W dzisiejszej perykopie ewangelicznej Jezus łączy w jednej mowie; cierpienie chwałę i miłość.
Po pierwsze cierpienie, bo wyjście z Wieczernika Judasza, który definitywnie postanowił zdradzić Nauczyciela, sprawiło Jezusowi ból tym większy, że znał On zarówno tragiczne losy swojego ucznia, jak również wiedział, że wyjście Judasza jest początkiem Jego wyjścia, o którym rozmawiali z Nim Mojżesz i Eliasz podczas Przemienienia na górze Tabor.
Po drugie chwałę, ponieważ wyjście Jezusa jest w istocie Jego przejściem do Ojca przez krzyż, z którego Pan osądza świat i otwiera nam niebo zamknięte przez grzech pierworodny. Jezus wyraził następująco:
„Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 31-32).
Chwała Ojca objawia się w uniżeniu i haniebnej śmierci Syna, oraz Jego Zmartwychwstaniu, przez które Jezus pokonuje moc grzechu i śmierci będącej jego następstwem. Syn Boży poddaje się największemu upodleniu, jakiego człowiek mógł się dopuścić wobec drugiego człowieka w obliczu ustanowionego przez siebie prawa, aby właśnie tam rozpocząć drogę wywyższenia każdego człowieka, który zechce przyjąć łaskę zbawienia. Dla współczesnych Jezusowi Żydów chwała Boża była nierozłącznie związana z Jego nieskończoną mocą i potęgą, tymczasem w życiu Jezusa chwała Boża wyraża się najbardziej wówczas, gdzie jest On poniżony, słaby i bezbronny, jak prowadzona na rzeź owca.
Pisze J.A. Dennis: „Czwarta Ewangelia przedstawia śmierć Jezusa jako wydarzenie, które objawia chwałę zarówno Jezusa jak Ojca. W śmierci Jezusa Ojciec oddaje chwałę Synowi i Syn oddaje chwałę Ojcu. W J 12 Ewangelista łączy terminologię oddania chwały (doxazo) i wywyższenia (hypsoo) z wydarzeniem krzyża oraz przywołuje postać Cierpiącego Sługi z Księgi Izajasza, który także jest „wywyższony” i „otoczony chwałą”, Objawienie się chwały Jezusa na krzyżu jest momentem „teraz” (gr. nyn) eschatologicznego sądu nad światem i jego władcą. (…) w Ewangelii wg Jana Syn Człowieczy wypełnia swoją rolę sędziego w teraźniejszości, w wydarzeniu krzyża (Dennis). Dla Jana śmierć Jezusa jest zatem „ostateczną teofanią” (Keener)” (Komentarz Tematyczny do Nowego Testamentu, s. 118).
Po trzecie miłość, gdyż „Bóg jest Miłością” (1 J 4, 8). Wszystko co Bóg czyni dla nas ma początek w miłości, jest przeniknięte miłością i prowadzi każdego człowieka do ostatecznego zjednoczenia z Miłością. Jezus mówi o swojej passze, jako akcie miłości Boga do człowieka:
„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 14-16).
Istotny jest tu nacisk na konieczność („tak potrzeba”) zbawczej interwencji Boga, aby człowiek mógł dostąpić zbawienia, to znaczy mógł uczestniczyć w życiu Trójcy Przenajświętszej. Wielkość ceny wskazuje na wagę winy. Często myśli się o grzechu pierworodnym, jako o micie, za którym nie stoi żadna rzeczywistość. Wówczas teologowie mają duży problem, aby uzasadnić dążenie Jezusa do śmierci, którą On sam widział w kategoriach odkupienia. Tymczasem grzech pierworodny niósł ze sobą tak niszczące konsekwencje, że Bóg musiał posłać swojego Syna, aby wyrwał nas z otchłani śmierci wiecznej.
Dzisiejsze drugie, czytanie kończy się słowami:
„I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe»” (Ap 21, 5a).
Ta nowość stwórcza Boga miała swój początek właśnie w męce, śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.
W filmie „Pasja”, Jezus wypowiada powyższe słowa podczas drogi krzyżowej, gdy współcierpiąca z Nim Maryja podchodzi, aby Mu pomóc. Ta wzruszająca scena doskonale wyraża związek cierpienia, chwały i miłości Boga do nas.
Podobne wrażenie miał, po obejrzeniu filmu M. Gibsona, Keith A. Fournier, prawnik konstytucyjny, który napisał:
„Jedna scena z filmu na zawsze wyryła się w moim umyśle. Udręczony, poraniony Jezus już miał upaść kolejny raz pod ciężarem krzyża. Jego Matka, biegnąc ku Niemu, przypomniała sobie zdarzenie z czasów dzieciństwa. Jezus jako dziecko upadał na brudną drogę przed domem. I tak jak wtedy wyciągnęła ręce, aby uchronić Go od upadku, tak teraz wyciągała ręce, aby dotknąć Jego poranionej dorosłej już twarzy. Jezus popatrzał przenikliwym wzrokiem i mocno kochającymi oczyma na Nią, a poprzez ekran na nas, i powiedział: „Patrz, oto wszystko czynię nowe…” Te słowa są wzięte z ostatniej Księgi Nowego Testamentu. Nagle, cel bólu stał się bardzo jasny. Rany, na które wcześniej tak trudno było patrzeć, na twarzy, plecach, na całym ciele, wydały się piękne: On znosił je dobrowolnie z miłości” (za: voxdomini.pl).
Maryja została w szczególny sposób wezwana do uczestnictwa w boskim dziele czynienia wszystkiego nowym. Ją też Chrystus uczynił naszą Mamą, aby pewnie prowadziła nas do Niego w każdej, najtrudniejszej nawet sytuacji i uczyła nas, że cierpienie, chwała i miłość są nierozłączne i jeśli chcemy doświadczyć chwały nieba, musimy kochać Boga i naszych bliźnich, nawet, jeśli wiązać się to będzie z cierpieniem.
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.