Nawet nie wiecie jaką sprawiliście mi wczoraj przyjemność wysyłając e-mail zatytułowany "Jesteś nie do zastąpienia". To jedno proste zdanie było mi na prawdę potrzebne....
Cóż mogę Wam napisać o moim skromnym misyjnym doświadczeniu? Nigdy nie usłyszałam powołania do wyjazdu i głoszenia świadectwa drugiemu człowiekowi, ale zawsze podziwiałam i podziwiam tych, którzy nie obawiali się zostawić rodzinnego kraju, znajomych przyzwyczajeń i wygody i wyjechali z misjami w daleki świat.
Pierwszy raz tak bezpośrednio z tematyką
misji zetknęłam się w 2 klasie liceum, kiedy nasz ulubiony katecheta ks.
Andrzej zostawił nas by głosić Chrystusa na dalekiej Syberii w Tomsku.
Pożegnaliśmy go najlepiej jak umieliśmy - składając ofiary na jego podróż i
aklimatyzację. Ks. Andrzej trwa na swoim posterunku większym od całej
powierzchni Polski od 20 lat. Raz na 2 lata stara się odwiedzić naszą parafię i
opowiada o realiach pracy wśród narodów zamieszkujących Syberię, przywozi ze
sobą książki o swoich spostrzeżeniach, przytacza świadectwa działania Boga i
modlitwy w życiu ludzi, których spotyka.
Z mojej parafii na misje wyjechało też kilku
"rodzimych" księży, chłopców, których kojarzę z osiedlowych uliczek,
czy nawet szkoły. Oni także dzielą się swoimi doświadczeniami, kiedy tylko
stawiają się do domu na urlop. Brat Jan z Gwatemali, ks. Jarek z Boliwii, ks.
Marek w Rosji i ks. Grzegorz z Haiti.
Jedyna rzecz którą na przekazują jest
niezmienna. Ogromna siła modlitwy kościoła, czyli nas tu na miejscu za nich i
za ich misje. Nic tak nie pomaga misjonarzowi w przyciąganiu ludzi do Chrystusa
jak modlitwa prostego ludu za misje i misjonarzy.
Dla mnie w tej modlitwie pomagają szczególnie dwie rzeczy. Czasopismo "Misyjne drogi" i Siostry Klawerianki. "Misyjne drogi" prenumeruję od czasu studiów. Zawsze czytam całą gazetę od deski do deski, a później każdy artykuł misyjny, każdy zawarty w nim problem czy prośbę staram się omodlić na koronce do Bożego Miłosierdzia. Czasopismo polecam każdemu, kto chce od kuchni zajrzeć w tematykę misyjną.
Dla mnie w tej modlitwie pomagają szczególnie dwie rzeczy. Czasopismo "Misyjne drogi" i Siostry Klawerianki. "Misyjne drogi" prenumeruję od czasu studiów. Zawsze czytam całą gazetę od deski do deski, a później każdy artykuł misyjny, każdy zawarty w nim problem czy prośbę staram się omodlić na koronce do Bożego Miłosierdzia. Czasopismo polecam każdemu, kto chce od kuchni zajrzeć w tematykę misyjną.
Z Siostrami Klaweriankami zetknęłam się kilka
miesięcy po śmierci taty. Na stoliku w kościele klasztornym w naszym mieście
znalazłam broszurkę "Związek mszalny dla misji". Prowadzące go
siostry, których założycielką była wielka miłośniczka Afryki bł. Maria Teresa
Ledóchowska, zbierają intencje mszalne wieczyste, które rozsyłają do omodlenia
misjonarzom na całym świecie. Skorzystałam z tej łaski i od tej chwili kilka
razy do roku otrzymuję od sióstr kilka ciepłych słów i adwentowe i wielkopostne
biuletyny z prośbą o jałmużnę na wybrany cel. Nie odmawiam nigdy ...
Oto tyle moich skromnych misyjnych
doświadczeń. Może to za mało ... ale przecież każde dobro, które dajemy innym
wraca do nas. Tylko może w naszym dziwnym zabieganym świecie nie zawsze umiemy
je dostrzec.
Ze słonecznymi pozdrowieniami
Agnieszka
Agnieszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.