Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

2.08.2020

„odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom” (Mt 14, 19).

W zeszłą niedzielę Jezus objawił się nam, poprzez swoje przypowieści, jako Autobasileia, to znaczy królestwo Boże obecne i działające pośród nas. Dziś Pan wskazuje na Tego, który jest Źródłem Jego działania, o którym powiedział usiłującym zabić Go Żydom: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam. (…) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili (J 5, 17. 19-20).
Kiedy Jezus usłyszał od uczniów Jana Chrzciciela, że ich mistrz został zamordowany z rozkazu tetrarchy Heroda, „oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno” (Mt 16, 13). Zbawiciel miał zwyczaj spędzać czas samotnie, na modlitwie, szczególnie gdy miał podjąć ważne decyzje, jak w przypadku powołaniu Dwunastu: „W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami” (Łk 6, 12-13). Podobnie uczynił w ogrodzie Getsemani, w noc poprzedzającą Jego mękę: 
I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty»” (Mt 26, 39). Te chwile spędzone na rozmowie z Ojcem były Jezusowi bardzo potrzebne i podobnie było tym razem. Działalność Jana Chrzciciela była dla Jezusa swoistym wyznacznikiem Jego drogi. Wystąpienie proroka i chrzest z jego rąk w Jordanie stanowiły początek publicznej działalności Jezusa, co potwierdził sam Ojciec, namaszczając Go Duchem Świętym. Teraz męczeńska śmierć Jana stanowiła dla Pana znak, że nieuchronnie zbliża się również Jego godzina. Nic dziwnego, że Jezus postanowił „omówić to z Ojcem” – ostatecznie w wypełnieniu Jego świętej woli upatrywał sens swojego Wcielenia i wszystkiego, co myślał, mówił i czynił.
To może być dla nas pierwsza nauka płynąca z dzisiejszej perykopy ewangelicznej: gdy staniemy wobec trudnej sytuacji życiowej, wobec konieczności wyboru, w pierwszej kolejności udajmy się „na miejsce pustynne, osobno”, to znaczy tam, gdzie nikt i nic nie stanie między nami i naszym Ojcem – jak uczy nas Jezus: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 6).
Św. Mateusz pisze, że tym razem Jezusowi nie dane było długo pozostawać na osobności: „Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych” (Mt 14, 13-14). Tłumy nie mają wielkiego respektu dla duchowych potrzeb Mistrza z Nazaretu. Do tego stopnia są zdeterminowane, aby się z Nim spotkać, że idą do Niego pieszo, nadkładając drogi. W tej swojej nieustępliwości i swoistej bezczelności przypominają kobietę chorą na krwotok, która według prawa była nieczysta, a mimo to nie przestraszyła się kary za jego złamanie i uczynienie nieczystym Nauczyciela: „Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości” (Mk 5, 27-29). Co ciekawe, kobieta została uzdrowiona niejako „automatycznie”, bez świadomości Jezusa, który jedynie „uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego” (Mk 5, 30). Jego uzdrawiająca moc odpowiedziała na wiarę kobiety, co sam potwierdził: „On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!»” (Mk 5, 34). Jezus dostrzegł tę wiarę w szukających Go tłumach, dlatego „Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych” (Mk 5, 34). Bez wiary tłumów nie byłoby to możliwe, o czym świadczy „porażka” Jezusa w rodzinnym Nazarecie: „I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa” (Mt 13, 58).
To może być druga nauka: nigdy nie ustawajmy w prośbach i nie wahajmy się być natrętni wobec Boga. Gdy uczniowie poprosili Jezusa, aby nauczył ich się modlić, jak Jan nauczył swoich uczniów, Pan nauczył ich modlitwy, którą znamy, jako Modlitwa Pańska, w której – według wersji św. Łukasza – po prośbach, aby święciło się imię Ojca, oraz przyszło Jego królestwo, mamy prosić o chleb powszedni, oraz przebaczenie grzechów i pomoc w czasie pokusy (por. Łk 11, 1-4). Jednak Jezus na tym nie poprzestał udzielił im nauki o tym, jak należy się modlić, poczynając od przypowieści o natrętnym przyjacielu, która jest tematycznie bliska naszej dzisiejszej perykopie ewangelicznej. Człowiek, mając gościa, poszedł do przyjaciela o północy, aby pożyczyć trzy chleby. Puentując przypowieść Jezus powiedział: „Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” (Łk 11, 8). Po czym dodał: „I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. (…) Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą»” (Łk 11, 13). Nie ma złego czasu na modlitwę. Nie ma też złej modlitwy, jeżeli płynie ona z prawdziwej potrzeby serca i przepełniona jest wiarą, że Ojciec z nieba jest dobry i nigdy nie odmawia swoim dzieciom proszącym z ufnością i pokorą. Św. Piotr, który wiedział dobrze czym jest pyszałkowatość i odebrał gorzką lekcję pokory, uczy nas: „Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5, 5-7).
