Dzisiejszą perykopę ewangeliczną poprzedza
nauczanie o przyjściu Królestwa Bożego, sprowokowane pytaniem faryzeuszy:
„Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im:
«Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: "Oto tu
jest" albo: "Tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was (gr.
entos hymon) jest»” (Łk 17, 20-21). Ta krótka wymiana zdań wskazuje na abisalną
różnicę między postrzeganiem Bożego królowania przez faryzeuszy, którzy
oczekiwali na przyjście „ziemskiego” mesjasza: namaszczonego przez Boga
wojownika, który poprowadzi ich do definitywnego zwycięstwa nad Rzymianami, jak
Jozue, który przy wsparciu Mojżesza, poprowadził wcześniej ich przodków do
zwycięstwa nad Amalekitami; a nauką Jezusa, dla którego Królestwo Boże już jest
obecne w Nim samym i rozprzestrzenia się wszędzie tam, gdzie On i Jego Dobra
Nowina przyjmowane są z wiarą. Nie jest to królestwo wojownika, zbudowane
dzięki krwawym zwycięstwom nad wrogiem: „I tak zdołał Jozue pokonać Amalekitów
i ich lud ostrzem miecza” (Wj 17, 13), lecz Królestwo Sługi, o którym mówi Bóg
przez proroka Izajasza: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w
którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie
narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego
na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż
utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy” (Iz 42, 1-4).
Tym niemniej, istnieje jeszcze inny wymiar
Bożego Królestwa, którego realizacja związana jest z ponownym przyjściem
Chrystusa na ziemię: „Do uczniów zaś rzekł: «Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie
ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam:
"Oto tam" lub: "Oto tu". Nie chodźcie tam i nie biegnijcie
za nimi! Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu
aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi
wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie” (Łk 17, 22-25). Obok
wymiaru doczesnego Królestwa Bożego, którego doświadczamy w chwili obecnej,
istnieje również wymiar eschatologiczny, którego pełnię ujrzymy, gdy Pan Jezus
przyjdzie ponownie na ziemię, aby „sądzić żywych i umarłych”. Oba te wymiary są
aspektami tego samego planu naszego zbawienia, który Wszechmogący Bóg
nieustannie realizuje i z całą pewnością doprowadzi do końca, który zaplanował
przed wszystkimi wiekami. Pan Jezus podkreśla, że Jego przyjście będzie
niespodziewane i zaskakujące, ilustrując swoją naukę przykładami z historii
zbawienia: „Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna
Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy
Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak
działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i
budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i
siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się
objawi” (Łk 17, 26-30). Przykłady te nie są zbyt uspokajające. Niosą bowiem
bardzo jasne przesłanie, które sam zbawiciel syntetyzuje w słowach: „Kto będzie
się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je” (Łk
17, 33). Jego przyjście, które położy kres historii, będzie jednocześnie czasem
Sądu, który ujawni „zamysły serc wielu” i wskaże każdemu z nas miejsce
wiecznego bytowania. Naturalnie, nasuwa się pytanie o miejsce i czas tego
brzemiennego w konsekwencje wydarzenia, jednak Pan Jezus przecina wszelkie
spekulacje: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w
niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13, 32). Katechizm Kościoła Katolickiego
uczy nas na ten temat: „Sąd Ostateczny nastąpi podczas chwalebnego powrotu
Chrystusa. Jedynie Ojciec zna dzień i godzinę sądu. Tylko On decyduje o jego
nadejściu. Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On wówczas swoje
ostateczne słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła
stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi Jego
Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu. Sąd Ostateczny objawi, że
sprawiedliwość Boga triumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami popełnionymi
przez stworzenia i że Jego miłość jest silniejsza od śmierci” (KKK 1040).
Pan Jezus zapewnia nas jednocześnie, że sama
Paruzja z całą pewnością nastąpi: „Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na
jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem:
jedna będzie wzięta, a druga zostawiona». Pytali Go: «Gdzie, Panie?» On im
odpowiedział: «Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy»” (Łk 17, 34-37).
