywały Panu Bogu wszystko, co
się wydarzało, a było w jakiś sposób bolesne, czy uciążliwe. Natomiast za
umartwienie i pokutę, przyjęły czas spędzony na klęczkach oraz powtarzanie
modlitwy, której nauczył je Anioł.
Po latach Łucja napisała, że trzecie zjawienie się Anioła
miało miejsce w październiku, albo w
końcu września. Wówczas przerwę obiadową dzieci spędzały poza domem, wędrując między
laskiem oliwnym należącym do rodziców Łucji, na wzgórza Loca de Cabeco. Tego
dnia, kiedy dzieci pomodliły się już na różańcu i odmówiły modlitwę, otrzymaną
od Anioła, posłaniec z nieba ukazał
się po raz trzeci.
Tym razem "Anioł trzymał w ręce kielich, nad którym
unosiła się święta Hostia, z której spływały krople Krwi do kielicha. Nagle kielich
z Hostią zawisł w powietrzu, a Anioł uklęknął na ziemi i powtórzył trzy razy
modlitwę:
Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu, Duchu Święty,
uwielbiam Cię ze czcią najgłębszą. Ofiaruję Ci przenajdroższe Ciało, Krew,
Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach
świata, na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, które Go
obrażają. Przez niezmierzone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego
Serca Maryi proszę Was o nawrócenie biednych grzeszników.
Następnie podnosząc się z klęczek wziął znowu w rękę
kielich i Hostię. Hostię podał Łucji, a zawartość kielicha Hiacyncie i
Franciszkowi, równocześnie mówiąc:
Przyjmijcie
Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, okropnie znieważanego przez niewdzięcznych
ludzi. Wynagrodźcie ich grzechy i pocieszajcie waszego Boga!
Potem, znowu klęcząc, odmówił z dziećmi trzykrotnie modlitwę: „Trójco Przenajświętsza" , a następnie zniknął.
Łucja opisała to spotkanie z posłańcem Boga w następujący
sposób: "Poruszeni siłą nadprzyrodzoną, która nas otaczała
naśladowaliśmy we wszystkim Anioła, tzn. uklękliśmy jak on na ziemi i
powtarzaliśmy modlitwy, które on odmawiał. Siła obecności Bożej była tak
intensywna, że prawie całkowicie nas pochłaniała i unicestwiała. Zdawało nam
się nawet, że przez dłuższy czas zostaliśmy pozbawieni używania zmysłów. W
czasie tych dni wykonywaliśmy nasze zewnętrzne czynności jak gdybyśmy byli
poruszani przez tę samą istotę nadprzyrodzoną, która nas do tego skłoniła.
Spokój i szczęście, które odczuwaliśmy, były bardzo wielkie, ale tylko
wewnętrznie, najzupełniej skupiające duszę w Bogu. A również osłabienie
fizyczne, które nas ogarnęło, było wielkie."
Ukazanie się dzieciom Anioła Pańskiego, rozmowy z nim i
wspólne modlitwy, stanowiły przygotowanie trójki pokornych pastuszków do spotkania
z Niepokalaną Dziewicą. W czasie spotkań z Aniołem, tylko Łucja z nim
rozmawiała. Hiacynta widziała i słyszała rozmowę kuzynki. A Franciszek tylko
widział spotkanie. Ta sama prawidłowość będzie zachowana przy spotkaniach z Maryją.
Ela P
Dziękuję Ci Elu za ten tekst, jest warty polecania tym,którzy
OdpowiedzUsuńPiękny tekst Elu, Bardzo Ci za niego dziękuję
Dziękuję Ci Elusiu za przygotowanie artykułu, warto sobie prześledzić z okazji jubileuszowego roku stulecia objawień maryjnych w Fatimie i nie tylko :)
OdpowiedzUsuń