Jezus jest obrazem Ojca i we wszystkim co mówił i czynił objawiał Jego miłosierną miłość do każdego człowieka, w jego wymiarze duchowym, oraz materialnym. To Ojciec stwarza wszystko przez Syna w Duchu Świętym. On jest źródłem wszelkich łask, które nieustannie wylewa na nas, dla naszego uświęcenia. On również jest Dawcą wszelkiego pokarmu i napoju, które utrzymują nas przy życiu. Dlatego Jezus nie mógł, jak chcieli tego uczniowie, odprawić wieczorem zmęczonych i głodnych ludzi, aby kupili sobie żywności. Sytuacja, która uczniom wydaje się beznadziejna („Miejsce to jest puste i pora już spóźniona” (Mt 14, 15)), dla Jezusa staje się okazją do objawienia miłosiernej wszechmocy Ojca. Co więcej, uczniowie staną się jej pośrednikami.
Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!»  Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!» Kazał tłumom usiąść (gr. anaklithenai, dosł. ułożyć się) na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci” (Mt 14, 16-21).
W pierwszym rozmnożeniu chlebów Jezus objawia się jako Ten, który dokonuje dzieł Bożych zapisanych w Starym Testamencie: „W Starym Testamencie opisano podobne cuda związane z pożywieniem. Przychodzi tu na myśl manna zsyłana z nieba, by nakarmić Izraelitów na pustyni (Wj 26,4-21). Także Eliasz przebywając u ubogiej wdowy z Sarepty Sydońskiej, sprawił, że jej nieomal pusty dzban i wyczerpana baryłka z oliwą dostarczały jej domowi pożywienia przez cały okres przedłużającego się głodu (1 KRL 17,8-16). Najbardziej podobny do opisywanej tu sytuacji jest cud dokonany przez następcę Eliasza, Elizeusza, który rozmnożył dwadzieścia chlebów dla setki ludzi, z czego i tak zostały resztki (2 KRL 4,42-44). Gdy uwzględni się ten kontekst, cud dokonany przez Chrystusa pokazuje, że posiada On jeszcze większą moc niż prorocy Izraela, miał bowiem do dyspozycji mniej chlebów niż Elizeusz, a nakarmił tłum o wiele większy!” (Curtis Mitch, Edward Sri „Ewangelia według św. Mateusza. Katolicki Komentarz do Pisma Świętego”; s. 196-197).
Jezus nie tylko dokonuje cudów, podobnych do tych, które miały miejsce w historii Izraela, lecz przede wszystkim patrzy w przyszłość, jako tej historii wypełnienie w wymiarze uniwersalnym. Każąc tłumowi „ułożyć się na trawie”, Zbawiciel nie tylko chce ich nakarmić do sytości, lecz przygotowuje dla nich ucztę, którą spożywano leżąc. Dwanaście koszy ułomków wskazuje na dwanaście pokoleń Izraela, które Jezus postanowił zgromadzić w pierwszej kolejności (por. Mt 15, 24), lecz ostatecznym celem Jego zbawczej misji jest cała ludzkość (por. Mt 28, 18-20). W tym sensie cudowne rozmnożenie chleba może być zapowiedzią wypełnienia proroctwa Izajasza o uczcie mesjańskiej, w której udział wezmą wszystkie narody: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!” (Iz 25, 6-9).
Jednak hojność Ojca przerosła najśmielsze oczekiwania proroków, ponieważ na uczcie wszystkich narodów ofiarował pokarm, który daje życie wieczne: Ciało i Krew swego wcielonego Syna w Eucharystii. „Rozmnożenie chlebów nie tylko kieruje naszą uwagę wstecz, do Starego Testamentu; zwraca nas też w przyszłość, ku ustanowieniu Eucharystii. Czytelnikom znającym relację o ostatniej wieczerzy raczej nie umknie powiązanie między tymi wydarzeniami, ponieważ Mateusz używa do opowiedzenia o nich podobnych pojęć. Należy zauważyć, że oba mają miejsce o tej samej porze dnia (wieczorem, 14,15; 26,20), obecni zaś przyjmują taką samą postawę (półleżącą, 14,19; 26,20). Podobnie w obu przypadkach Jezus dokonuje z chlebem tych samych czynności i to w tej samej kolejności (wziął, odmówił błogosławieństwo, połamał dał, 14,19; 26,26). Wreszcie, tacy sami są odbiorcy połamanego przez Chrystusa chleba (uczniowie, 14,19; 26,26). Bez wątpienia Mateusz uznaje rozmnożenie chlebów za znak zapowiadający Eucharystię, która będzie rozdawana w postaci komunii tłumom ludu Bożego” (Curtis Mitch, Edward Sri, op. cit., s. 197).
Trzecia nauka może być następująca: Jakkolwiek śmiała byłaby nasza prośba, odpowiedź Ojca będzie zawsze nieskończenie bardziej hojna i doskonale odpowiadająca naszym potrzebom. My bowiem prosimy jako ludzie, ze wszystkimi naszymi ograniczeniami. Ojciec zawsze odpowiada nam jako Bóg, w pełni swojej wszechmocy i wszechwiedzy. Miejmy zatem odwagę prosić o wszystko, co uważamy za słuszne, oraz mądrość, aby rozpoznać Bożą odpowiedź i pokorę, aby zaakceptować ją jako dla nas najlepszą, nawet jeżeli nie zawsze odpowiadać będzie naszym oczekiwaniom „Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6, 8).
                                                                  Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.