Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty

29.05.2020

Ekstremalna Droga Krzyżowa i Święta Rita. Świadectwo Janusza

 
+ Szczęść Boże!
Jestem z parafii Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu, w której od dokładnie roku znajduje się Sanktuarium Świętej Rity.
Świętej Ricie, jak bardzo wielu sądeczan i nie tylko sądeczan zawdzięczam wiele... m.in. wstawiennictwo przy uratowaniu mojego małżeństwa.
 
  Od dwóch lat uczestniczę w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej organizowanej przed Świętami Wielkanocnymi. W tym roku pierwszy raz miała się ona odbyć w naszej parafii, na trasie pod nazwą i patronatem Św. Rity lecz niestety koronawirus pokrzyżował te plany.
  Tuż przed Świętem Św. Rity 22-go maja organizator naszej drogi krzyżowej wpadł na pomysł, żeby w ten dzień (właściwie noc), a był to w dodatku piątek :) przejść "naszą" 40-to kilometrową EDK prosząc o wstawiennictwo Św. Rity w intencjach, w których idziemy. 
  Jako, że miałem "świeżą" intencję za byłego mojego pracownika, którego niszczy nałóg alkoholowy i rozlatuje mu się rodzina postanowiłem wyjść w tę noc prosząc Pana Boga o ratunek dla Grzegorza i jego rodziny.

18.05.2020

Moje spotkania ze Świętym Janem Pawłem II. Świadectwo, dziękczynnie w setną Rocznicę Jego Urodzin.

 Stary pałac w pewnej miejscowości, przejęty przez moją uczelnię i wykorzystywany do różnych celów, w którym przebywałem na rocznym przed studyjnym pobycie, był miejscem w którym usłyszałem, że kardynał Karol Wojtyła został wybrany na Papieża.
   Dość odcięty od ówczesnych, a przecież i tak, skąpo informujących mediów, duszpasterstwa, rodziny, chyba nie przyjąłem tej wiadomości tak, jak by należało, jednak do Warszawy na pierwszy przyjazd Ojca Św. Jana Pawła II się wybrałem…

  Z grona osób w którym przebywałem wybrałem się samodzielnie…  W Warszawie, razem z tłumami osób, przemierzałem trasy przejazdu orszaku papieskiego najpierw z lotniska Okęcie, a później na Mszę na Placu Zwycięstwa, 2 czerwca 1979r.
  Błąkającego się samotnie przy obstawionych wejściach, prowadzących do miejsca, gdzie miała być odprawiana pamiętna Msza Święta, zaczepiła jakaś osoba, która zapytała, czy chciałbym wejść na Mszę. Odpowiedziałem, że tak… Otrzymałem od niej wejściówkę. Bardzo się ucieszyłem.  Stałem - patrząc na ołtarz, gdzieś z prawej strony placu. 

Przejazd Ojca Świętego...

   Z Mszy niewiele pamiętam, ale byłem na niej i byłem świadkiem tych słów, które podczas niej padły i których efekt mogłem w następnych latach obserwować.
Po powrocie, okazało się, że schudłem tego dnia ok. 3 kg…

  Druga pielgrzymka Ojca Świętego do Ojczyzny w 1983, można powiedzieć, że była przez naszą grupę duszpasterstwa akademickiego, pod przewodem i z dużą pomocą obecnego Biskupa Diecezji Radomskiej,  wtedy księdza Henryka Tomasika… nieźle „obstawiona”.
 Ojciec Święty przyjeżdża do Warszawy na Mszę na Stadionie Dziesięciolecia – my tam jesteśmy. Byliśmy na płycie stadionu.

Wejście na Mszę na Stadionie Dziesięciolecia

26.08.2019

Z wdzięcznego serca. Kapłańskie świadectwo z pielgrzymowania i przewodzenia pielgrzymce na Jasną Górę.


  Mam na imię Czesław. Jestem księdzem Diecezji Rzeszowskiej. W tym roku przypadło mi poprowadzenie jednej z grup w 42 Rzeszowskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę.
  
