Pustynia, na
której spotykamy Pana Jezusa w dzisiejszej Ewangelii, jest pierwszym miejscem,
na które wyprowadził Go Duch Święty, po Jego chrzcie w Jordanie. Św. Łukasz
pisze, że „Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest.
A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w
postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn
umiłowany, w Tobie mam upodobanie»” (Łk 3, 21-22). Inauguracja publicznej
posługi Jezusa, której ostatecznym wypełnieniem będzie Jego męka, śmierć i
zmartwychwstanie, jest aktem trynitarnym, w którym Ojciec namaszcza Syna Duchem
Świętym na Mesjasza i publicznie obwieszcza swoją Miłość do Niego. Od tej
chwili Jezus będzie „poddany” prowadzeniu Ducha Świętego i wszystko co powie i
co uczyni będzie wyrazem zbawczej woli Trójcy Przenajświętszej. Święty Łukasz
bardzo mocno podkreśla obecność Ducha Świętego w działalności Jezusa: „Pełen
Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu
[Świętym] (egeto en to Pneumati) na pustyni czterdzieści dni, gdzie był
kuszony przez diabła” (Łk 4 1-2). Ewangelista pisze dosłownie, że Jezus był
„prowadzony w Duchu” na pustyni. To Duch Święty wyprowadził Zbawiciela na
pustynię i prowadził Go w starciu z diabłem.
Pustynia jest miejscem, gdzie Stwórca
zasadził ogród Eden. W tym sensie jest ona symbolem pierwotnego chaosu, nad
którym Bóg odnosi zwycięstwo swoim stwórczym Słowem: „Na początku Bóg stworzył
niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem (hebr. tohu
wabohu) ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił
się nad wodami. (…) A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił
tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby
wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w
środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła” (Rdz 1, 1-2; 2, 8-9). Pierwsi
ludzie, skuszeni przez węża, kierując się fałszywym poczuciem
niesprawiedliwości i egoizmem, wypowiedzieli Bogu posłuszeństwo i stracili
prawo do pobytu w raju. Ich nową „ojczyzną” stała się ziemia przeklęta
przez Boga, o której On sam powiedział: „przeklęta niech będzie ziemia z twego
powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie
dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym
są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie,
póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w
proch się obrócisz!»” (Rdz 3, 17-20).
Przez swoje nieposłuszeństwo człowiek utracił
coś o wiele cenniejszego od rajskiego ogrodu: przyjaźń z Bogiem. Pierwotna
relacja pełna zaufania i intymności jaka łączyła człowieka z jego Stwórcą i
Ojcem uległa zniszczeniu, o czym świadczy zachowanie Adama i Ewy: „Gdy zaś
mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po
ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem
wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?»
On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się,
bo jestem nagi, i ukryłem się»” ( Rdz 3, 8-10). Człowiek zaczyna
traktować Boga jako Kogoś obcego i będącego źródłem zagrożenia: wstydzi się Go
i boi Jego gniewu. Jednocześnie wspomnienie intymnej więzi pozostaje w
człowieku i sprawia, że tęskni za swoim Stwórcą i bardzo cierpi z powodu tej
rozłąki: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą
tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 63,
2). Św. Augustyn napisze z miłością i oddaniem w swoich Wyznaniach:
„niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.
