W perykopie ewangelicznej, którą słyszymy w dzisiejszej Liturgii Słowa, Pan Jezus wprowadza nas w misterium autentycznej wiary, która jest służebną odpowiedzią na powołanie do świętości, będące w swojej istocie uczestnictwem w życiu Trójcy Przenajświętszej. To niewyobrażalne doświadczenie (por. 1 Kor 2, 9), którego pełnię poznamy w życiu wiecznym, jest nam dane przez Wszechmogącego Ojca już tu, w naszym życiu doczesnym, poprzez Kościół, w chrześcijańskim życiu sakramentalnym, którego prawdziwym źródłem i szczytem jest Eucharystia (por. (Sobór Watykański II, konst. Lumen Gentium, 11). Uczestnictwo w Eucharystii jest bowiem uczestnictwem w męce i śmierci Pana Jezusa, tym niewysłowionym akcie miłości Boga ku nam, który wiedzie ku autentycznemu Zmartwychwstaniu i Życiu. Spożywając ciało Zbawiciela, który je za nas wydał (por. Łk 22, 19), jednoczymy się z nim realnie i w sposób tak intymny, że pozazdrościć go nam mogą sami aniołowie w niebie, jak pisała św. siostra Faustyna: „Najuroczystsza chwila w życiu moim, to chwila, w której przyjmuję Komunię świętą. Do każdej Komunii świętej tęsknię i za każdą Komunię świętą dziękuję Trójcy Przenajświętszej. Aniołowie, gdy by zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli: - pierwszej - to jest przyjmowania Komunii św., a drugiej - to jest cierpienia”.(Dz 1804)
W odróżnieniu od wcześniejszych pouczeń Pana
Jezusa, które zawierały ton polemiczny i były zwrócone również do słuchających
Go faryzeuszy (por. Łk 16, 14), w rozdziale 17 Ewangelii św. Łukasza, Zbawiciel
zwraca bezpośrednio się do uczniów, a następnie do samych Apostołów,
udzielając im różnych cennych pouczeń dotyczących życia według Jego
Dobrej Nowiny, życia według „ducha”, jak napisze później św. Paweł Apostoł w
swoich natchnionych listach. Tematy tego nauczania: nie dawanie zgorszenia,
szczególnie maluczkim; obowiązek przebaczania zawsze, ilekroć zostaniemy o to
poproszeni; niewyobrażalna moc wiary; oraz nieustanne zachowywanie postawy
pokornej służby, wyznaczają niejako etapy postępowania w drodze ku świętości,
to znaczy upodabniania się do samego Zbawiciela. Każdy z tych „stopni
wtajemniczenia”, mógłby stanowić osobny temat rozważań. Dziś Kościół zaprasza
nas, byśmy skupili uwagę na dwóch ostatnich.
„Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam
wiary!» Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy,
powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w
morze!", a byłaby wam posłuszna” (Łk 17, 5-6). Ten krótki fragment jest
dla Ewangelisty bardzo ważny, co wyraża sposób, w jaki św. Łukasz przedstawia
osoby dialogu. Apostołowie są najważniejszymi i najbliższymi uczniami
Jezusa. Reprezentują dwanaście pokoleń Izraela, a zatem symbolicznie Lud Nowego
Przymierza, jakie Bóg zawarł z ludzkością przez krew swego Jednorodzonego,
Umiłowanego Syna. Na ich barkach spocznie wkrótce, w sposób nieporównywalny z
innymi uczniami, ciężar głoszenia Dobrej Nowiny i budowania Bożego królestwa na
ziemi. Tę dostojność ewangelicznego opisu podkreśla fakt, że św. Łukasz posługuje
się tytułem „Pan” (gr. Kirios), które od początków chrześcijaństwa służyło
podkreśleniu boskiej natury Jezusa z Nazaretu. Doskonale prawdę tę wyraża
św. Paweł, w przepięknej syntezie naszej wiary, zawartej w liście do Efezjan,
zestawiając ze sobą wyznanie wiary z jednego Pana i Boga, do którego mamy
dostęp w mistycznym Ciele Chrystusa, przez uświęcającą moc Ducha Świętego:
„Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani
do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara,
jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i
działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4, 4-6).