   Przygotowania do pielgrzymki trwają kilka miesięcy. Kiedy jesienią ubiegłego roku dostałem dekret z nominacją na przewodnika Grupy św. Kazimierza, zrozumiałem, że to wielkie dzieło i powinno być zrealizowane na wysokim poziomie - dla Pana Boga i Maryi. Podjąłem się więc najpierw modlitwy... 
Miałem świadomość, że trzeba pomocy Bożej i łaski, żeby przygotować wszystko jak najlepiej. Podjąłem więc modlitwę, żeby w grupie poszli ludzie wezwani przez Jezusa i Maryję, żeby nie było problemów z dyscypliną, czy złym zachowaniem ludzi. Poprosiłem o pomoc Matkę Bożą, potem także św. Józefa i ostatnio często proszę o pomoc także Czcigodnego Sługę Bożego. o. Wenantego Katarzyńca...

22.08.2019

Powstańczy i po powstańczy... zawsze rodzinny czas.


Długo zastanawiałam się czy napisać .... napisać to, co pamiętam z dzieciństwa z opowiadań Babuni Heleny, jej Braci Stefana i Romana o Powstaniu Warszawskim.
Pragnę tym moim skromnym pisaniem oddać hołd Bohaterom Niezłomnego Miasta, jakim była Warszawa i jej Mieszkańcy.
Babunia Helena- ostoja, skała, wsparcie dla całej Rodziny podczas okupacji. To dzięki Jej staraniom rodzina przeżyła okupację, bo Babunia dokarmiała, miała staranie o wszystkich, a została sama z Synem Frankiem, bo Mąż Kazimierz powędrował na wschód i wrócił dopiero pod koniec 1943r, schorowany, zabiedzony, ledwo żywy.

… i tak trwali wszyscy, gorąco się polecając opiece Matce Najświętszej. Pamiętam Różaniec Babuni- takie grubsze koraliki, nierówne a wyślizgane od ciągłego obracania w palcach. 
Ten Różaniec to była dopiero broń. Babunia wymodliła powrót Męża od Sowietów, wymodliła scalenie Rodziny - choć niestety nie wszyscy po Powstaniu wrócili....

21.02.2019

Małżeńskie przewinienie … i co dalej?


Przepraszam?
Rozmowa, aby rozwiązać problem?
Ciche dni i liczenie na czas?...

  U mnie, często jakieś okoliczności zewnętrzne – spotkanie, czy wizyta kogoś z rodziny, powoduje, że zapominamy, rozmawiamy na pozór normalnie i niby jest wszystko w porządku. 
Mam za sobą 30 lat małżeństwa i nie polecam odkładania pojednania na później, lub udawania , że nic się nie stało.
  Małżeńskie zranienia są bolesne, a skrywane na dnie serca zatruwają osobę zranioną i relację małżeńską.  
 Zranić można na wiele sposobów i nie bez powodu mówi się, że słowem można dodać komuś skrzydeł, ale można też, zabić w nim ducha.
  Sama przepraszam, jak zrobię coś ewidentnie przykrego, albo rzucę uwagę, która i słonia powaliłaby na łopatki. 

9.01.2019

Zgoda na własne życie

Co to jest ta zgoda na własne życie?
Tyle o tej zgodzie się słyszy, czyta i czasami kapłan o tym mówi, ale tak jakoś to przelatuje obok uszu, nie dociera.

U  mnie nie docierało przez całe życie. No bo ciągle się słyszało: ażeby wtedy, a wtedy zrobić to, czy tamto – to dziś zapewne byłoby inaczej” . Z takim i jeszcze innymi dywagacjami na tematy przeszłości wciąż miałam do czynienia. Dziadkowie, matka, dalsza rodzina bardzo często w rozmowach wracali do przeszłości i nie pod katem wspomnień, a raczej ”twórczej” naprawy przeszłości. Często te ich spotkania kończyły się kwasami, bo ktoś musiał zawsze być winien tego co dzieje się dzisiaj. I nie ważne, czy jeszcze żył, czy już go nie było--- bo gdyby inaczej postąpił – to  dzisiaj byłoby….

