Dzisiejsza perykopa ewangeliczna stanowi kontynuację Mowy Eucharystycznej Pana Jezusa.
Jest ona odpowiedzią Zbawiciela na niezrozumienie tłumów, które z jednej strony cechuje wytrwałość w podążaniu za Nim: „A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa” (J 6, 24), z drugiej zaś nie rozumieją oni prawdziwej natury Jego misji, przez co ich zachowanie jej zagraża: „A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę” (J 6, 14-15. ).
Dlatego Jezus, nowy Mojżesz, czyli zesłany przez Ojca z nieba Pasterz wiodący lud do ziemi obiecanej królestwa Bożego, wskazuje Żydom ich błąd, oraz proponuje im rozwiązanie, którym jest Nowe Przymierze. Jego istotą i fundamentem jest paschalna ofiara Syna, która będzie wiecznie uobecniana w Jego eucharystycznym ciele danym i spożywanym przez Jego uczniów: „W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy” (J 6, 26-27).
Jezus nakazał ludowi: „Troszczcie się”, ponieważ chleb życia wiecznego nie jest, jak manna i przepiórki, czymś, co można zebrać, zjeść i czekać na więcej. Wprawdzie jest to łatwe, ale nie zaspokaja „głodu Boga”, a nawet głód wynikający z potrzeb fizjologicznych zaspokaja tylko na jakiś czas. Chleb życia jest Kimś, a spożywany zaspokaja pragnienia zjednoczenia z Bogiem, na którego podobieństwo zostaliśmy stworzeni: „Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6, 36). Ten chleb jest nam wprawdzie darmo dany, ale jego przyjęcie wymaga wiary, która z kolei wiąże się z odrzuceniem jedynie ludzkiego pojmowania rzeczywistości i zdania się całkowicie na słowo Boga.
Św. Jan Ewangelista to rozumie, dlatego przygotowuje nas na ten swoisty skok w nieznane, w otchłań Bożej miłości, która bez wiary jawi się paradoksalnie, jako coś niebezpiecznego, czy niedorzecznego, opowiadając historię Jezusa kroczącego po falach i sprawiającego, że łódź w jednej chwili przybija bezpiecznie do brzegu: „Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wichru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się!» Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali” (J 6, 17-21). Jezus, Syn Boży, „Ja Jestem”, który wspólnie z Ojcem i Duchem Świętym stworzył świat, ma nad nim wszelką władzę, którą wykorzystuje dla zbawienia człowieka: idzie ku nam, wśród nocy i burzy, która nas przeraża, niosąc pokój i bezpieczeństwo sięgające wieczności. On może wszystko, nawet dać swoje ciało, jako pokarm na życie wieczne, należy jedynie Mu uwierzyć, przyjąć dar zbawienia i troszczyć się o niego.
Jedną z przeszkód w przyjęciu łaski jest fałszywa znajomość człowieczeństwa Jezusa: „Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił». I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: "Z nieba zstąpiłem"»” (J 6, 41-42). Żydzi znają ojca (przybranego) i matkę Jezusa, lecz czy znają Jego samego? Czy to, co stanowi widzialny wymiar nieskończonego, bożego miłosierdzia, czyli realne człowieczeństwo wcielonego Słowa, nie stanowi dla Jego „znawców”, również tych współczesnych, swoistego „skandalu”, rozumianego w jego pierwotnym znaczeniu, jako przeszkoda, o którą potyka się ich wiara?
Mieszkańcy Nazaretu skłonni byli Go zabić, tak bardzo przywiązani byli do swojej niepełnej, przez to fałszywej znajomości swojego rodaka, którego znali od wczesnego dzieciństwa i nie mieściło im się w głowie, że mógłby być kimś więcej niż cieślą, a co dopiero Mesjaszem. W dzisiejszej perykopie ewangelicznej Żydzi szemrają, niczym ich przodkowie wobec Mojżesza, niezadowoleni, że Jezus stawia na głowie cały ich świat: Jak ktoś, kogo rodziców znamy, może mówić o sobie, że zstąpił z nieba?!
Jezus nie wchodzi z nimi w polemikę. Nie tłumaczy tajemnicy unii hipostatycznej swojej boskiej i ludzkiej natury – zostawia to przyszłym pokoleniom teologów. On wskazuje wstrząśniętym słuchaczom na Ojca, który jest Autorem dzieła zbawienia i który udziela im łaski wiary:
„Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy, ma życie wieczne” (J 6, 43-47).
Wiara w Jezusa jest konsekwencją autentycznej wiary w Ojca. Można ją oczywiście odrzucić, ale w tym momencie odrzuca się Ojca, który posłanie Syna zapowiadał przez proroków. Nie można zatem autentycznie słuchać Ojca i poznać Go, i nie przyjść do Syna, ponieważ Ojciec i Syn są Jednym (por. J 10, 30). W słowach Syna rozbrzmiewa ostateczne słowo Ojca nauczającego i przywołującego do siebie swoje przybrane dzieci, które tylko przez Syna wskrzesi i obdarzy życiem wiecznym. Będzie to możliwe, ponieważ na drodze ku Ojcu spożywać będą Ciało Syna i pić Jego Krew, przemieniając się w ten sposób w Niego. Ich właśnie Ojciec „rozpozna”, gdy staną przed Jego tronem, ponieważ upodobnią się do Jezusa, który się za nas ofiarował, promieniując odblaskiem Jego miłości paschalnej, do czego wzywa nas św. Paweł: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu” (Ef 5, 1-2).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.