Czuwaj. Bądź blisko... coraz bliżej...
Perykopa
ewangeliczna, którą Kościół rozpoczyna celebrowanie świętego czasu Adwentu jest
– podobnie, jak zapowiedź przyjścia Syna Człowieczego, który będzie sądził
żywych i umarłych, jaką rozważaliśmy na zakończenie roku liturgicznego –
częścią osadzonej w konwencji apokaliptycznej zapowiedzi zniszczenia świątyni,
oraz przyjścia Syna Człowieczego: „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego,
przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i
zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu
nieba” (Mk 23, 26-27). Ten dzień jest znany jedynie Bogu Ojcu: „Lecz o
dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko
Ojciec” (Mk 13, 32), dlatego logiczną reakcją jest postawa czuwania, do
której wzywa nas Zbawiciel:
„Uważajcie, czuwajcie (gr. blepete, agrypneite, dosł. Patrzcie, trwajcie bez snu), bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał (gr. gregore). Czuwajcie (gr. gergoreite) więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!(gr. gregoreite)»” (Mk 13, 33-37).
Tematyka czuwania, w oczekiwaniu na powtórne, chwalebne przyjście Chrystusa, niczym klamra spaja koniec jednego roku liturgicznego i początek nowego, co świadczy o jej wielkiej wadze dla naszego życia w jedności z Bogiem i do wzrastania w świętości, do której jesteśmy powołani. Warto się zatem zastanowić głębiej nad jego znaczeniem.