„On zaś
odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon” (J 9, 38).
Liturgia IV
Niedzieli Wielkiego Postu, zwanej Laetare, przygotowuje nas do owocnego
przeżywania Paschy Chrystusa, czyli Jego przejścia przez noc odrzucenia, męki i
śmierci, do światłości Zmartwychwstania, przedstawiając nam Go dzisiaj jako
zwycięzcę nad ciemnością grzechu. Potwierdzeniem słuszności takiej
interpretacji dzisiejszej perykopy jest pytanie skierowane przez uczniów do
Jezusa, wyrażające ich przekonanie o moralnym źródle choroby żebraka: „Rabbi,
kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?” (J 9, 2).
W charakterystyczny dla siebie sposób Pan przeniósł rozmowę na wyższy, duchowy
poziom, wskazując na swój zbawczy udział w historii skażonego grzechem i
pogrążonego w cierpieniu świata: „Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył,
ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże.
Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień.
Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie,
jestem światłością świata»” (J 9, 3-5).
W zeszłą
niedzielę Jezus, okazując się znajomością jej życia, przeprowadził Samarytankę
z ciemności grzechu („Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz,
nie jest twoim mężem” (J 4, 18)), do światła wiary („Panie, widzę, że
jesteś prorokiem”), po czym w pełni objawił jej swą tożsamość: „Rzekła
do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On
przyjdzie, objawi nam wszystko». Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja,
który z tobą mówię»” (J 4, 25-26). Owocem doświadczonej łaski było
świadectwo, które przyczyniło się do przyjęcia daru wiary przez jej
pobratymców: „Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki
słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam»” (J 4,
39). Jednak to Słowo Jezusa, który pozostał dwa dni wśród mieszkańców Sychar,
utwierdziło i pogłębiło ich wiarę: „Wierzymy już nie dzięki twemu
opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On
prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4, 42). W ten sposób wypełniło
się w stosunku do nich proroctwo Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło”
(Iz 9, 1).
Dziś Jezus
podjął się podobnego, lecz paradoksalnie o wiele trudniejszego zadania,
ponieważ Jego oponentami, do których pragnął dotrzeć ze swoim światłem życia,
nie byli wrogo nastawieni Samarytanie, ale „swoi”, Żydzi, faryzeusze,
twierdzący o sobie, że są uczniami Mojżesza (por. J 9, 28).
Wprowadzeniem i
niejako objaśnieniem do dzisiejszej perykopy ewangelicznej może być uzdrowienie
chorego od trzydziestu ośmiu lat chromego, który od dłuższego czasu czekał, aż
ktoś zaprowadzi go do sadzawki Owczej, aby doznać uzdrowienia, kiedy Anioł
poruszy wodę. „Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź!».
Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził” (J 5, 8).
Posłuszeństwo uzdrowionego poleceniu Jezusa nie spodobało się Żydom: „Rzekli
więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego
łoża». On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje
łoże i chodź»” (J 5, 10-11). Dlatego, gdy mężczyzna doniósł im, że to Pan
go uzdrowił: „Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat. Lecz Jezus
im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». Dlatego
więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał
szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu” (J 5,
16-18). Odpowiadając na zarzuty Żydów Jezus nie usiłował złagodzić ton, czy
osłabić „bluźniercze” w ich mniemaniu zrównanie się z Bogiem Ojcem, ale
jednoznacznie dał świadectwo o swojej boskiej naturze: „Albowiem jak Ojciec
wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce.
Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy
oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. (…) Podobnie jak Ojciec ma
życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu
władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5, 21-22;
26-27).
W działaniu
Jezusa objawiła się wszechmoc i mądrość Boga w Trójcy Jedynego, który nie
stworzył śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących (por. Mdr 1, 13). Dotyczy
to również w uzdrowienia niewidomego w szabat – dzień szczególnie należący do
Boga. Jezus nie prowokował faryzeuszów, uzdrawiając w szabat, ale objawiał im w
ten sposób prawdziwą tożsamość Boga jako dawcy życia i świętości, zaś siebie
jako Jego Jednorodzonego Syna posłanego, aby zbawił świat. Dlatego Pan
odpowiedział faryzeuszom protestującym, gdy Jego uczniowie zrywali i jedli
kłosy w szabat, nawiązując do Pierwszej Księgi Samuela i Księgi Ozeasza: „Oto
powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co
znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych.
Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Mt 12, 6-8).
Bóg nie chciał
odpoczywać, widząc cierpienie i śmierć, lecz przez działanie wcielonego Słowa
„naprawiał” to, co zniszczył grzech pierworodny. Dlatego Jezus przedstawił
siebie jako „światłość świata”. „To powiedziawszy splunął na ziemię,
uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego:
«Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» - co się tłumaczy: Posłany” (J 9, 6-7).
W geście Jezusa można dostrzec nawiązanie do stwórczego aktu Boga: „wtedy to
Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie
życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2, 7). W tym
sensie Pan niejako „stworzył” na nowo oczy żebraka, przywracając im zdolność do
funkcjonowania według odwiecznego zamysłu Boga. Jednak pełnia widzenia, zarówno
w jego wymiarze fizycznym, jak i duchowym, wiązała się z posłuszeństwem
posłannictwu. Uzdrowiony staje się jednocześnie naśladowcą Jezusa posłanego
przez Ojca, oraz typem, czyli zapowiedzią obdarzonego łaską Ducha Świętego i
posłanego ucznia („A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie
posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im:
«Weźmijcie Ducha Świętego” (J 20, 21-22)).
Ślepiec, przez
całe swoje życie napiętnowany i zepchnięty jako żebrak na margines
społeczeństwa, po uzdrowieniu śmiało i mądrze dawał świadectwo Żydom o Jezusie,
jako Jego uczeń, poddając się cierpliwie ich przesłuchaniu, które szybko
okazało się być tendencyjnym: „Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A
ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To
prorok» (…) Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie
wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego
uczniami?»” (J 9, 17; 27). Ostateczne, nie potrafiąc odpowiedzieć
merytorycznie, Żydzi uciekli się, do potwarzy i przemocy, ukazując swoją
prawdziwą naturę: „Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w
grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go wyrzucili” (J 9, 34). To
„wyrzucenie” stanie się wkrótce udziałem Jezusa, a później Jego uczniów (por.
Mt 10, 17-22).
Podobnie jak w
przypadku paralityka, również uzdrowiony ślepiec został odnaleziony przez
Jezusa pragnącego dopełnić swojego objawienia wobec człowieka, który
opowiedział się odważnie za Nim wobec faryzeuszów, ryzykując wykluczenie z
synagogi: „Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go
rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż
to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest Nim Ten,
którego widzisz i który mówi do ciebie». On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!»
i oddał Mu pokłon (gr. proksynesen auto)” (J 9, 35-38). Takie było
zachowanie niewiast, którym objawił się po swoim zmartwychwstaniu: „A oto
Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!» One podeszły do Niego, objęły Go
za nogi i oddały Mu pokłon (gr. prosekynesan auto)” (Mt 28, 9), a także
samych Apostołów: „Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam
gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon (gr. prosekynesai)”
(Mt 28, 16-17).
Jeżeli ktoś
może nazwać ten dzień radosnym, to z całą pewnością jest nim nieznany z
imienia, niewidomy żebrak. W najśmielszych nawet marzeniach nie mógł sobie
wyobrazić, że Mesjasz zatrzyma się przy nim, uzdrowi jego oczy i obdarzy go
wiarą, odwagą w głoszeniu prawdy, którą uczniowie Jezusa będą mieli dopiero po
Zmartwychwstaniu Mistrza (i to nie od razu, por. Mt 18, 16). Wprawdzie został
on wyrzucony z synagogi przez ślepców udających, że widzą lepiej niż inni, lecz
zyskał udział w synostwie Syna i obywatelstwo w królestwie Bożym. Zbudził się,
powstał z martwych i zajaśniał mu Chrystus (por. Ef 5, 14).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.