Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

20.03.2014

Pan Bóg w moim życiu - Świadectwo Pawła




  Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

 Chciałbym podzielić się swoim świadectwem, jak Bóg działa w moim życiu. Również przez inne osoby.

  Zaraz po urodzeniu miałem wylew krwi do mózgu. Wyglądało to bardzo źle, ale moja mama zaczęła się modlić. Modliła się do Maryi, bo był to czas, gdy Polskę odwiedzał  Sł. B. Bł. Jan Paweł II.   I tak przeżyłem. 

  Wychowywałem się w normalnej katolickiej rodzinie. Co niedziela wszyscy razem chodziliśmy do kościoła. Później, jak robiłem się starszy, zacząłem chodzić sam.
    W tym czasie, wiele razy mijałem kościół, by sobie pospacerować, bo nie chciało mi się słuchać "nudnych" kazań. Jednak zawsze wracałem na Komunię.

   W tym wieku tj. 3 lub 4 klasa szkoły podstawowej, okazało się, że jestem chory na epilepsję (padaczkę). Kilka osób z mojej klasy uznało to za świetny powód do żartów i wciąż mi dokuczali. Tak samo było w gimnazjum i liceum. Zawsze znalazła się grupa, która lubiła w jakiś sposób znęcać się nad innymi.
  W konsekwencji po liceum byłem bardzo zamknięty w sobie. Zdarzyło się nawet że myślałem o śmierci. Wtedy już długo byłem oddalony od Boga.

  Jednak chciałem znaleźć jakąś wspólnotę, jakąś grupę osób z którymi można by się spotkać i porozmawiać.

  Wybrałem się nawet na pielgrzymkę na Jasną Górę, ale było to raczej, by poznać jakiś ludzi, a nie dla Boga.

  Pewnego dnia, mój przyjaciel przedstawił mnie swoim kolegom z którymi zaczęliśmy się często widywać…
   Z początku cieszyłem się, że możemy się spotykać w takiej grupie przy piwku pogadać pożartować. Jednak to nigdy nie było jedno piwko, a później zaczęły się wyprawy do pobliskiego parku, by pić coś mocniejszego. Czułem, że to nie dla mnie, ale nie wiedziałem gdzie indziej mógłbym pójść. 

   A propos wypraw do parku, chciałbym wspomnieć jedną ważną według mnie rzecz. Otóż po takim "ostrym" piciu wiadomo człowiekowi jest bardzo wesoło. Śmieje się z byle czego. Zawsze była to dla mnie odmiana od bycia zdołowanym. Jednak gdy wracaliśmy do domów i alkohol przestawał działać brała mnie depresja gorsza niż wcześniej. Wtedy też, idąc z tyłu, w ciszy zaczynałem się modlić, przepraszając Boga za to co robię. 

  W końcu przyszedł taki dzień, że opuściłem tą grupę. Powróciłem do moich poszukiwań. Jednak szukałem tak, żeby nie znaleźć. Tak już wszystko było mi obojętne.

  Pewnego dnia moja mama zaproponowała, abym poszedł do niedalekiego kościoła na spotkanie pewnej wspólnoty.

   Poszedłem. Stanąłem z tyłu kościoła za kolumną i obserwowałem spotkanie. Mnóstwo ludzi śpiewa i wielbi Pana, ręce w górze, radość. To wszystko wydawało mi się dziwne, a jednocześnie fajne. Po spotkaniu było jeszcze jedno spotkanie, dla osób, które były po raz pierwszy.
  Trochę się wahałem, ale poszedłem. Tam dowiedziałem się że jest to akademicka wspólnota ewangelizacyjna odnowy w Duchu Świętym "Woda Życia". Wszyscy zostali zaproszeni, by przyjść w następnym tygodniu. Nowe osoby miały zostać przydzielone do mniejszych grupek.

  Gdy minął tydzień, myślałem, że nie pójdę, ale jednak udałem się na to spotkanie.
 Znów oglądałem wszystko zza kolumny myśląc, że to wszystko jest dziwne, a w swej dziwności bardzo mi się podobało. 

  Po spotkaniu, osoby, które były po raz drugi, zostały poproszone do zakrystii, gdzie mieliśmy poznać swoich animatorów.
  Długo walczyłem…. czy pójść. W końcu jednak postanowiłem, że będę tu przychodził, ale nie chcę się angażować w żadne grupki. Gdy już chciałem wyjść, drzwi z drugiej strony otworzył pewien chłopak. Spojrzał na mnie i powiedział: "O! Ja cię znam! Byłeś tydzień temu. Chodź pokażę ci twoją grupkę.."  
  Był to ten sam gość, który prowadził spotkanie informacyjne dla nowych osób w poprzednim tygodniu.  Zaniemówiłem, ale poszedłem z nim. I tak poznałem grupkę św. Dominika Savio.

  Od tego czasu wszystko zaczęło się zmieniać. Zacząłem na nowo odkrywać Boga. Znów chodzę do kościoła. Czasem również w tygodniu. Zaangażowałem się również w służbę liturgiczną,  która to sprawia mi wielką przyjemność. Stałem się też bardziej otwarty na ludzi.  

  Tu też chce wspomnieć o pragnieniu, które od jakiegoś czasu mam w sercu. Pragnieniu bycia jeszcze bliżej Boga.  Być może wstąpię do seminarium...

Za to wszystko Bogu niech będą dzięki 

    Paweł 

1 komentarz:

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.