Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

29.05.2014

Nowenna Pompejańska - Świadectwo Agnieszki

 
 Moje doświadczenie Nowenny Pompejańskiej

  Minęło już kilka tygodni od czasu zakończenia przeze mnie Nowenny Pompejańskiej.
Złożenie świadectwa jest już ostatnim warunkiem wypełnienia obietnicy złożonej Maryi.
  Tak, jak nie było łatwo wytrwać na modlitwie i wygrywać z przeciwnościami, tak i teraz nie jest łatwo napisać kilkunastu zdań świadectwa.  Ale widać tak musi być - w moim przypadku.
   
  Drodzy czytający to świadectwo, pozbawię Was wątpliwej przyjemności zapoznawania się  z całą drobiazgowością moich doświadczeń. Skupię się  raczej na wskazówkach, które, ufam, pomogą innym podjąć decyzję o odmawianiu Nowenny nie do odparcia.

Decyzja
  Żyję na emigracji trochę już lat, w kraju, gdzie Maryja dawno odeszła w zapomnienie, a  jeśli  istnieje jeszcze jej pamięć, to bardziej jako bohaterki  podań i baśni dla ludu. Staram się, na ile to konieczne, dopasować do tego „logicznie” poukładanego świata.
  Jednak decyzję o odmawianiu Nowenny podjęłam zgodnie z polskim charakterem narodowym: natychmiast i całym sercem, bez istotnych przemyśleń, z przeświadczeniem - jakoś to będzie.  Dam radę.   

 Ułoży się.
 (Stawka wysoka, bo modlę się w intencji zdania przez moją córkę egzaminu do gimnazjum, bardzo trudnego. Moje dziecko ma dopiero  jedenaście lat. To takie zbyt szybkie być, albo nie być. Zdasz do gimnazjum, skończysz go, masz szanse na studia. Nie zdasz-nie masz. Logiczne?)

Układało się przez pierwszy tydzień, rosło poczucie zadowolenia z siebie.  Daję radę odmawiać tyle części różańca!
  
Trudności się zaczynają…

  Jakby wszystko przeciwko mnie. Problemy z prawej i lewej strony, więc pojawia się zwątpienie, które z dnia na dzień przybiera na sile. Modlitwie towarzyszą rozproszenia i… uczucie senności. Myśl  o porzuceniu modlitwy jako bezwartościowej - bo jest gorzej zamiast być lepiej, coraz częściej gości w myślach.

Wola
  Dobrze jest mieć odpowiednich ludzi obok siebie.  Męski punkt widzenia bardzo pomaga.
 Mąż podsumował krótko moje dylematy:  Zaciśnij  zęby i dokończ!  Prosisz dla naszej córki…
  Mężczyźni są nieocenieni … i niedocenieni.  Dzięki mężowi włączyłam do modlitwy wolę  i skorzystałam z kilku rad.
-modliłam się rankami, gdyż wstajemy bardzo wcześnie i  jest ku temu świetna okazja;
-starałam się wyłączać emocje, co nie jest łatwe u kobiet;
-modliłam się w tym samym miejscu, by zmniejszać rozproszenia;
-podczas modlitwy wzywałam często wstawiennictwa Świętych  Anioł Stróżów i mojej patronki,  Świętej Agnieszki.
- starałam się nie przeliczać modlitwy na czas, bo pojawiało się uczucie, że tego czasu „traci się” się za wiele , a obowiązki przecież czekają;

 Zmiany
  Przychodziły powoli. Zaczęło się od wykorzystywania zajęć typu: sprzątanie, gotowanie jako czasu  modlitwy myślnej.  Zwątpienia, które towarzyszyły  mi cały ten modlitewny okres  były raz mocniejsze,  raz słabsze, ale nauczyłam się im nie poddawać . Do mnie należała modlitwa, reszta do Pana Boga za wstawiennictwem Maryi.
  Gdy modlisz się tak dużo i regularnie, dostrzegasz , jaką wartością   jest  czas i  jak nieroztropnie się go traci. Powoli przychodziła też ogromna radość z modlitwy.  Codzienne ćwiczenie  „szlifuje” jakość . Zamiast muszę, dziękujesz, że możesz. W fazie końcowej  doszłam do zupełnej ufności, niepodważalnej niczym pewności, że cokolwiek Pan Bóg postanowi, będzie to dla mnie i mojego dziecka najlepsze - w tym momencie życia.