Pretekstem do wygłoszenia przez Jezusa nauki
dotyczącej wiary jest prośba uczniów, której motywacje podaje nam św. Mateusz
Ewangelista w swoim opisie uwolnienia przez Jezusa epileptyka od złego ducha:
„Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: «Dlaczego my nie
mogliśmy go wypędzić?» On zaś im rzekł: «Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę,
powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej
górze: "Przesuń się stąd tam!", a przesunie się. I nic niemożliwego
nie będzie dla was. <Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą
i postem>»” (Mt 19, 21). Rozumowanie uczniów Pana było proste: skoro czegoś
chcemy, to prosimy Mistrza, który może nam tego udzielić. Nie mamy wiary
wystarczającej, aby rozprawić się z „trudniejszymi” do wyrzucenia demonami?
Poprośmy Jezusa. Chcemy zajmować wyższe od innych miejsca na uczcie w
królestwie Bożym? Poprośmy Jezusa, tylko pośpieszmy się, aby któryś innych
uczniów nas nie uprzedził! (por. Mk 10, 35-40). Sam Zbawiciel zdawał się
niejako pobudzać ich wyobraźnię, wskazując na ogromną „władzę”, jaką niesie ze
sobą prawdziwa wiara, skoro nawet wiara tak niewielka jak ziarnko gorczycy może
dać siłę zdolną do przeniesienia – mocą rozkazu – niezwykle trudne do
wykorzenienia, z racji na swoje rozrośnięte korzenie, drzewo morwy, i
przeniesienia go w morze. Albo jak czytamy w wersji św. Mateusza, równie
malutka, ale autentyczna wiara umożliwia dokonanie podobnego cudu z całą górą.
Dopiero później, oświeceni przez Ducha Świętego, uczniowie przypomną sobie
słowa Zbawiciela o poście i modlitwie, i zrozumieją hiperbolę Pana w jej
prawdziwym kontekście, o czym świadczą przekazy tradycji, jakie lud Boży
zachował odnośnie pobożności św. Jakuba Większego Apostoła, który „wskutek
modlitwy skórę na kolanach twardszą od skóry wielbłąda”.
Wskazówkę, by zrozumieć czym jest autentyczna
wiara, znajdujemy w hipotetycznym zachowaniu morwy: „a byłaby wam posłuszna
(gr. hypekousen)” (Łk 17, 6). Słowo to występuje również w liście św. Pawła do
Hebrajczyków: „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał (gr.
hypekousen) wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w
posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11, 8). Zatem wiara, o
której uczy nas Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii jest odpowiedzią, w
posłuszeństwie, na słowo Boże, jak uczy nas Kościół Katolicki w Katechizmie:
„Przez swoje Objawienie "Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca
się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z
sobą i przyjąć ich do niej" Adekwatną odpowiedzią na to zaproszenie jest
wiara. Przez wiarę człowiek poddaje Bogu całkowicie swój rozum i swoją wolę.
Całą swoją istotą człowiek wyraża przyzwolenie Bogu Objawicielowi. Pismo święte
nazywa odpowiedź człowieka objawiającemu się Bogu "posłuszeństwem wiary.
Być posłusznym (ob-audire) w wierze oznacza poddać się w sposób wolny
usłyszanemu słowu, ponieważ jego prawda została zagwarantowana przez Boga,
który jest samą Prawdą. Wzorem tego posłuszeństwa, proponowanym nam przez Pismo
święte, jest Abraham. Dziewica Maryja jest jego najdoskonalszym
urzeczywistnieniem” (KKK 142 – 144). Warto razem z Kościołem zachwycić się nad
posłuszeństwem wiary Abrahama, „ojca” Ludu Starego Przymierza: „List do
Hebrajczyków, głosząc wielką pochwałę wiary przodków, podkreśla w sposób
szczególny wiarę Abrahama: "Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem,
usłuchał (okazał posłuszeństwo) wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą
miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie" (Hbr 11, 8).
