W księdze
Rodzaju wąż powiedział do pierwszych rodziców: „Ale wie Bóg, że gdy
spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg
będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5). Pokusa szatana polegała na tym, że
człowiek o własnych siłach, przeciwstawiając się woli Bożej, stanie się jak jego
Stwórca. Konsekwencją grzechu pierworodnego była śmierć i zbrodnia, która
dotknęła dzieci Adama i Ewy: Kaina i Abla. Człowiek, który chciał „po swojemu”
stać się równy Bogu, bardzo szybko stał się, w swoim postępowaniu, podobny
szatanowi, o którym Pan Jezus powiedział, że: „Od początku był on zabójcą i
w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie
mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8, 44).
Szatan,
kusząc pierwszych ludzi w raju, dokonał swoistego ataku uprzedzającego.
Wiedział on, że Bóg od zawsze pragnął ubóstwić człowieka, lecz według swojego
planu, przez Wcielenie Słowa. Według teologów, była to przyczyna buntu dumnego
anioła. Diabeł, którego dzieło polega na deformacji, niszczenia dzieła Bożego,
postanowił skusić człowieka tym, co było jego najwyższym powołaniem: stanie się
dzieckiem Ojca Wszechmogącego, w Jego Synu. Pan Jezus powiedział do Żydów,
którzy chcieli Go zamordować za to, że, ich zdaniem, zbluźnił nazywając się
Synem Bożym: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami
jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże
- a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił
i posłał na świat, mówicie: "Bluźnisz", dlatego że powiedziałem:
"Jestem Synem Bożym?” (J 10, 34-36).
Zbawiciel nawiązuje do Psalmu 82, w którym Bóg upomina tych, którzy powinni czynić Jego sprawiedliwość, dostojników i sędziów żydowskich, chociaż Psalm ten można odnieść również do wszystkich współczesnych „bogów”, którzy z pychą dzierżą władzę nad bliźnimi: „Bóg powstaje w zgromadzeniu bogów, pośrodku bogów sąd odbywa: «Dokądże będziecie sądzić niegodziwie i trzymać stronę występnych? Ujmijcie się za sierotą i uciśnionym, wymierzcie sprawiedliwość nieszczęśliwemu i ubogiemu! Uwolnijcie uciśnionego i nędzarza, wyrwijcie go z ręki występnych! Lecz oni nie pojmują i nie rozumieją, błąkają się w ciemnościach: cała ziemia chwieje się w posadach. Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego. Lecz wy pomrzecie jak ludzie, jak jeden mąż, książęta, poupadacie” (Ps 82, 1-7).
Zbawiciel nawiązuje do Psalmu 82, w którym Bóg upomina tych, którzy powinni czynić Jego sprawiedliwość, dostojników i sędziów żydowskich, chociaż Psalm ten można odnieść również do wszystkich współczesnych „bogów”, którzy z pychą dzierżą władzę nad bliźnimi: „Bóg powstaje w zgromadzeniu bogów, pośrodku bogów sąd odbywa: «Dokądże będziecie sądzić niegodziwie i trzymać stronę występnych? Ujmijcie się za sierotą i uciśnionym, wymierzcie sprawiedliwość nieszczęśliwemu i ubogiemu! Uwolnijcie uciśnionego i nędzarza, wyrwijcie go z ręki występnych! Lecz oni nie pojmują i nie rozumieją, błąkają się w ciemnościach: cała ziemia chwieje się w posadach. Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego. Lecz wy pomrzecie jak ludzie, jak jeden mąż, książęta, poupadacie” (Ps 82, 1-7).
Powyższy
tekst wprowadza nas w głębsze poznanie dzisiejszej Ewangelii. Św. Jan napisał,
że „Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna
swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia
się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał
Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 8-10).