Pan Bóg sprzyja odważnym
 Powiedział mi te słowa nauczyciel pianina, gdy chciałam się poddać , bo nie mogłam zagrać marsza, by nie potknąć się o nuty. Niby truizm, wiemy o tym, ale czasami to, co już wiemy,  w ustach kogoś innego brzmi niczym prawda objawiona.
Trzeba od siebie wymagać i prosić - dodał mój maestro.  Nigdy odwrotnie.
Mądry facet i  powiedział mi to w odpowiedniej chwili.
  Wymagałam więc od siebie i prosiłam. Moja odwaga została poddana próbie, na miarę moich sił, ale byłam na to gotowa dzięki zmianom, których dokonała we mnie ta modlitewna szkoła charakteru.

Ostatnia próba
 Podkusiło mnie i zaczęłam wyliczać, kiedy minie  27 dni części błagalnej.
Wynik był jasny, w dniu przesłania wyników minie … 26 dzień .
Znowu decyzja: będę odmawiała   Nowennę dwukrotnie, by wybłagać tę  łaskę…
Był piątek, 21 marca.  Elżbieta, cała w emocjach poszła do szkoły, ja oczekiwałam na zawsze niezawodna pocztę, które miała dostarczyć  wynik.
 Znacie to uczucie, gdy serce podchodzi do gardła...
Minęła dziesiąta i jedenasta, zbliżało się południe. Zawsze niezawodna poczta … nie przyszła.
Elżbieta wracała  ze szkoły, widziałam ją przez okno. Krzyczała
 Mamo, mamo , zdałam?!!!
- Poczta nie przyszła.  Jak w komedii pomyłek .
 Wszyscy  w klasie córki mieli już wyniki, zdała tylko jedna osoba z piętnastu. A Ela nadal musiała czekać w niepewności.
 Czekałyśmy więc , nasłuchując dźwięki motorynki  listonosza. Uspokajałam i pocieszałam to swoje skołatane niepewnością dziecko.
Nagle moja jedenastolatka  zadała mi trudne pytanie.

Mamo czy ty wierzysz, że ja zdałam?
„Pan Bóg sprzyja odważnym”…
Wierzę!  Odpowiedziałam odważnie i pewnie.
Odmówiłam razem z córką akt strzelisty, który znalazłam w polskim czasopiśmie .
  Matko Niebieska Zwycięska
Królowo świata, okaż Twą moc!
 Teraz już w grę weszło wszystko, bo jeśli wynik egzaminu będzie negatywny, jak wytłumaczę córce moje wierzę.  Co jej powiem? (Szatan czuwa i zasiewa w nas  zwątpienie do końca).
 Nie wiem, ile razy odmówiłam jeszcze tę krótką modlitwę, nie wiem ile jeszcze  trwało czekanie.
Pamiętam jedynie, że w końcu dotarł do nas pan listonosz, pamiętam krzyk radości mojej córki. Słyszało ją chyba pół miasteczka.
Zdałam, zdałam, zdałam!
 Elżbieta była tą drugą , która zaliczyła pomyślnie egzamin. Z piętnastu kandydatów zdał  jeden chłopak i Elżbieta.
I teraz finał, żeby zdać, średnia  ocen z poszczególnych części egzaminu musiała wynieść 3,5.
Na świadectwo niedowiarkom. Sami sobie zsumujcie, podzielcie przez cztery- nie będę ułatwiać!


  Pan Bóg przez wstawiennictwo swojej Matki, wsłuchał modlitw niedoskonałych,  ale zawziętych i żarliwych. Zostało tylko podziękować Maryi , Matce Miłosierdzia. Tylko i !
Część dziękczynną  odmawiałam  angażując wolę, pokonując  lenistwo.  Łatwiej prosić, dziękować trudniej…
 To świadectwo napisałam także siłą woli, powinno mi pójść  gładko, bo pisanie to „niby” mój  chleb powszedni, ale  piszę  i piszę… od poranka. Jestem niezadowolona z efektu końcowego ,  poprawiałbym  bez  ustanku …  Ale trzeba powiedzieć dość , w tej chwili lepiej nie potrafię, a nie mam pewności, że jutro się obudzę.
Trzeba ufać, ale i trzeba być gotowym i wykonać wreszcie to, co się obiecało.
  
