Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

19.10.2013

Nowenna Pompejańska - Świadectwo Janiny


SZCZĘŚĆ BOŻE WSZYSTKIM.
Jakiś czas temu trafiłam na stronę Matki Bożej Pompejańskiej. Z uwagą przeczytałam wszystkie wypowiedzi i myślałam, jacy ci ludzie są szczęśliwi, że odprawiają nowennę do M.B.Pompejańskiej, ja nie podołam, nie wytrzymam…. Próbowałam 3 razy, ale zawsze coś stało na przeszkodzie i przerywałam, ale w końcu postanowiłam w intencji o pracę za granicą... Odmawiałam Różańce szczerze i oddanie.

Było ciężko, ale po dwóch tygodniach koleżanka dzwoni do mnie i mówi, że mogę jechać do Niemiec… Jaka radość i szczęście. Przeszło zmęczenie senność, znalazłam jakoś więcej czasu… i z taką radością modliłam się, że Matka Boża mnie wysłuchała, płakałam z radości, że skończą się moje problemy finansowe….

Ale to nie wszystko. Po kilku dniach dostałam propozycję wyjazdu do Rzymu, radość jaką odczuwałam nie da się opisać, właśnie prosiłam Matkę naszą ukochaną o pracę w Rzymie bo język włoski znam. Pojechałam. Jestem . Skończyłam tu drugą część Nowenny. Osoba u której pracuję jest nieznośna, więc zaczęłam znowu odprawiać Nowennę za tę osobę, aby zmieniła swój stosunek do mnie i była lepsza.

Stało się, ta osoba zmieniła się o sto procent, odprawiałam Nowennę również za córkę. Skończyłam te dwie nowenny 5 października. Bywało mi trochę ciężko, ale 6 Różańców tak rozkładam, że przez dzień odmówiłam.

Za pośrednictwem Matki Bożej Pompejańskiej wiem, że uproszę o wiele Łask, które są potrzebne mi i rodzinie. Zachęcam wszystkich z Modlitwy Wstawienniczej, ale nie tylko, aby odprawiali tę cudowną Nowennę. Nie jest to trudne, a z pomocą Bożą, można pokonać wszystkie bariery.

Chwała Panu. Jezu Ufam Tobie.
Janina

54 komentarze:

  1. Ja zaczelam we wrzesniu dwie, w dwoch intencjach. Jedna zwiazana z moim zdrowiem. Pod koniec czesci blagalnej dostalam wyniki badan, z ktorych wynikalo, ze jestem zdrowa. A druga intencja .. puki co wszystko toczy sie tak jak mi zalezalo ;)
    Niestety sie pochorowalam i na jakis tydzien odpuscilam.. a dzis doszlam do wniosku, ze nie bede kontynuwac, zaczelam obie od poczatku. Wierze, ze trzeba byc wytrwakym i wszystko bedzie w porzadku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem pod wrażeniem wręcz cudów jakich mogłam doświadczyć dzięki nowennie pompejańskiej zanim skończyłam ją odmawiać. Odmówiłam ją 2 razy w różnych intencjach. Jestem osobą bardzo wierzącą, cały czas czuję przy sobie obecność Boga, wielokrotnie modliłam się szczególnie w jednej z tych intencji różnymi innymi modlitwami, nie zostałam wysłuchana, jestem z tym pogodzona, wiem że Pan Bóg ma względem nas swoje plany. Wydaje mi się że teraz zaczynają się spełniać moje prośby, że zostanę wysłuchana. Na pewno zyskałam spokój, nadzieję, dużo radości, nie płaczę już na każdej mszy świętej i nie tylko. Wszystko to co dzieje się po odmówieniu nowenny przechodzi moje wyobrażenia, to są cuda. Zachęcam wszystkich, którzy mają problemy. Odmawiajcie z pokorą nowennę pompejańską. To naprawdę działa

    OdpowiedzUsuń
  3. Odmawiajcie, ja doświadczyłam kilku cudów, prośby będą wysłuchane. Będę odmawiać w kolejnych intencjach

    OdpowiedzUsuń
  4. SZCZĘŚĆ BOZE WSZYSTKIM
    PONAWIAM SWÓJ APEL I PROPONUJĘ O ODPRAWIANIA , ODMAWIANIA TEJ CUDOWNEJ NOWENNY POMPEJANSKIEJ ,ILE MOZNA UPROSIĆ ŁASK POTRZEBNYCH NAM ,ZAPEWNE KAZDY Z NAS MA JAKAŚ MAŁĄ ,ALBO DUŻĄ PROSBĘ DO MATUCHNY NASZEJ ,,,ONA PRZYGARNIA KAŻDEGO Z NAS POD SWÓJ PŁASZCZ I OKAZUJE SWĄ MIŁOŚĆ I DOBROĆ,,PRZEKONAŁAM SIĘ SAMA,,,,,,, TO TYLKO SĄ 3 RÓZAŃCE KTÓRE MOZNA ODMAWIAĆ W DOWOLNYM CZASIE PRZEZ 54 DNI , TO NIE JEST TRUDNE,TYLKO WYTRAŁOŚCI TROCHE TRZEBA A MATKA BOZA POMPEJANSKA W TYM POMOZE,,,,,,,,,,,,OD 1 LUTEGO ZACZYNAM ODPRAWIAC TĘ NOWENNĘ ,W INTENCJI WSZYSTKICH LUDZI KTÓRZY SĄ DALEKO OD BOGA ,O ICH NAWRÓCENIE ,,,,,,,,,,,,
    JEZELI KTOŚ MA CHĘĆ I ŻYCZENIE DOŁĄCZYĆ SIĘ DO TEJ NOWENNY I WSPÓLNEJ MODLITWY TO Z GÓRY SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ.
    JANINA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witajcie,
      jest coś prawdy w tym co napisała Janina. Jestem wierząca, zawsze się modliłam swoimi słowami do Maryi, natomiast mało przykładałam uwagi do chodzenia do kościoła na Msze również w najważniejsze Święta Kościelne, Wigilia, Wielkanoc, itp. Nie odczuwałam zbytniej potrzeby.
      Przełom w moim nawróceniu (takim nie zupełnym, ponieważ w większości byłam aktywna duchowo) nastąpił w ubiegłym roku w wakacje 2013.A zaczęło się od praktykowania nabożeństwa do Różańca, a to przypadkowo za sprawą jednego z moich klientów (pracowałam w Biurze Podróży), namawiał mnie do tego bardzo subtelnie, opowiadał o swoich świadectwach, jakie doznał za sprawą Matki Bożej, poprzez odmawianie różańca. I aż w końcu po którym tam razie (napisze tak swobodnie) coś mnie tknęło i postanowiłam bardziej się interesować tą modlitwą, Poszperałam w internecie jak poprawnie odmawiać różaniec i się zaczęło... coraz więcej doznawałam małych świadectw, i odczuwałam namacalną pomoc w życiu, w podbramkowych sytuacjach-, kiedy, to Matka Boża okazała mi pomoc i wybawiała z wielkich problemów. W jednym z problemów uczestniczyła druga osoba- można powiedzieć, że problem dotyczył główniej jej. w skrócie powiem wam, że ta osoba założyła rezerwację na wakacje dla interesanta. Interesant prosił o powiedzenie i wypełnienie danych, czym taka rezerwacja jest już wiążąca i wymagała wpłaty zaliczki. Interesantka zrezygnowała i wyszła z biura nie podpisując umowy i nie zostawiając pieniedzy. Rezerwacja zaś została, i anulacja jej była kosztowna ok 4.tys. zł. Można było jedynie na to miejsce kogoś znaleźć, ale nawet po wysłaniu informacji o "sprzedaży" tej rezerwacji do oddziałów, nikt się nie zgłosił, oprócz mnie. Sytuacja była bardzo trudna, gdyż wylot był z Gdańska w określonym czasie i określonej liczbie osób. Dostaliśmy po wielu prośbach zgodę, że wylot może być z innych miast, ale i nawet to nie pomogło, nikt się nie zgłaszał, więc zaczęli mnie wypytywać z niecierpliwością, czy uda mi się znaleźć kogoś zastępczego. Więc zaczęłam dzwonić do klientów i nic... nikomu ten termin nie pasował... z tego co pamiętam, po 3 ciężkich dniach, kiedy to już myśleliśmy, że się nie uda, po wielu modlitwach z obu stron, nagle przyszła moja stała klienta, (której się nie spodziewałam) z prośba o ofertę na wakacje, i akurat w podanym terminie, z ilością osób odpowiadających tamtej rezerwacji... no słuchajcie... ja to ewidentnie uznaje za mały cud! Poprzez modlitwę, razem uzyskałyśmy naprawdę odwrócenie sytuacji na naszą korzyść.
      Mówię, wam szczerze, może ktoś nie wierzący to nazwać, iż "s farciło mi się"- nie, nie prawda, tej sytuacji nie można było przypisywać do "jakiegoś tam "farta", tylko do sytuacji bez wyjścia i z pomocą przyszła Matka Boża. Od tamtego czasu, zaczęłam bardziej zgłębiać wiarę katolicką, i coraz więcej czytam o rożnych modlitwach. Również od tamtego czasu mam większą potrzebę chodzenia na Masze Święte, częściej się spowiadam,co wcześniej może było to raz na rok, od niedawna modlę się za dusze czyśćcowe, i sądzę, ze moje nawrócenie tez głownie było za przyczyną modlitw ludzi o nawrócenie, więc proszę Wasz i Ja, módlcie się za dusze grzeszników szczególnie te zatwardziałe i zniechęcone do Boga, Jezusa, Maryi...
      Modlitwa i miłość do bliźniego jest największą bronią na zło.
      Jestem tego świadkiem.
      I dziś szukałam modlitwy :Różaniec drogi Krzyżowej za dusze czyśćcowe i otworzyłam tą stronę- natknęłam się na ten post :-)
      Dziękuję Duchowi Świętemu za jego pomoc i oświecenie.
      Po przeczytaniu Waszych doświadczeń, teraz i Ja będę odmawiać tą Modlitwę Nowenny Pompejskiej, gdyż widzę, że ma Wielką moc, a mam wiele problemów i już wiem, że mogą być rozwiązane poprzez tą piękną rozmowę z Maryją...
      Dziękuję Wam za wasze opowieści, piszcie jak najwięcej o takich przeżyciach, niech inni się nawracają i powierzają swoje problemy Maryi, gdyż ona od Boga uzyskała wielki dar wybawiania i wie najlepiej jak to wszystko rozwiązać...