Dla Izraelitów pustynia stała się przede
wszystkim miejscem, na którym – po wyjściu z Egiptu – przez czterdzieści lat,
czyli życie jednego pokolenia, przygotowywali się do wejścia do ziemi
obiecanej. Już na samym początku Żydzi szemrali przeciwko Mojżeszowi, buntując
się przeciw niewygodom nowego życia: „I zaczęło szemrać na pustyni całe
zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici mówili
im: «Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed
garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię,
aby głodem umorzyć całą tę rzeszę»” (Wj 16, 2-3). W rezultacie Bóg zesłał im
przepiórki i mannę jako pożywienie. „I kłócił się lud z Mojżeszem mówiąc: «Daj
nam wody do picia!»” (Wj 17, 2). Po czym Mojżesz wyprowadził wodę ze skały. „I
nazwał to miejsce Massa i Meriba, ponieważ tutaj kłócili się Izraelici i
wystawiali Pana na próbę, mówiąc: «Czy też Pan jest rzeczywiście wśród
nas, czy nie?»” (Wj 17, 7). Tam zaś, gdzie ją kłótnie i „kuszenie” jest też i
ich praojciec, Szatan, który nieustannie walczył z Bogiem w sercach dzieci
Abrahama. Trzy miesiące po wyjściu Izraelitów z Egiptu, mimo ich niewierności,
Bóg wezwał Mojżesza na górę Synaj, gdzie objawił mu prawo przymierza. W
kontekście dzisiejszych rozważań ważne są te słowa Pana: „Wyście
widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i
przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i
strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród
wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie
Mi królestwem kapłanów i ludem świętym” (Wj 19, 4-6). Co istotne, Żydzi
nie zaczekali na powrót Mojżesza, lecz dopuścili się bałwochwalstwa: „I zdjął
cały lud złote kolczyki, które miał w uszach, i zniósł je do Aarona. A
wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany
z metalu. I powiedzieli: «Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi
egipskiej» (Wj 32, 3-4). Mimo tak wielkiego grzechu, Bóg, wierny obietnicy
złożonej Abrahamowi i Izaakowi i Izraelowi, okazał zawarł z nimi przymierze,
chociaż na pewnych warunkach: «Idź i wyrusz stąd ty i lud, który wyprowadziłeś
z ziemi egipskiej, do ziemi, którą obiecałem pod przysięgą Abrahamowi, Izaakowi
i Jakubowi tymi słowami: Dam ją twojemu potomstwu. I wyślę przed tobą anioła, i
wypędzę Kananejczyka, Amorytę, Chetytę, Peryzzytę, Chiwwitę i Jebusytę. I
<zaprowadzę cię> do ziemi opływającej w mleko i miód, ale sam nie
pójdę z tobą, by cię nie wytępić po drodze, ponieważ jesteś ludem o twardym
karku» (Wj 33, 1-3). Pustynia dla narodu wybranego z jednej strony jest
miejscem przeklętym, w którym doświadcza pokusy zwątpienia i odstępuje od
swojego Wybawiciela, z drugiej zaś jest czasem doświadczenia nieskończonej,
wybaczającej miłości Boga wiernego swoim obietnicom, z których pierwszą,
dotyczącą węża – kusiciela złożył jeszcze w ogrodzie Eden: „Wprowadzam
nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo
jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę»” (Rdz 3, 15-16).
Jezus, namaszczony Duchem Świętym, wiedział
doskonale, że jednym z istotnych elementów jego mesjańskiej misji było
pokonanie Szatana na pustyni – terytorium, które on sam uzurpował sobie jako
swoje królestwo. Podobnie jak wstępując w nurty Jordanu Zbawiciel uświęcił je i
przyjął na siebie grzechy wszystkich, którzy zawierzyli Janowi i przyjęli z
jego rąk chrzest, tak teraz wyszedł na pustynię, aby uświęcić miejsce uznawane za
siedlisko zła, w pewnym sensie przyjmując na siebie te grzechy, które Żydzi
„wypędzili” na pustynię, składając je wcześniej rytualnie na kozła ofiarowanego
demonowi Azazelowi: „Następnie Aaron rzuci losy o dwa kozły, jeden los dla
Pana, drugi dla Azazela. Potem Aaron przyprowadzi kozła, wylosowanego dla Pana,
i złoży go na ofiarę przebłagalną. Kozła wylosowanego dla Azazela postawi
żywego przed Panem, aby dokonać na nim przebłagania, a potem wypędzić go dla
Azazela na pustynię. Aaron położy obie ręce na głowę żywego kozła, wyzna nad
nim wszystkie winy Izraelitów, wszystkie ich przestępstwa dotyczące wszelkich
ich grzechów, włoży je na głowę kozła i każe człowiekowi do tego przeznaczonemu
wypędzić go na pustynię. W ten sposób kozioł zabierze z sobą wszystkie ich winy
do ziemi bezpłodnej. Ów człowiek wypędzi kozła na pustynię „(Kpł 16, 8-10;
21-22).
Jezus
Chrystus, doświadczając kuszenia, któremu ulegli zarówno pierwsi rodzice, jak i
naród wybrany, jednoczył się z człowiekiem odwiecznie doświadczającym zła, współdzielił
jego los, aby zanieść mu owoce swojego nad złem zwycięstwa. Interesujące jest
to, że proces kuszenia przypomina dysputę z uczonymi w Piśmie, polegający na
wymianie fragmentów Słowa Bożego. Szatan, aby usidlić Jezusa i skłonić Go
przyjęcia jego propozycji, odwołuje się do odpowiednio wybranych cytatów, w
odpowiedzi Jezus przywołuje inne, które służą odrzuceniu propozycji – pokusy.