To cytowane przez Odkupiciela przysłowie jest nawiązaniem do znanych Jego
słuchaczom proroctw Starego przymierza: „A ty, synu człowieczy - mówi Pan Bóg -
mów do ptaków wszelkiego rodzaju i do wszystkich dzikich zwierząt: Zbierzcie
się i przyjdźcie tu; zgromadźcie się ze wszystkich stron nad moją ofiarą, którą
chcę wam zgotować, wielką ofiarą na górach Izraela: jedzcie ciało i pijcie
krew! Ciało bohaterów jeść będziecie i krew możnowładców ziemi będziecie piły -
wszystkie barany, jagnięta, kozły, cielce, bydło tuczne z Baszanu. I spożywać
będziecie tłuszcz do sytości, i krew będziecie pić, aż będziecie pijane od
mojej ofiary, którą wam przygotuję. Przy stole moim nasycicie się rumakiem i
jeźdźcem, bohaterem i wszelkim wojownikiem - wyrocznia Pana Boga” (Ez 39,
17-20). Porównanie to umieszcza również św. Jan Apostoł w swojej Apokalipsie:
„I ujrzałem innego anioła stojącego w słońcu: I zawołał on głosem donośnym do
wszystkich ptaków lecących środkiem nieba: «Pójdźcie, zgromadźcie się na wielką
ucztę Boga, aby pożreć trupy królów, trupy wodzów i trupy mocarzy, trupy koni i
tych, co ich dosiadają, trupy wszystkich - wolnych i niewolników, małych i
wielkich!» I ujrzałem Bestię i królów ziemi, i wojska ich zebrane po to, by
stoczyć bój z Siedzącym na koniu i z Jego wojskiem. I pochwycono Bestię, a z
nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co
wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni
zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką” (Ap 19, 17-20).
W ten, nieco dosadny, sposób Autorzy
natchnieni zapewniają nas o ostatecznym triumfie Opatrzności Boga Ojca, które
dokona się przez Jego Syna, w Duchu Świętym, który – nigdy o tym nie
zapominajmy – jest triumfem Miłości: „Stworzenie ma właściwą sobie dobroć
i doskonałość, ale nie wyszło całkowicie wykończone z rąk Stwórcy. Jest ono
stworzone „w drodze" (in statu viae) do ostatecznej doskonałości, którą ma
dopiero osiągnąć i do której Bóg je przeznaczył. Bożą Opatrznością nazywamy
zrządzenia, przez które Bóg prowadzi swoje stworzenie do tej doskonałości:
Wszystko zaś, co Bóg stworzył, zachowuje swoją Opatrznością i wszystkim rządzi,
„sięgając potężnie od krańca do krańca i władając wszystkim z dobrocią"
(Mdr 8, 1), bo „wszystko odkryte i odsłonięte jest przed Jego oczami" (Hbr
4, 13), nawet to, co ma stać się w przyszłości z wolnego działania stworzeń.
Świadectwa Pisma świętego na ten temat są jednomyślne: troska Opatrzności Bożej
jest konkretna i bezpośrednia; obejmuje sobą wszystko, od rzeczy najmniejszych
aż do wielkich wydarzeń świata i historii. Księgi święte z mocą potwierdzają
absolutną suwerenność Boga w biegu wydarzeń: „Nasz Bóg jest w niebie; czyni
wszystko, co zechce" (Ps 115, 3), a o Chrystusie zostało powiedziane:
„Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, co zamyka, a nikt nie
otwiera" (Ap 3, 7). „Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola
Pana się ziści" (Prz 19, 21)” (KKK 303).
W tym kontekście bardzo wymowny jest fakt, że
Pan Jezus, jako dowód na to, iż słowa o Jego Paruzji, czyli ponownym przyjściu
są prawdziwe, stawia swoją przyszłą mękę: „Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i
być odrzuconym przez to pokolenie” (Łk 17, 25). Uczniowie uwierzą w każde słowo
Chrystusa dotyczące przyszłych, ostatecznych wydarzeń, kiedy spełni się
zapowiedź Jego męki. Opatrzność Boża jest zatem paschalna, to znaczy, że Bóg
Ojciec stworzył świat dla swojego Syna, którego już przed wszystkimi wiekami
widział jako Wcielonego, Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego: „bo w Nim zostało
wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i
niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko
przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w
Nim ma istnienie” (Kol 1, 16-17). Sama Miłość Boża jest w tym sensie paschalna,
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (gr.
edoken), aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
(J 3, 16). Bóg najpełniej objawia swą miłość do nas, dając na mękę i
śmierć swojego ukochanego Syna. Także cytowane przez Jezusa przysłowie nabiera
– w swoim sensie duchowym – głębokiego, paschalnego znaczenia: Ciało Pana
jest „padliną” - Eucharystią, którą karmią się sępy – ochrzczeni, którzy wiodą
życie sakramentalne i żyją według przykazania miłości Boga i bliźniego. Oni też
„zlecą” się do Swojego Pana w dniu ostatecznym, by usłyszeć: „Pójdźcie,
błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od
założenia świata!” (Mt 25, 34).
Dzisiejsza perykopa jest odpowiedzią Pana
Jezusa na pytanie, jak mamy postępować, abyśmy usłyszeli powyższe zaproszenie,
gdy, jak pisze św. Piotr: „Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym
niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na
niej zostaną znalezione” (2 P 3, 10). „Powiedział im też przypowieść o tym, że
zawsze powinni modlić się i nie ustawać” (Łk 18, 1). Św. Mateusz wyraża nieco
inaczej to samo polecenie Zbawiciela: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym
dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której
porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się
do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie
domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 24, 42-44).