      Usuń
  5. SZCZĘŚĆ BOŻE

    OdpowiedzUsuń
  6. Również gorąco zachęcam wszystkich do modlitwy pompejańskiej. Odmówiłam ją po praz pierwszy w ubiegłym roku w intencji uwolnienia pewnej osoby z nerwicy natręctw. Efekt taki, że w życiu tej osoby doszło do radykalnych zmian, w subiektywnym odczuciu dość trudnych, ale każda sytuacja, każde doświadczenie, jak wierzę, jest elementem całości prowadzącej ku dobru. Sprawa nadal „sama” się rozwiązuje,,, omodlona nowenną pompejańską osoba spotyka dobrych lekarzy, przyjmuje nowe- skuteczne leki, i chodzi na terapię…. a jak do tego doszło?,,, cud, wszystko niby z przypadku, ostatnie wolne miejsce na terapii, „przypadkiem” znaleziony specjalista… Dotychczas osoba leczyła się dość długo, i nie było żadnego skutku, żadnej zmiany. Nerwica natręctw to koszmarna choroba, cudem jest że chora osoba podjęła walkę. Efekty są naprawdę duże, a raczej szokujące, bo już po trzech dniach terapii widać zmiany w myśleniu i działaniu. Wiem , jednak ze to wszystko co nas spotyka powstaje na gruncie tej modlitwy, na gruncie łaski Boga uproszonej przez Maryję. Dlatego też WSZYSCY POGRĄŻENI W TRUDZIE ŻYCIA, W BEZNADZIEJNYCH CIĘŻARACH MÓDLCIE SIĘ ODMAWIAJĄC NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ – Maryja nie zawodzi. UWIERZ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mineło 27 dni od kiedy odmawiam nowennę. Po dwóch tygodniach odmawiałam rano różaniec i naszły mnie wątpliwości czy wypada się modlić o poprawę sytuacji materialnej, na koniec modlitwy pomyślałam, że może obrażam takimi prośbami Maryję. Mimo że było rano po odmówieniu różańca zasnełam. Przyśniła mi się Maryja biła od niej miłość ,powiedziała ła uśmiechnięta że otrzymam to o co się modlę żebym się nie martwiła, potem podszedł pan Jezus mówił żebym jeżeli się modlę to bardzo krótko mówiła o intencji... zerwałam się z radością ze snu ale znów mnie sen zmożył i jak się obudziłam to nie pamiętałam wszystkich słów. Ostatnio znów miałam sen znów że otrzymam to o co się modlę i zerwałam się z krzykiem " chwała Panu". Ale od tamtej pory naszły mnie ogromne wątpliwości, straszny strach i ogromna senność nieważne o jakiej porze się modlę. .. . Pierwszy raz odmawiam nowennę ale bardzo często sięgałam po różaniec i nie liczyłam na żadne obietnice czy spełnienie próśb...a moje życie jest jednym wielkim cudem. Mój mąż dostał pracę kierownika regionalnego z umową na czas nieokreślony a był magazynierem okazało się ,że dawny pracodawca sobie o nim przypomniał. Marzyłam o mieszkaniu co prawda na kredyt ale mamy to mieszkanie, zdrowie mojej córki dziecko na wszystko uczulone i to tak silnie że puchło ,żadnej mąki,jajek,mleka,ryb niektórych owoców i warzyw nie mogła jeść w tej chwili ma 10 lat alergie w tym wieku bardzo silną.i parę miesięcy temu modliłam się w Częstochowie o jej uzdrowienie od miesiąca je jajka i produkty mączne. Przeszłam zabieg usunięcia ciąży ,bo ciąża martwa po 9 miesiącach urodziłam dziecko...tych cudów małych i dużych jest mnóstwo w moim życiu i każdego dnia wstaję i dziękuję Bogu za to co mam i kim jestem. Ale pierwszy raz postanowiłam o tym nspisać dla mnie to bardzo osobiste i nie czułam potrzeby dzielenia się tym z innymi, tymbardziej że jest dużo osób wierzących po czym patrzą na mnie jak na wariatkę że do kościoła chodzę, codziennie się modlę ..komentarze typu: a co Ty na zakonnice idziesz...i niby też ludzie wierzący a totalnie nie rozumiejący że mam taką potrzebę żeby dziękować za to co mam, kochające dzieci męża i ciepły dom i jak narazie chleb na stole, miałam koszmarne dzieciństwo i nigdy do Boga nie miałam pretensji tylko modliłam się . Dla mnie Maryja i Pan Bóg to jest matka i ojciec którego nie miałam , z taką ufnością zawsze oddawałam sprawy w ich ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadio, bardzo dziekuje Ci za swiadectwo. Caly czas rozwazam, czy nie zaczac tej modlitwy w intencji uzdrowienia naszych finansow, ale najzwyklej po ludzku mam wrazenie, ze nie podolam, ze wzgledu na 3 dzieci w domu... A teraz patrze, ze szukam wymowek... Chyba sie zdecyduje na ta modlitwe, juz mi sie klaruje po malu.
      Bardzo bardzo dziekuje, ze tu napisalas!!!

      Usuń
    2. Jestem zdruzgotana mam wielki problemy wczoraj zaczęlam nowennę -Boże czy dam radę, powiedz cie że dam.Jestem już zmęczona tą ciągłą walką o wszystko spalam energię siły ktòre już tracę także wiarę.Mialam straszny problem z sensownym ułożeniem intencji bo jestem w takiej złożonej trudnej sytuacji; brak pracy ,długi -ze spłaty domu,chory syn ,niemożność podjęcia każdej pracy ze względu na tę chorobę ,problemy w rodzinie ,beznadzieja wypalenie ĺęk...Pomòdlcie się za mnie chociaż jedną zdrowaś Maryjo...-to może to zło odczepi się a ja dam radę I mnie też pomoże Matka Nasza Kochana.(miałam kiedyś czas gdy przez 2 lata modliłam się na ròżańcu o syna-właśnie tego chorego przeszłam horror na wielu płaszczyznach życia wszyscy się dziwią, że daję radę, że nie wytrzymaliby na moim miejscu ale ja już nie daję rady.Odwròciłam się od Boga bo nie dawałam rady a szatan wyczuł moją słabość-Teraz cierpię jeszcze I przez to.Błagam nigdy nie zapominajcie I nie odwracajcie się od Boga od Maryi I trzymajcie mocno ròżaniec bo szatan jak lew ryczący szuka kogo pożreć.Jednak przez te lata nosiłam zawsze przy sobie ròżaniec kiedyś poświęcony przez Jana Pawła II -gdy nie mam go przy sobie jest mi naprawdę źle nic nie wychodzi a zawsze noszę go ze sobą bo Czuję we wszystkich trudnych sytuacjach jakby obecność Maryi czasem go odmawiałam może dlatego jeszcze jakoś funkcjonuję I miałam siłę zawrocić ze złej drogi.Ale boję się Bo jeśli mi teraz Matka Boża nie pomoże to będzie koniec.Dlatego proszę wspomnijcie na mnie W swojej modlitwie I Bòg za płać . Jola z lubelskiego

      Usuń
    3. Witaj serdecznie. Widzę, że to całkiem nowy wpis. Chciałabym Cię utwierdzić, że modlitwa, czyli rozmowa z Bogiem sprawia cuda.. Ja też mam wielkie problemy, bo któż ich nie ma. Mam rodzinę zastępczą i wychowuję od 9 lat swoją wnuczkę. Od nie wiem jak dłudo może 10 lub 15 lat syn mój dorosły cierpi na nerwicę lękową. 2 lata temu zmarł mąż, a pół roku temu zmarł moj tata. Myślałam, że sobie nie poradzę, ale na złość wszystkim radzę sobie na tyle, że nie jest mi ciężko. Wiesz dlaczego? Bo żyję z matką Bożą. Odmawiam nowennę pompejańską i jestem szczęśliwa. Wszystko staje się łatwiejsze. Bardzo dużo się modlę i jest mi lżej na duszy. Mam już 60 lat i dziękuję Bogu za życie za moją już nieżyjącą rodzinę, za kłopoty i za zmartwienia. Ciesz się życiem i z całej mocy walcz o Niebo w przyszłości. Pozdrawiam Ciebie

      Usuń
    4. Jolu, czytamy w Apokalipsie … Obyś był zimny, albo gorący. Wspominasz o swoim odwróceniu się od Boga… Jak z tym było, a jak jest Ty wiesz najlepiej…. Ale ja tego zimna w Tobie nie widzę, może z niego już wyszłaś, bo Pan Bóg i Maryja goszczą w Twoich słowach często. Nie ma odwrócenia Jolu, jesteś, jak ta pochylona pod ciężarem kobieta, ale idziesz. Idziesz w dobrą stronę, skoro podjęłaś Nowennę Pompejańską, mówisz o Bogu i jeszcze innych ostrzegasz.
      Maryjo proszę wysłuchaj modlitwy Joli i uproś potrzebne Jej Łaski. Panie Boże, proszę daj Joli pomoc w tych sprawach, które Ją tak przygniatają.
      Sławek

      Usuń
    5. Jolu, bardzo Ci współczuję. Pamiętaj, że z Bożą pomocą możemy wszystko, o ile zaufamy bez reszty Ojcu Niebieskiemu i na ile pozwolimy działać w naszych sprawach. Oddaj Panu w akcie zawierzenia (np. http://adonai.pl/modlitwy/?id=69) całe swoje życie, swoich Bliskich. Ja tak zrobiłam w jednym z najtrudniejszych etapów, jaki musiałam przejść. Od momentu zawierzenia, mówiąc obrazowo, daję się prowadzić Bogu za rękę. Z perspektywy paru lat widzę, jak moje życie zaczęło się od tamtej pory układać, a skomplikowane sprawy prostować. Sama świadomość - w chwili odmawiania tego aktu - że oddaje się bliskich i siebie w najlepsze ręce, przynosi wielką ulgę i spokój.

