W dzisiejszej Ewangelii spotykamy Pana Jezusa w świątyni, gdzie naucza pątników, którzy przybyli do Jerozolimy, aby zgodnie z nakazem Prawa, oddać cześć Bogu, złożyć ofiarę i świętować zbliżającą się Paschę. Była to druga Świątynia w historii narodu wybranego. Pierwsza, Świątynia Salomona, została zburzona przez wojska króla Nabuchodonozora; wówczas Żydzi zostali uprowadzeni do niewoli babilońskiej. Jak wiemy, była to, głoszona przez proroków np. Jeremiasza, kara za niewierność Bogu. Druga świątynia, zbudowana po powrocie narodu wybranego z niewoli babilońskiej, została sprofanowana przez pogan i uczyniona miejscem kultu bożka Baal-Szamona, zwanego przez Greków Zeusem. Świątynię, którą na nowo poświęcił Juda Machabeusz, rozebrał i odbudował, nadając jej wspaniały wygląd, znany nam z rzezi niewiniątek i nieudanej próby zamordowania małego Jezusa, Herod Wielki. Można ją zatem uznać za trzecią, chociaż tę nazwę przypisuje się raczej kolejnej, do dnia dzisiejszego niezbudowanej świątyni, w związku z tym, że Świątynia Heroda dostała zburzona w 70 roku n.e. przez Rzymian, w następstwie nieudanego powstania, co zresztą zapowiedział sam Chrystus.
W chwili, gdy Jezus wraz z uczniami
przebywa w tym świętym przybytku, myśl o jego zniszczeniu zdaje się dla
prawowiernego Żyda niedorzeczna.
Przecież jest to miejsce, w którym zamieszkuje Bóg, jak mówi Psalm 22: „A przecież Ty mieszkasz w świątyni, Chwało Izraela! Tobie zaufali nasi przodkowie, zaufali, a Tyś ich uwolnił; do Ciebie wołali i zostali zbawieni, Tobie ufali i nie doznali wstydu” (Ps 22, 4-6). Bóg Izraela jest Panem potężnym i niepokonanym, On wydał swój lud w ręce wrogów, jako karę za ich grzechy, ale mocarną ręką wyzwolił ich od nieprzyjaciół i zwrócił im ziemię, którą obiecał Abrahamowi. Tę niezachwianą wiarę w zbawczą moc transcendentnego Boga, który wkracza w historię narodu wybranego i w historię każdego Izraelity, który przestrzega Prawa danego mu przez Mojżesza, ilustruje doskonale nam znane uwielbienie płynące z ust kapłana Zachariasza, o którym pisze św. Łukasz w swej Ewangelii: „Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia” (Łk 1, 8-9). Jest to Benedictus recytowany obowiązkowo codziennie podczas Jutrzni przez kapłanów i osoby konsekrowane Bogu: „Wtedy ojciec jego, Zachariasz, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc : «Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go, i moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida: jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków, że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze - na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi,
że nam użyczy tego, iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze. A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju» (Łk 1, 67-79).
Przecież jest to miejsce, w którym zamieszkuje Bóg, jak mówi Psalm 22: „A przecież Ty mieszkasz w świątyni, Chwało Izraela! Tobie zaufali nasi przodkowie, zaufali, a Tyś ich uwolnił; do Ciebie wołali i zostali zbawieni, Tobie ufali i nie doznali wstydu” (Ps 22, 4-6). Bóg Izraela jest Panem potężnym i niepokonanym, On wydał swój lud w ręce wrogów, jako karę za ich grzechy, ale mocarną ręką wyzwolił ich od nieprzyjaciół i zwrócił im ziemię, którą obiecał Abrahamowi. Tę niezachwianą wiarę w zbawczą moc transcendentnego Boga, który wkracza w historię narodu wybranego i w historię każdego Izraelity, który przestrzega Prawa danego mu przez Mojżesza, ilustruje doskonale nam znane uwielbienie płynące z ust kapłana Zachariasza, o którym pisze św. Łukasz w swej Ewangelii: „Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia” (Łk 1, 8-9). Jest to Benedictus recytowany obowiązkowo codziennie podczas Jutrzni przez kapłanów i osoby konsekrowane Bogu: „Wtedy ojciec jego, Zachariasz, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc : «Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela, że nawiedził lud swój i wyzwolił go, i moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida: jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków, że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze - na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi,
że nam użyczy tego, iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze. A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju» (Łk 1, 67-79).