Jednocześnie człowiek, w głębi swojej duszy, od zawsze pragnie stać się jak
Bóg, być miłością, kochać innych, jak Bóg kocha bezwarunkowo wszelkie
stworzenie, biorąc w szczególną opiekę tych, którzy sami nie potrafią się
obronić i sobie poradzić. Niestety, grzech pierworodny zdeformował to
pragnienie, które – w obliczu niemożności samodzielnego stania się dzieckiem
Bożym, przeobraziło się w ludzkie samowładztwo na ziemi, co jest echem
nieposłuszeństwa diabła, które John Milton wyraził w następujących słowach, w
swoim „Raju utraconym”: „Lepiej być panem w piekle, niż sługą w
niebiosach” (Księga III). Z tego samego powodu często mówimy o piekle na
ziemi…
Dziś Jezus
mówi do nas, że gdy przyjmujemy dar wiary nie tylko możemy, ale mamy
obowiązek stawać się doskonałymi jak Bóg, co wyraża się bezwarunkowej
miłości do Niego i do każdego człowieka.
„Słyszeliście,
że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego
będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i
módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego,
który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i
nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli
bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i
celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż
szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy
doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 43-48).
W swojej
Ewangelii św. Mateusz przedstawia Jezusa jako nowego Adama, syna Abrahama,
syna Dawida i Mojżesza, lecz przede wszystkim Emmanuela, czyli Boga z
nami. Wraz z narodzinami Pana, które są nowym stworzeniem, gdyż w odróżnieniu
od wszystkich Jego ziemskich przodków, symbolizujących Przymierze Boga ze swoim
ludem, których pochodzenie Ewangelista wyraża greckim słowem „egenesen”,
czyli „spłodził”, w przypadku Jezusa św. Mateusz pisze, że Jakub spłodził
Józefa: „męża Maryi, z której narodził się (gr. egennethe) Jezus,
zwany Chrystusem” (Mt 1, 16), co anioł Boży wyjaśni św. Józefowi,
oznajmiając i jednocześnie nakazując: „z Ducha Świętego jest to, co się w
Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi
swój lud od jego grzechów ” (Mt 1, 20), wypełniło się proroctwo zwane
Protoewangelią: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy
potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu
piętę” (Rdz 3, 15). Św. Mateusz podsumuje to streszczenie historii
zbawienia następująco: „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo
Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu
nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami” (Mt 1, 22-23).
Ta nowa,
uświęcająca obecność Boga w Jezusie Chrystusie pośród Jego Kościoła, jest
jednym z najważniejszych tematów Ewangelii św. Mateusza, który niczym klamra
spina ją od pierwszych, do ostatnich wersetów: „proroctwo Izajasza o
Emmanuelu, które przytacza św. Mateusz na samym początku swojej Ewangelii,
należy połączyć z ostatnim jej zdaniem. Przed swoim odejściem, dając Apostołom
polecenie, aby szli na cały świat, Jezus jako „Emmanuel – Bóg z nami”
przyrzeka: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata
(Mt 28, 20)” (Ewangelie z Komentarzami Duszpasterskimi. Tom 2. Ewangelia
Mateusza, s. 202). Jezus uzdalnia nas, w mocy Ducha Świętego, do kochania
wszystkich ludzi i stawania się doskonałym jak Ojciec nasz niebieski, czyli do
stawania się synami Bożymi. Nieprzypadkowo pierwszy Ewangelista umieszcza
obietnicę Jezusa o swojej obecności wśród modlących się uczniów tuż przed
nakazem bezwarunkowego przebaczenia, które jest istotnym aspektem miłości
bliźniego: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś
prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie
są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich». Wtedy Piotr
zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat
wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci,
że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18, 20-22).