      Nie piszesz o szczegółach problemów, ale istnieje MOPS, fundacje pomagające chorym dzieciom i ich rodzicom, wolontariusze. Dobrze byłoby dokładnie sprawdzić, na jakie wsparcie Wam zaofiarują.
      Dom/mieszkanie czasem lepiej jest wynająć lub zamienić, ostatecznie sprzedać, jeśli brniemy w spiralę zadłużenia; prosić o zawieszenie opłat w urzędach, przedstawiając sytuację, popartą dokumentami medycznymi.
      Wiele osób pracuje w domu, niewykluczone, że znajdziesz tutaj sensowne rozwiązanie jednego z głównych problemów.
      Proś Ducha Świętego, Anioła Stróża, Patronów, Świętych od trudnych spraw: św. Józefa, św. Ritę, św. Ekspedyta o pomoc. Przesyłam link - polecam zwłaszcza Telegram do św. Józefa http://www.swietyjozef.kalisz.pl/Modlitwy/

      Nie przejmuj się, jeśli pojawią się przemijające przeszkody w Nowennie Pompejańskiej. Zdarzają się czasami, gdy zło chce przerwać Nowennę. Wtedy naprawdę wystarczy: modlitwa "Pod Twoją obronę" lub do Anioła Stróża czy Świętego Michała Archanioła, Komunia Święta (oczywiście po uprzedniej spowiedzi, jeśli grzechy obciążają sumienie.
      Niech Was Bóg błogosławi.
      Pozostaję z modlitwą
      Magda

      Usuń
  8. Szczęść Boże. Nazywam się Magdalena i mam 31 lat. O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się 2 lata temu będąc na Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. Obecnie jestem w trakcie odmawiania tej Nowenny już po raz trzeci. 3 miesiące temu zaczęłam odmawiać po raz drugi tą nowennę, ponieważ straciłam z dnia na dzień pracę. Jestem osobą osamotnioną i samą siebie utrzymuję. Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Straciłam pracę w przedszkolu, więc modliłam się usilnie, abym
    znalazła pracę zgodną z Wolą Bożą. W między czasie odwiedziłam parę przedszkoli i szkół podstawowych w moim mieście, aby zostawić swoje CV. Już po 5 dniach odmawiania nowenny dostałam telefon w sprawie pracy. Miała to być praca w przedszkolu. Zaproponowano mi, żebym za 2 miesiące zaczęła pracę w zastępstwie, gdyż obecna pani przedszkolanka jest w ciąży i niedługo pójdzie na zwolnienie lekarskie. Ucieszyłam się, że Mama tak szybko wysłuchała moich próśb i dalej trwałam w odmawianiu nowenny. Od
    4 lat jestem nauczycielem w przedszkolu lecz moim marzeniem było zawsze, aby pracować w szkole - co się wiązało z korzystniejszymi warunkami pracy. Dzięki wstawiennictwu naszej Matki moje marzenie się spełniło. W ostatnim tygodniu odmawiania nowenny dostałam telefon ze szkoły podstawowej, że szukają nauczyciela do klasy I na zastępstwo. Zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Kiedy jechałam autobusem na rozmowę, to w trakcie podróży odmówiłam cały różaniec i prosiłam Pana Boga aby Jego Wola
    spełniła się w moim życiu. Przeszłam rozmowę pozytywnie i dostałam wymarzoną pracę w szkole. Dziękuję Matce Przenajświętszej, że zatroszczyła się o mnie i w dodatku znalazła mi aż dwie oferty pracy, pomagając jednocześnie przy odpowiednim wyborze. Bóg zapłać.
    Magdalena z woj. pomorskiego.

    OdpowiedzUsuń
  9. na tej stronie można poczytać świadectwa:

    www.pompejanska.rosemaria.pl

    zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowennę Pompejańską zaczęłam odmawiać 19.01.br. - nie sprecyzowałam intencji, tylko proszę o potrzebne łaski. Zaufałam Matce Przenajświętszej, że wybierze z pośród moich potrzeb tę najważniejszą. A tak się składa, że mam ich dużo i samej trudno mi ocenić, co było dla mnie najpotrzebniejsze. Kalectwo 5 letniej wnuczki, uzależnienie młodszego syna, utrata pracy przeze mnie (zwolnienie mnie - wcześniej mobbing- po 25 latach pracy), ciągła nieobecność w domu z powodu przerostu obowiązków służbowych drugiego syna, powodująca zaniedbania, chorobę i złe relacje w rodzinie.
    Już w pierwszych tygodniach modlitwy okazało się, że wnuczka postawiła swoje pierwsze samodzielne kroczki, że młodszy syn otrzymał telefon od pracodawcy, u którego praca była jego marzeniem i podjął mocną walkę z samym sobą, drugi syn otrzymał propozycję objęcia stanowiska, które pozwoli mu przebywać z chorą córeczką i całą rodziną. Ja czekam na I-sz ą rozprawę sądową z pracodawcą i czuję, jak dokonała się we mnie przemiana - przestałam się bać, poukładały mi się myśli, pomodliłam się za osoby, które mobbingowały mnie a potem zwolniły. Ufam Przenajświętszej Maryi.
    Odmawiajcie Nowennę Pompejańską ONA naprawdę pomaga. Królowa Różańca Świętego czyni cuda będąc Pośredniczką i Orędowniczką naszą. Królowo Różańca Świętego módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja odmówiłam tę Nowennę już chyba z 5 razy. Raz modliłam się o uzdrowienie chorej osoby, żyje w bardzo dobrym stanie zdrowotnym, po ciężkiej chorobie, jakim był rak. Jest zdrowa i piękna. Modliłam się potem w kolejnej intencji, ale podczas niej zyskałam zupełnie inną łaskę- znalazłam pracę, której tak długo szukałam. Wierzę, że i teraz Matka Boża udzieli mi i Państwu wielu łask! Dziekujmy Bogu, że dał nam Matkę Bożą. Oni naprawdę czynią cuda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczęść Boże wszystkim.
    Do odmawiania tej cudownej Nowenny Pompejanskiej,zachęcajcie naszą młodzież,aby pogłębiali się w modlitwie,ludzi którzy twierdzą ze są w trudnej sytuacji,którzy mają problemy,,zawiedzionych i zrezygnowanych.. osoby chore ,.wszystkich chetnych aby rozsławiać naszą Królową Różańca Świetego .Aby wszyscy wiedzieli i zrozumieli ile mozna uprosić i zyskać Łask modląc się tą nowenną.Polecam ,namawiam i proszę.aby odprawiali tę cudowną Nowennę.
    Nie jest to trudne, a z pomocą Bożą, można pokonać wszystkie bariery mniejsze i większe.

    Chwała Panu. Jezu Ufam Tobie.
    Janina

    OdpowiedzUsuń
  13. Modlitwą Pompejańska modlę sie od dwóch lat. Jestem bardzo wdzięczna Matce Bozej Różancowej za wszystkie laski, ktore od niej otrzymałam. Jeśli tylko moge szerze wiadomości o tej cudownej Nowennie. I Wy się módlcie,Ona działa...Dziękuję, Matko!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta Nowenna ma niesamowitą moc! Dziękuję Ci Matko Boża Pompejańska.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowenna Pompejanska jest cudowna,Odmawiajcie ja.

    OdpowiedzUsuń
  16. odmawiajcie Nowenne Pompejanska,bo nasza Krolowa działa wiele cudów. Uchronila moje malzenstwo od rozwodu,choc już wisiało na wlosku,maz zmienil się nie do poznania,jakby wstąpił w niego Anioł.Teraz modle się o uzdrowienie taty z choroby nowotworowej,ale jak lekarz nie daje rady to tylko Pan Bog może go uzdrowić,modle się o to z całego serca.Chwała Tobie Panie!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. witam ja zaczelam pierwszy raz odmawiac NP 1 pazdziernika tez przypadkowo ja znalazlam .Na poczatku bylo wszystko ok w srodkowej czesci blagalnej zaczelam sie bac nieweim sama czego , mialam dziwne leki, okropne przerazajace sny , a modlilam sie w intencji nawrocenia meza, ktory przepywal zagranica , gdy maz przyjechal na urlop poklocilam sie z nim i mialam dziwne watpliwosci co do tej modlitwy byla to niedziela i pamietam ze pierwszy raz w zyciu nie chcialamm isc do kosciola ,ale poszlam .gdy maz byl w polsce zaczelam zmawiac czesc dziekczynna .Moj maz jest katolikiem ale niepraktykujacym Zauwazylam zmiany ogromne moj maz poszedl ze mna do kosciola , wyspowiadal sie a najlwpsze jest to ze jako pokute dostal odmowienie ze mna rozanca i po raz pierwszy w zyciu moj maz odmawial rozaniec cud po prostu. Dziekuje MATECZKO MOJA UKOCHANA

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy mogę prosić o ogólną intencję np o zdrowie i błogosławieństwo i nawrócenie moich syów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, przesyłaj swoje intencje, przez zakładkę Podaj intencje, znajdującą się na pasku u góry strony. Tylko z tamtego miejsca trafi do naszej skrzynki intencji i będzie każdorazowo przesyłana do Osób modlących się.
      Tu są tylko komentarze.
      Z Panem Bogiem