25.09.2018

„Bóg wierzy w ciebie”… „Urodziliście się po to, aby się wyróżniać”



„ Chcę abyście mieli odwagę wyjść do tego pogańskiego świata i bez wstydu wyrazili swoją wiarę publicznie.”




„Świat potrzebuje dumnych wojowników, ożywionych swoją wiarą… którzy zaryzykują swoje imię i reputację, by nieść wiarę i miłość Jezusa całemu światu.
Bóg wzywa każdego z was do czynienia rzeczy wielkich,
Ale, jak często go zawodzimy, odrzucając to, jako jakieś mentalne rozmycie...

Nadszedł czas dla naszego pokolenia, aby przyjąć to wezwanie.
Wołanie Boga, wzywającego nas, aby całkowicie oddać się Jemu.
Aby ujrzeć tę delikatną dłoń, która cię prowadzi twoją drogą”….

„Musimy przerwać tę obojętność.
Tę destrukcyjną tolerancję zła?….

„ Ale do tego potrzeba wojowników! Gotowych zaryzykować swoją reputację i swoje imiona, a nawet własne życie, aby stanąć po stronie prawdy…”
  
   Czy Ty wierzysz w Boga, czy chcesz być Jego wojownikiem?...
 Polecamy mocne przesłanie Jima Caviezela, którego słowa przytoczyliśmy. Link na końcu tekstu.

9.05.2018

Zaufajcie i oddajcie się w opiekę i miłosierdzie Najwyższego

Chciałam się podzielić swoim świadectwem wiary i napisać jak bardzo Pan Bóg jest Miłosierny i dba o nas jeśli tylko Mu zaufamy i oddamy się Jego Boskiej Opatrzności.
Chciałbym powiedzieć tym wszystkim, których spotykają trudności życia, że nic nie zdziałamy sami nie oddając się w Jego opiekę i na nic nasze zmartwione twarze, skołatane serca, nasze bojaźnie i lęki.
Miałam ostatnio ciężką sytuację finansową - mąż nie pracował 2 mce był chory i potrzeba była specjalistyczna opieka medyczna, a brak jego pensji to dla nas duży ubytek w budżecie. Poza tym miałam stłuczkę i musiałam naprawiać auto, ponieść koszty ubezpieczenia OC, które właśnie się skończyło.
  Zaufałam i zawierzyłam Panu swój los i się nie zawiodłam.

26.04.2018

Jestem Siostrą Zakonną. Droga powołania


… „Każde powołanie jest wielką i niepowtarzalną tajemnicą miłości między Bogiem a człowiekiem. 
  Jest Bóg, który się objawia, mówi, zaprasza, wzywa… i jest człowiek, który - jeśli tylko tego pragnie - zdolny jest usłyszeć głos Boży, rozpoznać go wśród wielu innych głosów, odpowiedzieć i pójść za nim… To niekończący się nigdy dialog miłości”…

    Przeżywamy Tydzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego.
  Zamieszczony fragment pochodzi ze świadectwa Siostry Marii Emilii, która podzieliła się  swoją drogą powołania, które wcale nie miało być oczywiste, tzn. nie było takiego gruntu na jakim, jak często myślimy powołania się rodzą…
 Ale nie tak Bóg myśli, jak myśli człowiek…
  Zachęcamy do zapoznania się ze świadectwem Siostry Marii Emilii.
                               
                                               Sławek z Anetą + 

15.03.2018

Ty też powstań.


Przeżywamy różne trudności, rodzinne, zdrowotne… osobiste. Radzimy sobie z nimi, lub nie bardzo.
Traktujemy je jako ciężary, nie widząc w nich sensu.
A jak można inaczej?
Polecam świadectwo, które sięga do momentu urodzenia z wagą… poniżej 1 kilograma…
A to było dopiero preludium życiowych doświadczeń.
Ostatnie zdanie świadectwa jest jednak napisane z uśmiechem, że historię Pauliny ON pisze nadal…

Takiego uśmiechu  życzę i Tobie.
                                              Sławek +

13.03.2018

Wielki Post, mój ulubiony czas.