Co istotne, wszystkie cytaty - odpowiedzi Jezusa pochodzą z Księgi
Powtórzonego Prawa, co wskazuje, że Jezus odwołuje się do fundamentu wiary
Izraela: przymierza jakie – mimo jego niewierności – Bóg zawarł z nim na górze
Synaj. W ten sposób Pan uczy nas, że jedyną naszą siłą w walce ze złym duchem
jest miłość Boga do człowieka, która wcześniej wyraziła się w Starym Przymierzu,
teraz zaś definitywnie wyraża się w Nowym Przymierzu, uświęconym krwią samego
Zbawiciela: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” (Mk
14, 24).
Chrystus, nowy Mojżesz, jak on podjął się
czterdziestodniowego postu: „Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł
głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu
kamieniowi, żeby się stał chlebem». Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: Nie
samym chlebem żyje człowiek»” (Łk 4, 2-4). Diabeł odczekał, aż Jezus, wycieńczony
długim postem wreszcie poczuje głód. To bardzo podstępne ze strony diabła:
wiedział on doskonale, że Jezus jest Synem Bożym, ponieważ sam Bóg ogłosił to
po Jego chrzcie w Jordanie. Zdaje się więc raczej mówić: Jako, że jesteś Synem
Bożym i czterdziestodniowy post właśnie dobiegł końca, nic nie stoi na
przeszkodzie, abyś skorzystał ze swoich mocy i wreszcie się najadł. Czy szatan
mówi tu coś niezgodnego z prawdą? Nie. Lecz posługując się nią, usiłuje skłonić
Jezusa, aby użył władzy (exusia) danej Mu przez Ojca w Duchu Świętym dla
własnej korzyści, niezwiązanej bezpośrednio z jego misją. To jest istota
kuszenia Szatana: zamiast czynić siebie darem dla innych jak Trójca
Przenajświętsza staje się, w historii zbawienia, darem dla każdego z nas, i w
ten sposób upodabniać się w doskonałości do Boga, szatan przestawia inną
możliwość: stać się, na jego wzór, egoistą, stawiać w centrum wszechświata
uznawanych wartości siebie, a nie Boga. Jezus zdawał się pamiętać wezwanie
Psalmu 95 i wiedział, że danie posłuchu złemu duchowi sprawia, że choć z nieba
spada pożywienie a ze skały płynie woda, to serce wątpiących w Boga stwardnieje
na kamień: „Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: Nie zatwardzajcie serc
waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie wasi
przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mię, choć dzieło
moje widzieli. Tamto pokolenie budziło we Mnie wstręt przez lat czterdzieści,
i powiedziałem: «Są oni ludem o sercu zbłąkanym i moich dróg nie znają» Przeto
przysiągłem w moim gniewie: «Nie wejdą do [miejsca] mego odpoczynku»
(Ps 95, 7-11). Jezus, Syn Umiłowany, wziął na siebie ten wstręt do
swojego narodu i odkupił go w swoim absolutnym posłuszeństwie Ojcu, otwierając
dla wszystkich, którzy w Niego wierzą miejsce spoczynku, którym jest dom Ojca:
„Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek»” (Łk
4, 4). Cytowanie fragmentu Pisma w ówczesnej kulturze zawsze nawiązywało do
pełnego fragmentu, dlatego warto przytoczyć szerszy fragment z Księgi
Powtórzonego Prawa: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził
Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić,
wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też
nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś
ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko
chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (
Pwt 8, 2-3). W ten sposób Chrystus uczy nas, abyśmy zawsze pamiętali, że często
cierpienia, których doświadczamy w naszym życiu są w istocie bezcenną okazją do
weryfikacji naszej relacji z Panem Bogiem, na ile żyjemy „chlebem”, który –
choć sam w sobie dobry i niezbędny – zasłania i zastępuje nam Boga. Nie
dostrzegamy wówczas manny, czyli wielu łask, jakimi nas On wspiera w naszej
duchowej wspinaczce na górę błogosławieństw i które są znakiem Jego miłości do
nas. Jezus uczy nas ponadto, że niezwykle skuteczną bronią w walce z pokusami
diabła jest życie Słowem Bożym: jego systematyczna lektura, medytacja i
wprowadzanie w życie jego zaleceń.
Szatana nie zraziło pierwsze niepowodzenie.
Jednak zmienił strategię. „Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej
chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: «Tobie dam
potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić,
komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie
Twoje»” (Łk 4, 5-7). W tym przypadku diabeł ujawnił swoją naturę kłamcy. W
rzeczywistości nic do niego nie należy i w związku z tym niczego nikomu nie
może dać. Ponieważ Stworzycielem „wszystkich rzeczy widzialnych i
niewidzialnych” jest Bóg, wszystko, w tym sam Szatan, istnieje dzięki jego
stwórczej Woli. Szatan może, co najwyżej, wpływać na ludzi, którzy, według
polecenia Stwórcy, są „pasterzami stworzenia”: „Po czym Bóg im błogosławił,
mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i
uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem
powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»” (Rdz 1, 28).