      Sławek

      Usuń
  19. Szczęść Boże. Ja również chciałam podzielić się swoim świadectwem. Wierzę głęboko w Boga, chodzę do kościoła co niedzielę i staram się być uczciwym człowiekiem. Nigdy jednak nie zdawałam sobie sprawy jak wielką moc może mieć modlitwa. A konkretnie modlitwa Pompejańska. Rok temu a dokładnie 25,04,2014 roku moja siostra trafiła do szpitala (chodziło o zęby) na miejscu jednak dowiedziała się, że to nie za sprawą zapalenia w jamie ustnej znajduje się w takim strasznym stanie. Była słaba, wyczerpana, gorączkowała. W szpitalu po dokładnych badaniach okazało się, że to Ostra Białaczka Szpikowa. Było to jak wyrok. Siostrze nie dawano prawie żadnych szans. 85 procent jej krwi zajmował rak. Lekarze twierdzili, że z taką morfologią już nie chodzi się po świeci. Moi rodzice się załamali, ja również. Siostra była bardzo bliska mnie i moim dzieciom. A poza tym miała dopiero 32 lata. Wtedy zadzwoniła do mnie siostra zakonna ( ciocia mojego męża) i powiedział, żebym spróbowała modlić się Nowenną Pompejańską. Ja nie miałam czasu do zastanowienia czy dam radę, czy nie. Ja po prostu wiedziałam, że muszę to zrobić, tak bardzo chciałam, żeby moja siostra żył. Siostra zakonna podzieliła ze mną różańcem. Ja odmawiałam jeden, ona dwa, każdego dnia. Siostry stan się ustabilizował, ale nie poprawił. Zaczęła się bezlitosna, wyczerpująca chemia. Później stan się pogorszył. Była zapaść, pampersy, nieopisane bóle. W dzień gdy zaczęłam modlitwę dziękczynną siostra poczuła się lepiej. Z każdym dniem było lepiej i lepiej aż w czerwcu udało jej się wrócić do domu. Potem były kolejne wizyty w szpitalu na chemię ale naprawdę krótkie. Dziś siostra jest z nami. Od tamtej chwili minął tylko rok a siostra czuje się naprawdę dobrze. Lekarze uznają to za cud. Wyszła bez szwanku z tak tragicznego stanu. Również nie było potrzeby przeszczepu. To naprawdę zasługa Modlitwy Pompejańskiej. Ja w to głęboko wierzę i zachęcam innych - nie bójcie się, że nie dacie rady. Ta modlitwa ma moc. Sama namówiłam już kilka osób na tą modlitwę i wiem, że i im pomogła. Ja dziś zaczynam nową. Życzę Wam powodzenia i wytrwałości, a Maryi gorąco dziękuję w każdej sekundzie mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem, czy mój komentarz się pojawi, ale spróbuję.
    "Pomnij, o miłosierna Panno Różańcowa z Pompejów, jako jeszcze nigdy nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich z Różańcem Twoim pomocy Twojej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony."
    Ładnie to brzmi, ale nie jest prawdą niestety. Modliłam się nowenną i Bóg tylko wie, ile mnie to kosztowało. No dobrze, nie kosztowało aż tak dużo, choć z uwagi na charakter (ogromna trudność robienia coś systematycznie i szybkie męczenie się) i moją sytuację osobistą (maleńkie dzieci) obiektywnie łatwo nie było. Ja jestem prosty człowiek - obietnica, to obietnica. Nie mam żadnego zrozumienia, nie mówię już o skutkach nowenny, tylko zawód. Rozumiem, że Boga się nie "zmusi", nie nagnie Jego woli, ale w tej sytuacji... po co modlitwa w ogóle? Żeby poczuć się lepiej? Bo może będzie to te 3% w Boskim 48% (tak) : 52% (nie)?
    Myślałam, że skoro wierzę, a wierzyłam do końca, że moja modlitwa będzie wysłuchana, to spełniam warunki "obietnicy". Okazuje się, że guzik. Czuję, że wszystko było nadaremno. Jestem zniechęcona do różańca i wstawiennictwa Matki Bożej. Prosta jestem, u mnie tak to tak, nie to nie. Wóz albo przewóz. Zawiodłam się na NP, na MB, chyba na instytucjonalnych modlitwach w ogóle. Może przemawia przeze mnie brak pokory, ale lubię stać na nogach, a nie wyobrażać sobie coś i dopatrywać się we wszystkim cudów bożych gdy coś się dobrego dzieje, a "Bóg tak chciał", gdy nie wychodzi. Na tej zasadzie równie dobrze można wierzyć w Peruna, Zeusa i wszystkich bogów egipskich.
    Nigdy nie modliłam się do Maryi o wstawiennictwo, przełamałam się i zawiodłam. W części dziękczynnej obiecywałam, że "ile mi sił starczy, będę rozszerzała cześć Twoją, o Dziewico Różańca św. w Pompei, bo gdy Twej pomocy wezwałam, nawiedziła mnie łaska Boża." Zastanawiałam się, jak to zrobić. Już nie muszę. Łaska Boża mnie nie nawiedziła, osoba, o której uzdrowienie się modliłam (nie chodziło tu o działanie Boga sprzeczne z wolną wolą jak widać) zmarła dokładnie 2 dni po zakończeniu przeze mnie nowenny. Stąd opowiadam jak było i powiem tak: nie oczekujcie cudów, bo będą albo nie. Może nowenna jest skuteczna w obszarach, które zależą od nas samych, bo nas przemienia, ale tam, gdzie pomóc może tylko Bóg, bo medycyna zawiodła... No, ja w każdym razie w jej skuteczność już zwyczajnie nie wierzę. Lepiej zainwestować siły w coś innego, no chyba, że nic innego już nie pomoże. Wtedy nie zaszkodzi, ale też wcale nie koniecznie pomoże. Lepiej się nie nastawiać, to może będzie przyjemna niespodzianka, a nie gorzka porażka. Koleżanka, której tę modlitwę poleciłam powiedziała mi, że nie chce próbować, bo nie chce się rozczarować. Już dokładnie wiem, co miała na myśli. Dobrze jest się móc na kimś oprzeć, ale uważam, że w przypadku (przynajmniej tej) modlitwy, to chyba jest bliższe wygadaniu się przyjaciółce niż kupieniu losu na loterię. Takie mam świadectwo. Wiem, że słowa "jako jeszcze nigdy nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich z Różańcem Twoim pomocy Twojej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony" są mi gorzką pigułką i rysą na mojej wierze. Przykro mi. Wszystkim życzę, żeby takie doświadczenia nie były Waszym udziałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęść Boże Siostro
      Szkoda, że nie podpisałaś się imieniem.
      Masz takie doświadczenie. Nie dyskutuję z nim. Nie chcę specjalnie odnosić się do Ciebie, jako Czcicielki Matki Bożej, do Twojej wiary, modlitwy, oczekiwań, spodziewanych owoców modlitwy…

      Trudno mi też, jako mężczyźnie dyskutować z Tobą, jako niewiastą, bo wiem z doświadczenia, że potraficie się kłócić z Bogiem, co mi jest obce. Ale wiem też, że po tej kłótni, często jest diametralna zmiana postawy i przylgnięcie do Boga.
      Na naszej stronie był podejmowany tematy modlitwy z wiarą zawierzeniem.
      Jak w każdej takiej sytuacji, w tym Twojej, jest, wie zawsze tylko Pan Bóg i osoba stająca do modlitwy. Wiesz Ty.

      Modlitwa o życie jest krańcową modlitwą. Wydaje się, że zero jedynkową…. Tylko, że tu nie chodziło o Twoje życie, a czyjeś…. Skąd wiesz, czy nie wyprosiłaś tej Osobie tego, co było Jej najbardziej potrzebne. Może wymodliłaś Jej niebo?
      Tylko Ty nie otrzymałaś dla siebie tego o co prosiłaś.

      Ja powtarzam często módl się z wiarą, ale nie domagaj. I tak, jak ja to rozumiem w tym nie ma sprzeczności.

      Ja nie mam teoretycznego stosunku do śmierci.
      Odeszli już moi rodzice, jak również, nienarodzone dziecko. Wiem, jaki w takim momencie jest ból. To ludzkie przeżywać… Ale mówię też, że śmierć nie jest złem dla tego kto odchodzi. Problem jest tylko w tym, żeby umrzeć dobrze. A o tym do końca wie tylko Bóg i dana osoba, choćby nawet okoliczności osobom postronnym mówiły co innego.

      Dzisiaj rozmawiałem z kimś, kto dopiero co prosił o dary Ducha Świętego. Tak się złożyło, że w tym co otrzymał te dary były, chociaż nie tak, jak oczekiwał, ale w tym wszystkim co otrzymał była pokazana droga do nich. Były zawarte w słowach tej drogi, bez jakichś tam alegorii. Widocznie tej Osobie jest to bardziej potrzebne, niż coś gotowego podanego, jakby na talerzu. Ma pokazaną drogę, Łaska Boża jest z tą Osobą. Ona ma tylko i aż współpracować. A wiem, że taka postawa współpracy jest tej Osobie potrzebna koniecznie.

      Dam Ci przykład, wydaje się zła, które mnie spotkało 3 lata temu tydzień przed Wigilią.
      Ktoś może powiedzieć; rekolekcje, spowiedzi, przygotowania do Świąt, a tu taki dopust Boży…

      Nigdy nie miałem żalu do Pana Boga…. I wiesz co po pewnym czasie powiedziałem jednej z Osób – należy do MW…. Powiedziałem: całe szczęście, że nas okradli.
      Dlaczego tak?
      Bo było za co żyć, gdy otrzymaliśmy jakieś tam pieniądze z ubezpieczenia.
      Cdn.
      Muszę podzielić komentarz, bo jest za długi.

      Sławek


      Usuń
  21. Ciąg dalszy.

    Dzisiaj natrafiłem na takie słowa:
    Prosiłem o siłę, bym mógł coś osiągnąć,
    otrzymałem słabość,
    bym mógł być posłuszny.

    Prosiłem o zdrowie,
    bym mógł czynić większe dzieła;
    otrzymałem ułomność,
    bym mógł czynić dzieła lepsze.

    Prosiłem o bogactwa ,
    bym mógł być szczęśliwym;
    otrzymałem ubóstwo, abym mógł być mądry.

    Prosiłem o władzę,
    bym mógł być chwalony pośród ludu ;
    otrzymałem niemoc,
    bym mógł odczuć potrzebę Boga.

