Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, którą celebrujemy w dzisiejszą niedzielę, jest – po Zmartwychwstaniu Chrystusa – kolejną epifanią / odsłoną w historii zbawienia. W niej to Trójca Przenajświętsza objawia pierwotny cel istnienia każdego człowieka, którym jest życie wieczne i głębokie zjednoczenie z Bogiem, jako Jego dzieci, w Jezusie Chrystusie Jednorodzonym Synu Ojca.
Kluczem do
właściwego zrozumienia zbawczej misji naszego Pana, są Jego słowa, które
skierował do faryzeusza Nikodema, podczas ich nocnej rozmowy: „A jak Mojżesz
wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby
każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął,
ale miał życie wieczne” (J 3, 14). Jezus mówił wówczas o sobie jako o darze,
jakim Ojciec z miłości do ludzi uczynił swojego Syna, baranku paschalnym
złożonym w krwawej ofierze, dzięki któremu zostaliśmy pojednani z Bogiem. Pisze
o tym św. Paweł w Liście do rzymian: „Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi,
zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc
już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i
chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego
teraz uzyskaliśmy pojednanie” (Rz 5, 10-11).
Zatem
Wcielenie, narodzenie, życie ukryte, publiczna misja po chrzcie w Jordanie z
rąk św. Jana Chrzciciela, męka, śmierć, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienia
Syna Bożego dane nam zostały po to, abyśmy – dzięki zjednoczeniu z Nim, jakie
daje nam wiara i chrzest – mogli, przywróceni do godności dzieci Bożych,
dostąpić tego zjednoczenia z Ojcem, jakie dotąd było niemożliwe z powodu
grzechu pierworodnego. Dlatego właśnie
Chrystus kładzie tak wielki nacisk na realność swojego Zmartwychwstania, jego
wymiar fizyczny, wręcz fizjologiczny: każąc uczniom patrzeć na swoje zranione
ręce i nogi, dotykać się, wreszcie spożywając z nimi posiłek:
„Popatrzcie
na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie
ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im
swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli
zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek
pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich” (Łk 24, 39-42).
Jezus nie
czyni uczniom filozoficznych wywodów, aby udowodnić im realność swojego
zwycięstwa nad śmiercią. Odwołuje się do najprostszych i niepodważalnych
argumentów, jakie dają nasze zmysły i rozum, do jakich odwołałby się każdy z
nas, gdyby musiał kogoś przekonać, że jest żywy. Zmartwychwstały, w wymiarze
ludzkim, na 100% spełnia warunki niezbędne, aby uznać Go za żywego.
Jednocześnie ciało Jezusa, które można widzieć, słyszeć i dotykać jest ciałem
uwielbionym, całkowicie przenikniętym chwałą Bożą i przez nią przemienionym.
Zmartwychwstały jest taki jak my a jednocześnie jest taki, jakim my możemy się
stać, kiedy podobnie jak On zmartwychwstaniemy na końcu czasów, ponieważ
chwalebne powstanie z martwych Syna jest darem miłości Ojca w Duchu Świętym dla
każdego, kto tylko zechce go przyjąć.
Drugim
elementem, na który Pan kładzie nacisk jest historiozbawczy wymiar Jego życia,
śmierci i Zmartwychwstania. Chce On, aby uczniowie postrzegali historię
człowieka po grzechu pierworodnym, jako historię zbawienia, która nabrała
szczególnego wymiaru w powołaniu Abrahama i dziejach narodu wybranego, a której
wypełnieniem było Wcielenie Syna Bożego, jak pisze św. Paweł: „Gdy jednak
nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty,
zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli
otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-6). Dlatego, rozwiawszy wątpliwości
uczniów co do realności swojego zmartwychwstania Jezus „rzekł do nich: «To
właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi
się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i
w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich:
«Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie,
w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim
narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24, 44-48).
Ponieważ
„bycie świadkiem” prawdy, że w Jezusie Chrystusie w pełni zrealizowały się Boże
obietnice zbawienia i wywyższenia człowieka nie może dokonać się wyłącznie
dzięki siłom i zdolnościom ludzkim, Jezus zapowiada uczniom, iż zostaną
przyobleczeni „mocą z wysoka”, którą przyniesie „obietnica Ojca”: „Oto Ja ześlę
na was obietnicę mojego Ojca” (Łk 24, 49). Z Jego słów przekazanych nam w
Ewangelii św. Jana wiemy, że tą obietnicą jest Duch Święty: „Pocieszyciel, Duch
Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i
przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 26). Co istotne Duch
Święty nie będzie tylko Nauczycielem, lecz w Jego mocy sam Mistrz będzie obecny
wśród swojego Kościoła: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da
wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy (…) Nie zostawię was sierotami:
Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy
Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja
jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was” (J 14, 18-20).
