Kiedy Jezus
rodził się w Betlejem, „W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i
trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała
Pańska zewsząd ich oświeciła” (Łk 2, 8-9). Dlaczego chwała Pańska
oświeciła właśnie pasterzy, którzy ze względu na styl życia uchodzili za osoby
permanentnie nieczyste rytualnie, a zatem niezdolne do odziedziczenia obietnic
złożonych przez Boga Abrahamowi i jego potomstwu?
Dlaczego Bóg
nie oświecił Heroda i mieszkańców Jerozolimy, w tym słynących z przestrzegania
Prawa faryzeuszów i sprawujących służbę w Świątyni kapłanów, z arcykapłanem na
czele? Byli oni przecież tak zaślepieni, że trzeba było pogańskich Mędrców ze
Wschodu, by im uświadomili narodziny Mesjasza:
„oto Mędrcy ze Wschodu
przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy
bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon. (…) Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas
ukazania się gwiazdy. (…) A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła
przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z
Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon” (Mt 2, 1-2;
7; 9-11).
Może dlatego
chwała Boża oświeciła „bezbożnych” pasterzy i ukazała, za pomocą gwiazdy,
pogańskim Mędrcom drogę do Pana, że Dziecię przyniosło pokój wszystkim
ludziom na Ziemi, którzy zechcą otworzyć się na dar zbawienia, według słów,
jakimi zastępy anielskie wielbiły Boga: „Chwała Bogu na wysokościach, a na
ziemi pokój ludziom Jego upodobania (gr. eirene en anthropois eudokias,
dosł. pokój w ludziach upodobania (jego)” (Łk 2, 14-15). Czym jest owo Boże
upodobanie uczy nas św. Paweł w Liście do Filipian: „zabiegajcie o własne
zbawienie z bojaźnią i drżeniem (…). Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i
chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą (gr. hiper tes eudokias).
Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez
winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między
nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno
Słowa Życia” (Flp 2, 12-16).
Skoro zatem
upodobaniem/wolą Boga jest „by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do
poznania prawdy” (1 Tm 2, 4), to ludźmi Bożego upodobania są ci, którzy „z
bojaźnią i drżeniem” otwierają się na dar zbawienia i żyją zgodnie z wielką
godnością Bożych dzieci, która jest nam nie tylko dana, lecz również zadana na
chrzcie świętym. Będzie to możliwe jedynie wówczas, gdy wyzbędziemy się
przekonania o tym, że przyjaźń Boża i zbawienie, z takich lub innych powodów
nam się należą, i odrzucimy pychę, która zaślepia nas na prawdę, że wszystko
czym jesteśmy i co posiadamy jest niczym niezasłużonym darem Bożym, za który
powinniśmy nieustannie Mu dziękować, wielbiąc Stwórcę niczym pasterze, którzy
oddawszy cześć Dzieciątku „wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko,
co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane” (Łk 2, 20).
Dostrzec w
Dzieciątku przyszłego Mesjasza i oddać mu pokłon nie jest rzeczą prostą. Do
tego potrzeba głębokiej wiary płynącej z otwarcia na Słowa objawiającego się
Boga: te wpisane, w pewien sposób, w prawa natury i ład kosmosu, „Bo z
wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę”
(Mdr 13, 5), lecz przede wszystkim te, które zostały nam objawione w Starym i
Nowym Testamencie. Wiara zaś rodzi pokorę, która sprawia, że w betlejemskim
Chłopcu dostrzegamy Tego przed kim zgina się „każde kolano istot niebieskich
i ziemskich i podziemnych” (Flp 2, 10). To jednak nie wystarcza: należy
przynieść ze sobą dary odpowiednie dla Jego godności królewskiej, boskiej i
zbawczej, jak uczynili to trzej magowie: „I otworzywszy swe skarby,
ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 11).
Jezus, gdy
dorośnie i rozpocznie swoją publiczną misję, wskaże na siebie jako Światłość
prawdziwą, „która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”
(J 1, 9). Uczonym w Piśmie i faryzeuszom, wśród których byli być może ci,
których przed laty przeraziła wieść o narodzeniu w Betlejem oczekiwanego
Mesjasza, Jezus oświadczy: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie
za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J
8, 12) i objawi im swoją boską naturę Tego, który wśród ognia płonącego krzewu
ujawnił Mojżeszowi swoje święte imię: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego,
wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię,
czego Mnie Ojciec nauczył” (J 8, 28). Zaś najbliższych sobie uczniów, Jezus
wyprowadzi „na górę wysoką” będącą swoistą antycypacją Golgoty. Tam
objawi im swoją boską naturę, gdy się wobec nich przemieni jako umiłowany Syn
Ojca, którego należy słuchać: „twarz Jego zajaśniała jak słońce,
odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17, 2). Apostołowie,
usłyszawszy Boże słowa z obłoku „upadli na twarz i bardzo się zlękli”
(Mt 17, 6). Przestraszyli się, gdyż nie było w nich jeszcze tej wiary, której
udzielił im Zmartwychwstały.
Podobnie jak
w nocy narodzenia Zbawiciela pogardzanym przez "porządnych" Żydów
pasterzom objawił się anioł Pański i chwała Pańska ich oświeciła, tak również w
dniu Jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią anioł Pański objawił się kobietom,
których świadectwo miało w ówczesnych czasach niewielką wartość: „Po upływie
szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga
Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł
Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała
jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. (…) Anioł zaś
przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa
Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. (…) Pośpiesznie
więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to
Jego uczniom” (Mt 28, 1-3; 5-6; 8).
Apostołowie
uwierzyli niewiastom i okazali posłuszeństwo Zmartwychwstałemu: „Jedenastu
zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go
ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus
podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w
niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im
chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co
wam przykazałem” (Mt 28, 16-20).
Tajemnicę
Objawienia Pańskiego można w pełni zrozumieć jedynie w świetle, którym
promienieje Zmartwychwstały Chrystus. Zawiera ona w sobie obietnicę wiecznej szczęśliwości
w byciu tam, gdzie jest nasz Pan (por. J 14, 3). Wypełni się ona wówczas, gdy
jak pasterze będziemy wielbić i wysławiać Boga za łaskę dostrzeżenia w
Dzieciątku obiecanego Zbawiciela; gdy jak wierne niewiasty z bojaźnią i wielką
radością będziemy dzielić się z braćmi Dobrą Nowiną; kiedy jak Apostołowie
otworzymy się na Chrystusowy dar przebaczenia naszych niewierności i okażemy
posłuszeństwo powołaniu, które otrzymaliśmy.
Mędrcy
oddali wprawdzie pokłon Dziecięciu, ofiarowali Mu też wspaniałe dary, jednak
potem – „otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą
udali się do swojej ojczyzny” (Mt 2, 12). Ich misja została wypełniona. Dla
Apostołów pokłon oddany Zmartwychwstałemu był dopiero początkiem misji
chrzczenia wszystkich narodów w imię Trójcy Przenajświętszej, oraz nauczania
ich jak zachowywać wszystkie przykazania Jezusa i stawać się na Jego wzór „źródłem
światła w świecie”. To jest jedyna droga dla każdego chrześcijanina do tej
ojczyzny, o której pisze św. Paweł: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie.
Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który
przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą
potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3,
20-21).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.