Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

18.09.2016

„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną” (Łk 16, 9)

 
  W perykopie ewangelicznej, którą rozważaliśmy w zeszłym tygodniu, Jezus wskazuje na priorytet życia wiecznego nad doczesnym. Wedle tej logiki Dobry Pasterz zostawia na pustyni dziewięćdziesiąt dziewięć owiec „sprawiedliwych” i nie spocznie dopóki nie znajdzie jednej zaginionej, „grzesznej” i pełen radości nie przyniesie jej na swoich ramionach do pozostałych owiec. Źródłem szczęścia Zbawiciela jest fakt, że teraz wszystkie owce będą mogły paść się na „niebieskich pastwiskach” intymnego zjednoczenia z Trójcą Przenajświętszą. Bóg pragnie, aby piekło było puste, a jeżeli – w wyniku naszego złego używania daru wolności – jest to niemożliwe, wówczas robi wszystko, nawet wydaje w nasze ręce swojego jedynego Syna, aby w to miejsce wiecznej rozpaczy i śmierci trafiło jak najmniej Jego dzieci.
 
   Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o tym samym priorytecie z perspektywy naszej relacji z mamoną. Warto zastanowić się, co Jezus rozumiał przez to słowo, które nam kojarzy się z bogactwem, a wręcz z „kasą”. To aramejskie słowo oznaczało stabilność ekonomiczną, potęgę, własność, pewność, to w czym człowiek pokłada całą swoją nadzieję. Co więcej, rdzeń tego słowa „aman” (wierzyć, zawierzyć, być wiernym) jest taki sam dla słowa „wiara”, która dla Izraela stanowiła zawsze fundament istnienia jako naród, jak pisał prorok Izajasz:  „Jeżeli nie uwierzycie (hebr. ta a mi nu), nie ostoicie się (hebr. te a me nu)” (Iz 7, 9b).

Zatem Pan Jezus, kiedy mówił do uczniów: „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Łk 16, 13) mógł mieć na myśli najważniejsze dla Żydów polecenie, jakie Pan wydał im przez Mojżesza: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował (hebr. we a hab ta) Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 4-5). Bóg jest jedynym Źródłem, Panem i Celem życia każdego człowieka. Służyć mu może jedynie ten, kto w Niego wierzy i Go kocha, ponieważ „Bóg jest Miłością” i tylko miłość do Niego czyni nas zdolnymi do przyjęcia daru zbawienia (1 J 4, 8).


  W tym kontekście „mamoną”, rozumianą w sensie negatywnym, jest wszystko, co będąc samo w sobie neutralnym lub pozytywnym, staje się narzędziem służącym do popełnienia grzechu; czymś co nas od Boga oddala lub wręcz Go w naszym życiu zastępuje. Pieniądze, które są wspaniałym wynalazkiem ułatwiającym nam codzienną egzystencję, bardzo łatwo stają się, przez swoją naturę, „mamoną”, bogactwem, czyli czymś, w czym pokładamy nasze fałszywe nadzieje, które Jezus wręcz wyśmiał w przypowieści o bogatym posiadaczu ziemskim: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12, 20-21). Również Psalmista nie przebiera w słowach: „Człowiek, co w dostatku żyje, ale się nie zastanawia, przyrównany jest do bydląt, które giną” (Ps 49, 21).

  Pan Jezus był w swoim głoszeniu Królestwa Bożego realistą, świadomym, że przemawia do ludzi z krwi i kości, osadzonych w brutalnej i ciężkiej rzeczywistości okupowanej Palestyny. Widział głęboką niesprawiedliwość społeczną, za którą kryły się ludzkie dramaty. Rzymianie narzucili podbitym Izraelitom wysokie podatki, a jakby nie było tego dość, lokalni władcy, marionetki w rękach okupanta, bezkarnie dokładali swoim poddanym dodatkowe obciążenia, które pogrążały ich w prawdziwej nędzy. Ponadto kosztem ludzi najbiedniejszych bogacili się pomniejsi urzędnicy: poborcy podatków i celnicy, którzy dopuszczali się nadużyć i malwersacji; do tego trzeba dodać podatek na Świątynię. Odbicie tego stanu rzeczy możemy odnaleźć w dzisiejszej przypowieści. „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą” (Łk 16, 1-2). Rządca jest niewątpliwie człowiekiem nieuczciwym wobec swojego pracodawcy, który raczej nie budził sympatii słuchaczy Jezusa. Bogactwo oznaczało gromadzenie (jak się za chwilę okaże w znacznej ilości) dóbr, które zamiast być rozdysponowane w jakiejś mierze wśród innych, potrzebujących synów Abrahama, stanowiły często cel sam w sobie, źródło szczęścia i bezpieczeństwa, czyli mamony, dla bogacza. Już jego posiadanie, bez otwarcia się na potrzeby innych, było wykroczeniem przeciw Bożemu przykazaniu wyrażonego przez proroka Izajasza:  „Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1, 17). Prawo to również dotyczyło dzielenia się dobrami materialnymi z biednymi i potrzebującymi: „Udzielaj twego chleba głodnemu, a szat swoich użycz nagim! Ze wszystkiego, co ci zbywa, dawaj jałmużnę, a oko twoje niech nie będzie skąpe, gdy ją dajesz” (Tb 4, 16). Dla Jezusa znieczulica bogatych wobec potrzeb ubogich  stanowiła wystarczający powód dla wiecznego potępienia, czemu daje wyraz w przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu (por. Łk 16, 19-31). W tym sensie bogactwo, którym dysponował rządca było „niegodziwą mamoną”.