W Chrystusie, Panu i Zbawicielu,
Bóg sam wkracza do swojej świątyni, jak czynił to już wielokrotnie, od kiedy,
trzydzieści kilka lat wcześniej, po raz pierwszy zanieśli Go tam Jego ziemscy
rodzice: „Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego,
przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane
w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone
Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie,
zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego” (Łk 2, 22-24). Również w tym przypadku,
mamy błogosławieństwo i proroctwo od Symeona, człowieka „pobożnego i
sprawiedliwego”: „Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy
Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on
wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwól odejść
słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje
zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie
pogan i chwałę ludu Twego, Izraela» A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co
o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto
Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak,
któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły
zamysły serc wielu». (Łk 2 27-35).
To właśnie w Świątyni znaleźli
dwunastoletniego Jezusa, Józef i Maryja: „Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go
w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał
pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu
i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do
Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca
szukaliśmy Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie
wiedzieliście, że powinienem (gr. dei) być w tym, co należy do mego
Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział (Łk 2, 46-50). Tu nie
potrzebne były proroctwa, ponieważ sam Syn Boży po raz pierwszy udzielił nam
nauki, że Świątynia jest rzeczywiście miejscem należącym do Boga, który jest
Jego Ojcem. Ponadto epizod ten uświadamia nam, że całe życie Jezusa, a
szczególnie jego etap rozpoczynający się od chrztu w Jordanie z rąk syna
Zachariasza, Jana i namaszczenia Duchem Świętym, jest, w pewnym sensie,
powrotem do Jerozolimy i Świątyni, poddaniem się tej nieskończonej sile
przyciągania Miłości Ojca, którego przecież On sam jest pełnym i
najdoskonalszym objawieniem, i która sprawia, że: „Syn Człowieczy musi
(gr. dei) wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i
uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk
8, 31).
Właśnie uczonym w Piśmie poświęca
Jezus pierwszą część dzisiejszego nauczania. Właściwie to ostrzega lud przed
nimi, wskazując na obłudę interpretatorów i nauczycieli Prawa Mojżeszowego,
którzy swojego szczególnego powołania nie traktują jako posługi i źródła
uświęcenia dal siebie i bliźnich, lecz jako okazję dla zaspokojenia płynącego z
pychy poczucia wyższości, oraz żądzy pochwał i bogactwa: „Z upodobaniem chodzą
oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w
synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru
odprawiają długie modlitwy” (Mk 12, 38-39). W ten sposób gorszą „małych, którzy
wierzą” (por. Mk 9, 42-43) oraz aktywnie walczą z Jezusem i Jego dziełem,
posługując się autorytetem jakim szczycą się wśród ludu.
Święty Mateusz dedykuje uczonym w
Piśmie niemal cały 23 rozdział swojej Ewangelii. W Swoich „Biada wam”, które,
będąc w pewnym sensie odwrotnością błogosławieństw, są jednocześnie wskazaniem
na ich winy i ostrzeżeniem przed karą za nie, Jezus precyzyjnie definiuje
zagrożenie jakie stanowią: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy,
bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie
pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23, 13). Stąd właśnie bierze się
zagrożenie duchowe, które płynie od autorytetów religijnych współczesnych
Jezusowi, który ostrzega: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz
duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić
w piekle” (Mt 10, 28). Uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy pomijają „to, co
ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23, 23) są
ze swoim karykaturalnie rozbudowanym systemem nakazów, sługami szatana, ojca
śmierci i nie bez kozery Jezus porównuje ich, również ze względu na białe
szaty, w które się stroją, do grobów pobielanych: „które z zewnątrz wyglądają
pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy
z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście
obłudy i nieprawości” (Mt 23, 27-28). Ponadto, opisując uczonych w Piśmie jako
tych, którzy „objadają domy wdów”, św. Marek posługuje się greckim
czasownikiem katesthio, który znaczy: jeść, pożerać. Tego samego czasownika
używa również w przypowieści o siewcy: „A gdy siał, jedno padło na drogę; i
przyleciały ptaki, i wydziobały je (gr. katefagen)” (Mk 4, 4). Później
Mistrz tak tłumaczył uczniom ten fragment paraboli: „A oto są
ci [posiani] na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz
przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich” (Mk 4, 15). To potwierdza
tezę, że dla Jezusa autorytety religijne, które sprzeniewierzają się swojej
misji i szkodzą królestwu Bożemu lub wręcz je zwalczają, pełnią dzieła szatana.
