Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

19.01.2020

„Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” (J 1, 34).


W Dzisiejszej perykopie ewangelicznej Kościół prezentuje nam swoisty komentarz do Chrztu Pańskiego, który celebrowaliśmy w zeszłą niedzielę. Czytaliśmy wówczas opis tego wydarzenia według św. Mateusza. Jezus przyszedł nad Jordan, aby przyjąć chrzest z rąk św. Jana Chrzciciela, który na początku wzbraniał się, uznając Jego wyższość. Ostatecznie ustąpił, ulegając argumentacji Jezusa, że to niezrozumiałe dla niego żądanie Jezusa – chrzest był przeznaczony dla grzeszników, jako widomy znak ich nawrócenia – jest częścią tego wszystkiego, co „sprawiedliwe”, co musi zostać wypełnione.

Nie można się dziwić oporom Jana. Wszak zapowiadał nadchodzącego Mesjasza w inny sposób: „Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Mt 3, 11-12). Pobrzmiewają w tych słowach tony apokaliptyczne, które musiały budzić fascynację i lęk w słuchaczach. Tymczasem Jezus pokornie poddał się obmyciu na równi z „pospolitymi” mieszkańcami Jerozolimy, Judei i całej okolicy nad Jordanem (por. Mt 3, 5), a nawet faryzeuszami i saduceuszami, których Chrzciciel nazywał „plemieniem żmijowym”. Co więcej, sam Bóg potwierdził swoją nadzwyczajną interwencją, że decyzja Jezusa była słuszna:  „A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3, 16-17).

Oczekiwania św. Jana Chrzciciela i ludu wybranego, co do natury i misji nadchodzącego Mesjasza wydają się być nie do końca precyzyjne: kolejny raz Bóg potwierdził słowa proroctwa Izajasza: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi” (Iz 55, 9). Również Żydzi czekali na potężnego wojownika zwyciężającego zbrojnie wrogów narodu wybranego i przywracającego mu chwałę, tymczasem dostali Syna umiłowanego, namaszczonego Duchem Bożym, wchodzącego tam, gdzie inni zostawili swój grzech, aby go definitywnie pokonać, przywracając im utraconą godność dzieci Bożych. Począwszy od tamtej chwili, aż po chwalebne przyjście Pana, każdy człowiek jest wezwany, aby w pokorze korygować swoje wyobrażenia i oczekiwania wobec Jezusa, pozwalając, by Duch święty uczył nas kim naprawdę On jest i na czym polega dar zbawienia, które nam ofiarował za cenę swojej śmierci.

Również w dzisiejszej perykopie Jezus przychodzi do Jana, który natychmiast rozpoznaje Jego tożsamość jako Odkupiciela, przewyższającego go swoją godnością: „Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi” (J 1, 29-31).  
Kim zatem jest Jezus idący w stronę św. Jana Chrzciciela, a także w stronę każdego z nas: budzącym grozę Sędzią, z wiejadłem w ręku, oczyszczającym omłot, czy Barankiem Bożym, gładzącym grzech świata?

Pan sam udziela nam odpowiedzi na to pytanie, wskazując na naturę swojego „sądu”: „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 19-21). Sama obecność na tym świecie Wcielonego Syna – Światłości jest sądem dla każdego człowieka, ponieważ rozświetlając naturę jego czynów, zmusza go niejako do zbliżenia się, lub ucieczki przez Nim. Wiejadłem Jezusa jest Jego Słowo, żywe mocą Ducha Świętego, jak uczy św. Paweł:  „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4, 12-13).

Sąd Jezusa rozumiany jako Jego obecność, dokonuje w sposób doskonały tam, gdzie najpełniej objawia się miłość Boga do nas, to znaczy w odkupieńczej śmierci Jego Syna, jak pisze św. Paweł w Liście do Rzymian:  „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie” (Rz 5, 8-10).

W odkupieńczej śmierci Baranka Bożego dokonuje się również Jego zwycięstwo nad Szatanem, wrogiem naszego zbawienia: „Tak jak baranek paschalny z Wj 12 był ofiarą apotropaiczną, która chroniła Izraela od śmierci (Wj 12, 23-37), tak Jezus jako ostatni Baranek paschalny zainauguruje nowe wyjście z niewoli grzechu, świata i diabła [Dennis]. Śmierć Jezusa jest wydarzeniem, które przynosi sąd nad światem, oraz „wyrzuca precz (gr. ekblethesetai exo) władcę tego świata” (J 12, 31). Kajdany buntu i grzechu zostaną zerwane z rąk wierzących. Śmierć Jezusa za „wielu”, podobna do śmierci baranka paschalnego, jest wpisana w przedstawienie Jego misji przez Jana (jak został to opisane w J 1, 29). To właśnie wydarzenie Jego śmierci, która „wyrzuca precz” władcę tego świata, jest najlepszym wypełnieniem misji „gładzenia grzechu” zapowiedzianej w J 1, 29. Związek J 1, 29 i J 12, 31 jest widoczny w świetle faktu, że grzech, świat i diabeł są w Ewangelii wg Jana ściśle ze sobą powiązane (J 1, 10; 8, 34. 41. 44; 12.31; 14, 30; 16, 8-11) [Dennis]” („Słownik Nauczania Jezusa oraz Tematów Czterech Ewangelii”, s. 49).

Świadectwo św. Jana Chrzciciela nie kończy się na rozpoznaniu w zbliżającym się Jezusie Baranka Bożego, lecz na uznaniu w Nim Syna Bożego: „Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym»” (J 1, 32-34). To świadectwo jest w pierwszej kolejności owocem słuchania z wiarą słów Boga. Dzięki słuchaniu słowa Bożego św. Jan Chrzciciel poznał prawdziwą naturę Jezusa, jako Tego który chrzci Duchem Świętym, gdy ujrzał Trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej w postaci gołębicy zstępującą na Jezusa. To Ojciec dał poznać Janowi naturę Syna. W konsekwencji Chrzciciel dał świadectwo, w którym wyznał, że Jezus jest Synem Bożym. W całym tym procesie Czwarty Apostoł podkreśla wagę „widzenia”, które wyraża obiektywność świadectwa: św. Jan Chrzciciel nie wymyślił sobie Ducha Świętego zstępującego na Jezusa, przez co uwierzył w Jego Synostwo, podobnie jak Jan Apostoł nie wymyślił sobie specyficznego ułożenia płócien i chusty w grobie, w którym złożone było ciało Jezusa, lecz ujrzał je na własne oczy, jak sam pisze: „Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych” (J 20, 8-9).

To ostatnie zdanie ukazuje drogę wiary tym, którym nie było dane ujrzeć własnymi oczyma Zmartwychwstałego Pana. Aby uwierzyć musimy „rozumieć Pisma”, które On tłumaczy, niczym uczniom wędrującym do Emaus, w swoim Kościele. Św. Hieronim napisał w komentarzu do księgi proroka Izajasza: „Apostoł Paweł napisał, że Chrystus jest mocą i mądrością Bożą; otóż ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy i mądrości Bożej. A zatem nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa”. Zatem świadectwo – podobnie jak miało to miejsce w przypadku św. Jana Chrzciciela –  staje się swoistym „ słodkim przymusem” wewnętrznym, gdy otwieramy nasze serca na Boga przemawiającego do nas przez swoje Słowo i wskazującego Jezusa jako Swojego Syna, Baranka Bożego, Jedynego Zbawiciela Świata.
                                                                     Arek
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.