Kusząc ludzi i skłaniając ich do złego diabeł może, w pewnym sensie, powodować,
że człowiek odrzuca Boga i wykorzystuje daną mu władzę nad stworzeniem i
bliźnim dla zaspokajania pragnienia władzy i bogactwa. Są one karykaturą
prawdziwego pragnienia szczęścia, którego człowiek doświadczał podczas
przyjaźni z Bogiem, zanim popełnił grzech pierworodny. To samo zabójcze
kłamstwo diabła, które stało u podstaw upadku pierwszych rodziców, zbrodni
Kaina i eskalacji przemocy u jego potomków: „Lamek rzekł do swych żon, Ady i
Silli: «Słuchajcie, co wam powiem, żony Lameka. Nastawcie ucha na moje słowa:
Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko - jeśli
mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek
siedemdziesiąt siedem razy!» (Rdz 4, 23-24), również dziś zbiera swoje krwawe
żniwo na całym świecie. Diabeł jest władcą tego świata (por. J 12, 31) jedynie
w tym sensie, że ma władzę nad sumieniami ludzi, którzy ulegają jego namowom i
oddają mu pokłon, licząc na zaspokojenie swojej potrzeby bogacenia się i
dominowania nad innymi ludźmi. Począwszy od nastolatka, który dręczy młodszych
kolegów w szkole, małżonka, czy małżonki stosujących przemoc domową, pazernego
pracodawcy nie wahającego się przed stosowaniem mobbingu w pracy, a skończywszy
na władcach imperiów, którzy zakulisowo wzniecają i podtrzymują krwawe
konflikty szczególnie w najbiedniejszych krajach świata. Jednak wszyscy oni
mogą się wyrwać z władzy Szatana, zerwać ze złem i doświadczyć zbawienia,
ponieważ również ich dusze w ostatecznym rozrachunku należą do Boga.
Szatan
wiedział, że Jezus jest Synem Bożym i Mesjaszem (por. Mk 1, 24), dlatego
zaproponował Mu alternatywną wizję rządzenia światem. Jeżeli Jezus odda diabłu
cześć boską dostanie w nagrodę wszystkie królestwa świata. Dostanie to wszystko
natychmiast, bez wysiłku i bez konieczności przechodzenia przez mękę krzyża.
Świat za jeden pokłon, iluż to ludzi daje się skusić na dużo mniej… Izraelitom
wystarczyło kilkadziesiąt dni nieobecności Mojżesza, aby zmusić jego brata
Arona do wykonania złotego cielca, któremu mogliby oddawać cześć. Zaraz poczuli
się lepiej, przynajmniej tak im się zdawało. Zbawiciel nie pozostawia złemu
cienia wątpliwości, co do oceny jego propozycji: „Lecz Jezus mu odrzekł:
«Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć
będziesz»” (Łk 4,8). W Jednym z najtrudniejszych momentów swojego życia Pan
Jezus pokazał nam, że sam doskonale wcielił w życie nakaz Mojżesza, na który
się powołał, co więcej wypełnił go miłością i oddaniem jakiego nikt przed nim
nie okazał Najwyższemu: „Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się,
abyście nie ulegli pokusie». A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu
kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli
chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech
się stanie!»” (Łk 22, 40-42). Najlepszą obroną przez pokusą pychy i zwątpienia
jest codzienna, pokorna modlitwa, pełna ufności i zawierzenia Bogu, nawet
jeżeli w naszym Ogrodzie Oliwnym zapada zmrok i słychać już kroki Judasza
prowadzącego wrogi zbrojny tłum zdecydowany, aby nas pojmać i skrzywdzić. Da
nam ona siłę, aby zrozumieć, że jeżeli wytrwamy w miłości Bożej to doświadczymy
porannego blasku zmartwychwstania, gdyż, jak zapewnia nas św. Paweł: „jestem
pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy
teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani
jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest
w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39). Jezus, który widział pełne
przemocy i niesprawiedliwości rządy pogańskich Rzymian i nie mniej okrutne
postępowanie podległych imperium lokalnych władców, jak Herod Antypas, który
kazał zamordować św. Jana Chrzciciela, widząc wśród swoich najbliższych
uczniów, Jakuba i Jana zachowanie wskazujące na logikę władzy, zdecydowanie
odciął się od niej, pozostawiając nam następującą naukę: „Wiecie, że ci, którzy
uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą
władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać
wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między
wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie
przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za
wielu» (Mk 10, 42-45).