Być może to, co napiszę nie jest zbyt popularne, ale ja naprawdę lubię okres Wielkiego Postu!
 Inni za ulubione święta uważają Wielkanoc, Boże Narodzenie, czy Boże Ciało, a ja całym sercem odczuwam obecność Bożą przy człowieku właśnie w Wielkim Poście.
Już w Popielec zostaję łagodnie "ustawiona do pionu", abym nie popadła w życiową rutynę i nie zachłystywała się zbytnio ziemskim żywotem.

17.02.2018

Na kanwie świadectwa trzeźwego alkoholika.


"Mężczyzna  40 lat picia, w tym 31 lat, pracując  w dość odpowiedzialnej instytucji…

Najpierw picie  z ciekawości, potem dla szpanu i towarzystwa, a potem bo musiał.
Między drugą, a trzecią fazą, granicy nie zauważył.
Kiedyś, po przebudzeniu z pijackiego snu, zobaczył swoją żonę na kolanach.
To akurat nie było nic dziwnego, bo często się modliła.
Wtedy jednak, zaczął zastanawiać się, czy żona modli się, aby go szlag trafił, czy, aby nawrócił się i stał się trzeźwy.

6.02.2018

Moje pielgrzymowanie. Jasna Góra - 3 go lutego 2018 r. - Świadectwo Elżbiety KS


  Aby jechać do Matki Jasnogórskiej... ta myśl przyszła podczas modlitwy różańcowej i brzmiała, jak  stanowcze zaproszenie - wręcz rozkaz. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy – to, że nie pojadę sama, zabiorę syna, może jeszcze dwoje przyjaciół … i tak się stało.
  Czas przygotowań do spotkania z Matką, to modlitwa o dobrą podróż, szczęśliwy powrót, a przede wszystkim o owoce tej pielgrzymki wedle Woli Matki.
  Wyjazd w sobotę – w Pierwszą Sobotę Miesiąca, na Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi.
A jeszcze przed wyjazdem czekała mnie taka proza codzienna., sprzątanie, jakieś inne porządkowanie, no i wzięłam się ochoczo za te czynności.
  I stało się podlewając kwiaty wymsknęła mi butelka wody i polałam laptopa… rozpacz. Ta butelka jeszcze dwa razy mi z rąk wypadała, jakby ktoś mi ją wytrącał. Zamarłam. Czułam ewidentne działanie kudłatego. Zemsta za działalność na FB, za Msze św. wieczyste, za zbieranie intencji.

30.01.2018

Na gorąco z głębi serca… Siłą woli, wzywam mojego Pana i ogłaszam go PANEM MOJEGO ŻYCIA. Świadectwo Edyty

W książce "Pełnia serca" John Eldredge napisał: "Zanim Jezus obiecał nam życie, ostrzegł, że złodziej będzie próbował nas okraść, zabić i zniszczyć. Jak to się stało, że zapominamy, iż złodziej właśnie nas okrada, zabija i niszczy? Nie pojmiesz swego życia, nie zobaczysz wyraźnie, co się z tobą dzieje, albo jak masz żyć w przyszłości, jeśli nie zrozumiesz, ze twoje życie to bitwa. Wojna przeciwko twojemu sercu. I będziesz potrzebować całego swojego ducha, aby uporać się z tym, co ma się zdarzyć."

   Dziś, po długiej nocy w duchowej ciemności w moim sercu jest dzień walki. Mam wrażenie jakbym stała w głębokiej studni. Siłą woli wzywam mojego Pana i ogłaszam go PANEM MOJEGO ŻYCIA. Tylko On może wydobyć mnie z tej otchłani rozpaczy.

23.01.2018

Obtulenie ( pielgrzymka do MB Bolesnej do Obór 20 stycznia 2018 ) - Świadectwo Elżbiety KS

Obtulenie – zapamiętane na całe życie z dzieciństwa, obtulenie matczyną troską, zapobiegliwością ojca, pobłażliwością babuni… obtulenie – to coś czego nam brak w dorosłym życiu, za czym tęsknimy, nie bardzo umiejąc to nazwać.
   Obtulenie – to fizyczny dotyk matki, która usypia dziecko i dokładnie i delikatnie otula kocykiem swój skarb największy, to matki czuwanie nad snem dziecka, to jej pełna dyspozycja do miłości i pieszczot, to jej zabieganie…
Każdy z nas ma takie wspomnienia, często zapomniane, ale w chwilach bycia anonimowym dla świata, często nawracające – chwile błogości z dzieciństwa.
   Takiego obtulenia zaznałam u Matki Bolesnej w Oborach, takiej czułości matczynej, zapomnianej z biegiem lat, takiej błogości i zapomnienia….