Zatem
chrystusowe prawo miłości bliźniego dopełnia Prawo mojżeszowe, definitywnie
znosi prawo odwetu, głoszące: „oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za
nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec” (Wj 21, 37) i
przypomina, że autentyczne Prawo, jaki Bóg objawił Ludowi Wybranemu przez
Mojżesza było oparte na świętości Wszechmogącego i bojaźni Bożej, oraz pamięci
o zbawczych dziełach Bożych, o czym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie: „Pan
powiedział do Mojżesza: Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im:
Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! Nie będziesz żywił w
sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy
z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów
twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem
Pan” (Kpł 19,1-2.17-18) i kolejne wersety Księgi Kapłańskiej: „Przed
siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca, w ten sposób okażesz
bojaźń Bożą. Ja jestem Pan! Jeżeli w waszym kraju osiedli się przybysz, nie
będziecie go uciskać. Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać
za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami
w ziemi egipskiej. Ja jestem Pan, Bóg wasz! Nie będziecie popełniać
niesprawiedliwości w wyrokach, w miarach, w wagach, w objętości. Będziecie mieć
wagi sprawiedliwe, odważniki sprawiedliwe, sprawiedliwą efę, sprawiedliwy hin.
Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej!” (Kpł 19,
32-36).
Przestrzeganie
Bożych praw, szczególnie nakazu miłowania bliźniego, czyli – jak naucza nasz
Pan – każdego człowieka, nawet tego, którego dotąd uważaliśmy za wroga, jest
nierozerwalnie związane z doświadczeniem zbawienia. Żydzi upatrywali je w
wyzwoleniu z niewoli egipskiej, natomiast uczniowie Jezusa rozumieją zbawienie
jako paschalny dar jaki Zbawiciel, posłuszny Ojcu, złożył z samego siebie, aby
uwolnić od grzechu i uczynić synami Bożymi wszystkich ludzi. Prawo miłości,
jakim rządzi się królestwo Boże, a zatem Kościół święty, jest prawem
paschalnym, ponieważ to właśnie wszczepieni w Chrystusa niczym latorośle w
krzew winny (por. J 15, 1-11), jesteśmy włączeni Jego zbawczą misję głoszenia
Ewangelii wszystkim narodom: „Albowiem z boku umierającego na krzyżu
Chrystusa zrodził się przedziwny sakrament całego Kościoła” (KL 5). Ta sama
Konstytucja o Liturgii uczy nas: „I tak przez chrzest ludzie zostają
wszczepieni w paschalne misterium Chrystusa: z Nim współumarli, współpogrzebani
i współzmartwychwstali, otrzymują ducha przybrania za dzieci, „w którym wołamy:
Abba, Ojcze!” (Rz 8, 15), i tak stają się prawdziwymi czcicielami, jakich
Ojciec szuka. Podobnie ilekroć pożywają wieczerzę Pańską, śmierć Pana
zwiastują, aż On przybędzie. (…) Dla urzeczywistnienia tak wielkiego dzieła
Chrystus jest zawsze obecny w swoim Kościele, szczególnie w czynnościach
liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej, czy to w osobie
odprawiającego, gdyż „Ten sam, który kiedyś ofiarował się na krzyżu, obecnie
ofiaruje się przez posługę kapłanów”, czy też zwłaszcza pod postaciami
eucharystycznymi. Obecny jest mocą swoją w sakramentach tak, że gdy ktoś
chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, albowiem gdy w Kościele
czyta się Pismo święte, wówczas On sam mówi. Jest obecny wreszcie, gdy Kościół
modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: „Gdzie dwaj albo trzej są
zgromadzeni w imię moje, tam i ja jestem pośród nich” (M t 18, 20).
Rzeczywiście, w tak wielkim dziele, przez które Bóg otrzymuje doskonałą chwałę
a ludzie uświęcenie, Chrystus zawsze przyłącza do siebie Kościół, swoją
Oblubienicę umiłowaną, która wzywa swego Pana i przez Niego oddaje cześć Ojcu
wiecznemu” (KL 6-7).
Zatem to
łaska uświęcająca płynąca ze świadomego uczestnictwa w liturgii Kościoła
uzdalnia nas do budowania jedności, w miłości Chrystusa: „liturgia pobudza
wiernych, aby „sakramentami wielkanocnymi” nasyceni, „żyli w doskonałej
jedności”. Modli się, aby „zachowywali w życiu, co otrzymali przez wiarę”.