W
trzecim kuszeniu Szatan wrócił do pierwotnej metody. „Zaprowadził Go też do
Jerozolimy, postawił na narożniku (pterygion) świątyni i rzekł do Niego: «Jeśli
jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom
swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś
przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień»” (Łk 4, 9-11). Tym razem demon
postawił wszystko na jedną kartę. Niejako powiedział „sprawdzam” i usiłował
wciągnąć w swoją grę Pana. Oczekiwał, że Jezus, po dwóch zwycięstwach, da się
ponieść pysze, jak on sam w zamierzchłych czasach i sprowokuje Boga, aby
potwierdził jego synostwo i mesjańską misję. Być może liczył, że Jezus, stojąc
w najwyższym miejscu świątyni, z którego upadek groził śmiercią, zwątpi w swoje
posłanie. Prawdopodobieństwo takiej reakcji Jezusa zwiększał, faktor
psychologiczny: pinakiel świątyni jerozolimskiej był miejscem, z którego
strącano skazanych na ukamienowanie bluźnierców. W ten sposób – według
Euzebiusza – zginął śmiercią męczeńską Jakub Mniejszy. I tym razem Zbawiciel
jednym zdaniem rozwiał nadzieje Szatana: „Lecz Jezus mu odparł: „«Powiedziano:
Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego»” (Łk 4, 12). Pełen werset z
Powtórzonego Prawa brzmi następująco: „Nie będziecie wystawiali na próbę Pana,
Boga waszego, jak wystawialiście Go na próbę w Massa” (Pwt 6, 16). Jezus,
nawiązując do epizodu, który był symbolem niewierności narodu wybranego,
wykazał całkowite posłuszeństwo i miłość do Boga. Tam, bowiem, gdzie jest
miłość nie ma miejsca na nieposłuszeństwo, prowokacje i żądanie okazywania
specjalnych względów. Szatan kompletnie nie rozumiał Jezusa, kusząc Go w ten
sposób. Myślał bowiem jak egoista pełen pychy i nienawiści, tymczasem Jezus był
dobrowolnym darem miłości, jaki Ojciec uczynił ludzkości, cichym i pokornym.
Skoro Jezus jest objawieniem miłości Trójcy Przenajświętszej do upadłego
rodzaju ludzkiego, i dla tej miłości „istniejąc w postaci Bożej, nie
skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił
samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w
zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,
6-8), to dlaczego miałby, za namową daibła, kusić Ojca, żądając aby posłał
swoich aniołów, którzy ratowaliby Go przed samobójczą śmiercią? Absurd.
Szatan
odszedł pokonany, ale nie przekonany co do swojej porażki. Jak wiemy, wróci ze
swoim tyleż podstępnym, co nieowocnym pytaniem, gdy Pan będzie konał w
niewysłowionych mękach na krzyżu: „Ci zaś, którzy przechodzili obok,
przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: «Ty, który burzysz przybytek
i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem
Bożym, zejdź z krzyża!»” (Mt 27, 39-40). Jego kuszenie które dotknęło
trzech wymiarów: człowieczeństwa w jego fizyczności (zaspokojenie głodu),
pragnienie bogactwa i władzy nad innymi ludźmi, oraz wymuszenia na Bogu
potwierdzenia własnej niezwykłości, czyli niejako władzy, czy też kontroli nad
Bogiem, skończyły się wobec Jezusa spektakularną klęską. Pan pokonał demona tym
Słowem, które – będąc jeszcze Logosem, w doskonałej świętości Trójcy
istniejącej poza czasem i przestrzenią – wypowiedział do Mojżesza. Teraz, jako
Bóg Wcielony, nowy Adam, pozostał wierny temu słowu prawa, niosąc nadzieję tym
wszystkim, którzy kiedykolwiek ulegli, ulegają, czy ulegną pokusie. Jako
Emanuel, Bóg z nami, dzięki swojej ofierze krzyża, zaspokoił tę potrzebę
bliskości i przyjaźni z Bogiem, którą utracili pierwsi rodzice, a której pełni
Bóg odmówił ludowi wybranemu ze względu na jego niewierności. Szczytem zaś tej
jedności jest Eucharystia, w której Zbawiciel daje nam siebie jako chleb życia:
„Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest
chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem
żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.
Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata»” (J 6, 48-51).
Arek
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.