    Prosiłem o wszystko ,
    bym mógł cieszyć się życiem;
    otrzymałem życie,
    bym mógł cieszyć się wszystkim.

    Nie otrzymałem niczego, o co prosiłem,
    lecz otrzymałem wszystko,
    czego potrzebowałem !

    Wspominasz o swojej koleżance. Padają w jej kontekście słowa o spróbowaniu, a właściwie o nie próbowaniu Nowenny…. No i to jest częsty chyba problem. Bo ktoś usłyszał, że ktoś wymodlił… więc również próbuje.
    Ja mówię, modlitwa życiem całym. Myślę, że tak się właśnie należy modlić. Niezależnie od modlitwy, którą szczególnie wołamy do Boga. Czy to przez Maryję, Świętych, czy wprost.

    Co do, Nowenny Pompejańskiej. Według mnie, trzeba do niej dojrzeć. Ja się za nią nie biorę, bo widocznie nie dojrzałem.
    Ale 2 razy w życiu stawałem niezachwianie na maxa przed Panem Bogiem. W tym raz chodziło o życie (nowotwór płuc). I te dwa razy się nie zwiodłem.

    Dobrych myśli życzę, rozmawiaj z Panem Bogiem i Jego Matką nadal.

    Panie Boże, proszę przytul do siebie moją Siostrę w Wierze. Daj Jej zrozumienie, ukojenie i Wiarę. Maryjo Matko, proszę o Twoje wstawiennictwo za Nią.

    Sławek

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj :)
    Przytulam Cię i ufam, że kiedyś zdarzy się tak, że spojrzysz na minione wydarzenia i odczytasz je zupełnie inaczej. Twoja modlitwa nie poszła na marne w żadnym razie , bo szczera modlitwa płynąca z serca zawsze przynosi owoce…. Jest tak dlatego, że Pan Bóg kocha każdego człowieka i każda dobra intencja idzie na dobro, a Matka Najświętsza jeszcze nikogo nie zawiodła…

    …chociaż odpowiedzi na nasze modlitwy nie zawsze są udzielane w taki sposób, jak tego oczekujemy czy sobie wyobrażamy … Wynika to między innymi z tego, że nasza człowiecza perspektywa patrzenia, jest skończona i obejmuje zamknięty przedział czasowy trwania ludzkiego życia … Logika Pana Boga jest nieskończona, więc kompletnie różna od naszej... Tą różnicę człowiek może poznać tylko w wierze, ze względu na fakt to, że Jezus Chrystus zmartwychwstał i obiecał życie wieczne… logika Bożego myślenia jest dla nas ludzi póki żyjemy w ciele, niepojęta, niezrozumiała… Wierzysz Bogu, że możesz zmartwychwstać? Wierzysz Bogu, że bliska Ci osoba jest już w pełni szczęśliwa? Wierzysz, że spotkasz się z nią ponownie?

    Jeśli nie za życia ziemskiego, to wówczas, gdy staniesz przed Panem Bogiem, wobec Jezusa i Matki Najświętszej, rozeznasz w pełni/ ja także i każdy z nas/ również wszystkie bolesne wydarzenia z własnego życia. Kiedy po śmierci spotkasz osobę za którą się gorąco modliłaś zrozumiesz odpowiedź Pana Boga na Twoje prośby …

    Nie piszę żeby Cię przekonać do czegoś , albo nie daj Boże pouczać, ale żeby tak po prostu coś wyjaśnić, bo jako chrześcijanka chyba nawet nie mam prawa przejść obojętnie wobec Twojego bolesnego świadectwa...

    Pan Jezus nie nauczał, że będziemy żyć bez bólu i cierpienia… i tym bardziej nie nauczał, że spełni każdą naszą prośbę. Wręcz przeciwnie już po grzechu pierwszych rodziców zostało nam obiecane, że będziemy cierpieć, chorować i umierać. Dlaczego? Bo człowiek wybiera grzech, a nie Pana Boga… taka jest nasza natura ludzka… przede wszystkim chcemy zaspokojenia naszych pragnień i w przypadku odmowy cierpimy, a nie dlatego, że Pan Bóg , który jest miłością odmawia i przez to wyrządza krzywdę swoim ukochanym dzieciom.

    Każdy rodzic dobrze wie, że nie można dać dziecku tego, co nie służy jego dobru… Dziecko nie rozumie tego, bo pragnie czegoś tylko własnego zaspokojenia … Tylko mądra miłość, która patrzy dalej niż chwila obecna , umie odmówić i może wychowywać bez krzywdzenia drugiego człowieka. Mądra, to nie znaczy spełniająca każdą prośbę… O ileż lepszym wychowawcą jest Pan Bóg, najlepszy Tatuś na świecie !
    Cdn
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciąg dalszy
    Zostało nam obiecane, że czeka nas życie wieczne w szczęściu i radości. Otrzymaliśmy nawet wskazówki jak do niego dążyć. I droga jest w zasadzie prosta, bo zawsze chodzi tylko o jedno ,
    o Miłość… i Pan Bóg, który objawił się w Jezusie Chrystusie dokładnie wyjaśnił o jaką miłość chodzi … tu na ziemi uczymy się patrzeć na życie Bożymi oczyma, uczymy się kochać według Bożego nauczania, uczymy się służyć czystym sercem, mamy stawać się podobni do Boga właśnie w umiejętności miłowania innych… to jest bardzo trudne, to jest krzyż zmagań, które mogą się dokonać najpełniej tylko z Bożą pomocą … :) :) :)… jednak propozycję Boga zawsze można odrzucić… i wielu to czyni, właśnie ze względu na doświadczenie bólu…

    Ty z miłości do osoby, za którą modliłaś się chciałaś przedłużyć jej życie na ziemi, bo w naszym ludzkim doświadczeniu strata kogoś na kim nam zależy, cierpienie, ból, choroba są nie do zniesienia… wzbudzają poczucie krzywdy … ale nie wiesz, jak wyglądałoby jej życie, gdyby żyła nadal, podobnie jak nie wiesz, dlaczego zachorowała i cierpiała… podobnie jak nie wiesz co wydarzy się za godzinę w Twoim życiu… podobnie, jak nie wiesz, że kiedy cierpiała i odchodziła była w ramionach kochającego ją Boga… a jednak wiesz to wszystko, bo Bóg obiecał nam szczęście w niebie…
    … a my ludzie nie jesteśmy panami własnego życia w sposób nieograniczony, owszem możemy w nim panować, a nawet musimy, żeby się rozwijać, doskonalić, żeby wychowywać dzieci na dobrych dorosłych , żeby dawać sobie nawzajem szczęście i radość, żeby odnaleźć Miłość i Prawdę… jednak wszystko co robimy ma swoje ludzkie granice… tylko Bóg jest Panem życia i Panem czasu… wszystko wie i rozumie … a wszystko co nam daje ma służyć temu , abyśmy odnaleźli w Bogu wypełnienie wszystkich obietnic … a ktoś kto daje takie obietnice i mówi o miłości, nikomu nie wyrządzi krzywdy, to jest po prostu niemożliwe. Ktoś kto jest Miłością miłosierną może tylko kochać i współcierpieć z cierpiącym… Dlaczego? Bo Bóg jest Prawdą i nie może sam sobie zaprzeczyć. Wierzysz Bogu, że Cię kocha do takiego stopnia, że oddał życie swojego jedynego Syna, abyś była szczęśliwa w niebie na zawsze?

    Modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem i modlitwa jest potrzebna nam ludziom, nie Bogu. Nawet jeśli człowiek nie modli się Pan Bóg i tak mu błogosławi :) to jest Prawdziwa Miłość… :) :) :) Dzięki modlitwie wzrastamy w wierze i miłości, możemy poznawać prawdę o tym kim jesteśmy i o tym kim dla mnie osobiście jest Pan Bóg. Podstawowym celem modlitwy jest uwielbić Pana Boga i oddać Mu chwałę. To jest podstawowy cel :) :) :)
    Cdn
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciąg dalszy 2.
    Ponieważ my jako ludzie uwikłani w grzechy, potrzebujący Bożej pomocy, również prosimy o nią , to jesteśmy zobowiązani do zauważenia i zrozumienia tego właśnie, że Boża logika jest inna niż nasza ludzka. Ponad to, Pan Bóg lepiej od nas wie, co dla kogo jest dobre i co komu do zbawienia posłuży… bo zbawienie to jest dzieło Pana Boga, człowiek sam nie ma mocy zbawić się :) właśnie dlatego otrzymujemy tak często inne łaski i dary, niż te o które prosimy… niejednokrotnie dopiero po upływie dłuższego czasu rozumiemy, że to co się stało było dla nas lepsze… Inne dary i łaski znaczy cenniejsze chociaż o wiele trudniejsze do zauważenia i przyjęcia… czyli łatwiej je zmarnować :)

    Jednak zobacz, jak wielkie zmagania dla twojego dobra spowodowała zaistniała sytuacja, zobacz jak wiele masz do zrobienia, przemyślenia, odkrycia, poznania, zrozumienia… rozeznaj i pomódl się czasem za ta bliską Ci osobę, podziękuj Panu Bogu, że mogłaś ją spotkać w tym życiu, że tak było Ci z nią dobrze… powiedz Panu, że cierpisz i tęsknisz za nią… powiedz najlepszemu Tatusiowi, ze masz poczucie krzywdy … nie daj się ogarnąć goryczy i zniechęceniu, bo te uczucia nie mają nic wspólnego z dążeniem do Miłości … wiesz co myślę, że Twój wpis nie na próżno pojawił się tuż po naszej nowennie o Dary Ducha Świętego :) :) :) Jeśli zechcesz rozpoczniesz współpracę z Bogiem w Trójcy Jedynym na pożytek własny, swoich bliskich i jeszcze innych osób… Bóg Cię kocha i nie ogranicza Twojej wolnej woli, możesz wybrać…