Przez wiarę żył jak "cudzoziemiec" i "pielgrzym" w Ziemi
Obiecanej. Przez wiarę Sara otrzymała moc poczęcia syna obietnicy. A w końcu
przez wiarę Abraham złożył w ofierze swego jedynego syna”. Abraham
urzeczywistnia w ten sposób definicję wiary zawartą w Liście do Hebrajczyków:
"Wiara... jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych
rzeczywistości, których nie widzimy" (Hbr 11, 1). "Uwierzył Abraham
Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4, 3) 7. Dzięki tej
"mocnej wierze" (Rz 4, 20) Abraham stał się "ojcem wszystkich
tych, którzy... wierzą" (Rz 4, 11. 18)” (KKK 145 – 146). Tym bardziej
należy pochylić się z pokorą wobec wiary Maryi, „Matki” Ludu Nowego Przymierza:
„Dziewica Maryja urzeczywistnia w sposób najdoskonalszy posłuszeństwo wiary. W
wierze przyjmuje Ona zapowiedź i obietnicę przyniesioną przez anioła Gabriela,
wierząc, że "dla Boga... nie ma nic niemożliwego" (Łk 1, 37) , i
dając swoje przyzwolenie: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie
według twego słowa!" (Łk 1, 38). Elżbieta pozdrawia Ją:
"Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane
Ci od Pana" (Łk 1, 45). Z powodu tej wiary wszystkie pokolenia będą Ją
nazywały błogosławioną. Przez całe Jej życie, aż do ostatniej próby, gdy Jezus,
Jej Syn, umierał na krzyżu, nie zachwiała się wiara Maryi. Maryja nie przestała
wierzyć "w wypełnienie się" słowa Bożego. Dlatego Kościół czci w
Maryi najczystsze wypełnienie wiary” (KKK 148-149).
Jednocześnie należy pamiętać, że prośba
Apostołów o „przymnożenie” (gr. prosthes) wiary jest, przy zachowaniu właściwej
postawy, jak najbardziej zasadna, ponieważ wiara jest łaską, darem, który w
żaden sposób nie umniejsza naszej wolności i godności ludzkiej, przeciwnie
wynosi je na wyższy poziom: „Gdy św. Piotr wyznaje, że Jezus jest Chrystusem,
Synem Boga żywego, Jezus mówi do niego, że nie objawiły mu tego "ciało i
krew, lecz Ojciec... który jest w niebie" (Mt 16, 17) 16. Wiara jest darem
Bożym, cnotą nadprzyrodzoną wlaną przez Niego. "By móc okazać taką wiarę,
trzeba mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce wewnętrzne Ducha
Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał, otwierał oczy rozumu i
udzielał «wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary prawdzie»". Wiara
jest możliwa tylko dzięki łasce Bożej i wewnętrznej pomocy Ducha Świętego.
Niemniej jednak jest prawdą, że wiara jest aktem autentycznie ludzkim. Okazanie
zaufania Bogu i przylgnięcie do prawd objawionych przez Niego nie jest
przeciwne ani wolności, ani rozumowi ludzkiemu. Już w relacjach międzyludzkich
nie jest przeciwna naszej godności wiara w to, co inne osoby mówią nam o sobie
i swoich zamierzeniach, oraz zaufanie ich obietnicom (na przykład, gdy
mężczyzna i kobieta zawierają małżeństwo), aby wejść w ten sposób we wzajemną
komunię. Jeszcze mniej sprzeczne z naszą godnością jest więc "okazanie
przez wiarę pełnego poddania naszego rozumu i naszej woli objawiającemu się
Bogu" i wejście w ten sposób w wewnętrzną komunię z Nim” (KKK 153-154).
Właśnie w kontekście „posłuszeństwa wiary”,
które jest odpowiedzią na zaproszenie do wejścia w wewnętrzną komunię z Bogiem,
czyli otwarcia na „przebóstwienie”, należy rozumieć słowa Pana Jezusa o
pokornej służbie: „Kto z was, mając sługę (gr. doulon), który orze lub pasie,
powie mu, gdy on wróci z pola: "Pójdź i siądź do stołu?" Czy nie
powie mu raczej: "Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż
zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?" Czy dziękuje słudze za
to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co
wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy
wykonać"»” (Łk 17, 7-10). Chrystus kolejny raz odwołał się do zasad
panujących w ówczesnym świecie. Do obowiązków sługi, czy niewolnika należała
nie tylko praca w polu, ale również usługiwanie panu w domu. Prawdziwa przepaść
społeczna, jaka dzieliła te dwie grupy ludzi sprawiała, że panowie prawie nigdy
nie jadali ze służbą, która zajmowała się sobą dopiero wówczas, gdy zaspokojone
zostały potrzeby pana. Jezus odwołuje się to tych realiów, aby wskazać
Apostołom, iż stając się, w posłuszeństwie wiary, sługami Słowa, powinni –
podobnie jak niewolnicy i słudzy, których spotykali codziennie na swojej drodze
– wypełniać powierzone im obowiązki bez oczekiwania na wdzięczność i ewentualną
nagrodę za swoją służbę. Być może Jezus czynił aluzję do zachowania faryzeuszy,
których postawa religijna była pełna fałszu i formalizmy, w którym niemal
komercyjnie traktowali swoją relację z Bogiem, licząc na to, że swymi
praktykami religijnymi „kupią” od Pana miejsce w niebie. Z pewnością Jezus
bardzo dobrze widział rodzącą się między Apostołami konkurencję i zazdrość,
które niszczyły wzajemną miłość i jedność: „Powstał również spór między nimi o
to, który z nich zdaje się być największy. Lecz On rzekł do nich: «Królowie
narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie
tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak
najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto
siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż
Ja jestem pośród was jak ten, kto służy” (Łk 22, 24-27). To ostatnie zdanie
oddaje najgłębszy sens dzisiejszej perykopy ewangelicznej. Jezus Chrystus jest
zapowiadanym Sługą Bożym: „jak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto
mój Sługa; którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie.
Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał
ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie
złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego
imieniu narody nadzieję pokładać będą” (Mt 12, 17-21). Służenie samo w sobie
rzadko bywa przyjemne, szczególnie gdy wiąże się z cierpieniem i śmiercią.
Jezus właśnie takiej służby się podjął: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie
skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego
siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym
przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż
do śmierci - i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-8). To służebne uniżenie, które
Jezus symbolicznie wyraził w umyciu nóg uczniom podczas Ostatniej Wieczerzy,
jest wyrazem Miłości Boga Trójjedynego do człowieka, która teraz powinna stać
się najważniejszym prawem w relacjach między Jego dziećmi: „Jeżeli więc Ja, Pan
i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi.
Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik
od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego
będziecie postępować” (J 13, 14-17).
Od swoich Apostołów w pierwszej kolejności,
ale również od wszystkich swoich uczniów, Jezus oczekuje, abyśmy Go naśladowali
w Jego kenozie, która wyraża się w naszym codziennym, pokornym i pełnym
zawierzenia Bogu niesieniu krzyża (por. Łk 9, 23). W tym sensie można również
rozumieć polecenie Odkupiciela: „Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co
wam polecono: "Słudzy nieużyteczni (gr. achreioi) jesteśmy; wykonaliśmy
to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17, 10). Na pierwszy rzut oka taka postawa zdaje
się być przesadzona. Św. Mateusz posługuje się tym samym słowem, gdy opisuje
tragiczny los sługi, który całkowicie zawiódł oczekiwania pana, ponieważ nie
pomnożył zawierzonych mu talentów: „A sługę nieużytecznego (gr. achreion)
wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt
25, 30). Brzmi to tym bardziej złowieszczo, że zaraz po przypowieści o
talentach Pan Jezus mówi o Sądzie Ostatecznym i nagrodzie, lecz również karze
wiecznego potępienia dla tych, którzy nie byli miłosierni dla bliźnich.
Tymczasem w naszej perykopie niewolnicy, którzy uczynili wszystkie polecenia
pana, powinni postawić się w niekorzystnym świetle, wyrzec się jego pochwały i
w ten sposób pozbawić się być może jedynej nagrody, na jaką mogli liczyć. Lecz
właśnie w ten sposób, „uniżając samych siebie”, uczniowie upodobnią się do
Jezusa, ich prawdziwego Pana, który stanie się dla nich w ten sposób jedyną prawdziwą
nagrodą, tak jak dla Jezusa największą nagrodą jest pełnienie woli Ojca i
przysparzanie Mu chwały: „Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że
wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u
siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17,
4-5). Ojciec, który zawsze wysłuchuje swojego umiłowanego Syna (por. J 11,
41-42) i tym razem wysłuchał Jego prośbę: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko
wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się
każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język
wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).
Podobnie uczeń, który całkowicie opróżni swoją duszę ze wszystkich bożków,
zostanie wypełniony Duchem Świętym, Miłością Bożą, przez co stanie się
„bezużyteczny”, ponieważ tam gdzie jest prawdziwa miłość, tam użyteczność sługi
dla pana ustępuje poświęceniu dziecka względem kochającego rodzica. Wówczas
taki uczeń, świadom nagrody, która czeka na niego w niebie, a którą jest sam
Bóg, będzie mógł za św. Pawłem powiedzieć pełen radości płynącej z
nadprzyrodzonej łaski: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu
na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze
względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego
wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i
znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą
sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od
Boga, opartą na wierze - przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego
zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że
upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę,
abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 2,
7-12).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.