Dzisiejsza perykopa ewangeliczna przybliża nam jeden z najtrudniejszych momentów w publicznej działalności Jezusa. Jest to jednocześnie moment niezwykle ważny, ponieważ dotyczy wypełnienia się proroctw dotyczących przyjścia Mesjasza.
Jezus na miejsce objawienia swojej mesjańskiej tożsamości wybrał Nazaret. Miasto, w którym się wychował i pracował, gdzie znali Go wszyscy „według ciała”. Może właśnie dlatego swoim krewnym, sąsiadom, towarzyszom zabaw i kolegom z pracy Jezus oświadczył w Synagodze:
„Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4, 21).
Z całą pewnością nie tego się po Nim spodziewali, gdy:
„Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione” (Łk 4, 20).
Dlatego podjęli decyzję, że zamiast szukać w Jezusie znaków obecności Ducha, w którego pełni, i przez którego prowadzony, przybył do swoich, zwrócą się ku temu, co w Nim jedynie ludzkie, co – jak im się wydawało – dobrze znali:
„A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»” (Łk 4, 22).
Uznali zdolności krasomówcze Jezusa, fascynację, jaką w nich budziły Jego słowa, ale to wszystko. Nie potrafili pójść dalej, otworzyć się na działanie tego samego Ducha, który spoczął na Jezusie podczas Jego chrztu w Jordanie. Gdy Jezus objawił swoją prawdziwą, mesjańską tożsamość doświadczyli swoistego, duchowego „dysonansu poznawczego” i z przyjaciół stali się Jego niedoszłymi mordercami:
„Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się” (Łk 4, 29-30).
Dlaczego mieszkańcy Nazaretu ponieśli porażkę? Dlaczego nie poznali „czasu swego nawiedzenia” i Jezus musiał się od nich oddalić, a z nim królestwo Boże i łaska zbawienia? Dlaczego uznali, że Jezus nie może być oczekiwanym Zbawicielem, tylko dlatego, że był „synem Józefa”, którego znali. Czyżby zgadzali się z opinią, którą wyraził Natanael w rozmowie z Flilipem:
„Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?» Odpowiedział mu Filip: «Chodź i zobacz!»” (J 1, 45-46).
Dlaczego, zatem nie zobaczyli, i jak on nie powiedzieli:
„Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!” (J 1, 49)?
Dlaczego nie rozpoznali mesjańskiej natury swojego rodaka, gdy czytał im Słowo Boże i je objaśniał, skoro te same czynności Zmartwychwstałego miały głęboki wpływ na uczniów z Emaus:
„I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32).
Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ jest ich tyle, ilu było mieszkańców Nazaretu, zmuszonych przez słowa Jezusa do nagłego i dramatycznego zweryfikowania swojej opinii o Nim. Można by powiedzieć, że źle rozumieli Pisma, że nie byli wystarczająco otwarci na działanie Ducha Świętego… Jednak fakty są takie, że jako lokalna wspólnota ludu Bożego nie zdali egzaminu, że odrzucili Jezusa, zapowiadając nieświadomie jego definitywne odrzucenie przez naród wybrany i wydanie Go w ręce rzymskiego okupanta na straszliwą śmierć krzyżową.
Powyższe pytania nie tracą na aktualności i skierowane mogą być do każdego człowieka w każdym czasie.
Wobec Zmartwychwstania Jezusa i wylania Ducha Świętego na każdego z nas, w dniu naszego chrztu i bierzmowania, stają się one jeszcze bardziej palące.
Czy w Jezusie „według ciała”, o którym pełno w telewizji, radio, Internecie, gdzie wmawia się nam, że był On, owszem, genialnym wychowawcą i nauczycielem, głęboko uduchowionym założycielem nowej religii, ale nie Mesjaszem, ani tym bardziej nie Synem Bożym, dostrzeżemy Jezusa „według Ducha”, który mówi o sobie:
„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18-19).
Czy też pozostaniemy – podobnie jak w przypadku uczniów idących do Emaus – ślepi na zbawczą obecność Jezusa w naszym życiu:
„Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak, że Go nie poznali” (Łk 24, 15-16)?
Dzisiejsze czytania proponują nam lekarstwo na chorobę duchową, jakiej ulegają nawet najtęższe umysły: trwanie w jedności Kościoła, mistycznego Ciała Chrystusa. Jeśli jesteśmy Jego członkami otwartymi na ożywiającą „krew” łaski płynącej z sakramentów i słuchania słowa Bożego; jeżeli nie zamkniemy się na miłość naszego Pana, to unikniemy „martwicy duchowej”, tych, którzy odrzucają łaskę sakramentów, oraz „gangreny duchowej” członków zarażonych fałszywymi naukami, przebranymi w szaty naukowej „nieomylności”.
Jezus niesie nam dziś, kolejny raz, przejrzenie, która jest darem łaski, nie zaś czymś, co możemy zdobyć własnymi siłami lub sobie na to zasłużyć. Daje nam łaskę zrozumienia w wierze, że jesteśmy z Nim jednością, jak jedno jest ciało, choć ma wiele komórek, czy tkanek. Jezus dba o swoje mistyczne ciało, o każdą, nawet najmniejszą jego część, o czym uczy porównując się do pasterza owiec:
„Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 27-30).
Jezus zapewnia nas, że jeśli słuchamy Jego głosu i idziemy za Nim, to Ojciec staje się gwarantem naszej z Nim jedności, naszego zbawienia. Dlatego możemy radować się ze św. Pawłem, który napisał w Liście do Rzymian:
„I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.