    …dążenie do prawdy jest najpiękniejsze i najbardziej upragnione z tego co mamy na ziemi, ale jednocześnie jest niezwykle trudne i zazwyczaj okupione cierpieniem , wewnętrznym bolesnym zmaganiem się z samym sobą i mocami zła… jednak ze względu na miłość i pomoc Pana Boga jest możliwe … czyż to nie moc w słabości się doskonali?... czego sobie i wszystkim ludziom życzę z całego serca :) :) :) abyśmy stawali się świętymi, bo nasz Pan Bóg właśnie do świętości zaprasza
    :) :) :)
    Ps. Zachęcam Cię do wspólnej modlitwy z dziećmi, do poznawania Pana Boga przez bardzo częste korzystanie z sakramentów i regularną lekturę Pisma Świętego :) :) :)

    Z Panem Bogiem i Maryją

    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uffffff......gdybyś napisała to do mnie kiedy po dwóch Nowennach Pompejańskich, nic nie uległo zmianie, byłby to przydatek to zupełnego zaprzestania modlitwy. Bóg udziela łaski kiedy chce i komu chce i nie dlatego że jesteś miła czy modlisz się konkretną modlitwą, tylko dlatego, że kocha. Kocha bez względu na osobę i jej zasługi. Żadne wywody nie dotkną mojego serca jeżeli sama nie nawiążę żywej relacji z Bogiem. Dopiero wtedy zaczynają się dziać cuda! Opiekun mojej wspólnoty przestrzega aby nie nadawać mocy sprawczej konkretnej modlitwie i nie obiecywać za Pana Boga cudów, bo mi się udało, to tak nie działa! Bóg nie daje cierpienia aby nas w nagrodę potem czymś obdarować. Nie znam człowieka, który ze ślepą radością godzi się ze śmiercią kogoś bliskiego. Znam natomiast ogrom ludzi - rozbite małżeństwa, alkoholizm w rodzinach, upośledzone dzieci czy inne problemy, które bardzo często pełne są nocy duchowych, braku modlitwy, braku wiary w Boga i drugiego człowieka. Wtedy, łapią się obietnicy rzuconej przez czyjeś nieopatrzne słowo i nadal nic się nie zmienia. kolejna nowenna i cisza, Bóg milczy. Czy dopatrzysz się wtedy Bożego planu i poczucia , że się o Ciebie troszczy? Właśnie tę noc musiałaś spędzić poza domem ze swoją trójką małych dzieci.....Nie polecaj kolejnej modlitwy, daj siebie! Zainteresuj się i zrób wszystko aby dzięki Twojej miłości Bóg zszedł na ziemię i pokazał poprzez Ciebie , że kocha. Katechezą o Bożej miłości i pomocy będzie Twoja czy nasza pomoc, Twoje czy moje ciche wsparcie, obecność, to jest Jego miłość. Zeby łowić ryby , potrzebujesz wędki, sama instrukcja jest nieprzydatna.

      Usuń
  25. Elżbieta :)30 maja 2015 10:10

    Witaj Aniu :) pozdrawiam serdecznie z najlepszymi życzeniami . Dziękuję za Twoje słowa już mi się przydały:). Jednak emocje to podobno najgorszy doradca w każdej kwestii , a wiary nawet bardzo :) . Pomodlę się za Ciebie także :):):)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzięki za modlitwę. Jestem po stracie kogoś bliskiego a tę noc rzeczywiście przyszło mi spędzić poza domem, nie z wyboru, z konieczności. Kiedy nie wiemy jak pomóc, lepiej milczeć. wiele spraw trudnych w moim życiu się zmieniło, jedna trwa od blisko 28 lat i nadal nic się nie zmienia. Emocji już dawno we mnie nie ma. Są resztki nadziei , że może kiedyś nastąpi zmiana. Paraliżuje bezsilność, że drugi człowiek i tak decyduje sam i nie mam wpływu na jego decyzje i zachowania. Wybierałam bardzo ostrożnie- wierzący, mocno praktykujący, wychowany przez bardzo wierzących ludzi. nic z tych wartości nie zostało a może nigdy nie było. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniu ;) bezsilność to najpiękniejsze doświadczenie duchowe ... i nie ja to wymyśliłam tylko Ci, którzy żyją Bożą Mądrością. Kiedy człowiek przyjmuje własną bezsilność wtedy daje Panu Bogu możliwość działania według Jego logiki. Aniu ;) cokolwiek piszę to tylko, żeby sie podzielić. Rozumiem Ciebie bardzo dobrze tylko dlatego, że wszystko o czym mówimy na IMW to podejmowanie trudu życia wiarą... A nasza wiara to stanie pod krzyżem razem z naszą Mamusią, to także nasze otwarte ramionami wzór Jej ramion kiedy składali w nich Ciało Ukochanego Syna . Aniu ;) życie każdego człowieka naznaczone jest cierpieniem. Podobnie moje :) nie raz cierpieniem do granic ludzkich wytrzymałości. Jednak nie zgadzam się na żal, rozgoryczenie, poczucie przegranej ze względu na Miłość Boga, który kocha WSZYSTKICH LUDZi jednakowo i nawet wtedy gdy człowiek się nie modli każdemu błogosławi. Ze względu na Niego i to, że tak bardzo nas kocha wybieram radość i życie w służbie Panu i ludziom, których spotykam. I to jest akt woli, bo J ednak bez wysiłku szukania Boga, bez trudu modlitwy nie możemy wejść z Nim w zażyłość, aby dążyć do świętości, nie możemy zrozumieć tego co do nas mówi . Aniu ;) tylko się dzielę także tym, że Bóg jest Miłością, która wymaga od każdego, kto wybiera Boga :):):) w Bogu jest tylko Miłość i miłosierdzie dla grzesznych ludzi. Dopiero w Niebie nie będzie cierpień ;) . To tyle ;);) W modlitwie na Jasnej Górze dla Ciebie i Wszystkich z naszej stronki IMW :):):) w całkowitym i nieustannym oddaniu się Matce Najświętszej , naszej Mamusi ukochanej ;););) doskonałym wzorze kobiety , matki, służebnicy , córki i uczennicy;) Maryjo prowadź nas i naucz jak wykonywać to co mówi Twój Syn, a nasz Pan !

    OdpowiedzUsuń
  28. Aniu, Elżbieto, Bóg Wam zapłać, a my ze swojej strony dziękujemy, za Waszą postawę i dialog w Miłości Boga i bliźniego, mimo Waszej początkowej..... różnicy zdań. To powinno być normalne, ale nie zawsze tak bywa. Dobrze, że jest tak na naszej stronie. :) :) :)
    Aneta i Sławek +

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeżeli chcemy rozwoju, musimy być gotowi na krytykę, słuszną czy nie. Nie mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa, kiedy moje życie leży w gruzach. Pisząc uwagi do tekstu Eli, miałam na uwadze ogrom słów, który w ciężkim doświadczeniu i braku zaufania, jest najczęściej czymś co wpada i wypada z naszych uszu. Nie bójmy się naszych złych uczuć- gniewu, złości, są nam tak samo dane jak te pozytywne- zadowolenie, spokój. Nie jesteśmy często tacy super poukładani, za jakich chcemy uchodzić. Pomimo tego , że idziemy drogą prawdy, nadal wpadamy w złość, mamy problemy w relacjach itd Pokażmy czasem , że nadal jesteśmy słabi jak na początku, że nadal potrzebujemy aby prowadził nas Jezus, aby wciąż na nowo uzdrawiał nasze życie i dokonywał zmian. Owszem mamy więcej siły wewnętrznej , od tych, którzy żyją daleko od Boga ale nadal mamy na sobie piętno grzechu pierworodnego i wciąż upadamy. Gdyby tak nie było, sakrament pokuty byłby jednorazowym i do końca życia. Jest inaczej i warto pokazać tym, którzy poszukują, że jesteśmy tacy sami, ani lepsi ani gorsi, po prostu słabi. Ostatnio ewangelizowałam osobę konsekrowaną. kiedyś nie do pomyślenia, aby ktoś tak blisko Boga, mógł mieć lęki i wątpliwości. Pokora, pozwoliła tej osobie na przyznanie się , że nie czuje Boga.
    Do jednych trafi kolejna encyklika Papieża do innych kilka zdań z mojego doświadczenia w wierze , inni wciąż szukają, bo każdy jest inny i w inny sposób zmaga się ze swoim życiem. Zyczę mocy Ducha Świętego w Waszej posłudze.