Wobec żadnej grupy grzeszników,
nawet tak pogardzanej przez Żydów jak poganie, prostytutki, bandyci a nawet
znienawidzeni przez wszystkich celnicy, których można by porównać do
kolaborantów wysługujących się hitlerowskim okupantom i czerpiącym niegodziwe
zyski z tragedii umęczonych rodaków, Jezus nie oceniał tak surowo jak elitę
religijną. Właśnie dlatego, że ci ostatni formalnie w imię Boga, a faktycznie
dla własnych interesów finansowych i politycznych, bezlitośnie wykorzystywali
tych, którymi mieli się opiekować i walczyli z Jego Synem, zamykając się
zupełnie na dar wiary w Duchu Świętym i nawrócenie.
Mimo to Chrystus, który nie
przyszedł, aby znieść Prawo i Proroków, ale wypełnić (por. Mt 5, 17) wyraźnie
rozgranicza między autentycznym depozytem wiary, którym zarządzają uczeni w
Piśmie a wymyślonymi przez nich zasadami, oraz ich osobistym postępowaniem:
„«Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i
zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią
bowiem, ale sami nie czynią” (Mt 23, 2-3). Szatan, często wykorzystuje
zgorszenie jakie dają poszczególne osoby, by odwieść nas od wiary i nastawiać
wrogo do Jezusa i Jego Kościoła. Musimy pamiętać, że wilki w owczej będą zawsze
siać zamęt wśród wiernych, o czym świadczy święty Piotr: „Starszych więc,
którzy są wśród was, proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych
cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże,
które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg
chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy
ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada” (1P 5, 1-3). Dlatego należy
zawsze modlić się, za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła,
o świętość dla całego Kościoła hierarchicznego, jak również i za nas, abyśmy
oświeceni łaską Ducha Świętego potrafili ustrzec naszej wiary i dochować
wierności Naszemu Panu w każdych okolicznościach.
W tym duchu możemy interpretować
drugą część naszej dzisiejszej perykopy. Jezus zatrzymuje się na dziedzińcu
kobiet, przy skarbonie, do której pątnicy wrzucają ofiary na utrzymanie
świątyni. Każdy wrzuca według własnego systemu wartości, w którym ofiara ma
swoje miejsce: ubodzy dają mało, bogaci wrzucają wiele. Należy przy tym
pamiętać, że ofiarodawcy musieli mieć świadomość, że uczeni w Piśmie, nie
zważając na podatki gruntowe nałożone przez Rzymian, domagają się dziesięciny
wynoszącej 20-30 procent dochodu. W rezultacie, chcąc być w porządku wobec
Boga, ci najbiedniejsi często znacząco uszczuplali swoje i tak mizerne budżety
domowe. Tak właśnie było w przypadku wdowy: „Przyszła też jedna uboga wdowa i
wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. (Mk 12, 42)” Być może dla tłumu
prawowiernych mężczyzn i kobiet zgromadzonych na dziedzińcu kobiet, by oddać
chwałę Bogu, był to widok oczywisty i nie godzien większej uwagi; być może nie
dostrzegli w nim niczego niezwykłego również uczniowie Jezusa, lecz z pewnością
był on ważny dla Pana, który „przywołał swoich uczniów i rzekł do nich:
«Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich,
którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona
zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie»” (Mk
12, 43).