  Co dokładnie bohater dzisiejszej przypowieści zrobił z dobrami swego pana, tego nie wiemy. Pewne jest, że je trwonił – przynajmniej z punktu widzenia ich właściciela, dla którego zarządca powinien był je pomnażać, jak czytamy w przypowieści o talentach: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność” (Mt 25, 26-27). Słowem – kluczem jest tu zysk, który za wszelką cenę chce otrzymać pan. Swoją drogą słowo „zysk” wydaje się być szczególnie w dzisiejszych, na wskroś materialistycznych czasach, doskonałym synonimem słowa „mamona”. Zarządca z dzisiejszej Ewangelii ma i tak więcej szczęścia od sługi z przypowieści o talentach. Jako kary za defraudację majątku pana spodziewa się „jedynie” złożenia z urzędu, podczas gdy „sługę bezużytecznego” czekał los dużo bardziej nieprzyjemny: „A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 25, 30). Dla Jezusa „bezużyteczność” w sytuacji, w której realizuje On Boże Królestwo, jest czymś nie do wybaczenia. Również dziś, wobec morza łask, które Bóg wylewa codziennie na swój lud przez sakramenty Kościoła i wobec powszechności przepowiadanego Słowa Życia, ludzie, którzy zamykają się na Boga podobni są do drzewa, które nie przynosi owocu. Jego ostateczny los nie będzie się różnił od losu drzewa figowego, o którym dyskutuje właściciel z ogrodnikiem: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” (Łk 13, 7). Nie można zaś przynieść żadnego owocu bez zjednoczenia z Jezusem: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie” (J 15, 5-6). Zatem, w oryginalnym sensie tego słowa, istnieje „godziwa mamona” i jest nią, w pewnym sensie, sam Jezus, nasza skała zbawienia, stabilność egzystencjalna rozumiana w sensie nie tylko doczesnym, ale również wiecznym, która w sposób nieskończony przewyższa wszelkie pewności płynące z dobrobytu, czy zamożności materialnej. On też jest naszym prawdziwym „zyskiem”. Pan Jezus uczy nas: „Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6, 21), zaś jeden z największych interpretatorów Jego słów, św. Augustyn, napisał: „I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyznania I, 1). To właśnie w Najświętszym Sercu Pana Jezusa możemy odnaleźć nasze największe bogactwo, na które nijak nie zapracowaliśmy i nie zasłużyliśmy. A wejść do niego możemy jedynie przez głęboką ranę, jaką zadała Odkupicielowi rzymska włócznia, gdy „do końca nas umiłował” (por. J 13, 1) i umarł za nas na krzyżu.

  Rządca z dzisiejszej perykopy ewangelicznej raczej nie należy do ludzi o tzw. „ukształtowanym sumieniu”. Wobec odkrycia przed panem swojego przestępstwa nie okazuje najmniejszej skruchy. Świadom, że za chwilę zasili szeregi bezrobotnych, nie traci czasu na błaganie o przebaczenie, ale stara się do ostatniej chwili wykorzystać piastowane stanowisko dla własnego dobra, okradając swego pracodawcę. „Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt"” (Łk 16, 3-7). Mimo, zdawałoby się, niemoralnej postawy rządcy, może on budzić cień współczucia. Choćby dlatego, że w swojej bezmyślnej rozrzutności przypomina syna marnotrawnego z innej przypowieści Pana Jezusa. Obaj również, kiedy stanęli wobec niezbyt przyjemnej perspektywy śmierci głodowej, albo, w najlepszym razie, żebractwa i zrozumieli jak niewiele potrafią zdziałać w nowej dla nich rzeczywistości, starali się maksymalnie, egoistycznie, wykorzystać swoje możliwości. Obu się też udało dzięki wyrozumiałości pana i miłosierdzia ojca. Należy również pamiętać, że sympatię słuchaczy Chrystusa dla nieuczciwego rządcy budzić mogła wysokość zobowiązań obu dłużników: Sto beczek oliwy kosztowało 1000 denarów, a jeden denar stanowił wynagrodzenie za jeden dzień pracy; jak wyliczono, taką ilość oliwy otrzymywano ze 146 drzew oliwnych. Rządca zmniejszył ten dług o połowę. Zobowiązanie drugiego „wspólnika” w przestępstwie rządcy był jeszcze większe: sto korców pszenicy odpowiadało 275 kwintalom i było warte 2500 denarów, czyli kilku latom pracy robotnika. Tu rządca „ograniczył się” do 20% nieuprawnionego umorzenia długu. Spryt nieuczciwego rządcy opierał się na prawie wdzięczności, które było nienaruszalne w ówczesnej kulturze. Hojnie „obdarowani” wierzyciele mieli wobec rządcy dług do końca życia i w ten sposób nie musiał się on martwić o przysłowiowy dach nad głową, wikt i opierunek.