22.12.2017

Wigilie dzieciństwa

Adwent, czas przygotowań, tych domowych, ale duchowych przede wszystkim. To także czas wspomnień, czas słuchania… co tam babcia opowiada ściszonym głosem …
Terenia, jak tylko sięgnie pamięcią, to ten czas był dla niej najpiękniejszy właśnie z tego powodu, że taki inny i jedyny w ciągu całego roku.

  Babcia Helena krzątała się po małej kuchni zaaferowana, kuchnia rozgrzana do czerwoności i pyrkoczące garnki do których pod żadnym pozorem nie można było dziecku się zbliżać. A to gotowały się nogi wieprzowe na święta, a to mięso na pasztety, a to jakieś boczki, szynki, mnóstwo zapachów, zapachów świątecznych, innych niż codziennych.
Babunia, aż wypieków na szczupłej twarzy dostawała. Niebyła już młoda, miała dobrze po siedemdziesiątce, siły już nie te co kiedyś, ale jeszcze to jej głową wszystko szło w domu, to ona gotowała dla całej rodziny, to ona decydowała co i gdzie kupić, … Była doskonałą gospodynią, gospodarna - tak się mówiło. Nigdy nic nie zmarnowała. Gdyby dziś zobaczyła pod śmietnikami tyle wyrzucanego chleba i innych produktów pewnie dostała by ataku serca. Chleb szanowała, żegnała znakiem krzyża. I mawiała - kto nie szanuje chleba, ten i na niego zapracować nie potrafi…

21.12.2017

Dobrego początki - Świadectwo Elżbiety

To było kilka lat temu. Wtedy w niezrozumiałych dla mnie okolicznościach nastąpiło duchowe trzęsienie ziemi i tak rozpoczęło się moje uzdrowienie wraz poszukiwaniem „pomysłu” na dalsze życie.
Jeszcze dość dobrze wtedy działało moje ego, ale Pan już zaczął wtedy naprawę tego co świadomie lub też nieświadomie psułam sama, lub dałam przyzwolenie innym na psucie, na degradację swojej duchowości.
  Czułam, że teraz wchodzę na nieznaną mi całkowicie ścieżkę…  jak ślepiec. Bałam się, ale jednocześnie, co jakiś czas, dostawałam Słowo: Nie lękaj się – Ja jestem z tobą.  I tak powoli , krok po kroku, zaczęłam dreptać, najpierw w miejscu, jak dziecko a później trochę małymi kroczkami do przodu.

21.11.2017

Pragnienia i ufna, wytrwała modlitwa Matki - Świadectwo Elżbiety.


  Nie tak dawno powiedziałam swojemu synowi, że mam takie wielkie marzenie, abym razem z nim poszła do  Kościółka i żebyśmy razem przystąpili do Komunii św….




No i tydzień temu mówi, że przyjedzie na moje imieniny i, że… chce pójść do Spowiedzi. Cud.
W niedzielę przyjechaliśmy do Kościółka półtorej godziny wcześniej, był różaniec, wypominki... a księży do spowiedzi nie ma....
Modliłam się mocno o kapłana, aby przyszedł, żeby syn, niecierpliwy, nie zrezygnował.... i raptem jest!  Wchodzi kapłan, nasz egzorcysta, syn poleciał. POLECIAŁ ! za nim...

11.11.2017

90 lat temu na naszej, mojej ziemi.


