Kiedyś czytałam o
rybce, która całe życie szukała oceanu, wielkiego, niezmierzonego, to był jej cel.... nie zdając sobie sprawy,
że właśnie w nim pływa, że dzięki niemu żyje, że szuka tego, co jest obok niej, w niej….
Dla mnie oceanem
jest Bóg.
Są sytuacje, że przychodzą wątpliwości? Coraz mniej, ale są… i wtedy przypominam sobie rybkę...
Nie mogę szukać
swojego wyobrażenia Boga... bo taki Bóg nie istnieje...znajdę Go w rzeczywistości,
w codzienności...
Świadomość, że moje
życie jest zanurzone w Bogu pomaga przeżywać z Nim każdy dzień... i ten lepszy
i ten gorszy.
Kiedyś były takie
trójwymiarowe obrazki. Przy pierwszym spojrzeniu nic nieznaczące szlaczki,
dopiero zmiana perspektywy wydobywała głębię.
Staram się w życiu
szukać tej głębi, czasem to trudne,
kłopoty bywają różne...
Patrzę i myślę… nic z
tego nie będzie...
Ale kołacze w głowie myśl… spójrz jeszcze raz, ale z innej strony, szukaj tego co w środku,
nie sądź po pozorach... i faktycznie... pomaga...
Zawsze też w takich
ciężkich momentach myślę o Jezusie...
Jak On musiał nas kochać... niewyobrażalnie… Jego też
musiały boleć oskarżenia, odwracanie głowy, gdy z krzyżem na ramionach
spoglądał na ludzi.
Plucie w twarz, ukrzyżowanie…
czy miał takie myśli jak ja?... Ludzie...
przecież ja to wszystko dla was, dlaczego tak robicie?...
Co bardziej Go
bolało... ciało, czy dusza?
Z ranami ciała da się walczyć, ale w głowie jest zamęt do końca.
Przyjął swój los z
pokorą.
Jezu cichy i
pokornego serca
Uczyń serce moje według serca Twego.
Ania M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.