Godzina 20.30. Dziewczynki w łóżkach, synek w nosidle. „Mamo, jeszcze modlitwa”. Wyłączam kołysanki, na początku znak krzyża i nagle słyszę, że zaczynają śpiewać „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, tak można najprościej modlić się do Niego do Boga, co właśnie uśmiecha do nas się…”. Jeszcze kilka intencji, kilka wezwań świętych, wyśpiewana „Zdrowaśka” i znów kołysanki a potem sen…
Tak, Bóg się
codziennie do nas uśmiecha. Codziennie „puszcza nam oczko”. Codziennie daruje
nam promyki Swojej prawdziwej radości. Zatrzymujemy się na tym, co jest trudne,
co nas przytłacza, odbiera radość i nadzieję.
Myślimy o tym, że znów nie zdążyliśmy, że zabrakło czasu, empatii,
czułości dla bliskich. Za mało ofiarowaliśmy siebie, zbyt skromnie dawaliśmy
się rozrywać jak ten dobry chleb. Na kilkaset słów, które wypowiedzieliśmy
tylko kilkanaście było nieskazitelnie dobrych, ciepłych, podnoszących na duchu,
leczących poranione serca.
Jest w nas niedosyt, jesteśmy z siebie niezadowoleni, mamy poczucie zmarnowanych chwil. Dużo od siebie wymagamy, zbyt ufnie pokładamy nadzieję we własnych możliwościach i siłach. Niemiłe rozczarowanie sobą wynika przede wszystkim z niezbyt wnikliwego przyglądania się darom, które Bóg codziennie nam posyłał.
Jest w nas niedosyt, jesteśmy z siebie niezadowoleni, mamy poczucie zmarnowanych chwil. Dużo od siebie wymagamy, zbyt ufnie pokładamy nadzieję we własnych możliwościach i siłach. Niemiłe rozczarowanie sobą wynika przede wszystkim z niezbyt wnikliwego przyglądania się darom, które Bóg codziennie nam posyłał.
A przecież
właśnie przez nie mówił nam: „Jestem. Pamiętam. Czuwam”. W nich do nas się
uśmiechał i przytulał nasze zmęczone dłonie, obolałe nogi, „pękającą” głowę,
zdyszane serce. Tak często tego doświadczam! Doświadczam uśmiechu Pana Boga w
fascynacji dziecka zamarzającą na mrozie bańką mydlaną, w niczym nieskrępowanym
tańcu przedszkolaków do skocznej muzyki, w zdaniu pełnym zachwytu: „ja,
mamusiu, nigdy bym nie przypuściła, że mi się uda tak pięknie namalować tę
dziewczynkę!”. A nawet zwykłe „dzień dobry” od sąsiada to również Boży dar dla
mnie. Boży uśmiech, od Tego Który Jest…
A w uszach
dźwięczy mi piosenka Mietka Szcześniaka, bardzo adekwatna: „Nie bój się
chodzenia po morzu, nieudanego życia… Bo to, co nas spotyka, przychodzi spoza
nas”. Dobranoc!
ATM
Tak jest każdego dnia, bo On nas po prostu kocha
OdpowiedzUsuńTak zwyczajnie, prosto, ale jak pięknie napisane. Podsumowanie kolejnego dnia zapracowanej, zabieganej, zatroskanej matki,która układa do snu swoje ukochane pociechy aby mogła sama chwilę odpocząć.Patrząc na ten obrazek, na tę scenę nie sposób się nie uśmiechnąć i nic dziwnego, że sam Bóg się uśmiecha błogosławiąc Tobie i Twojej Rodzinie. Z Panem Bogiem - Alicja
OdpowiedzUsuńDziękujemy Aniu
OdpowiedzUsuńPiekne słowa i napewno serce naszego Pana uśmiecha się gdy je słyszy. Życzę Tobie i Twojej rodzinie wszelkich Łask Bożych.
OdpowiedzUsuń