    OdpowiedzUsuń
  30. Szczęść tylko Boże wszystkim,
    Nie wiem od czego zacząć. Zgubiłam się. W roku 2013 miałam problemy w pracy. Przebywałam na L4. Szukałam pomocy, ukojenia…celu...poskładania swojego życia. Błąkałam się po stronach religijnych. Natrafiłam na stronę z Nowenną Pompejańską. Zawsze kochałam Maryję toteż postanowiłam odmawiać nowennę. Pod jednym z komentarzy znalazłam film z polecenia „Spotkanie” (polecam  na yt można go znaleźć, płakałam jak bóbr. Obejrzałam go dużą ilość razy). Wracając…modliłam się starałam się w ufności i z wielokrotnym szlochem prosić Boga, Maryję o pomoc bo już sama nie wiedziałam co będzie dla mnie dobre, żeby mi pomogli. Zaczynałam modlić się w intencji nowej pracy…a ostatecznie skończyłam z zawierzeniem Im swojego życia. Niedługo po skończeniu Nowenny poznałam mężczyznę. Wydawało mi się, że to była odpowiedź na moją żarliwą modlitwę. Po tygodniu znajomości okazało się, że ma żonę. Minę miałam nie tęgą…modliłam się dalej. Ów mężczyzna opowiadał mi, że ożenek jego jest przypadkiem wynikającym z szeregu czynników. I nie wierzy w to małżeństwo. Twierdził, że oprócz tego że rodzina wymusiła to presją, był w stanie kontroli podatkowej na jakąś niebotyczną kwotę, w trakcie wręczania ostatniego zaproszenia złamał nogę ( w wielkim bólu składał przysięgę), w trakcie ceremonii ksiądz 3 razy użył zbieżnego imienia z jego. Opowiadał, że w trakcie 10 letniego związku w trakcie przerw był z innymi kobietami( wyliczył 20) bo zawsze brakowało mu czegoś w jego żonie, ale do siebie wracali. W trakcie naszej znajomości opowiadał o swoim trudnym dzieciństwie, żonie, znajomych. Mówiąc krótko wszystko było na nie. Stwierdziłam jak to ja, że każdemu człowiekowi należy dać szansę…i przecież się modliłam więc nie może być to coś złego… Oj jak bardzo się myliłam. Niestety się zakochałam. Wyprowadził się od niej, wielokrotnie przytaczał mi próby rozmów z nią… prosiłam go by skoro jej nie kocha, nie skrzywdził jej jak skrzywdzili mnie inni faceci. Wielokrotnie modliłam się w trakcie trwania tej znajomości o to, że jeżeli ta znajomość nie podoba się Bogu niech nas rozdzieli. Zawsze spokój. Wielokrotnie „odchodziłam” od znajomości z ww przyczyny. Żona. Obiecywał rozwód, wyprowadził się. Wszystko miało być dobrze… aż raptem postanowił hmm abym „zebrała żniwo” jakie wg niego zasiałam. Od początku każdego człowieka napotkałego w swoim życiu opisywał bardzo negatywnie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zaczął stosować dziwną taktykę mającą odsunąć rodzinę ode mnie. Twierdził, że wszyscy jesteśmy toksyczni, niskiej wartości. Pisał do mojej siostry historie niestworzone na mój temat wg jego interpretacji. Typu „ nie znacie jej” „jest fałszywa” „ ordynarnie mówi o Was” gdy siostra przekazywała mi takie nowinki, oczywiście uważałam, że przesadza i coś źle zrozumiała ( w takiej wersji jaką on przedstawił nic nie miało miejsca) …niestety pokazała mi niedawno wiadomości. Oczom uwierzyć nie mogłam. Poczułam się dosłownie rozerwana. W czerwcu br ponownie złamał nogę. Stwierdził, że jego żona mu pomoże. Na zmianę wypisywał do mnie wiadomości różnego typu. Z rana zależy mi na Tobie, wieczorem już co innego. Robił mi testy psychologiczne po których stwierdził, że jestem zagrożeniem dla jego życia ( gdzie wcześniej głosił wszem i wobec ze znajomość ze mną działa na niego terapeutycznie co głosił ochoczo wszem i wobec ) . Wielokrotnie towarzyszyłam mu w ciężkich chwilach. Umniejszał wszystko. Starałam się wpływać na lepszy kontakt z otoczeniem od rodziców po kolegów. Niestety. Odwróciło się to przeciwko mnie. Zaczęłam być największym problemem. Zaczął zadręczać mnie swoimi wizjami o mojej „chorobie psychicznej”, i ów źli znajomi oraz otoczenie zaczęli być znów super i twierdzili to co on o mnie. Że jestem zagrożeniem. Jestem pewna, iż sposób w jaki przedstawiał mnie, moje zachowania wyrazem jego nadinterpretacji. Każde moje słowo przekręcał w taki sposób, że wychodziło na zupełnie co innego co mówiłam. Przyznał się, że oszukiwał mnie jak żadną inną kobietę, że używał projekcji, eksperymentował. A ja uwierzyłam w człowieka…naiwna. Zawiodłam Boga, rodzinę…ale przede wszystkim siebie jako kobietę. Zawsze byłam chętna do oceniania kobiet typu „spotyka się z żonatym”. Los postawił mnie w tej sytuacji. Moja mama gdyby się dowiedziała… nigdy bym jej w oczy nie spojrzała. Siostra (jedna wie) … zawód moją osobą bo nie tak nas mama wychowała. A ja odczytałam go jako znak od Boga. Tak potrzebowałam jego pomocy…

    OdpowiedzUsuń
  32. że jak widać źle zinterpretowałam. Wszystko pięknie zgrało się w czasie. Był jedynym mężczyzną z którym mogłam porozmawiać o Bogu bo wtedy bardzo się do niego zbliżyłam. Pokładałam w nim ufność. Wyglądało to na miłość życia. Często mówił mi na słowo żona widzę Ciebie nie ją, chce mieć z Tobą dzieci, kocham, jesteś wszystkim czego potrzebuje… a za chwilę Ty + ona byłoby idealnie. Pokusił się nawet o stwierdzenia typu, żebym miała 5 Biblii nie mam w sobie tyle miłości biblijnej co jego żona … a za chwilę pisał, że mu o pojęcie biblijnej miłości w ogóle chodziło. Wcześnie twierdził, że byłam skrojona pod niego na miarę, no niestety ostatnio stwierdził, że nawet w 50% nie jestem. Na zmianę otrzymuję wiadomości zależy mi na Tobie, nie chce Cię znać. Ostatnio gdy napisałam mu wiadomość cyt” Naprawdę X życzę Ci wszystkiego dobrego, dalej wysokich lotów i coraz to wyższych” napisał mi, że jestem fałszywa i że jego znajomi odczytali tą wiadomość za równie negatywną. Sam wielokrotnie zabraniał mi rozmowy na jego temat z kimkolwiek. A sam.. co chwilę czytałam rewelacje ile jego znajomych potwierdza, że ze mną jest coś nie tak w super skrócie. W czerwcu tego roku po roku znajomości odważyłam się powiedzieć jednej siostrze, że X ma żonę. Strasznie go to rozzłościło. Pisał do mojej siostry wiadomości typu , że postanowił żonie dać szansę życia ( po 21 już kobietach) . Następnie do mnie napisał, że napisał to by zachować twarz przed moją siostrą i był wściekły, że wygadałam „nasz” sekret. Gdy zobaczył się z moją siostrą zasugerował, że super że ona już wie bo on już dawno chciał powiedzieć, ale ja mu nie pozwalałam. Opadły mi ręce.

    OdpowiedzUsuń
  33. Zwyczajnie uważajcie jak interpretujecie pomoc Maryji po nowennie. Gdy zbyt długo w życiu się nie układa we wszystkich sferach chcemy widzieć cud…być może tam gdzie go niema.Nigdy nie byłam taką osobą jaką się stałam. Jeżeli nie odpycha za mocno Was moja opowieść… bardzo proszę o modlitwę o moją duszę i spokój… proszę… sama już nie daje rady. Wiem, że nie zasłużyłam …ale naprawdę już nie daję rady. Nie znoszę swojego odbicia w lustrze. Brzmi to banalnie…ale ja naprawdę po raz pierwszy w życiu tak cierpię. Wiem są gorsze rzeczy, choroby, wojny itd. Świat się wali ten drugi szaleje … przepraszam, potrzebuję pomocy.

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współmodląca się Anna23 lutego 2017 13:35

      Justyno.
      Piękne świadectwo. Jesteś wartościowym człowiekiem. Najważniejsze, że chcesz się podnieść z takiego upadku. Bóg nikogo nie potępia, tylko daje uczyć się na własnych błędach czekając z niecierpliwością na każdego kto inaczej zinterpretował JEgo naukę.
      On Cię bardzo ale to bardzo nie masz pojęcia jak bardzo KOCHA i NIE POTĘPIA.
      Zwróć się do Niego jak Maria Magdalena. Uwierz i zaufaj. Bóg jest z Tobą tak blisko. Uwierz w to i oddaj mu się w Jego opiekę

      Usuń
  34. Mateńko Przenajświętsza dziękuję Ci za otrzymane łaski. Módlcie się i ufajcie. dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. BASIA

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja odmawiam nowenne dopiero 5 dzien i zaczyna isc mi coraz ciezej bo zaczynam uciekac gdzies myslami i to tak bez kontroli po chwili lapie ze odmawiam rozaniec i jest ok i za jakis czas to samo co robie zle ? Mysle ze ta nowrnna raczej nie zadziala bo sie albo cos mnie rozprasza pewnie napisalem nie w tym dziale prosze o ewentualne przeniesienie postu do odpowiedniego dzialu dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  36. Witam wszystkich serdecznie mam na imię Artur. Ja również odmawiam Nowenne dopiero 9 dzień puki co moja łaska nie została mi jeszcze dana lub wysłuchana aleza to zagościł spokój w moim sercu i głowie a przed tem często sięgałem po tabletki uspokajające a teraz i sen mam dobry i dzień dobry i przestałem się przejmować wszystko zawierzam Matce Boskiej i Jezusowi lecz przy tym nie poprzestaję na ciągłej pracy nad sobą i nie obijam się. Mam nadzieję że Matka Boska uprosi łaskę dla mnie u Boga. Podzielę się świadectwem po zakończeniu nowenny. Dodam tylko że często zły mąci w głowie i trudności powstają ale nie poddaję się zbyt dużo razy w życiu się poddawałem.

