„A pani z czego się przygotowała?” – Dziewczyna która oddała się Matce Bożej, uważała, że nie może kłamać… „Proszę pana profesora, przeczytałam skrypt, ale nie zupełnie do końca, bo nie zdążyłam. I jedną książkę z lektury”. Profesor zapytał : „Co pani najlepiej zapamiętała?” Zaczęła mówić to, co najlepiej umiała…
Profesor zażądał indeksów. Tamta dostała
zaledwie dostateczny. Ta zdała na piątkę. Pani docent wybiegła na korytarz i uścisnęła
ją serdecznie. Dziewczyna potraktowała swoje oddanie się Matce Bożej
rzeczywiście na serio.
Niby wiem, jak
powinno wyglądać oddanie rzeczywiste, ale najczęściej boimy się wprowadzić je w
życie.
Przyczyną jest zwykle obawa przed zgodą na poniesienie pewnego ryzyka.
Przyczyną jest zwykle obawa przed zgodą na poniesienie pewnego ryzyka.
A Ewangelia wymaga gotowości ponoszenia ryzyka.
Ona się nazywa zaufaniem. Trzeba umieć zaryzykować i zaufać… jeśli takie
przychodzi natchnienie.
Piotr zaryzykował pójście po falach do Pana
Jezusa. To musiało być dla niego, jako człowieka
doświadczenie zdumiewające. Potraktował zaufanie do Chrystusa na serio,
rzeczywiście i zaryzykował. Ale w momencie, w którym przestał ufać, wierzyć,
pogrążył się w falach i byłby może utonął, gdyby go Pan Jezus nie podtrzymał … Chrystus
takie ryzyko lubi. To jest właśnie zaufanie…
...gdy człowiek oprze się na Nim, a nie na
sobie...
„Miejcie
wiarę w Boga. Zaprawdę powiadam wam, że ktokolwiek by rzekł tej górze: wznieś
się i rzuć w morze, a nie zwątpiłby w sercu swoim, lecz wierzyłby, że wszystko
stanie się cokolwiek powie mu. Dlatego powiadam wam: wszystko o cokolwiek modląc
się prosicie, wierzcie, że otrzymacie, a stanie się wam” /Mk 11,22-24/.
Mojżesz nie zaryzykował… Powątpiewał, czy na
uderzenie laską wytryśnie woda ze skały, choć Bóg obiecał. Nie umiał zaryzykować
zaufania. Dlatego nie wszedł do Ziemi Obiecanej. Trzeba umieć zaryzykować, jeśli
przychodzi takie natchnienie…. W ważniejszych sprawach trzeba jednak takie
natchnienia weryfikować z kierownikiem duchowym lub spowiednikiem…
cdn.... :) :) :) Elżbieta
Świetny przykład Elu.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i odwiedzających naszą stronę.
Pamiętam , że strasznie bałam się egzaminu praktycznego na prawko, wszyscy straszyli , że oblewają wszystkich, rozmawiałam z osobami, które zdawały po kilka razy...
Modliłam się, abym zdała za pierwszym- instruktor maglował mnie ponad godzinę ...i udało się. Nie ukrywam, że korzystałam ze wstawiennictwa Św. Rity i Tadeusza, Maryi,i podczas egzaminu prosiłam Boże pozwól mi zdać i wysłuchał...
Wiara..., zawierzenie.
Wiem, że nie zawsze jest łatwo, ale widać po owocach.
Pozdrawiam.
Bożenka Pz