Odnowienie zaś przymierza Boga z ludźmi w Eucharystii pociąga i zapala wiernych
do tym gorętszej miłości Chrystusa. Z liturgii przeto, a głównie z Eucharystii
jako ze źródła, spływa na nas łaska i z największą skutecznością przez nią dokonywa
się uświęcenie człowieka w Chrystusie i uwielbienie Boga, które jest celem
wszystkich innych dzieł Kościoła” (KL 10).
Ojcowie
soborowi dodają: „Lecz życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej
tylko liturgii. Chrześcijanin bowiem, choć powołany jest do modlitwy wspólnej,
powinien mimo to wejść także do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do
Ojca, a nawet, jak uczy Apostoł, powinien modlić się nieustannie. Ten sam
Apostoł poucza nas, że mamy zawsze nosić w ciele swoim umartwienia Jezusowe,
aby i życie Jezusowe przejawiło się w naszym ciele śmiertelnym. Dlatego w
ofierze Mszy świętej błagamy Pana, aby „przyjąwszy duchową ofiarę, nas samych
uczynił wieczystym darem” dla siebie” (KL 12).
Jezus
mówił o sobie, jako „o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na
świat” (J 10, 36), którego Ojciec „dał, aby każdy, kto w Niego
wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). To bycie darem dla
nas od samego początku naznaczone jest cierpieniem: wąż zmiażdży głowę potomstwu
niewiasty (por. (Rdz 3,15), Syn Człowieczy „wiele cierpieć od starszych i
arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia
zmartwychwstanie” (Mt 16, 21). W akt zbawczy Boga, będący aktem Jego
nieskończonej miłości, jest wpisany krzyż. Zaproszeni do uczestnictwa w tym
misterium paschalnym naszego Pana nauczymy się kochać Jego miłością wszystkich,
nawet naszych wrogów, jeżeli wceśniej nauczymy się kochać Jego krzyż i
przyjmować nasze cierpienie jako dopełnienie Jego cierpienia (por. Kol 1, 24).
Nie po to, by kochać cierpienie samo w sobie, lecz jako drogę naszego
upodobnienia do Jezusa Ukrzyżowanego. Św. Alfons Maria Liguori w swoim dziele „O
umiłowaniu Pana Jezusa w życiu codziennym” pisze: „aby dojść do
doskonałej miłości trzeba jąć się prawdziwych środków. Oto jakie środki podaje
nam św. Tomasz z Akwinu: 1. Mieć w ustawicznej pamięci Boże dobrodziejstwa tak
ogólne jak szczegółowe. 2. Rozważać nieskończoną miłość Boga, który każdej
chwili świadczy nam dobrodziejstwa i nieustannie nas miłuje i wygląda miłości
naszej. 3. Unikać starannie wszelkiej i najdrobniejszej nawet rzeczy, która by
Mu się nie podobać mogła. 4. Wyrzec się wszelkich znikomych dóbr tego świata,
bogactwa, zaszczytów, dogadzania zmysłom” (s. 17). Nie umniejszając wartości
nauk Doktora Anielskiego, św. Alfons Maria wskazuje nam „drogę jeszcze
doskonalszą (1 Kor 12, 31)”: „Utrzymuje św. Bonawentura, iż nie ma
żadnego nabożeństwa skuteczniejszego ku uświęceniu duszy nad rozpamiętywanie
Męki Pańskiej; i dlatego radzi, abyśmy o niej codziennie rozpamiętywali, jeśli
chcemy dostąpić miłości Bożej. A przed nim już mawiał św. Augustyn, iż więcej
ma wartości jedna łza, wylana na rozważaniu Meki Pańskiej, aniżeli przez cały
rok co tygodnia suszyć o chlebie i wodzie” (s. 19).