Dopiero
wtedy Jezus „wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A
kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba” (Łk 24,
50 – 51). Podczas, gdy przez swoje Zmartwychwstanie Jezus zwycięża śmierć i
przywraca naszym podległym grzechowi ciałom nadzieję nieśmiertelności, jak
pisze św. Paweł: „A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w
niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy
sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1
Kor 15, 54), wstępując do nieba jako Bóg – Człowiek, w swoim umęczonym,
zmartwychwstałym i uwielbionym ciele, Pan definitywnie uwiarygadnia swoje
pochodzenie od Ojca i godność Syna Człowieczego, a jednocześnie otwiera przed
nami perspektywy dotąd niewyobrażalne. Jak zauważa Maria Szamot, rozważając
wspomniane już spotkanie Jezusa z Nikodemem: „I nikt nie wstąpi do nieba,
oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego. To dla Izraelity bardzo
twarda mowa. Niebo jest przecież tronem Boga. Mówić o wstąpieniu do nieba to tyle,
co zapowiadać uwielbienie Syna Bożego, który razem z Ojcem zasiądzie na Jego
tronie. Mówić o zstąpieniu z nieba, to mówić o Synostwie Bożym Jezusa, o Jego
boskiej naturze” (Maria Szamot, „Chcę widzieć Jezusa”, s. 63). Co więcej,
Jezus, o którym Psalmista mówi: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej
prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy (…) Pan po Twojej
prawicy zetrze królów w dniu swego gniewu. Będzie sądził narody” (Ps 110, 1.5),
obiecał uczniom uczestnictwo w swojej chwale i sądzie nad światem: „Przy
odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy
poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście
pokoleń Izraela” (Mt 19, 28).
Z
błogosławiącym Chrystusem wracają do Ojca, w pewnym sensie, dzieci Adama, które
zechcą przyjąć dar zbawienia i z wiarą otworzyć się na Jego przebaczającą i
uświęcającą miłość. Pisze o. Silvano Fausti: „Jego Wniebowstąpienie –
wywyższenie Jego człowieczeństwa do godności Syna Bożego – jest z pewnością
błogosławieństwem dla każdego człowieka. Po długim cierpieniu zrodził się jako
głowa. A gdzie głowa, tam będzie całe ciało. W Nim widzimy nadzieję, do jakiej
zostaliśmy powołani, bogactwo chwały Jego dziedzictwa (Ef 1, 18). W Jezusie
wstępującym do nieba poznajemy w pełni tajemnicę człowieka i jego ciała. Wiemy,
skąd pochodzi, ponieważ widzimy, dokąd idzie. Pochodzi od Ojca światłości i do
Niego powraca. Nasze życie nie jest już zawieszone w nicości. Znalazło swój
początek i swój cel. Jezus nie pozostawia nas sierotami i bez ojczyzny. Właśnie
swoim oddalaniem się wskazuje nam Ojca i Jego dom. Nasza ojczyzna jest w
niebie, a nasze życie jest już ukryte z Chrystusem w Bogu. W Nim jesteśmy już
zmartwychwstali, zasiadający w niebiosach i uwielbieni (Flp 3, 20; Kol 3, 3; Ef
2, 6; Rz 8, 30). Gdzie nasz skarb, tam jest też nasze serce (Łk 12, 34), a
gdzie jest nasze serce, tam będziemy i my. Przykazanie miłości jest drogą do
osiągnięcia tego. Teraz w końcu znamy Tego, którego szukamy, i wiemy, jak Go
znaleźć. Uwielbienie Jezusa z Jego ciałem to realizacja najgłębszego
pragnienia, jakie Bóg życia złożył w człowieku – stać się jak On, pokonując
śmierć. Nie jest to zakazane marzenie (por. Rdz 3, 4n), ale dar, jakiego On
chce nam udzielić” (o. Silvano Fausti „Wspólnota czyta Ewangelię wg. św.
Łukasza”, s. 852).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.