Wdowy pozbawione były prestiżu
społecznego, mimo skromnej pomocy, jaką miały obowiązek zapewnić im synagogi,
często cierpiały niedostatek. Dla zadufanych w sobie, bogatych uczonych w
Piśmie, wdowa była z pewnością niewidzialna, a jej ofiara bez znaczenia, jednak
według logiki Dobrej Nowiny, postać ubogiej wdowy odpowiada określeniu „ubodzy
w duchu”, odnoszącego się do pierwszego z błogosławieństw, które Kościół święty
rozważał w zeszłą niedzielę, w Uroczystość Wszystkich Świętych.
Warto w tym miejscu przytoczyć
słowa Orędzia Papieża Franciszka na XXIX Światowy Dzień Młodzieży 2014 rok,
które pomogą nam zrozumieć wybór ubóstwa i miłość Pana do ubogich:
„Przede wszystkim starajmy się
zrozumieć, co znaczy «ubodzy w duchu». Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem,
wybrał drogę ubóstwa, ogołocenia. Jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian: «To
dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Jezusie Chrystusie. On to, istniejąc
w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz
ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi»
(2, 5-7). Jezus jest Bogiem, który ogołocił się ze swej chwały. Tutaj widzimy
Boży wybór ubóstwa: «będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem
swoim ubogacić (por. 2 Kor 8, 9). Jest to tajemnica, którą kontemplujemy
w szopce, widząc Syna Bożego w żłobie, a następnie na krzyżu, gdzie ogołocenie
osiąga swój szczyt.
Grecki przymiotnik ptochós (ubogi)
ma nie tylko znaczenie materialne, ale znaczy «żebrak». Określenie to należy
wiązać z żydowskim pojęciem anawim, «ubogich Jahwe», które wskazuje na pokorę,
świadomość własnych ograniczeń, ubóstwo egzystencjalne. Anawim ufają Panu,
wiedzą, że są od Niego zależni.
Jak to dobrze potrafiła dostrzec
św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pan Jezus w swoim wcieleniu jawi się jako
żebrak, potrzebujący, poszukujący miłości. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi
o człowieku jako «żebraku wobec Boga» (n. 2559 ) i powiada nam, że modlitwa
jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia (n. 2560). Św. Franciszek z
Asyżu bardzo dobrze zrozumiał tajemnicę błogosławieństwa ubogich w duchu.
Rzeczywiście, kiedy Jezus przemówił do niego w osobie trędowatego i z
krucyfiksu, rozpoznał on wielkość Boga oraz swoją kondycję ubóstwa. Biedaczyna
spędzał godziny na modlitwie, pytając Pana: «Kim Ty jesteś? Kim jestem ja?».
Ogołocił się z dostatniego i beztroskiego życia, aby poślubić «Panią Biedę»,
aby naśladować Jezusa i dosłownie iść za Ewangelią. Franciszek żył
naśladowaniem Chrystusa ubogiego i miłością do ubogich w sposób nieodłączny,
jako dwa oblicza tego samego medalu.
Możecie więc mnie zapytać: jak
konkretnie możemy sprawić, aby to ubóstwo ducha przekształciło się w styl
życia, aby konkretnie wpływało na nasze życie? Odpowiem wam w trzech punktach.
Przede wszystkim starajcie się być
wolni wobec rzeczy. Pan nas wzywa do życia ewangelicznego, naznaczonego
umiarkowaniem, nieuleganiem kulturze konsumpcji. Chodzi o poszukiwanie tego, co
najistotniejsze, nauczenie się ogołocenia z wielu tłumiących nas rzeczy
powierzchownych i zbędnych. Zdystansujmy się od żądzy posiadania, od pieniądza
najpierw traktowanego bałwochwalczo, a następnie marnowanego. Postawmy Jezusa
na pierwszym miejscu. On nas może uwolnić od zniewalającego bałwochwalstwa.
Pokładajcie ufność w Bogu, drodzy młodzi! On nas zna, kocha nas i nigdy o nas
nie zapomina. Tak jak troszczy się o lilie polne (por. Mt 6, 28), tak też nie
pozwoli, aby czegokolwiek nam zabrakło. Również by przezwyciężyć kryzys
gospodarczy, ludzie muszą być gotowi do zmiany stylu życia, do unikania wielu
przypadków marnotrawstwa. Tak jak potrzebna jest odwaga szczęścia, tak też
trzeba odwagi umiarkowania.