Ostatnie zdania
 Ostatnie już moje spostrzeżenie, które nasunęło mi się po lekturze innych świadectw. Ktoś napisał, że jego modlitwa nie została wysłuchana , a przecież to Nowenna nie do odparcia.
Kochani, Pan Bóg  jest miłosierny, ale jest sędzią sprawiedliwym.
 Gdy będziecie  trwali na Modlitwie Pompejańskiej, starajcie się być w stanie łaski uświecającej. Krzywdy wynagrodzić, pokutę dobrze wykonać.
  Życzę Wszystkim,  którzy kiedykolwiek przeczytają moje świadectwo, byście  nie bali się podjąć trudu odmawiania Nowenny.  Jest to wielka szkoła ducha i charakteru. Gdy nie widzicie już ratunku, nadziei, chcecie pomóc bliźniemu - chwyćcie za różaniec.

Pan Bóg sprzyja odważnym!  Trzeba od siebie wymagać i prosić.

Niech będzie pochwalona Maryja, zawsze Dziewica! Amen.

              Agnieszka

15 komentarzy:

  1. Droga Agnieszko-gratuluję Twojej Córce Elżbiecie przede wszystkim Ciebie: Mamy tak bardzo kochającej /ufnej /zaangażowanej /ofiarnej /słownej/ konsekwentnej /wiarygodnej /wierzącej/ godnej naśladowania !
    takie jest moje pierwsze odczucie po przeczytaniu Twego świadectwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne świadectwo takie nasze codzienne wiara czyni cuda a my kochając,modląc się i mając nadzieję jesteśmy zdolni do modlitwy Bóg nam pomaga i Maryja w modlitwie Błogosławieństwa Bożego opieki Maryi dla całej Twojej rodziny Agnieszko i wszelkich łask na obczyźnie Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko - dziękuję.
    Czytała ze łzami w oczach, mam wrażenie że napisałaś to świadectwo specjalnie dla mnie.
    Całej rodzinie życzę Aby Pan i Jego Matka zawsze Wam błogosławili.
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  4. gratuluję i alleluja ;o) Podjęłam ten trud, bo moje życie zawodowe runęło jak domek z kart, jestem od kilku lat "nieprzydatna" dla społeczeństwa - bez pracy, z rosnącymi zobowiązaniami i wierzycielami na karku. Ufam, że wyjdę z tego, że Bóg da mi łaskę stałego chleba powszedniego - i pokarm i na rachunki. Nowenna pompejańska to też dla mnie wyzwanie, bo różaniec w całości?! I to codziennie?!!! Ale jest i jeden, dodatkowy efekt nie do przecenienia - Maryja wzmacnia łaskę życia w czystości i umiejętność walki z żądzami. I to jest taki bonus od Matki. Niech nam Pan błogosławi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne świadectwo, czytam i płaczę. Bardzo dziękuję Agnieszko,Twoje świadectwo dodaje siły na podjęcie decyzji odmawiania Tej nowenny wszystkim tym,którzy boją się, że nie podołają. Bardzo dziękuję, życzę wielu łask od Jezusa Miłosiernego i opieki Matki Najświętszej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuję Wszystkim za słowa komentarza. Komentatorów Imiennych oraz Anonimowych zapewniam o modlitwie różańcowej.
    Państwa krótkie świadectwa wiary umieszczane w komentarzach są ogromnną podpowiedzią oraz pociechą dla tych, którzy z różnych powodów trafiają na tę stronę internetową.
    Szczęść Boże!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bogu Niech Będą Dzięki za wytrwałość za wiarę za nadzieję i za miłość.
    A wiesz ze ja dopiero teraz się dowiedziałam dlaczego na początku różańca odmawia się 3* Zdrowaś Mario, wcześniej nie wiedziałam.
    Chodzę myślami obok tej nowenny ale się boje że nie wytrwam,

    ...W fazie końcowej doszłam do zupełnej ufności, niepodważalnej niczym pewności, że cokolwiek Pan Bóg postanowi, będzie to dla mnie i mojego dziecka najlepsze - w tym momencie życia....

    ...(Szatan czuwa i zasiewa w nas zwątpienie do końca)...