Przypowieść Pana Jezusa jest przykładem
powszechnej, w ówczesnych czasach, argumentacji typu „o ileż bardziej” (qal
wachomer), która miała ukazać, na zasadzie kontrastu, zasadność przedstawianej
tezy: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z
ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą:
"Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!" Przez pewien czas nie chciał;
lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się
nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę,
żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie"» I Pan dodał:
«Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w
obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie
zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak
Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»” (Łk 18, 6-8).
Zbawiciel kolejny raz odwołuje się do ponurej
rzeczywistości panującej we współczesnej Mu Palestynie. Sędziowie, których
zadaniem było rozstrzyganie sporów według litery ducha Prawa, chociaż powinni
cechować się Bożą bojaźnią i sprawiedliwością , wykorzystywali piastowane
funkcje dla własnych korzyści, krzywdząc przy tym szczególnie tych, których
powinni ochraniać. Prawdopodobnie najbardziej znana jest nam historia przewrotnych
sędziów, którzy chcieli zmusić wierną mężowi i bogobojną Zuzannę do popełnienia
z nimi cudzołóstwa. Dzięki przenikliwości Daniela ich podstęp został odkryty, a
zbrodnia ukarana: „W tym roku wybrano spośród ludu dwóch starców na sędziów.
Należeli oni do tych, o których powiedział Pan: «Wyszła nieprawość spośród
sędziów-starców z Babilonu, którzy uchodzili tylko za kierowników narodu»” (Dn
13, 5). Co oczywiste, proceder, który toczył arystokrację i przywódców narodu
wybranego od wieków, nie podobał się Bogu, który zapowiadał, ustami swoich
proroków, kary za tak wielką niewierność: „Słuchajcież tego, książęta domu
Jakuba i wodzowie domu Izraela! Wy, którzy brzydzicie się sprawiedliwością i
przekręcacie wszystko, co proste. Wy, którzy krwią budujecie Syjon, a
nieprawością Jeruzalem. Książęta jego sądzą za podarunki, rozstrzygają kapłani
jego za zapłatę, prorocy jego wieszczą za pieniądze, powołują się jednak na
Pana, mówiąc: «Czyż Pan nie jest wśród nas? Nie spadnie na nas nieszczęście».
Przeto z powodu was Syjon będzie jak pole zorany, Jeruzalem rumowiskiem się
stanie, a góra świątyni - szczytem zalesionym” (Mi 3, 9-12).
Sędzia z dzisiejszej przypowieści jest niczym
grzesznik z Psalmów: „Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga». Oni są
zepsuci, ohydne rzeczy popełniają, nikt nie czyni dobrze” (Ps 14, 1); Bo
występny się chełpi swoim pożądaniem, bluźni drapieżca i pogardza Panem. W
pysze swojej powiada występny: «Nie pomści; nie ma Boga»: oto jest całe jego
myślenie. Drogi jego układają się zawsze szczęśliwie; Twe wyroki zbyt są
wzniosłe dla niego; parska na wszystkich swoich przeciwników. Myśli on sobie:
«Ja się nie zachwieję; nie zaznam niedoli w najdalsze pokolenia» (Ps 10, 3-6).
Jego podłość jest tym większa, że odmawia on pomocy wdowie, należącej do grupy osób
„szczególnej troski”, których Opiekunem, z racji braku opiekunów ziemskich, był
sam Najwyższy, o czym nauczał Mojżesz: „Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i
sieroty. Jeślibyś ich skrzywdził i będą Mi się skarżyli, usłyszę ich skargę,
zapali się gniew mój, i wygubię was mieczem i żony wasze będą wdowami, a dzieci
wasze sierotami” (Wj 22, 21-22) i przypominali prorocy: „Albowiem jeżeli
naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli będziecie się kierować
wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego, jeśli nie będziecie uciskać
cudzoziemca, sieroty i wdowy <i jeśli krwi niewinnej nie będziecie rozlewać
na tym miejscu> i jeżeli nie pójdziecie za obcymi bogami na waszą zgubę,
wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu w ziemi, którą dałem przodkom waszym
od dawna i na zawsze” (Jr 7, 5-7).