Po drugie, aby żyć tym
błogosławieństwem wszyscy potrzebujemy nawrócenia w stosunku do ubogich. Musimy
zatroszczyć się o nich, być wrażliwi na ich potrzeby duchowe i materialne. Wam,
młodym, powierzam zwłaszcza zadanie, byście na nowo postawili solidarność w
centrum ludzkiej kultury. W obliczu dawnych i nowych form ubóstwa — bezrobocia,
emigracji, wielu różnego rodzaju uzależnień — mamy obowiązek być czujni i
świadomi, przezwyciężając pokusę obojętności. Pomyślmy także o tych, którzy nie
czują się kochani, nie mają nadziei na przyszłość, rezygnują z zaangażowania w
życie, bo są zrażeni, rozczarowani, zastraszeni. Musimy nauczyć się przebywania
z ubogimi. Nie wypełniajmy naszych ust pięknymi słowami o ubogich! Spotkajmy
ich, spójrzmy im w oczy, wysłuchajmy ich. Ubodzy są dla nas konkretną okazją
spotkania samego Chrystusa, dotknięcia Jego cierpiącego ciała.
Ale — i to jest trzeci punkt —
ubodzy są nie tylko osobami, którym możemy coś dać. Również oni mają nam wiele
do zaoferowania, aby nas nauczyć. Wiele może nas nauczyć mądrość ubogich!
Pomyślcie, że jeden z świętych XVIII w., Benedykt Józef Labre, który spał w
Rzymie na ulicy i żył z ofiar ludzi, stał się doradcą duchowym wielu osób, w
tym szlachty i hierarchów. W pewnym sensie ubodzy są dla nas jakby nauczycielami.
Uczą nas, że wartość osoby nie zależy od tego, ile posiada, ile ma na koncie w
banku. Ubogi, osoba pozbawiona dóbr materialnych zawsze zachowuje swoją
godność. Ubodzy mogą nas wiele nauczyć także o pokorze i ufności w Bogu. W
przypowieści o faryzeuszu i celniku (Łk 18, 9-14) Jezus przedstawia celnika
jako wzór, bo jest on pokorny i uznaje siebie za grzesznika. Także wdowa, która
wrzuciła dwie drobne monety do skarbca świątyni jest przykładem ofiarności
tych, którzy, chociaż mają niewiele lub nic, dają wszystko (Łk 21, 1-4)”.
Świadkiem pierwszego pobytu Słowa
Wcielonego w Świątyni Jego Ojca jest wdowa, Anna, o której święty Łukasz pisze:
„Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo
podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała
wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze
świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej
właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali
wyzwolenia Jerozolimy” (Łk 2, 36-38). Ostatni, opisany przez św. Marka pobyt
Zbawiciela w Świątyni, naznaczony jest obecnością innej wdowy, za którą
przemawia sam Mistrz, wskazując, że jej ofiara jest dla Boga największa,
ponieważ dała Mu wszystko, co miała. Pierwsza wdowa jest dla nas, uczniów Pana,
wzorem świadka, który trwa na modlitwie i służbie Bogu, stosownie do swojego
stanu i możliwości, a gdy trzeba nie waha się dać Mu świadectwo, wielbiąc Boga.
Druga, podobnie jak wdowa opisana w Pierwszej Księdze Królewskiej, która
ugościła Eliasza, oddając Mu ostatki pożywienia, swoim poświęceniem i
całkowitym zawierzeniem Bożej Opatrzności, niejako wskazuje na nieodległą w
czasie ofiarę Zbawiciela, który zawierzy się całkowicie Ojcu i odda Mu wszystko
co ma i wszystko czym jest za nas. Ponadto ukazuje nam, że Pan Bóg widzi każdy
nasz dobry uczynek, za który w swoim czasie odbierzemy należną nam chwałę: „Nie ma
bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie
stało wiadome” (Łk 12, 2) według szczodrobliwości, która przewyższa nasze
wyobrażenie, ponieważ: „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce
człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go
miłują” (1 Kor 2, 9).
Arek
Gdzieś ostatnio zasłyszane .... " Do Świętości nie potrzeba dużo czasu, tylko dużo miłości.
OdpowiedzUsuńKochajmy więc stale i coraz bardziej.