Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, którą celebrujemy w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, stanowi jego syntezę i szczyt, ku któremu dąży cała historia zbawienia. Bierze ona, bowiem, początek i znajduje swoje ostateczne wypełnienie w Chrystusie, jak uczy nas św. Paweł w Liście do Kolosan:
„On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone” (Kol 1, 15).
Nie sposób właściwie zrozumieć charakteru królowania Chrystusa, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę Jego bosko – ludzkiej natury. Dotyczy to również Jego mesjańskiej misji. Żydzi i poganie nie rozumieli w jakim sensie Chrystus jest Królem i Mesjaszem, ponieważ nie akceptowali myśli, że może być On kimś więcej niż tylko samozwańczym rabbim z Nazaretu. W rezultacie widzieli w nim zagrożenie w sensie religijnym, politycznym, oraz społecznym, i w końcu Go zamordowali. Nie spodziewali się jednak, że ich zbrodnia stanowiła część odwiecznego planu zbawienia, a pozorna porażka jest objawieniem Jego królowania, wyrażającego się w doskonałej realizacji zbawczej woli Ojca:
„Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża” (Kol 1, 19-20).
Istotnym wydarzeniem, w którym Jezus objawił naturę swojego królowania, jest Jego przesłuchanie przez Piłata. W pewnym momencie namiestnik wprost zapytał Jezusa, czy uważa się za króla, co byłoby jednoznaczne, według prawa rzymskiego, z popełnieniem zbrodni obrazy majestatu karanej śmiercią.
„Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu»” (J 18, 33-37).
Zanim oświadczył przed Piłatem, że jest królem, Jezus wskazał wyraźnie na dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, uznanie Jego panowania jest wyborem osobistym i nie może być narzucone. Skoro tak, to nie może mieć ono źródła we władzy ziemskiej, którą egzekwuje się przemocą. Pan wyjaśnił rzymskiemu urzędnikowi, że Jego królowanie nie jest z tego świata, to znaczy, że nie kieruje się logiką tego świata, nie ma oparcia w relacjach społecznych generujących władzę. Przeciwnie, dla Jezusa królowanie ma naturę służebną i polega na dawaniu świadectwa prawdzie. Posłuszeństwo prawdzie, to posłuszeństwo Jezusowi, ponieważ On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Piłat nie zrozumiał Jezusa. Może przestraszył się ceny, jaką musiałby zapłacić za poddanie się mocy Prawdy. W każdym razie odrzucił ją, relatywizując samą koncepcję prawdy, gdy oświadczył Żydom: „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38), a potem dopuścił się nieprawości, skazując Jezusa na straszliwą śmierć krzyżową, mimo, że nie znalazł w Nim winy. Zrobił to z czystego wyrachowania, aby utrzymać władzę, którą i tak stracił niedługo później (ok. 36/37 n.e.).
Wydarzenia, które miały miejsce na Golgocie, w szczególny sposób objawiają służebną naturę królowania Chrystusa. Istotna jest tu relacja między ukrzyżowanym Bogiem a poszczególnymi grupami ludzi, którzy stoją pod krzyżem.
„A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król Żydowski»” (Łk 23, 35-38).
Członkowie Wysokiej Rady, którzy poprzedniej nocy, czyli bezprawnie, skazali Jezusa na śmierć, wyrzucili spośród dzieci Abrahama i wydali w ręce rzymskich okupantów, drwiąc utożsamiali Jego mesjańską i królewską moc ze zdolnością ocalenia samego siebie, użycia władzy boskiej wbrew woli bożej. Do tego właśnie kusił bezskutecznie Jezusa Diabeł na pustyni.
Podobnie pogańscy oprawcy, którzy nie szczędzili Panu dodatkowych cierpień fizycznych i psychicznych, żądali, aby ocalił samego siebie, kolejny raz potwierdzając prawdziwość słów Jezusa, że królowanie według Bożej woli nie jest z tego świata, ponieważ ten świat promuje egocentryzm, gdzie ja jestem najważniejszy i moje dobro liczy się w pierwszej kolejności. W krzyżu Chrystusa nie ma nic z afirmacji własnego Ja, jest natomiast całkowite poddanie się woli Ojca, który jest jedynym gwarantem pełnej realizacji Jego Ja.
Niezrozumienie natury królestwa Bożego, które Jezus obwieszcza swoją Paschą, nie jest jedynie cechą tych, którzy mają nad Nim władzę. Sięga ona również serc tych, którzy dzielą Jego dramatyczny los.
„Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju»” (Łk 23, 39-43).
Bezimienny złoczyńca urąga Jezusowi, prowokując Go, by wybawił od śmierci krzyżowej siebie i obu skazańców umierających razem z Nim. Dla niego, podobnie jak dla Wysokiej Rady i żołnierzy, Jezus jest oszustem, który zwodził ludzi. Gdyby było inaczej, nie skończyłby na krzyżu. Jednak w słowach złoczyńcy rozbrzmiewa desperacja. Może jednak, jakimś cudem, Jezus jest Mesjaszem. A jeśli tak, niech ich wszystkich sprowadzi z krzyża.
Jezus milczy. Nie dotykają Go prowokacje żydów i pogan. Nie może też nic zrobić dla konającego współskazańca, który swoim żądaniem stawia się poza przestrzenią zbawczej prawdy. Jednak drugi łotr wybiera drogę, która jeszcze tego samego dnia zaprowadzi go do nieba.
Dobry łotr staje w prawdzie o winie swojej i drugiego skazańca, a także wyznaje niewinność Jezusa, stając w Jego obronie. Zbawiciel niczego nie musi mu udowadniać. Mimo, że kona w mękach, ani na chwilę nie traci nic ze swojego królewskiego majestatu i mocy (gr. exusia), którą zachwycały się tłumy. Skruszony Łotr doświadcza łaski i oczyma wiary dostrzega Jezusa takim, jakim On Jest: królem mającym władzę otworzyć bramy raju dla każdego, kto ze skruchą uznaje w nim króla. Dlatego jako jedyny nie żąda od Niego znaku, ale poddaje się Jego osądowi. Jezus, na krzyżu, dokonuje sądu nad dobrym łotrem, ofiarowując mu zbawienie.
„Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J3 17-18).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.