  Podobnie jak w przypowieści o miłosiernym ojcu reakcja tego, od którego zależał los rządcy przekroczył jego najśmielsze oczekiwania. Sługa, który mógł spodziewać się więzienia, a nawet śmierci za wcześniejsze przestępstwa gospodarcze, jak również obecną, bezczelną defraudację powierzonego mu mienia, podobnie jak młodszy syn nie tylko doświadczył przebaczenia, ale wręcz usłyszał pochwałę: „Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie (gr. phronimos) postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości” (Łk 16, 8). Taka puenta przypowieści może nastręczać problemy natury moralnej. Czyżby Jezus pochwalił nieuczciwość rządcy, skłaniając się ku wątpliwej etycznie postawie wyrażonej wiele wieków później przez Machiavellego „cel uświęca środki”? W żadnym wypadku. Z moralnego punktu widzenia zachowanie rządcy jest złe. Chodzi raczej o to, abyśmy umieli być roztropni i wykorzystali wszystkie, dostępne nam środki, aby osiągnąć zbawienie. Na tym polega „roztropność”, czy spryt, który jest dla Pana czymś pozytywnym, o czym świadczą słowa przypowieści o słudze wiernym i niewiernym: „«Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym (gr. phronimos), którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność?” (Łk 12, 42). Prawdziwa roztropność, czy też mądrość, jest owocem wypływającym ze posłuszeństwa Bożemu Słowu: „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym (gr. phronimo), który dom swój zbudował na skale” (Mt 7, 24). O tym, że ciężkie, nieprzychylne okoliczności, mimo iż wymagają pewnego sprytu, nie zwalniają ucznia Jezusa z zachowania postawy nienagannej moralnie świadczy Jego napomnienie: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni (gr. phronimoi) jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (Mt 10, 16). Nic nas nie upoważnia do popełnienia grzechu.

  Postępowanie nieuczciwego rządcy przypomina postawę faryzeuszy i saduceuszy wobec przepowiadania św. Jana Chrzciciela: „A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia” (Mt 3, 7-8). On również szukał ratunku przed nadchodzącym gniewem pana, posługując się dostępnymi mu środkami, czyli „niegodziwą mamoną”. Pan Jezus nie ma nic przeciwko temu: „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków” (Łk 16, 9), byle nie dokonało się to za cenę krzywdy innych ludzi. Jednocześnie – aby rozwiać wszelkie wątpliwości – bardzo stanowczo ostrzega przed uciekaniem się do nieuczciwości i kradzieży, ponieważ nie taki był cel przypowieści. Jezus jednoznacznie wskazuje na bezwzględną wartość uczciwości:  „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?” (Łk 16, 10-12). Jan wzywał faryzeuszów i saduceuszów do nawrócenia i powrotu na drogę wierności Bożemu Prawu. Jedynie wówczas będą w stanie wydać owoc, który uchroni ich przed siekierą i ogniem (por. Mt 3, 10). Bez autentycznego nawrócenia były rządca pozostanie do końca swoich dni egoistycznym kombinatorem, który być może szybko utraci zaufanie i wdzięczność dłużników pana i skończy sam, na ulicy, jako nieudolny żebrak, podobnie syn marnotrawny bez nawrócenia szybko wróci do swoich złych nawyków nabytych podczas hulaszczego życia i zacznie kombinować jak ponownie wykorzystać miłosierdzie ojca dla swoich celów. Dlatego gdy już raz podejmiemy decyzję, iż chcemy miłować Boga, a nie Mamonę, prawdziwa mądrość i roztropność polega na zachowaniu nieustannej czujności, niczym panny, które zadbały o odpowiedni zapas oliwy do swoich lamp: „Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. (…) Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto” (Mt 25, 1-3, 10). Całe nasze życie, z blaskami przemienienia, kiedy zapominamy o wszystkich naszych kłopotach, czując promieniującą miłością bliskość Pana Boga, która daje nam szczęście, lecz również z mrokiem Golgoty, kiedy przybici do krzyża, jaki niesie nam codzienność, czujemy się przez Boga porzuceni, powinno być drogą przez Boże Królestwo na ucztę weselną Jego Zmartwychwstałego Syna. Prawdziwa roztropność polega na tym, aby w tej wędrówce wykorzystać wszelkie możliwe środki, które pomogą nam zachować w czystości szatę weselną, tak aby miłosierny Władca, nie musiał postąpić z nami, jak ze sługą w przypowieści o uczcie królewskiej: „Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: "Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?" Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: "Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych»” (Mt 22, 11-14), lecz potraktował nas jak obrotnego sługę z przypowieści o talentach: „Rzekł mu pan: "Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” (Mt 25, 21). 
                                                           
                                                                        Arek
 
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.