Dzisiejsza perykopa ewangeliczna jest odpowiedzią Jezusa na pytanie, które chyba każdemu wierzącemu, wcześniej, czy później przychodzi do głowy:
„Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»” (Łk 13, 23).
Jest ono na tyle ważne, że Jezus poświęcił mu dość długą wypowiedź, którą spuentował następująco:
„Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi»” (Łk 13, 30).
To ostatnie zdanie oznacza, że Bóg jest doskonały w swojej sprawiedliwości, której towarzyszy nieskończone miłosierdzie i już ten niepojęty dla nas paradoks sprawia, że nigdy nie powinniśmy osądzać innych ludzi, ani tym bardziej osądzać Bożego sądu, ponieważ jest On dla nas Tajemnicą, wobec której jedynym słusznym podejściem jest bezwarunkowe zaufanie.
W tym sensie nikt nie powinien czuć się pewien swojego zbawienia, ani pysznić się wobec Boga swoimi czynami, jak robił to w świątyni faryzeusz z przypowieści Jezusa (por. Łk 18, 9-14). Przeciwnie, Pan wzywa nas, byśmy traktowali nasze życie, jako drogę ku ciasnym drzwiom raju, przez które wejdziemy jedynie wówczas, gdy nie będziemy obciążeni grzechami, oraz rozdęci pychą i poczuciem fałszywej wyższości płynącej z przekonania o byciu wybranymi czy „faworyzowanymi” przez Boga.
„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli” (Łk 13, 24).
Ponadto, nie możemy nigdy, nawet na chwilę, zaniechać postawy pełnego czujności oczekiwania na ten czas, gdy staniemy przed „ciasnymi drzwiami” i będziemy musieli zweryfikować nasze poglądy o nas samych z rzeczywistością, którą wyrażą słowa Pana domu. Jak uczy nas dziś Jezus, kryterium oceny nie będą zbudowane na fałszywych przesłankach złudzenia, które pozwalały nam się czuć sprawiedliwymi, czy pobożnymi w oczach własnych lub innych ludzi, mimo nagannych postępków, lecz prawdziwe czyny sprawiedliwości i miłości wobec Boga i bliźniego, które tylko „Ten, który widzi w ukryciu” może prawidłowo ocenić.
„Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: "Panie, otwórz nam!"; lecz On wam odpowie: "Nie wiem, skąd jesteście". Wtedy zaczniecie mówić: "Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś". Lecz On rzecze: "Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!" Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym” (Łk 13, 25-29).
Dzisiejsza perykopa jest powszechnie postrzegana, jako ogłoszenie przez Jezusa dostępności Królestwa Bożego dla wszystkich narodów, które znajduje swoje jednoznaczne potwierdzenie w posłaniu uczniów zamykającym Ewangelię św. Mateusza:
„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28, 19-20).
Osobiście uważam, że odpowiedź Jezusa jest również wyrazem miłości do żydów jako pierwszych adresatów Dobrej Nowiny. Przekonani o własnej wyjątkowości płynącej z bycia potomkami Abrahama i Dawida, oraz bycia spadkobiercami Bożych obietnic, pokładali oni pewność swojego zbawienia w drobiazgowym wypełnianiu nakazów Prawa i byli przekonani o swojej nieomylności do tego stopnia, że w imię Boga byli gotowi wyrzucić poza swoją wspólnotę i zamordować rękami Rzymian Jezusa – Sprawiedliwego, który przypomniał im, że istotą Prawa jest Miłość, która rodzi czyny autentycznej sprawiedliwości, ponieważ Bóg jest Miłością rodzącą, a On, Syn, jest odwiecznym Owocem tej Miłości.
Jezus mówi do mnie dziś, abym nie zastanawiał się ilu ludzi będzie zbawionych. Czy Bóg zbawi pogan, ateistów, apostatów, zbrodniarzy wojennych itp. Raczej przypomina mi, bym spojrzał z ufnością na Jego nieskończone miłosierdzie, które zawsze towarzyszy Jego doskonałej sprawiedliwości, a jednocześnie bym krytycznie spojrzał na swoją formę duchową. Czy rzeczywiście jest z nią wszystko OK, czy może jednak powinienem wziąć się za siebie? Św. Paweł, porównując się do uczestnika zawodów sportowych zachęca nas do nieustannego wysiłku, aby udoskonalać się w miłości Bożej, którą głosił:
„Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego” (1 Kor 9, 24-27).
Jeśli zaś chodzi o innych, to myślę, że właściwą postawą jest zawierzenie ich Jezusowi w modlitwie i skupienie się na tym, czego On chce ode mnie. Pouczający jest, w tym kontekście, dialog Zmartwychwstałego z Piotrem, nad Morzem Tyberiadzkim:
„Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: «Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi?» Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!»” (J 21, 20-23).
Arek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.