Słowo Boże na dzisiejszą niedzielę wprowadza nas w temat świętości, która jest darem pełnego zjednoczenia z Bogiem, wyrażonym przez posłuszeństwo Jego Słowu w Duchu Miłości.
Po wysłuchaniu wielkiej mowy eucharystycznej
Jezusa, w liturgii Słowa na XXII niedzielę zwykłą powracamy do ewangelicznej
opowieści św. Marka. Podobnie jak w poprzednich czytaniach, również dzisiejszą
lekturę otwiera dyskusja Jezusa z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, którzy
starali się „pochwycić Go w mowie” (Mt 22, 15) i uwięzić za głoszenie fałszywej
nauki, czy wręcz zabić (por J 7, 1). Tym razem punktem wyjścia staje się
obserwacja zachowania uczniów Jezusa. Faryzeusze i uczeni w Piśmie zauważają,
że uczniowie Pana nie przestrzegają zasad ustalonych przez rabinów, będących,
według słów Jezusa „ludzką tradycją” (Mk 7, 8) polegających na obmyciu dłoni
przed posiłkiem. Należy pamiętać, że faryzeuszom nie chodzi o zabieg
higieniczny, ale o gest rytualny, którego celem było usunięcie nieczystości
spowodowanej zetknięciem z osobą lub rzeczą uznawaną za nieczystą. Brak tej
czynności, jak również spożywanie posiłku w nieczystych naczyniach powodował –
w mniemaniu faryzeuszy – że pożywienie, które przez dotyk nieobmytych rąk lub
naczyń, stawało się nieczyste, wnikając do wnętrza człowieka i czyniło go
nieczystym „od środka”. Taki człowiek nie miał dostępu do Najwyższego.
„Specjaliści od Boga” nie mogą przegapić
takiej okazji i pytają Jezusa o motywy, dla których Jego uczniowie nie
przestrzegają zasad czystości rytualnej, przez co stawiają się daleko od
Świętego Boga (hebr. Kadosz), do którego nie ma dostępu nic, co jest nieczyste.
Reakcja Jezusa jest bardzo emocjonalna.
On, który doskonale zna ich serca i wie co się w nich kryje (por J 2, 24-25), nie waha się nazwać ich „obłudnikami” i cytuje proroka Izajasza: „Ponieważ ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem” (Iz 29, 13). Paradoksalnie serca tych, którzy przez praktykowanie wymyślonych przez siebie, lub zapożyczonych od innych kultur rytuałów miały być blisko Boga, są od Niego daleko. Faryzeuszom i uczonym w Piśmie wydawało się, że przestrzegając prawa dane im przez Mojżesza i rozbudowując je o nowe nakazy według litery Prawa, uzyskają dostęp do Boga. Cała ich logika polega wykonywaniu czynności rytualnych coraz bardziej oderwanych od intencji z jaką zostały ustanowione, przez co stają się one niemal czynnościami magicznymi, które automatycznie – niczym współczesny login i password – dają dostęp do Boga i zbawienie. To faryzeusze są działającymi, a Bóg zostaje sprowadzony do biernego adresata czynności rytualnych, na które powinien zareagować w ustalony przez autorów sposób. Dlatego cześć oddawana Bogu, zatrzymuje się u nich na poziomie warg, zaś serce, zamknięte na Bożą łaskę pozostaje duchowo martwe , przez co rzeczywiście nieczyste.
On, który doskonale zna ich serca i wie co się w nich kryje (por J 2, 24-25), nie waha się nazwać ich „obłudnikami” i cytuje proroka Izajasza: „Ponieważ ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem” (Iz 29, 13). Paradoksalnie serca tych, którzy przez praktykowanie wymyślonych przez siebie, lub zapożyczonych od innych kultur rytuałów miały być blisko Boga, są od Niego daleko. Faryzeuszom i uczonym w Piśmie wydawało się, że przestrzegając prawa dane im przez Mojżesza i rozbudowując je o nowe nakazy według litery Prawa, uzyskają dostęp do Boga. Cała ich logika polega wykonywaniu czynności rytualnych coraz bardziej oderwanych od intencji z jaką zostały ustanowione, przez co stają się one niemal czynnościami magicznymi, które automatycznie – niczym współczesny login i password – dają dostęp do Boga i zbawienie. To faryzeusze są działającymi, a Bóg zostaje sprowadzony do biernego adresata czynności rytualnych, na które powinien zareagować w ustalony przez autorów sposób. Dlatego cześć oddawana Bogu, zatrzymuje się u nich na poziomie warg, zaś serce, zamknięte na Bożą łaskę pozostaje duchowo martwe , przez co rzeczywiście nieczyste.
