Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

18.09.2022

„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków” (Łk 16, 9).


Najważniejszym celem, dla którego Syn Boży stał się człowiekiem było zbawienie świata. Powyższe stwierdzenie może wydawać się wręcz banalnym, ale należy zawsze mieć je na uwadze, kiedy rozważmy słowa i czyny naszego Pana, opisane w Ewangeliach. Szczególnie mocno w dzisiejszych czasach, gdy powszechnie chce się obdarzyć Go wszystkimi innymi, znakomitymi tytułami, ale zabrać ten najważniejszy, że Jezus jest jedynym zbawicielem świata.

Przemawiając do słuchaczy w parabolach, Jezus zdawał sobie sprawę, że nie zawsze są one łatwe w bezpośrednim zrozumieniu, ale to stanowiło element Jego misji, jak tłumaczył swoim uczniom, w przypadku przypowieści o siewcy:

On im odrzekł: «Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana [tajemnica]” (Mk 4, 11-12).

Pełnią objawienia zostaliśmy obdarzeni po zmartwychwstaniu Jezusa, który – jak w przypadku uczniów idących do Emaus – sam dokonał egzegezy Pism w świetle swojej Paschy, oraz po zesłaniu Ducha Świętego na Maryję i Apostołów. My doświadczamy tej łaski dzięki sakramentom świętym, szczególnie Bierzmowaniu, w którym sakramentalnie zostajemy namaszczeni Duchem Świętym, aby rozumieć Słowo Boże i głosić Dobrą Nowinę.

Słuchając dzisiejszej przypowieści, warto pamiętać zbawczą intencję Jezusa, aby nie pomylić się w jej interpretacji. Ja osobiście mam wrażenie, że jest ona kontynuacją przypowieści o miłosiernym Ojcu, skoncentrowanej tym razem na marnotrawnym synu. Trzeba bowiem powiedzieć sobie jasno, że człowiek ten kierował się w pierwszej fazie życia bezmyślnością, w drugiej zaś zadziwiającym rozsądkiem, wręcz kalkulacją, która pomogła mu wyjść z kłopotów obronną ręką.

Marnotrawny syn dopuścił się niegodziwości, żądając od ojca części należącego do niego spadku i bezmyślnie go roztrwonił. Te pieniądze przypadłyby mu się dopiero po śmierci ojca, dlatego de facto jeszcze do niego nie należały.  Podłość idzie często pod ręką z głupotą na drodze, która wiedzie ku upadkowi. Upodlony ex dziedzic postanowił dokonać kalkulacji, co można zrobić w zaistniałej sytuacji postanowił wykorzystać jedyne, co mogło mu mogło zostać na tym świecie: miłość ojca. Oszacował przy tym, że starczy jej na bycie jego sługą. To było lepsze niż pasanie świń, na granicy śmierci głodowej, więc wrócił do domu. Okazało się, że nie doszacował uczucia ojca: zamiast sługą stał się na powrót synem, ponieważ miłości ojca w niczym nie zmniejszyło podłe zachowanie syna.

Historia rządcy z dzisiejszej przypowieści wydaje się być w pewnych aspektach analogiczna.

 „Powiedział też do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą". Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt". Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości” (Łk 16, 1-8).

Rządca okazał przywłaszczył pieniądze swojego pana i je roztrwonił. Nie tylko dokonał kradzieży, ale również – jak syn marnotrawny – nierozsądnie zarządzał niegodziwie pozyskanym majątkiem. W końcu znalazł się w tragicznej sytuacji i czekało go w najlepszym razie wydalenie z urzędu i nędza, w najgorszym wieloletnie więzienie i śmierć z wycieńczenia. Postanowił on zatem szybko wykorzystać tę władzę, która jeszcze mu została, aby dokonać kolejnych defraudacji. Tym razem miały one zabezpieczyć jego przyszłość, zjednując mu dłużników bogacza. Postawił zatem – znów jak syn marnotrawny – na dobra duchowe, jakimi była wdzięczność ludzi, którym poprawił byt, zmniejszając dług. I tym razem rzeczywistość przerosła oczekiwania: pan zamiast jeszcze bardziej się rozgniewać, pochwalił go.

Jezus pozostawia nas z domysłami, czy ta pochwała oznacza pozostawienie na stanowisku, czy umorzenie długu, czy komplement, który niczego nie zmieniał w losie rządcy. W każdym razie finał napawa nas optymizmem. Nie takim jednak, że warto być podłym, czy okradać innych z nadzieją, że nam wybaczą, ale z tym, że Bóg jest jak miłosierny ojciec, którego miłość do nas nie jest mierzona miarą naszych dobrych, czy złych uczynków, lecz jest nieskończona. Jest on jednocześnie jak dzisiejszy bogaty człowiek, który chwali i nagradza naszą roztropność, która polega na tym, że wszystko, co nas otacza traktujemy jako okazję do czynienia sobie z Niego naszego Przyjaciela, a dokładniej: na takim korzystaniu z wszelkich okoliczności, jakie stawia przed nami życie, aby zaprzyjaźniać się z Jego Synem, który wykorzystał chleb i wino, aby nas sobą nakarmić i napoić, przemieniając nas w siebie.

Być przyjacielem Jezusa, to znaczy być Mu wiernym we wszystkich sprawach, nie dzieląc ich na małe i duże. On pokaże nam, jak oddawać Bogu co boskie i cesarzowi co cesarskie, jak mądrze zarządzać niegodziwa mamoną, aby przyniosła ona chwałę Bogu. To wcale nie jest łatwe i Jezus nie obiecuje łatwego, miłego życia w cieniu swojego krzyża, ale z całą pewnością obiecuje życie szczęśliwe, ponieważ zjednoczone z Bogiem. Do wytrwałości w takim życiu zachęca nas św. Jakub, który pisze:

Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (Jk 1, 2-4).

                                                                        Arek

Liturgię Słowa dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:

https://niezbednik.niedziela.pl/dzien/2022-09-18

1 komentarz:

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.