    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  8. Ilono, nie wahaj się, podejmij modlitwę. Ja miałam dawniej problem, żeby odmówić jedna dziesiątkę dziennie, ale zaczęłam Nowennę (z wątpliwościami, czy wytrwam) i okazało się, że mimo dnia wypełnionego do granic (praca, dzieci, a mąż za granicą) daję radę! Odmawiam już drugą nowennę.
    Jak to mówią, jak ktoś nie chce, to szuka wymówki, a jak chce, to szuka okazji. Jeśli się tylko chce, to naprawdę czas się znajdzie, a i Matka Boża da łaskę wytrwania.
    Ta Nowenna - przepraszam za porównanie - wciąga jak nałóg. Mam nadzieję, że już się od niej nigdy nie uwolnię, czego i Wam wszystkim czytającym te słowa życzę :)

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ktoś nie chce, to szuka wymówki, a jak chce, to szuka okazji.
    Mądre slowa, śwęte słowa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Agnieszko, chciałabym Ci podziękować za Twoje świadectwo.. Jestem właśnie w trakcie odmawiania Nowenny i nie ukrywam, że pojawiły się u mnie poważne wątpliwości w sens modlitwy, w jej moc, w to czy Maryja, Bóg w ogóle mnie słyszą.. tym bardziej, że wszystko dookoła jakby na przekór zaczyna się sypać.. Twoje świadectwo pozwoliło mi dostrzec wielką moc tej modlitwy i przypomniało mi jak bardzo zależy mi na tym, o co proszę i że nie powinnam się poddawać, mimo przeciwności. Mogę powiedzieć, że Twoje świadectwo przywróciło mi wiarę.. Jeszcze raz dziękuję, a Twojej córce gratuluję zdania egzaminu i wspaniałej Mamy. Pozdrawiam serdecznie. Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowenna pompejańska naprawde działa i moja prośba została wysłuchana. Ciesze sie że natknęłam sie na portal w którym znalazłam informacje o Nowennie. Nowenne odmawiałam po raz pierwszy a teraz odmawiam już druga bo wiem że siła tej Nowenny jest przeogromna.Matka Boska wysłuchuje wszystkich próśb trzeba tylko wytrwać i modlić sie szczerze. Siła nowenny jest przeogromna , a miłość Maryi i Boga do ludzi ogromna. Zgodnie z obietnicą złożoną w Nowennie bede głosic swoje świadectwo cześć i chwałę. Jestem wdzieczna Bogu i Maryi za udzielone łaski.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowenne odmawiam po raz trzeci, na poczatku szatan nie dawał mi spokoju, działy się koło mnie strasznie dziwne rzeczy. O 24 zwalal pulki w mieszkaniu, firanki, zrzucal pilota od tv...widzialam dziwnych ludzi na ulicy, podchodzili do mnie, przerazliwie sie smiali. Robił wszystko abym przestała się modlić. Ale udalo mi sie dokonczyc modlitwe i jestem za to wdzieczna Bogu.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  13. To było w październiku, nie wiem sama czy to przez pogodę, jakieś podświadomie wewnętrzne obawy lub stres, krótszy dzień czy mało słońca, ale po raz któryś z kolei dopadła mnie depresja. Tym razem uderzyła wyjątkowo silnie. Mimo że wiedziałam że na pewno niedługo minie, że to jest okres przejściowy, że tak na prawdę nie mam powodu aby mieć obniżony nastrój. Było we mnie to irracjonalne uczucie, które w żaden sposób nie mogłam wyprzec, ani zrozumieć. Jak zwykle była gonitwa myśli, kompletna bezsenność, niemożność skupienia się, a przede wszystkim uczucie kompletnego odmozdzenia (miałam wrażenie że nie potrafię żartować, śmiać się, rozmawiać, nic nie pamiętam, a w pracy robiłam same błędy). Pojawiło się jednak coś nowego, czego jeszcze wcześniej nie doznałam i absolutnie nikomu nie życzę żeby coś takiego przeżywał - strach i ataki paniki. Z poprzednimi objawami jeszcze jako tako dało się funkcjonować, ale permamentne uczucie niewyjaśnionego strachu to bylo coś strasznego. Ataki były tak silne, że bałam się że serce mi wyskoczy z piersi i zaraz dostanę zawału, naprawdę obawiałam się o swoje życie. Bałam się że długo tak nie pociągne. Stwierdzilam, że muszę działać szybko, że mimo że jest mi bardzo ciężko - muszę działać, muszę się jakoś uratować. Byłam w totalnej desperacji, próbowałam wszystkiego : modlitwy, sportu, medytacji, spacerów, odwrócenia uwagi na coś innego, codziennie chodziłam do kościoła i prosiłam Boga, święta Rite, moja patronke z bierzmowania św Gabriele, Pana Jezusa, Maryję, Matkę Boża Rozwiązują Węzły o ratunek, lub chociaż częściowa ulgę. W koncu natrafiłam na NOWENNE POMPEJANSKA. To było prawdziwe szczęście, że na nią natrafilam! Czytałam dużo świadectw, które mnie napelnialy nadzieja. Zaczęłam ją odmawiać w drodze do pracy i w domu. Było to wyzwanie, nie tylko przez dosyć duża ilość czasu jaka trzeba na nią poświęcić, ale też przez moją kondycję psychiczną, bardzo ciężko mi było się skupic, miałam wrażenie że moja modlitwa przypomina bełkot. Dziękuję Maryji i jestem tak bardzo wzruszona że mnie wysłuchała, mnie z tak bardzo niedoskonala modlitwa. Po 2 tygodniach kiedy zaczęłam odmawiać nowenne - nie widziałam żadnej poprawy. Nie wiedziałam co zrobić, wiedziałam że długo tak nie wytrzymam w takim stanie, zastanawiałam się czy iść do lekarza po jakieś leki. Ale jednocześnie obawiałam się, że jeśli to zrobię zdradzę zaufanie do Maryji i Boga. Poszłam do kościoła i odpowiedziałam księdzu na spowiedzi o mojej sytuacji i rozterkach, ksiądz powiedział żebym poszła do lekarza i nie przestawala się modlić. Tak też uczyniłam. Dostałam lekarstwa, które już w przeszłości mi pomogły, ale wiedziałam żeby zaczęły działać długa droga przede mną, około 6 miesięczna aby wrócić do zdrowia. Okres tych 6 miesięcy na lekach zawsze bywał w przeszłości wyblakly, bez życia, odcięcie się od wszystkiego i brak poczucia szczęścia. I stało się moi drodzy coś niesamowitego!