  Kiedy 11 listopada 1918 roku Piłsudski zwolniony z twierdzy magdeburskiej przybył do Warszawy i obejmując urząd Naczelnika Państwa potwierdził odzyskanie po latach zaborów niepodległości przez Ojczyznę, były i takie miejsca, gdzie wyzwolenie jeszcze nie nadeszło. Jednym z nich było Podlasie. Władzę sprawowało tu nadal wojsko niemieckie, a Polska Organizacja Wojskowa działała na sposób tajny.
  11 listopada rano wyzwolono jedynie Parczew. Harcerzom udało się tam rozbroić 27 żołnierzy niemieckich. Dzień później od okupanta uwolniono Łuków i Radzyń. Niemcy ukrywający się w tamtejszym pałacu zostali spektakularnie ostrzelani przez Peowiaków z wieży pobliskiego kościoła, tak, że pozostała im ucieczka do lasu. Tego samego dnia, ich dowództwo w Białej Podlaskiej, dla lepszej obrony swojej pozycji, utworzyło Radę Żołnierską. Na ten gest Polacy rozpoczęli powstanie oddając władzę w mieście Komitetowi Obywatelskiemu.

7.11.2017

W tygodniu modlitw za zmarłych. WOŁYŃ... (Tekst fragmentami drastyczny.)

   Oparte na prawdziwych zdarzeniach.
Abyśmy pamiętali i modlili się za Nich.

  Pan Józef poznał Staszka na początku lat 50-tych XX wieku. Przysłali go z kadr, jako praktykanta, „niewiele będzie z niego pożytku „ tak sobie pomyślał, wysokie to, wątłe, jakieś pogarbione i… smutne. A tu raczej silnego chłopa trzeba...
   Ale Staszek, widząc zatroskane spojrzenie szefa wziął się szybko do roboty, zgłębiając tajniki wiedzy o obrabiarkach, frezerkach i innych jeszcze urządzeniach.
 Pan Józef był zadowolony ze swojego praktykanta, cichy, skromny, tak jakby w cieniu i zawsze smutny, zamyślony. Staszek uśmiechał się, ale śmiały się tylko usta, nigdy oczy. W ogóle taki odludek był. Nie pił, nie palił, najpierw mu dokuczano, ale gdy zaczął dawać składki, a sam nie uczestniczył w popijawach po pracy – dano mu spokój. Z czasem Staszek stał się brygadzistą, później mistrzem, kończył różne kursy, chwalono go, motywowano do jeszcze lepszej pracy nagrodami, premiami. W końcu o trzymał mieszkanie, nieduże, ale nareszcie własne, wysokie, widne, kuchnia, łazienka i jeden ogromny pokój. Jakby okrzepł materialnie, jeszcze później zafundował sobie syrenkę, ale mało tym parkotem jeździł. Był sam, podobał się kobietom, ale nie nadawał się na tańce, nie był typem bawidamka, chodził taki smutas, więc jakoś żadna nie przekonała się do niego. W samotności spędzał swoją codzienność.
   Pan Józef, który przez te lata wspólnej pracy, stał się jakby ojcem Staszka… a to Staszek bywał u pana Józefa, a to z okazji Pierwszej Komunii córek, później ślubów, czy jakiś przyjęć rodzinnych, ale to też nie zawsze.
  W końcu nadszedł czas że Pan Józef przeszedł na zasłużoną emeryturę, oczywiście wielka bida w pracy, Staszek, był ale tylko trochę. Kończył się kolejny etap jego życia. Zrozumiał, że teraz jest już zupełnie sam.

  W jakiś czas potem panowie spotkali się i Pan Józef zaprosił Staszka na wypad do lasu, w pobliżu jakieś jeziorko, więc może ryby, może grzyby. Tym razem Staszek nie odmówił, wsiedli w małego fiacika Staszka i pojechali obficie zaprowiantowani.
  I tam Staszek napił się wódki, ale niedużo, raptem setuchnę – ale może właśnie ten wypity alkohol spowodował, że Staszek przed starym Przyjacielem otworzył swoje serce i wylał wszystek smutek nagromadzony przez całe dziesięciolecia….
   Staszek urodził się na Wołyniu, miał trzy siostry, jedna była młodsza od niego, kochających się rodziców i babkę – matkę ojca, mieszkającą razem z nimi.