Odmawiając obrony wdowie, sędzia występuje
przeciwko samemu Bogu, jednak nic sobie z tego nie robi, ponieważ zarówno Bóg,
jak i drugi człowiek nie mają dla niego znaczenia, liczy się tylko on sam. I
właśnie dlatego sędzia wysłuchuje kobietę. Nie ze względu na Boga, którego się
nie boi, ani na miłość bliźniego, ponieważ z ludźmi się nie liczy, lecz ze
względu na swoją wygodę: „ponieważ naprzykrza mi się (gr. parechein moi
kopon: dosł. z powodu przydawania mi trudu, czyli: „utrudnia mi życie”) ta
wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała
(gr. hypopiaze) mnie” (Łk 18, 5). Bezbronna wdowa ze swoją namolnością stała
się dla niesprawiedliwego sędziego niepotrzebnym trudem i udręką, dlatego jedynym
sposobem na uwolnienie się od niej było spełnienie jej prośby. Przypowieść o
niegodziwym sędzi jest w swojej wymowie podobna do przypowieści o natrętnym
przyjacielu: „«Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i
powie mu: "Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł
do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać". Lecz tamten odpowie z wewnątrz:
"Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną
w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie". Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie
dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa (gr.
anaideian) wstanie i da mu, ile potrzebuje” (Łk 11, 5-8).
W tym miejscu Pan Jezus stawia retoryczne
pytanie, którego celem jest uświadomić słuchaczom, jak bardzo skuteczna jest
postawa ciągłej, pokornej prośby: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich
wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich
sprawie?” (Łk 18, 7). I odpowiada: „Powiadam wam, że prędko (gr. tachei)
weźmie ich w obronę” (Łk 18, 8) Można zatem odkryć w naszym tekście swoistą
progresję: gdy będziemy prosić bez ustanku, nawet nikczemnik i egoista wreszcie
da nam to, czego nam potrzeba, a co dopiero Bóg, który jest Miłością i obdarza
nas codziennie swoimi łaskami, bez względu na nasze uczynki i „sprawia,
że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na
sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 45). Skoro zaś Bóg jest łaskawy dla
każdego człowieka, to tym bardziej okaże swoją łaskę przyjaciołom swojego Syna
i „swoim wybranym” (gr. elekton autou) w sensie janowym: „Już was nie nazywam
sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi,
albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie
wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc
przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 15 -16) i piotrowym: „Wy zaś
jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem
[Bogu] na własność przeznaczonym abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który
was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” (1P 2, 10); wreszcie
swoim dzieciom adoptowanym:” Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży,
są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu
pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym
możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8, 14-15). Potwierdza to inne retoryczne
pytanie, które Pan postawił w cytowanym wcześniej 11 rozdziale Ewangelii
św. Łukasza: „Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu
kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko,
czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre
dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym,
którzy Go proszą” (Łk 11, 11-13)”.
Powinniśmy zatem modlić się nieustannie o dar
Ducha Świętego, który uzdalnia nas do rozpoznania w Mistrzu z Nazaretu
oczekiwanego Mesjasza i Syna Bożego. Zaś, jak uczy św. Paweł: „Jeżeli więc
ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg
Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara
prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10,
9-10). Ta prośba jest nierozerwalnie złączona z błaganiem Boga o nastanie Jego
królestwa. Nieprzypadkowo św. Łukasz umieścił w swojej Ewangelii, cytowaną
przypowieść o natrętnym przyjacielu zaraz po modlitwie, którą Pan nauczył
swoich uczniów: «Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje
imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na
każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam
zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»” (Łk 11, 2-4). W kontekście naszych
dzisiejszych rozważań warto zauważyć, że Modlitwa Pańska jest wołaniem o to, by
Bóg odebrał pełnię należnej Mu chwały, zaś jest to możliwe jedynie wówczas, gdy
nastanie pełnia Bożego królowania na ziemi; ono z kolei może się dokonać
tylko w następstwie powrotu Pana w chwale. Dlatego musimy nieustannie prosić
Jezusa zawołaniem z 1 Listu św. Pawła do Koryntian, które doskonale oddaje
dynamikę Królestwa Bożego jako „już i jeszcze nie”: „Maranatha” (1Kor 16, 22),
bowiem pisane marana tha znaczy: Przyjdź, Panie Jezu, lecz pisane Maran atha
znaczy: Nasz Pan przyszedł. Nie zapominajmy przy tym, aby wypraszać, na czas
oczekiwania i ziemskiej wędrówki, chleba, który zstąpił z nieba (por. J 6, 51),
oraz przebaczenia grzechów, po to, aby Pan – gdy nadejdzie – zastał nas świętymi
i nieskalanymi, jak Kościół chwalebny (por. Ef 5, 27), który uświęcił swoją
Najświętszą Krwią. Jest bowiem dla nas zaszczytem niepojętym w swojej
wielkości, że jesteśmy członkami mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, zaszczytem
będącym jednocześnie uświęcającym powołaniem na każdy dzień naszej doczesności
i wieczność, która czeka każdego z nas.
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.