Muszę zaufać… Bogu, że ma nad wszystkim pieczę i wie co dla nas najlepsze… ( już nauczyłam się, że to "najlepsze" w Bożej perspektywie wydłuża się na wieczność, a nie na teraźniejszość i bardziej odnosi się do ducha niż ciała… taka trochę inna optyka patrzenia)
Bardzo często w ostatnim czasie wraca do mnie
świadomość wielkiego daru jakim jest obecność Żywego Boga w Przenajświętszym
Sakramencie i obecnego w czasie Mszy Św.
Im
mniej słów i moich egoistycznych pragnień, jak ma wyglądać moje życie, które
de facto stawiają zaporę dla Boga w postaci mojej wolnej woli… tym więcej Łaski
Bożej przechodzi swobodnie przeze mnie...
Tak
często modlę się, żeby Jezus przemieniał moje serce na wzór swojego serca…
mam wrażenie, że ta przemiana może dokonać się samoistnie, jeśli tylko będę w zasięgu Jego oddziaływania (adoracja Najświętszego Sakramentu, przyjęcie Jezusa w Komunii Św.) i nie będę chroniła się przed promieniami wychodzącymi z przebitego serca.
mam wrażenie, że ta przemiana może dokonać się samoistnie, jeśli tylko będę w zasięgu Jego oddziaływania (adoracja Najświętszego Sakramentu, przyjęcie Jezusa w Komunii Św.) i nie będę chroniła się przed promieniami wychodzącymi z przebitego serca.
Być tylko obok… przy… oczyścić serce z
grzechu, mieć pragnienie zjednoczenia… i tyle mogę… resztę robi sam Bóg… przenika
cały świat swoją Miłością, Miłosierdziem, Nadzieją, Pokojem…
Jedno jest tylko ograniczenie dla Jego
Przymiotów… moja wolna wola, która wybiera grzech i stawia tamę Bogu…
Mam wrażenie, że im mniej mnie w kontaktach z
Bogiem tym lepiej dla mojej duszy…
Ania M.
Też ostatnimi dniami "dochodzi" do mnie, że im mniej "gadania" w modlitwie tym modlitwa "pełniejsza", głębsza... :)))
OdpowiedzUsuńAniu bardzo na czasie, przynajmniej dla mnie Twoje słowa - dziękuję :)))
P.S.
Jezu cichy Serca pokornego uczyń serca nasze wg Serca Twego :)))
Bóg zapłać +