Dzisiejsza perykopa ewangeliczna stanowi dramatyczne, w swojej treści, rozwinięcie nauki Jezusa o największym przykazaniu, wskazując na jego wymiar praktyczny.
Odpowiadając na prowokacyjne pytanie Uczonego w Piśmie, Jezus oświadczył:
„Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych” (Mk 12, 29-31).
Ze swojej strony, uczony w Piśmie okazał się być uczciwy, ponieważ przyznał Jezusowi rację, za co z resztą został przez Niego pochwalony:
„Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego»” (Mk 12, 32-34).
Rodzi się pytanie: skoro uczony w Piśmie jest niedaleko od królestwa Bożego, to ile mu brakowało, aby do niego wejść?
Odpowiedź na nie stanowi treść dzisiejszej perykopy.
Wydaje się, że jest to odległość między głową a sercem. Uczony w Piśmie wiedział, jakie jest najważniejsze z przykazań, lecz nie stosował w praktyce; wiedział, ale nie miłował. Jeżeli to stwierdzenie nie dotyczy bezpośrednio tego konkretnego znawcy Słowa Bożego, to z pewnością dotyczy jego kolegów, skoro Jezus mówił o nich:
„Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok” (Mk 12, 38-40).
Ci ludzie korzystali ze specjalnych przywilejów, aby krzywdzić bliźnich, nawet tych najbardziej bezbronnych jak wdowy, oraz kpili sobie z Boga, odprawiając długie modlitwy „dla pozoru”. Nie kochali oni, zatem, ani Boga, ani bliźniego, odgrywając z hipokryzją rolę pobożnych, aby czerpać z niej korzyści duchowe i materialne. Chociaż zdawali się świecić przykładem, ich światło było zimne, ponieważ ich serca tonęły w ciemnościach obłudy i egoizmu.
Ich przeciwieństwem jest wdowa, którą Jezus obserwował, jak wrzuca ofiarę do świątynnej skarbony:
„Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy, bowiem, wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie»” (Mk 12, 41-44).
Z całą pewnością Pan, którego publiczna misja była zwieńczeniem działalności wszystkich proroków w historii Izraela, miał szczególną wrażliwość na punkcie losu wdów, które odegrały w niej istotną rolę. Wystarczy wspomnieć epizod z Pierwszej Księgi Kronik, gdzie uboga wdowa, posłuszna poleceniu proroka Eliasza, dzieli się z nim resztką mąki i oliwy (por. 1 Krl 17, 10-16). To właśnie ta historia pojawiła się u zarania publicznej misji Zbawiciela, gdy przemawiał do swoich rodaków w Nazarecie:
„Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej” (Łk 4, 25-27).
Wdowa, Najświętsza Maryja Panna, była adresatką Jego jednych z ostatnich słów z krzyża, na którym dokonał dzieła odkupienia:
„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 26-27).
To właśnie w świetle życia Maryi możemy zrozumieć w pełni sens dzisiejszej perykopy, której uboga wdowa, ofiarująca Bogu wszystko, co posiada, a co w oczach świata jest niczym, zawierza się całkowicie Jego Opatrzności.
„Uboga wdowa jest przykładem często wspomnianych w Starym Testamencie anawim (maluczkich) – biednych i cierpiących, którzy tylko w Bogu znajdują radość (IZ 29,19; 61,1; SO 2,3). W starożytnym Izraelu wdowy nie miały prawa do dziedziczenia, ich byt zaś przeważnie zależał od ich dzieci, spokrewnionych z nimi mężczyzn lub dobroczynności innych. Choć często doświadczały ucisku ze strony ludzi potężnych, było im przyobiecane, że Bóg je ochroni i ujmie się za nimi (PS 68,6; 72,4; JR 49,11). (…) Fakt, że wdowa dała dwie monety, sugeruje, że nie oszczędziła nawet tego, czego pozostawienie sobie byłoby zupełnie zrozumiałe. (…) Jezus przywołuje swoich uczniów – co u Marka jest sygnałem, że zaraz padnie jakieś ważne pouczenie – i uroczyście oświadcza: ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich. (…) Jezus wyjaśnia: Bóg mierzy ofiarowane Mu dary według całkowicie odmiennych zasad niż ludzie. Patrzy On na wewnętrzne, kryjące się w sercu motywy (zob. 1 Sm 16,7; ŁK 16,15). (…) Ta żyjąca w nędzy wdowa oddała Bogu to, na co nie było jej stać, dała wszystko, co miała na swoje utrzymanie. Oddała nie jakąś nadwyżkę, lecz to, co było dla niej podstawowe. Złożony przez nią dar oznaczał, że będzie musiała polegać na Bogu, by zapewnił jej choćby następny posiłek. Tak nierozważna szczodrość przypomina samoogałacającą się szczodrość Boga, który oddał nam nawet swego umiłowanego Syna (12,6). Wdowa ta jest przykładem jednego z tych „ubogich”, którym Bóg błogosławi (zob. MT 5,3; ŁK 6,20), uznają oni bowiem za swój skarb Jego, nie zaś ziemskie majętności” (Mary Healy „Ewangelia według św. Marka. Katolicki Komentarz do Pisma Świętego”, s. 285-286).
Maryja, która oddała Bogu „błogosławiony owoc” swojego łona, Jego Jednorodzonego Syna, będącego również jej jedynym Dzieckiem, jest dla nas wzorem jak kochać Boga „całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12, 30), ponieważ z miłości oddała Mu wszystko i zawierzyła się całkowicie Jego woli, aż do kenozy pod krzyżem ogołoconego Syna. To właśnie w zjednoczeniu z Synem w Jego zbawczej męce, Maryja przyjęła misję Matki każdego z wierzących w Niego: odtąd na wieki, wywyższona ponad wszelkie stworzenie, niczym księżyc w pełni, będzie wlewała w serca bożych Dzieci światło Zmartwychwstałego, Jego uzdrawiającą i uświęcającą Miłość.
„Błogosławiona Dziewica, przeznaczona od wieków łącznie z wcieleniem Słowa Bożego na Matkę Boga, stała się tu na ziemi, z postanowienia Opatrzności Bożej, Matką – żywicielką Boskiego Odkupiciela, w sposób szczególny przed innymi szlachetną towarzyszką i pokorną służebnicą Pana. Poczynając, rodząc, karmiąc Chrystusa, ofiarując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc z Synem swoim umierającym na krzyżu, w szczególny zaiste sposób współpracowała z dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich. Dlatego też stała się nam matką w porządku łaski. To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie – poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem – aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego[472]. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny” (Lumen Gentium 61-62).
Arek
Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.