    OdpowiedzUsuń
  37. Każdy z nas ma różne problemy i modli się w różnych intencjach. Dla kogoś np. intencja związana z finansami może wydać się błaha po według innych próśb, ale ktoś kto nie doświadczył dużych problemów z finansami, które rujnują życie, nie będzie w stanie tego zrozumieć... Moja pierwsza nowenna to nowenna by nie mieć długów by żyć godnie uczciwie i spokojnie. Obecnie odmawiam drugą nowennę również z tej samej intencji by nie mieć długów by żyć godnie uczciwie i spokojnie. I jednocześnie odmawiam nowennę o poprawę życia materialnego i finansowego. Czyż to nie za wiele…choć to jest dla mnie ogromny problem, długi, na własne życzenie do czego się przy odmawianiu różańca przyznaję…., przez które mam myśli o skończeniu życia, przez które po części nie układa się w małżeństwie…nie zostałam jeszcze wysłuchana…ja nie modlę i nie chcę nawet bogactw…tylko żeby nie było długów, bym mogła w końcu zasnąć i przespać całą noc…bym mogła w końcu zjeść normalnie, pobawić się z dzieckiem i w końcu uśmiechać i zacząć żyć, żyć godnie uczciwie i spokojnie…

    OdpowiedzUsuń
  38. +Szczęść Boże :)... ten wpis jest związany z postanowieniami noworocznymi, do których opisywania zachęcali Anetka i Sławek. Ponieważ moje postanowienie noworoczne dotyczy podjęcia NP, piszę w tym miejscu. Od dłuższego czasu chciałam rozpocząć nowennę za Syna, jednak wciąż miałam wątpliwości, co do intencji... bo tak wiele jest do omodlenia :). Wydawało mi się, ze najważniejsze dla Syna jest to, aby wrócił do Kościoła i sakramentów czyli nawrócenie. Jednak wciąż wracały myśli, czy to na pewno jest najważniejsze i zgodne z wolą Pana Boga, w tym czasie? Któregoś dnia, o tych swoich wątpliwościach porozmawiałam z jedną z Córek, a ona powiedziała: mamo, a może ważniejsza jest modlitwa o wzajemną akceptację, bo jak będzie akceptacja to wszystko jest możliwe... pomyślałam, że przecież się akceptujemy i nikt Syna nie odrzuca, pomimo jego odejścia od Kościoła... a jednak zmieniłam zdanie uznając, że coś przed nami może być zakryte :)... i nie zastanawiając się zbyt długo sprecyzowałam intencję: o wzajemną akceptację, która doprowadzi nas do prawdziwej Miłości... bo przecież tylko Miłość przyjmuje bezwarunkowo... i nie tak po ludzku czyli często jak się człowiekowi wydaje... pomyślałam też, może jakoś nie do końca się akceptujemy :) chociaż jesteśmy o tym tak bardzo przekonani... 1 stycznia 2017 rozpoczęłam NP, a w drugim dniu nowenny ...pojawiły się konflikty między różnymi osobami w rodzinie i zdałam sobie sprawę z tego, że podjęta intencja za Syna, obejmuje również inne osoby, które widocznie tylko na pozór się akceptują... przecież tylko Pan Bóg zna nasze serca... zrozumiałam też jak mało miejsca dajemy Panu Bogu, aby rzeczywiście nasze relacje były otwarte na Jego działanie... bardzo to wszystko jest trudne do rozeznania, bo gdzieś w głębi siebie, każdy człowiek chce otrzymać to czego pragnie, a na ile jest to odpowiednie dla tych, za których modlimy się do końca wie tylko Bóg :)... rozpoznanie woli Pana Boga to arcytrudna sprawa :)... każdy z nas to wie :)... bardzo mocno doświadczam, jak dobrze było zwlekać podjęcie nowenny i jak słuszna jest ta własnie intencja o wzajemną akceptację... to jest jak rzucenie się na głęboką wodę z kołem ratunkowym, którym jest zgoda na to, aby Pan Bóg odsłonił to czego nie widzimy :)... Żadna wcześniej odmawiana NP nie płynęła mi tak lekko :)... dzisiaj dwunasty dzień, a jest tak jakby ta właśnie intencja, skierowana przez ręce Matki Najświętszej do Pana Boga, była tym czym wiatr w żagle :)... a przecież nie przeczuwam nawet, co Pan Bóg przed nami odsłoni :)... i jak wiele ma zostać uporządkowane w naszych relacjach :)... i co ja mam w tym wszystkim do zrobienia tak po ludzku... :)... i jak może to boleć :)... Panie Boże niech będzie tylko Twoja wola :)... ps. i jeszcze jedno, czasem modlę się wspólnie z radiem różaniec ... które przy okazji tego wpisu gorąco polecam , bo taka wspólna modlitwa, może okazać się w trudniejszych chwilach wielką pomocą. Każdy kto ma internet może z niego skorzystać. Poniżej link do programu tego radia :)... a na stronach Królowej Różańca Świętego informacja jak tego radia słuchać... pozdrawiam serdecznie wszystkich modlących się NP oraz wszystkich, którzy wciąż wątpią czy mają dość siły i czasu, aby wytrwać na modlitwie...:):):)... uwierzcie, ze wszystko jest możliwe... :)
    http://radio.rozaniec.info/program-radio-rozaniec/index.html

    OdpowiedzUsuń
  39. szukam kontaktu z osobą której pomogła nowenna pompejańska. mam parę pytań 606371373 Daniel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pytania zadawaj a ludzie odpisza odpowiedza ,,pomoga ,bo niewiem kogoo szukasz kakretnie ,,janina

      Usuń
  40. Nowenne odmawiam od 8 dni. Prosze o wsparcie modlitewne innych osob. Tak wiele musi sie zmienic, ze sama nie dam rady. U Boga nie ma rzeczy niemozliwych to wiem. Zycie ziemskie jest trudne, a sytuacje wygladaja na takie bez wyjscia. Chcialabym to zmienic za posrednictwem Nowenny. Lidia

    OdpowiedzUsuń
  41. Całkiem nieoczekiwanie mój mąż stracił pracę. To był szok dla naszej rodziny, utrata poczucia bezpieczeństwa... Jako że od 2 lat z przerwami odmawiam Nowennę pompejańską, wiedziałam, co zrobić. Matka Boża w przeszłości już mnie wysłuchiwała, byłam pewna, że i tym razem nie odmówi pomocy. Po zakończeniu nowenny pojawiła się bardzo interesująca oferta pracy, proces rekrutacyjny był jednak trudny i długo trwał. Moja i męża cierpliwość oraz zaufanie w Bożą pomoc zostały wystawione na próbę... W końcu zaczęłam dziękować za tę pracę, choć nie wiedziałam, jak się wszystko zakończy. I przed samymi świętami - cud!!! Mąż otrzymał tę pracę i zaczyna z początkiem roku. Dziękuję Ci Matko Boża Pompejańska!

    OdpowiedzUsuń
  42. Moja pierwsza Nowenna do Najświętszej Marii Panny z Pompejow była za mojego męża... Byliśmy 3 lata w małżeństwie ale czulam że mąż się ode mnie oddala, szczególnie, że wówczas był trudny okres ponieważ poronilam... Mąż zaczął coraz częściej wychodzić z domu, późno wracał, przestał chodzić do Kościoła, był nieobecny jakby za mgłą, grał coraz częściej w jakieś dziwne gry z kolegami, figurki od gier wyglądały jak demony zresztą taką też miały nazwe.. Przynosił je do domu i kupował kolejne a tanie nie były . Dodam, że do gry wciągnął go kolega, który nie jest wierzący. Te gry zaczęły się juz jakieś pół roku przed poronieniem... Tylko dopiero później zaczęłam czuć się samotnie... Pewnego dnia coś mnie tknelo ale trochę też koleżanka z pracy mnie ukierunkowala, że coś jest nie tak z tymi figurkami... Zaczęłam czytac o grze, w którą gra mój mąż i dowiedzialam się ze są tam elementy okultyzmu, ezotoryzmu a nawet satanizmu... Są to tzw. gry RPG a on akurat grał w warhammer 40000... Najgorsze było to że później zaczął wchodzić w inną grę, która polegała na odtwarzaniu roli (jak w teatrze) np. Można bylo się wcielić w maga... Uprzednio poznając dokładnie cechy postaci. Kompletnie tego nie rozumiałam. Po wczytaniu się o co tak naprawdę chodzi w tych grach przestraszyłam się ponieważ oznaczało to że te "zamroczenie" mojego męża może wynikać z owladnieciem jego przez ciemne moce w które sam świadomie wszedł... Co też odbijalo się na całej rodzinie. Nie wiedziałam co robić... Przecież jak bym od razu wyrzuciła i spaliła te figurki mąż by mógł nawet odejść ponieważ był bardzo z nimi związany... Koleżanka z pracy podpowiedziala mi że właśnie modlitwa Nowenna do Najświętszej Marii Panny może zdziałać cuda... I tak się stało, stał się cud i mąż przestał grać, odciął się od tej gry i kumpli którzy go w to wyciągnęli. Przez cały okres modlitwy widziałam jak maz zmienia swoje zachowanie wobec mnie na lepsze, czułam jak wraca do mnie. Wydaje mi się że przełomem w jego zachowaniu był moment w którym poszedł ze mną do kościoła i do spowiedzi, Kazanie było dokładnie o sytuacji w którą się uwiklal a jak wrócił z konfesjonalu, usiadł bardzo blisko mnie, poczułam pierwszy raz od dawna ciepło wobec mnie i jego bliskość... to był pierwszy cud od Pana Boga... Było jeszcze kilka podobnych cudownych  sytuacji... Jedno jest pewne wiara jest potęgą, trzeba wierzyć i modlić się. Najświętsza Maryja Panna na prawdę wyprasza dla nas laski u Pana Boga. Tak bardzo jestem za to wdzięczna i dziękuję za to z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  43. Moja druga Nowenna do Najświętszej Marii Panny z Pompejów byla za zdrowie mojego taty. Jakieś dwa lata temu tata, który baaaardzo rzadko choruje zaczął mieć gorączkę i narzekał na silny ból w boku... Źle wyglądał i w sumie nie wiedzieliśmy co mu dolegalo... Po przeswietleniu płuc lekarz stwierdził, że oprócz zapalenia płuc ma nowotwór... Było kolejne przeswietlenie i prywatna wizyta u pulmonologa i niestety wyrok się potwierdził... Lekarze stwierdzili że powinien zgłosić się do onkologa i zacząc leczenie. Tata jednak nie chciał o tym słyszeć, sama nie wiem czy był do końca świadomy choroby. Prosiłam aby spróbowal ale nie chciał wogole o tym słyszeć. Wtedy zaczęłam się modlić o zdrowie taty do Najświętszej Marii Panny z Pompejow, która najwyraźniej wyprosila potrzebne łaski u Pana Boga. Dwa lata minęły a tata czuje się dobrze... Co prawda nie robił żadnych badań ale pewnie czułby się coraz gorzej a tymczasem pracuje i ma się dobrze. Stał się cud, kolejny cud od Pana Boga! Tak bardzo jestem wdzięczna Panu za to dobro, które nam okazał. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.