    OdpowiedzUsuń
  14. CD:
    Kontunuowalam branie tabletek oraz odmawianie nowenny. Przyszedł grudzień, skończyłam odmawiać nowenne, czułam się coraz lepiej. W styczniu miałam jechać na wyprawę gdzieś bardzo daleko, nastawialam się na nią od kilku miesięcy, ale jak dopadła mnie choroba już prawie pożegnałam się myślą, że pojadę gdziekolwiek zważając na mój stan. Jednak stał się cud, naprawdę dla mnie jest to cud! Po zaledwie 3 (niecałych!) miesiącach poczułam się dobrze, poczułam się znowu sobą, byłam w stanie jechać tam gdzie marzyłam. Z ogromną pomocą Matki Bożej wygrałam z chorobą! Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno sama czytałam podobne świadectwa, a teraz sama mogę napisać jedno z nich jest dowodem, że nie jesteśmy sami. Pan Bóg nas widzi, widzi nasza niedole, musimy go tylko poprosić. Uwierzcie moi kochani, wiara uzdrawia! Zawierzcie się Bogu, starajcie się z całych sił mu zaufać, poproscie go o to alby Wam w tym pomógł, poproscie go o to aby Wam pomógł pogodzić się z jego wola, jaką by ona nie była.

    OdpowiedzUsuń
  15. CD2

    Jeszcze jedno słowo wyjaśnienie dla osób sceptycznych (do których i ja mogę się zaliczyć): sprawa leków. Niektórzy z Was mogą pomyśleć, ok odmawialam nowenne, ale przecież też brałam leki. To pewnie one mi pomogły. No właśnie, moi drodzy jak to wspomniałam na początku - nie był to mój pierwszy raz kiedy miałam epizod depresyjny i nie pierwszy raz kiedy brałam leki. Leki działają, ale nie w tak szybkim czasie, jest to niemożliwe aby zadziałał w 2 i pół miesiąca. Zazwyczaj na dojście do siebie potrzebowałam ponad 6 miesięcy. Wierzę, że to dzięki Najświętszej Maryi, Jezusowi, Duchu Świętemu i Bogu. Chwała Panu! Bądźcie zdrowi!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.