Jezus nie nawołuje do porzucenia pobożnych
praktyk, ale do powrotu do źródła sensu ich istnienia, które – podobnie jak
całe Prawo Mojżeszowe – zbudowane zostało na fundamencie dwóch przykazań, które
sam Zbawiciel przypomniał w innej rozmowie z uczonym w Piśmie: „Jezus odpowiedział:
«Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz
miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim
umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował
swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od
tych»” (Mt 12, 29). To miłość do Boga, która wyraża się nie tylko w
autentycznie przeżywanych rytuałach i modlitwach, ale przede wszystkim w
miłości do bliźniego, gdy widzimy w nim Chrystusa i Mu usługujemy, jest tym, co
czyni człowieka czystym, jednoczy go ze Stwórcą i wynosi do godności Jego
przybranego dziecka. Św. Jakub w swoim liście wyraźnie definiuje autentyczną
relację z Panem Bogiem: „Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca
wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu
siebie samego nieskalanym od wpływów świata” (Jk 1, 27). Sam Jezus uczy, że
trwanie w takiej relacji z Bogiem jest możliwe, a wręcz nakazuje dążenie do jej
osiągnięcia : „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski. (Mt 5, 48). Wytycza również drogę: „Słyszeliście, że powiedziano:
Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie
się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca
waszego, który jest w niebie.” (Mt 5, 43-45). W tym duchu Jezus wskazuje na
jedyną akceptowalną przez Boga postawę podczas modlitwy i czynności rytualnych:
„Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma
coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a
najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!”
(Mt 5, 23-24). Bez tej miłości przebaczającej, która często wymaga od nas
zaparcia się samych siebie, wszystkie dary duchowe i ofiary składane Bogu są
bezwartościowe, jak pisze św. Paweł w Hymnie o miłości:
„Gdybym
mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie2,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał” (1 Kor 13, 1-3).
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie2,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał” (1 Kor 13, 1-3).
Miłość ta jest darem paschalnym Chrystusa, w
którego śmierć zostaliśmy zanurzeni przez chrzest święty: „Czyż nie wiadomo
wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa,
zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest
zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my
wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca”
(Rz 6, 3-4). W tym nowym życiu, Mocą Ducha Świętego, według przymierza
przypieczętowanego krwią Zbawiciela, Ojciec uzdalnia nas do miłości
miłosiernej, która nas uświęca i czyni zdolnymi do modlitwy miłej Bogu.
Ponieważ, posiadamy „pierwsze dary Ducha” to – kiedy żyjemy w łasce
uświęcającej i żywimy się eucharystycznym ciałem Pana, który czyni nasze serca
czystymi – „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się
modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których
nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha,
[wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27).
W Ewangelii św. Jana czytamy, że podczas
ostatniej wieczerzy Jezus „wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem
nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem,
którym był przepasany” (J 13, 4-5). Powiedział też wzbraniającemu się Piotrowi,
że to co czyni jest niezbędne, aby „mieć z Nim udział”. Uczniowie byli
„wykąpani” więc czyści, ale należało jeszcze umyć im nogi i zrobił to sam Pan,
który tak wyjaśnił swój gest: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam
nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam
bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 14-15).
Ta lekcja miłości, z której wypływa pokorna służba bliźniemu, pokazuje nam
jednoznacznie drogę do prawdziwej czystości/świętości, która jako dar
przyjmowana jest, rozwija się i osiąga pełnię we wspólnocie wierzących: w
rodzinie, która razem odmawia różaniec; wspólnocie parafialnej gromadzącej się
na niedzielnej eucharystii; wspólnocie diecezjalnej wsłuchanej w głos swojego
biskupa i w Kościele powszechnym, który w zjednoczeniu z Ojcem świętym oczekuje
na powtórne przyjście Chrystusa w chwale, wypełniając powierzoną mu przez Pana
misję głoszenia Jego Dobrej Nowiny. We wspólnocie nasza wiara,
nadzieja i miłość rozwijają się i osiągają pełnię w jej ziemskim wymiarze,
dlatego powinniśmy pamiętać i zawsze wcielać w życie polecenie św. Pawła
„Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo
Chrystusowe” (Ga 6, 2).
Arek
Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
http://liturgia.niedziela.pl/index.php?data=2015-08-30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.