Owocem
nabożnego rozmyślania nad Męką Zbawiciela jest dar miłości do Ukrzyżowanego,
która rodzi pragnienie współcierpienia z Nim, na wzór Maryi, dla zbawienia
grzeszników. Głębię takiego doświadczenia duchowego wyraża modlitwa świętego: „O
duszo moja miłuj Boga, który jak winowajca dał się skrępować dla ciebie, dla
ciebie jak niewolnik ubiczować, dla ciebie na szyderstwo królem obwołać, Boga,
który dla ciebie w końcu jak złoczyńca dał się do krzyża przybić i na nim
umarł. O mój Zbawicielu miłuję Cię, miłuję Cię. Przypominaj mi bezustannie
wszystko, coś dla mnie wycierpiał, abym już nigdy kochać Cię nie zapomniał.
Więzy, któreście krępowały Jezusa, przywiążcie mnie do Jezusa; ciernie,
któreście koronowały Jezusa, zrańcie mnie miłością Jezusa; gwoździe, coście przebiły
ręce i nogi Jezusa, przybijcie mnie do krzyża Jezusowego, abym żył i umierał
złączony z Jezusem. O krwi Jezusowa, napój mnie miłością świętą. Śmierci
Jezusowa, spraw, niech umrę dla wszelkiego przywiązania ziemskiego. Stopy
najświętsze przebodzone Pana mojego, was obejmuję, abyście mnie uchroniły od
piekła, na które zasłużyłem: o Jezu mój, w piekle nie mógłbym Cię miłować, a ja
chcę Cię miłować. Zbawicielu mój umiłowany, zbaw mnie, połącz mnie z sobą i nie
dozwól, abym Cię jeszcze kiedy utracił. O Maryjo, ucieczko grzeszników i matko
Zbawiciela, wesprzyj grzesznika, który pragnie miłować Boga i Tobie się poleca;
ratuj mnie dla miłości jaką masz dla Jezusa” (s. 20).
Również św.
Faustynie Pan Jezus dał poznać jak wielką wartość ma rozważanie Jego męki dla
rozwoju duchowego: „kiedy spowiednik zaczął do mnie mówić, nie rozumiałam
ani jednego słowa jego, wtem nagle ujrzałam Pana Jezusa Ukrzyżowanego, który mi
rzekł: - W Męce Mojej szukaj siły i światła. Po skończonej spowiedzi,
rozważałam straszną Mękę Jezusa i zrozumiałam, że to co ja cierpię, jest niczym
w porównaniu z Męką, Zbawiciela, a każda nawet najmniejsza niedoskonałość, była
przyczyną tej strasznej Męki. Wtem duszę moją ogarnęła tak wielka skrucha i
dopiero w tym odczułam, że jestem w morzu niezgłębionego miłosierdzia Bożego.
O, jak mało mam słów, ażeby wyrazić to, co przeżywam. Czuję, że jestem jak
kropla rosy pochłonięta w głębie bezdennego oceanu miłosierdzia Boga” (Dz
654).
Święta
doświadczyła także łaski współcierpienia z Panem: „Niedziela Palmowa.
Byłam na Mszy św. ale po palmę iść nie miałam siły, Czułam się tak słaba, że
zaledwie mogłam wytrwać na Mszy świętej. Podczas Mszy św. Jezus dał mi poznać
ból swej duszy i odczułam to wyraźnie, jak te hymny, Hosanna, bolesnym echem
odbijały się w Jego Najświętszym Sercu. Dusza moja została zalana także morzem
goryczy, a każde Hosanna przebijało mi serce na wskroś. Cała dusza moja została
pociągnięta w bliskość Jezusa. Usłyszałam głos Jezusa; - Córko Moja,
współczucie twoje dla Mnie jest Mi ochłodą, dusza twoja nabiera odrębnej
piękności przez rozważanie Męki Mojej” (Dz 1657).
Arek
Arku.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Twoje rozważanie pokazało mi jak ważne jest rozważanie Męki Pańskiej. Sama na własnej skórze też odczułam z jakim bólem czeka się na osobę, która odrzuca wyciągniętą rękę. Wiem jak to boli jak się na tą osobę czeka.
Chcemy dla niej dobrze, a ona woli "ćma do ognia".
Postanawiam wrócić do lektury książki "Pasja" według objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich.
Dziękuję za uzmysłowienie